odszedł

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 10 wrz 2010, o 10:07

ophrys napisał(a):
Czy powinnaś wciąż koncentrować się na szukaniu kolejnych potencjalnych towarzyszy życia, próbach przerobienia ich tak aby pasowali do Twoich niezałatwionych problemów?


Doskonale ujęłaś sedno problemu- nic dodać, nic ująć.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 11:37

---------- 11:30 10.09.2010 ----------

chcę być z kimś Jiuz mam dośc czasu ,kiedy koncentrowałam się na sobie i na dzieciach . To trawo 10 lat. Kilka lat temu dojrzałam do tego ,aby to zmienic. Wtedy zaczęlam sie rozglądac za partnerem.
Rozni byli , jednego znacie. Tu nie tworzylismy relacji ojciec- corka a raczej matka-syn. Alkoholik ,jak sie okazalo. Uzalezniony od toksycznej matki .
Ten obecny wydawal sie inny , odpowiedzialny ,troskliwy i wiedzący czego chce.
Wlasciwie to sama nie roumiem dlaczego nie wyszlo.
Co robilam źle ? Mam sie koncentrowac na sobie- to co tym razem bylo źle?
Bylam wczesniej naterapiach , po tym alkoholiku, wyciszylam sie, zaczęlam umiec rozmawiac na spokojnie. Juz w ogolę sie nie unoszę, nigdy nie podnoszę glosu, wiecej milczę. Nawet jak odjeżdzal bylam spokojna.
Kiedys plakalam robilam sceny.
Bylam w tym zwiazku partnerką , dbalam o niego ,ale tez i on o mnie. Nie lubi gorotowac ,to gotowalam ,ale on robil inne rzeczy. Czasem powiedzialam czego oczekuje; np jak gotuje ,to chcialabym aby pozmywal. Wtedy jednak widzialam czasem jego niechec, bo juz czegos oczekuje ponad to ,co on robi.
O seksie jednak umial rozmawiac, tu byl szczery ,lubilismy gadac na ten temat.
Wlasciwie ,to nie wiem , co jest we mnie ,ze mnie zostawil. Zostawial mnie w kolko - 4 razy . Dwa zrealizowal, raz po sprawie z koniem , insynuowal mi ze oszukuje , krece, czego nigdy w zyciu nie robilam.
Czy moge sobie cos zarzucic, poprawic ? Tu nie bylo mojej winy. Jest to opisane na forum.
Zreszta p omiesiacu mnie przeprosil kupujac kwiaty, ale wtedy kiedy bylo najlepiej miedzy nami.
Kazdy moj partner jest inny, zaden poprzedni nie przypominal mojego ojca, byli nieodpowiedzialni , niepewni. MOj mąz to byl furiat. Darl sie ciagle ,wiec odeszlam po 5 latach .
Ja sama.
Nastepny partner nic nie mowil , kompletnie, nie zostawial mnie ,ale nie uprzedzal nigdy o sowich planach. Np .zaraz mam pociag i jade.
Odeszlam , ja sama.
Nastepny powazny zwiazek i partner len, nic nie robil, nie zarabial , siedzial pil piwo i palil calymi dniami. Nie umial sie znalezc na czyms wlasnym. Rozstalismy sie.
Nastepny alkoholik , Piotrus Pan, partner z innej bajki ,nawet nie rozumial o czym mowie. Krzyczal strasznie, awanturowal sie i caly czas konsultowal z mamusia , nawet w sprawach intymnych .
Tu juz nie umialam odejsc sama, odchodzilam i wracalam. Wczesniej odchodzilam sama i nawet nie czulam zalu.
Cos sie we mnie zmienilo ? Moze juz jest strach , ze bedę sama? Nie che byc sama, mam potrzebe bliskosci. teraz chce juz czegos innego w zyciu. Kiedys wystarczala mi praca, pasja i dzieci .
Teraz juz nie.
Chodzilam do psychologow, do psychiatru , szukalam w sobie problemow, nawet BDP. Psychiatra powiedzial ,ze nic u mnie nie dostrzega, z psychologami bylo tak ,ze czuli zawsze do mnie duza sympatie, malo dostrzegali u mnie problemow, trzy miesiace terapii ipierwszy raz, polaczonej z lekka hipnoza. I pani psycholog stwierdzila ,ze juz nie ma co ze mna robic, bo ja umiem sie szybko otwo\rzyc, mowie wszystko , wszystko rozumiem , umiem z nia wspolpracowac. W drugim przypadku bylo podobnnie. Jeszcze troche doszloby do przyjazni z terapeuta.
Teraz z tym panem , tez wieloktotnie m ipowtarzal ,ze bardzo wazne jest ,ze umiem rozmawiac, jestem szczera, nie mam blokad. Mam troche dziecka,

