Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 6 gru 2011, o 20:59

ave napisał(a): ( ja jestem panna - niestety slaba)

znowużeś się chłopie zafiksował na znaku zodiaku
tym razem w kwestii swojej osoby
tu nie forum ezoteryczne
:D

poproś może Forsakena
to Ci powie
jak się odprogramować z wiary
w runy, huny, chiromancję i horoskopy
8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Sansevieria » 6 gru 2011, o 21:05

1. skutki zachowań na Twoją psyche, a nie na psyche innych. Komuś innemu, nie obciążonemu Twoim doświadczeniem, być może w ogóle by te jej zachowania nie wadziły.
2. Zycie jej nie wychowało na Twoją opiekunkę ani na terapeutką. I Ty też jej nie "wychowasz".
Co zrobić, żeby się udało - Ave, zmienić siebie, zamknąć i rozliczyć poprzedni związek. To jak się czujesz to jest coś Twojego, Twoje obciążenie z przeszłości. Zyjecie w swoistym trójkącie, z "tą dawną" w tle. Ona bruździ, ale to Ty jesteś osobą, która się moze "tej trzeciej" pozbyć. Twoja partnerka zaś nieustannie znajduje sie w niekomfortowej sytuacji konieczności tłumaczenia i wykazywania, że "nie jestem tamtą".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 6 gru 2011, o 21:07

Sansevieria napisał(a):
Wygląda na to, że Tobie się silnie uruchamiają emocje z przeszłości i zwyczajnie Cię w nie "wrzuca" w codziennych relacjach z zupełnie inną osobą. Ta nowa osoba jest w trudnej sytuacji, bo za nic nie pojmuje czemu na coś tam reagujesz aż tak silnie, nieadekwatnie do sytuacji. Uwierz mi, to powoduje uczucie ogłupienia i bezradności, a w dalszej kolejności agresję. Bo zwyczajnie ona nie wie, co się dzieje.
Abssinth zgrabnie podsumowała - jesli wejdzie sie w nowy związek nie zamknąwszy emocjonalnie poprzedniego, nowy partner obrywa za winy poprzedniego. ?


Dziękuje za opinie, szanuje wyważenie i przyklad.
Niemniej jednak w moim przypadku to nie sa takie codzienności - wpadam w tą głupawke właście wei tylko w dwóch przypadkach :
- jak wychodzi wieczoram w sobotę, piątek czy inny dzien beze mnie i nie odzywa sie
- jak błyskawicznei ocenia, podnosi komin złości, osądza i każe w jedną sekunde - nie słuchając co mam do powiedzenia. Jakby było WYGODNIEJ interpretowac na czarno.


Sansevieria napisał(a):Ale ja to mam pewnwe wątpliwosci czy chodzi tylko o Twój poprzedni związek. Mam wrażenie, że chodzi o rzeczy dawniejsze, dzieciństwo. Z tego co piszesz wygląda troche tak, jakbyś szukał pewnego typu "kobiety silnej" i bardzo ją chciał zmienić czy "rozwinąć" w kierunku uwrazliwienia na Twoje potrzeby. "Krzyczy i nie dostrzega, że mnie krzywdzi" ...a wiesz, że w dorosłych związkach partnerskich wiele par bardzo sobie ceni to, że umieją na siebie zdrowo w chwili zdenerwowania pokrzyczeć i żadna ze stron nie czuje sie skrzywdzona?


Czy coś innego ? Nie wiem sam - moja mama - wspaniała osoba bardzo nas (mam 2 siostry) uczyła wyważenia i asertywności. Jest psychologiem. Mój ojcies sportowcem i wojskowym ale nigdy nie miałem trudnej musztry w domu. Moje siostry są wspaniale. Mam 2-ke dzieci z piuerwszego małżeństwa - ktore 10 lat temu sam popsułem z własnej głupoty. Utrzymuje z nimi ścisły kontakt ale strasznie cierpie czasem że nie moge więcej.

Niestety ja już mam tak dość tego kobiecego-emocjonowania - że nie umiem czuć sie nie-skrzywdzony. Może gdybym dostal choć jeden znak w stylu ".. wiesz przesadziłam troche wczoraj" - to odebrałbym tylko pozytywy z tego.

