przez blanka77 » 24 lis 2010, o 15:54
Sorry, ale moim zdanie nie emocjonalnie, a materialnie podchodzisz do Waszego związku. Nie chodzi mi o fakt "pasożytnictwa", ale zwykłego wygodnictwa. Napisałaś to w poście dot.powodów dlaczego jesteś z nim. Dopiero, w którymś kolejnym poście napisałaś, że go kochasz, ale dla mnie to nie brzmi przekonywująco.
Kwestia przyzwyczajenia do niego. Na tym chcesz budować Waszą ewentualną wspólną przyszłość? To zdecydowanie za mało.
Skoro jest różnica między tym co było, a tym co jest teraz to warto z nim tak poważnie porozmawiać, a nie prowokować sytuacji mówiąc, że dajmy sobie spokój na jakiś czas, a w momencie gdy jego odpowiedzią jest przytulenie Ciebie, to zamieść problem pod dywan.
I tak sobie żyjesz od spotkania do spotkania z nim, z nadzieją, że może Ci coś kupi, albo gdzieś zabierze. To takie rekompensowanie swojej nieobecności w domu jak nieraz stosują rodzice wobec swoich dzieci. Kupują zabawki żeby usprawiedliwić swoje zachowanie. :kupują: tym samym swoje dzieci i mają ich wdzięczność przez jakiś czas. Ale Ty już dzieckiem nie jesteś!
Nie podoba mi się też to, że starasz się zatracić siebie za wszelką cenę, żeby jemu i jego "klasie" dorównać. Ale czy kupowanie prezentów "czasami" - jak sama zaznaczyłaś - to dowód na to, że ktoś ma klasę??? albo traktowanie kogoś jak powietrze przez większość dnia? albo brak czasu na powiedzenie jednego dobrego słowa przynajmniej wieczorem po całym dniu? Klasę się ma bez względu na okoliczności, a nie tylko od okazji do okazji. Porównaj sobie go z innym osobami, czy on rzeczywiście jest taki nieprzeciętny?
Zamiast zmieniac siebie i jednocześnie zatracać się dla niego, poszukaj w sobie tych naturalnych walorów, które zapewne posiadasz i tym się ciesz. A nie rób z siebie kogoś, kim nie jesteś.
Nie udawaj przed znajomymi, że u Was tak wszystko jest ok. Bez opowiadania detali, ale mów jednak prawdę.
Takiego życia chcesz w przyszłości? Samotnego w złotej klatce? Bo moim zdaniem jeśli czegoś w tym UKŁADZIE nie zmienicie to nie widzę WAS jako jedności, ale każdego z osobna żyjącego we własnym świecie i cierpiącego.
Powodzenia