---------- 11:33 ----------

Własnie by sąsiad u mnie . I co się okazuje ? Moj partenr , z ktorym bylam poltora roku , ktory na tę śrdę zaprosil do nas swoke dorosle dzieci, ktory dzisiaj mial jechac sfinalizowac spzedaz mieszkania, juz w niedziele planowal wyjazd za moimi plecami. Pytal sie sąsiada czy nie chce kupic jednego z jego samochodow. Czyli wisialo mu ,co ja zrobie i nawet mu przez mysl nie przeszlo zostawic go na jakis czas . I to nie dlatego je zabral , bo mu kazalam wszystko zabrac.

---------- 11:37 ----------

A ja nieswiadoma niczego , bo przeciez takie plany , bo co ja zrobilam w niedziele / Nic , wypowqiedzialam swoje zdanie... Powod do rozstania.
To boli , bardzo.
Wszyscy sie dziwia , czemu rozpamietuje, bo boli , jak ktos nas traktuje w ten sposob.
Bo boli , jak ja mam szukac w sobie tylko winy, leczyc sie. Z czego ?
Z takich zachowan parnera ,ktory wydaje sie odpowiedzialny i dojrzaly.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 11:53

---------- 11:47 10.09.2010 ----------

Ladybird napisał(a):Chodzilam do psychologow, do psychiatru , szukalam w sobie problemow, nawet BDP. Psychiatra powiedzial ,ze nic u mnie nie dostrzega, z psychologami bylo tak ,ze czuli zawsze do mnie duza sympatie, malo dostrzegali u mnie problemow, trzy miesiace terapii ipierwszy raz, polaczonej z lekka hipnoza. I pani psycholog stwierdzila ,ze juz nie ma co ze mna robic, bo ja umiem sie szybko otwo\rzyc, mowie wszystko , wszystko rozumiem , umiem z nia wspolpracowac. W drugim przypadku bylo podobnnie. Jeszcze troche doszloby do przyjazni z terapeuta.
Teraz z tym panem , tez wieloktotnie m ipowtarzal ,ze bardzo wazne jest ,ze umiem rozmawiac, jestem szczera, nie mam blokad. Mam troche dziecka,


KUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRRRRRRRRRRRRRWWWWWWWWAAAAAAAAAA!!!!!!

(lady, to nie do Ciebie!!!)

no i po przeczytaniu tego opisu, niech ktoś powie, że Filemon nie ma racji, że większość tak zwanej psychoterapii, to bezużyteczne bzdurne działania po omacku i że masowo brak psychoterapeutów, którzy dysponują skutecznymi metodami wsparcia pacjenta w rozwiązywania jego problemów... z tego co pisze lady, to oni nawet nie potrafią dostrzec i określić problemu!!!

kurwa mać i po co to całe kształcenie się, szkolenia i różne pojebane certyfikaty... przecież to jest kpina jakaś!!! :twisted: :twisted: :twisted:

prawie każda z osób wypowiadających się w tym wątku potrafi już sporo powiedzieć o problemach ladybird i chyba większość uważa nawet, że są one poważne - co prawda nie potrafimy jej skutecznie poprowadzić tak, żeby zaczęła z tego wychodzić, nie znamy odpowiednich metod (ale to nie nasza rola ani profesja!!!) i tracimy czasami cierpliwość...

więc ja się pytam... jakim cudem kur*a mać ci państwo terapeuci opisani przez ladybird mogli zajmować takie stanowisko względem tego co się z nią dzieje i wobec jej życiowych problemów, w szczególności w obszarze związków... :?

ano dlatego, bo do kurwy nędzy się nie znają na tym co robią i nie umieją tego robić - co więcej, najwyraźniej nie mieli się w ogóle od kogo nauczyć!!!!!

POTEM NAPISZĘ WIĘCEJ - teraz odreagowałem po prostu emocje - najwyżej mnie Admin wytrze... ;/

---------- 11:53 ----------

A TU NA PRZYKŁAD PROBLEM JEST TRAFIONY W DZIESIĄTKĘ!!! (czytaj poniżej)
choć ja miałbym jeszcze coś ważnego do dodania - mianowicie to, że wiele wskazuje, że nie tylko ladybird nie jest obecnie zdolna do zbudowania autentycznego związku opartego na miłości... ale też wiele wskazuje na to, mężczyzna, z którym miała do czynienia tak samo nie ma aktualnie takiej zdolności ani umiejętności, więc nie można umieścić całej odpowiedzialności za niepowodzenie tylko po stronie ladybird, bo to nie byłoby zgodne z prawdą i byłoby dla Niej krzywdzące...