Moja pierwsza żona była "grzeczna i wyważona" - czasem sie śmieje sam z siebie - że los ze mnie zadrwił. Miałem - nie uszanowałem teraz będę cierpial z "bykami" lub "skorpionami" - hahaha przepraszam jeszcze raz byków!!!. Same wiecie jakie jestescice - !!!:)
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 6 gru 2011, o 21:10

biscuit napisał(a):znowużeś się chłopie zafiksował na znaku zodiaku
tym razem w kwestii swojej osoby
tu nie forum ezoteryczne
:D

poproś może Forsakena
to Ci powie
jak się odprogramować z wiary
w runy, huny, chiromancję i horoskopy
8)



myślę że to nic złego , wiele pozycji w literaturze mówi o wpływie znaku zodiaku na nasze życie i zachowanie - czyż nie?
Nie chce generalizować - podaje tylko nazwy żeby było łatwiej zrozumiec kim jestem ja i kim osoby w moim otoczeniu.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 6 gru 2011, o 21:13

ave napisał(a): myślę że to nic złego , wiele pozycji w literaturze mówi o wpływie znaku zodiaku na nasze życie i zachowanie - czyż nie?

no jassssne...

w tym
że klasztor żeński stoi obok męskiego
nie ma nic złego
ale może być
8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Forsaken » 6 gru 2011, o 21:14

Uderz w stol, a nozyce sie odezwa Obrazek

Masakra ziomek z tymi babami... Czesc uslysza, to przeinacza, dwie czesci sobie dopowiedza i juz najchetniej by czlowieka do psychuszki wyslaly :lol:

A Ty ziomeczku, nie pitol tak sie ze swoja kobtieta tylko pierdolnij piescia w stol, jak zaczyna przesadzac! No co Ty, frajer jestes? Jak mam kobiete to mam wiedziec gdzie jest i co robi... Moge tez w kazdej chwili sprawdzic, a jesli pyta czy jej nie ufam, to mowie ze nie.. Skoro sobie do konca nie moge ufac, to jakzeby komus innemu. Chce sie umowic z kolezanka, pogadac z nia sam na sam - prosze bardzo, dolaczam do nich pozniej. Chce pogadac z kolega, dolaczam od razu, nie ma ze boli. U mnie w zwiazku kobieta nie wychodzi z kolegami i to beze mnie. W przeciwnym wypadku zaczynam sie co wieczor umawiac ze swoimi kolezankami i to ja trafia szlag... A jeszcze zawsze mozna ktoras poprosic o psikniecie perfumem, dla lepszego efektu. A jak to nie dziala, to dowidzenia, szkoda czasu zeby sie 5 lat przekonac ze nie byla wierna. No bo jak to tak, ziomek? Sam dobrze wiesz co takie znikanie moze oznaczac... Mialem podobne przezycia do Twoich i tez wiem. Od tej pory nie toleruje nawet takiej niewiedzy, jezeli mogla zdrdzic, traktuje to ze juz zdradzila, bo na slowo juz zadnej nie uwierze - za dobrze klamia zmije...
Trzeba sie ziom uczyc na bledach, a nie uczyc sie zyc z ich konsekwencjami. Wiec, klata do przodu, stalowe spojrzenie i potrzasnij baba troche (psychicznie rzecz jasna). Nie daj sie jej zakrzyczec. Nie akceptuj chorych klimatow w swoim zwiazku. Pokaz kto jest facetem i kto u Was rzadzi :twisted:
Trzym sie, ziomek...
Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 6 gru 2011, o 21:18

Sansevieria napisał(a):1. skutki zachowań na Twoją psyche, a nie na psyche innych. Komuś innemu, nie obciążonemu Twoim doświadczeniem, być może w ogóle by te jej zachowania nie wadziły.
2. Zycie jej nie wychowało na Twoją opiekunkę ani na terapeutką. I Ty też jej nie "wychowasz".
Co zrobić, żeby się udało - Ave, zmienić siebie, zamknąć i rozliczyć poprzedni związek. To jak się czujesz to jest coś Twojego, Twoje obciążenie z przeszłości. Zyjecie w swoistym trójkącie, z "tą dawną" w tle. Ona bruździ, ale to Ty jesteś osobą, która się moze "tej trzeciej" pozbyć. Twoja partnerka zaś nieustannie znajduje sie w niekomfortowej sytuacji konieczności tłumaczenia i wykazywania, że "nie jestem tamtą".


Jeszcze raz - dzieki za zaangażownaie
1. Moja pani też jest po rozwodzie i obrywam za niego - tak to w życiu jest. Staram sie podwójnie dbać o moją panią SZCZEGOLNIE w tematach w których poprzedni ja zawodzil - bo wiem jak to dziala. Staram sie PODWOJNIE pracowac nad tym jak mnie nie ma czy wychodze/jestem sam o Ona czeka - uważam że to obowiązek.
Ale niektóre zachowania (przykłady w poście powyżej ) moim zdaniem są "ogólnie" uważane za niepoprawne i nie fair. Dla tego pozwalam sobie na takie opinie.