Sanna napisał(a):
ophrys napisał(a):
Czy powinnaś wciąż koncentrować się na szukaniu kolejnych potencjalnych towarzyszy życia, próbach przerobienia ich tak aby pasowali do Twoich niezałatwionych problemów?


Doskonale ujęłaś sedno problemu- nic dodać, nic ująć.
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 11:58

Psychologowie porownywali mnie do innych pacjentow i twierdzili jednym chórem, ze takich osob jak to prawie nie ma. Mowie wszystko ,rozumiem ,wykazuje chec wspolpracy , zawsze nawiazywali ze mna dobry kontakt. jedna pani powiedzial ,ze do innych trzeba docierac miesiacami , a do mnie 1 minute, wiec terapai bedzie o wiele krotsza.
Temu panu powiedzialam ,ze mam problemy w zwiazkach. Zaczedlismy terapie, ale on widzial nasz wspolny problem moj i partnera. On specjalizuje sie w terapii dal par, wiec taka mi sugerowal. Twierdzil , ze sama nic nie zdzialam, bo moj partner nigdy nie da wiary moim slowom ,nawet jesli to oceny psychologa. Musi to uslyszec bezposrednio od niego .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 10 wrz 2010, o 11:58

Lady, ja rozumiem, że znaleźć dobrego terapeutę nie jest łatwo. Sama miałam do czynienia z jedną osobą kompletnie nie trafioną i jedną, która za wcześnie mnie wypuściła, po krótkiej półrocznej terapii ( z perspektywy czasu widzę jednak że była ona potrzebna, jako wstęp do terapii obecnej , trwającej 3-ci rok).

Jednego nie rozumiem - Ty nie musisz wcale wyważać otwartych drzwi. Jesteś spod Warszawy, podobnie jak część piszących tu osób. Czytasz wypowiedzi Orma ? ( które np. na mnie robią ogromne wrażenie swoją mądrością). Pisał przecież nie jeden raz, gdzie w Warszawie odbył terapię, którą sobie chwali. Czemu nie skorzytasz ze sprawdzonych rekomendacji osób, które tu piszą?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 12:10

Ladybird napisał(a):Psychologowie porownywali mnie do innych pacjentow i twierdzili jednym chórem, ze takich osob jak to prawie nie ma. Mowie wszystko ,rozumiem ,wykazuje chec wspolpracy , zawsze nawiazywali ze mna dobry kontakt. jedna pani powiedzial ,ze do innych trzeba docierac miesiacami , a do mnie 1 minute, wiec terapai bedzie o wiele krotsza.
.


to świadczy, moim zdaniem o tym, że potrafisz być komunikatywna i otwarta w mówieniu o tym, co odczuwasz i co się dzieje w Twoim życiu... - ja też mam takie odczucie...

ALE... można też mówić do Ciebie całymi tygodniami i miesiącami o pewnych sprawach a one nie docierają do Ciebie emocjonalnie!!! nawet jeśli intelektualnie je "łapiesz" i nawet, jeśli się nie wkurzasz (ale bywa też tak, że w końcu się wkurzasz i przerywasz dialog), to po prostu NIE PRZYJMUJESZ WEWNĘTRZNIE pewnych rzeczy, które są oczywiste dla wielu rozmawiających tutaj z Tobą osób...

dlaczego tak się dzieje? dlaczego nie przyjmujesz pewnych oczywistości? ano według mnie dlatego, że stoją temu na przeszkodzie bardzo silne "mury obronne" w Twojej psychice... prawdopodobnie gdyby je zburzyć, to wylałoby się morze bardzo nieprzyjemnych emocji i przeżyć... możliwe, że nawet by Cię zalało i możesz mieć wszelkie słuszne powody, by instynktownie nawet się tego obawiać...

jednak takie mury i bloki można rozbierać powoli i po kawałku - tylko ku*wa trzeba to umieć robić!!! znać odpowiednie, bezpieczne i skuteczne metody i potrafić je stosować! no i w tym momencie zaczyna się chodzenie od terapeuty do terapeuty... a co jeden to bredzi, albo nie potrafi nic konkretnego wnieść, co przyniosłoby wymierne rezultaty - jak widać po relacji ladybird... :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 12:15