2. Tu masz racje - ani ja nie będę ani Ona - dla tego się zastanawiam jak to poukładac. Jak dać szcęście w takiej sytuacji i jak pozostać szcęśliwy.

mam nadzieje że mnie rozumiesz.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 6 gru 2011, o 21:25

ave napisał(a): Moja pani też jest po rozwodzie i obrywam za niego - tak to w życiu jest.

oj ziomeczku, ziomeczku
:haha:
życie trudne
lecz nie nudne
8)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 6 gru 2011, o 21:29

Forsaken napisał(a):Uderz w stol, a nozyce sie odezwa Obrazek

Masakra ziomek z tymi babami... Czesc uslysza, to przeinacza, dwie czesci sobie dopowiedza i juz najchetniej by czlowieka do psychuszki wyslaly :lol:

A Ty ziomeczku, nie pitol tak sie ze swoja kobtieta tylko pierdolnij piescia w stol, jak zaczyna przesadzac! No co Ty, frajer jestes? Jak mam kobiete to mam wiedziec gdzie jest i co robi... Moge tez w kazdej chwili sprawdzic, a jesli pyta czy jej nie ufam, to mowie ze nie.. Skoro sobie do konca nie moge ufac, to jakzeby komus innemu. Chce sie umowic z kolezanka, pogadac z nia sam na sam - prosze bardzo, dolaczam do nich pozniej. Chce pogadac z kolega, dolaczam od razu, nie ma ze boli. U mnie w zwiazku kobieta nie wychodzi z kolegami i to beze mnie. W przeciwnym wypadku zaczynam sie co wieczor umawiac ze swoimi kolezankami i to ja trafia szlag... A jeszcze zawsze mozna ktoras poprosic o psikniecie perfumem, dla lepszego efektu. A jak to nie dziala, to dowidzenia, szkoda czasu zeby sie 5 lat przekonac ze nie byla wierna. No bo jak to tak, ziomek? Sam dobrze wiesz co takie znikanie moze oznaczac... Mialem podobne przezycia do Twoich i tez wiem. Od tej pory nie toleruje nawet takiej niewiedzy, jezeli mogla zdrdzic, traktuje to ze juz zdradzila, bo na slowo juz zadnej nie uwierze - za dobrze klamia zmije...
Trzeba sie ziom uczyc na bledach, a nie uczyc sie zyc z ich konsekwencjami. Wiec, klata do przodu, stalowe spojrzenie i potrzasnij baba troche (psychicznie rzecz jasna). Nie daj sie jej zakrzyczec. Nie akceptuj chorych klimatow w swoim zwiazku. Pokaz kto jest facetem i kto u Was rzadzi :twisted:
Trzym sie, ziomek...
Obrazek



Wlaśnie to mnie najbardziej zdziwiło, próbowałem wszystkich "mamusinych sposobów" - dupa!. Dwa razy mnie tak zagotowała że bylem po raz pierwszy "na drugiej stronie" i już mi było wszystko jedno. Nie byłem chamski czy coś - ale powiedzialem że ja sie wypisuje bo to na mnie źle dziala i nie akceptuje takich zachowan. Ze nie wyobrażam sobei życia z kimś kto nie uważa gdzie włażi....i zadzialalo.! Kosztowało mnie to nerwów - bo na prawde byłem już po drugiej stronie. Teraz próbuje zbudować sobie na tym świat - ale nie umiem być taki. kuźwa - nie umiem.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Sansevieria » 6 gru 2011, o 21:53

Wychodzi na to, że tylko dwukrotnie, a i to w stanie silnego wzburzenia udało Ci się postawić granice. Ave, na mojego czuja masz z tym stawianiem granic problem. Nie jest dobrze, jeśli dopiero doprowadzony do emocjonalnej ostatecznosci jesteś w stanie powiedzieć coś, co zasadniczo należało powiedzieć dużo wczesniej i na znacznie mniejszych emocjach. Tak przy okazji to grożenie ma sens tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi groźbę spełnić. Inaczej działa raz czy dwa, ale na dłuższą metę przestaje.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Forsaken » 6 gru 2011, o 22:08

ave napisał(a):Wlaśnie to mnie najbardziej zdziwiło, próbowałem wszystkich "mamusinych sposobów" - dupa!. Dwa razy mnie tak zagotowała że bylem po raz pierwszy "na drugiej stronie" i już mi było wszystko jedno. Nie byłem chamski czy coś - ale powiedzialem że ja sie wypisuje bo to na mnie źle dziala i nie akceptuje takich zachowan. Ze nie wyobrażam sobei życia z kimś kto nie uważa gdzie włażi....i zadzialalo.! Kosztowało mnie to nerwów - bo na prawde byłem już po drugiej stronie. Teraz próbuje zbudować sobie na tym świat - ale nie umiem być taki. kuźwa - nie umiem.


I tu chyba wlasnie lezy problem. Podobnie w zyciu jak i na forum.... Ciagle sie zgadzasz, jak Cie za bardzo pojada, to poprosisz zeby zmienili ton, a jednak przyznajesz slusznosc niemalze wszystkiemu co Ci ktos mowi na Twoj temat..
Taki widac jestes dobre chlopisko, z miekkim sercem... Nie wiem jakie mama dawala Ci nauki, ale moja mi powiedziala ze kto ma miekkie serce musi miec twarda dupe ( oczywiscie ze tek nie powiedziala, ale powinna - bym sobie tak dupy nie obtlukl ). Zrob maly test... Cokolwiek nie wyjdzie z jej ust nie zgodz sie z tym, powiedz ze sie nie zgadzasz, albo ze jest w bledzie.. Ryzykujesz kolejna klotnia, jedna raczej niewiele zmienia, lecz chcialbym zebys sam sprawdzil jak sie czujesz odmawiac, nie zgadzajac sie... Bo to bedziesz musial zaczac robic..
Nie wspominaj jedynie tematu wyjsc. Zacznij od mniej emocjonalnych. Od zwyklych zyciowych glupot... Przygotujesz ja na to co pozniej nastapi i siebie przede wszystkim, bo najwiecej wysilku to chyba raczej Ciebie bedzie kosztowac. I nie boj sie podniesc glos, jesli Twoj sprzeciw nie zostanie uwzgledniony...
Powodzenia ziom Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Forsaken » 6 gru 2011, o 22:18

biscuit napisał(a):tu nie forum ezoteryczne
:D

poproś może Forsakena
to Ci powie
jak się odprogramować z wiary
w runy, huny, chiromancję i horoskopy
8)


Widze Bis, ze jeszcze wiele pozostalo Ci do odkrycia sekretow Forsakena :lol:
Moge ziomka logika wyleczyc z wiary w horoskopy... Ale z Hun Run i innych Czary Mary nawet nie zamiarzam... Jak moglbym to zrobic skoro sam jestem magiem ( powietrza jakby ktos chcial koniecznie wiedziec )
Obrazek
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 6 gru 2011, o 23:01

ambrela napisał(a): Ale po Twojej reakcji widać, że jesteś jak takie dziecko- przychodzisz tu po radę, ale jak ktoś Ci da niezgodną z Twoimi oczekiwaniami, to się zachowujesz, jakbyś strzelał focha.


dokladnie. przykro mi ale ja takie wrazenie odnosze caly czas.

i mimo wszystko jakos ciagle odnosze wrazenie ze jestes ''upierdem'' jak to sam sie nazwales, i ze twoja zazdrosc i podejrzliwosc objawiala sie wczesniej zanim ona dawala ci jakies znaki. a uwierz to jest meczace, pozniej juz nie chce sie pilnowac zeby odbierac bo on pomysli ze zdradzam, zeby sie tlumaczyc i wiecznie o tym rozmawiac. i w koncu sie zbywa nerwami ze 'przesadzasz' itp.

zacznij od siebie. i nie da sie jednoznacznie odpowiedziec na twoje pytanie o de ja vu skoro problem wydaje sie byc glebszy.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 7 gru 2011, o 03:12

oj smerfetko!


od razu "zbywać" - tylko dla tego że facet zazdrosny? czemu nie "rozwiązać/rozwiać" i "załatwić". Na prawde sądzisz że zazdrość jest bez powodu?

siedze tu, probuje dostarczyć jak najwiecej informacji jak czuyje że nie wszystko wiecie, wyjasniam. Dokladnie wiem jak to jest ferowac wyroki na podstawie niepełnych informacji - no to uzupelniem

Dziekuje za wszelkie opinie!
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 7 gru 2011, o 08:08

Forsaken napisał(a):A Ty ziomeczku, nie pitol tak sie ze swoja kobtieta tylko pierdolnij piescia w stol, jak zaczyna przesadzac!

No i ja się z tym zgadzam. Czasem trzeba "siłowo" dotrzeć.

Jak mam kobiete to mam wiedziec gdzie jest i co robi...

Z tym też się zgadzam. Nie ma tak, że każdy robi se co che, a drugiemu wara. Toż to związek jest i pewne rzeczy muszą być spełnione.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: cejaxexow i 253 gości