---------- 12:12 10.09.2010 ----------

Naiwązę do wątku Blanki , ona tak samo sie zachowala jak ja , majac problem w ziwazku. Zresztą jej reakcje sa podbne, tez nastapilo ochlodzenie jej uczuc, oco sie partnerowi nie podoba, ale on o tym powiedzial jej , przyjal do wiadomosci wyjasnienia, nie zakonczyl zwiazku.
To w takim razie co ze mną jest nie tak?
Mnie psycholog powiedzial ,ze taki sposob rozmowy z parterem jaki prowadze jest wlasciwy. Nie oskarzam go ,ale mowie czego oczekuje od niego izwiazku. POWIEDZIAL ,ZE MAM DO TEGO PRAWO A ON POWINIEN MNIE WYSLUCHAC.
Kiedys robilam inaczej, ale cos wynioslam jednak z poprzednich rozmow z psychologami.
Co zle rozegralam w tym zwiazku?
Ja naprawde nie pojmuje/// :(

---------- 12:15 ----------

Dlaczego moj partner mnie tak nagle znienawidzil ? Czemu sie czepia o jakies glupie torby ?
Czemu nawet nie podziekuje za pieniadza ? Kto by sie tak zachowal?
Jak mam sie czuc ,jak on nie widzi we mnie zalet? Chce mnie sobie pewnie obrzydzic, bo tak latwiej zyc..
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 12:17

Ladybird napisał(a):---------- 11:30 10.09.2010 ----------


Rozni byli.
Tu nie tworzylismy relacji ojciec- corka a raczej matka-syn. Alkoholik ,jak sie okazalo. Uzalezniony od toksycznej matki .
Ten obecny wydawal sie inny , odpowiedzialny ,troskliwy i wiedzący czego chce. Zostawial mnie w kolko - 4 razy . Dwa zrealizowal, raz po sprawie z koniem , insynuowal mi ze oszukuje , krece, czego nigdy w zyciu nie robilam.

Kazdy moj partner jest inny, zaden poprzedni nie przypominal mojego ojca, byli nieodpowiedzialni , niepewni. MOj mąz to byl furiat. Darl sie ciagle ,wiec odeszlam po 5 latach .

Nastepny partner nic nie mowil , kompletnie, nie zostawial mnie ,ale nie uprzedzal nigdy o sowich planach.
Nastepny powazny zwiazek i partner len, nic nie robil, nie zarabial , siedzial pil piwo i palil calymi dniami. Nie umial sie znalezc na czyms wlasnym.

Nastepny alkoholik , Piotrus Pan, partner z innej bajki ,nawet nie rozumial o czym mowie. Krzyczal strasznie, awanturowal sie i caly czas konsultowal z mamusia , nawet w sprawach intymnych .


Moj partenr , z ktorym bylam poltora roku , ktory na tę śrdę zaprosil do nas swoke dorosle dzieci, ktory dzisiaj mial jechac sfinalizowac spzedaz mieszkania, juz w niedziele planowal wyjazd za moimi plecami. Pytal sie sąsiada czy nie chce kupic jednego z jego samochodow. Czyli wisialo mu ,co ja zrobie i nawet mu przez mysl nie przeszlo zostawic go na jakis czas . I to nie dlatego je zabral , bo mu kazalam wszystko zabrac.


Wszyscy sie dziwia , czemu rozpamietuje, bo boli , jak ktos nas traktuje w ten sposob.
Bo boli , jak ja mam szukac w sobie tylko winy, leczyc sie. Z czego ?
Z takich zachowan parnera ,ktory wydaje sie odpowiedzialny i dojrzaly.


Nie wiem dlaczego, ale dziwnym trafem masz skłonności do wiązania się z w zasadzie jednym typem mężczyzn.
Niesamodzielnych, z nałogami, niemyślących i co najgorsze niepracujących. Moim zdaniem - Twój błąd - robisz wiele, tylko że za innych. Pierzesz, sprzątasz, gotujesz, opłacasz rachunki, dajesz dach nad głową, kasę, przyjemności, siebie. Czego od nich wymagasz? Żeby Cię kochali.
Wiesz z punktu widzenia faceta (z marginesu, chociaż to zbyt mocno powiedziane) to Ty jesteś niezłą inwestycją. Jest się gdzie wyspać, można coś zjeść i za przeproszeniem poużywać ( nie chcę Cię absolutnie obrażać). Czasami wysłuchać jakiegoś gderania nad uchem, ale w zasadzie, to robić swoje żeby osiągnąć swój CEL. A jaki cel? To już Ty musisz sobie odpowiedzieć. Dlaczego Twój partner, który nie pracował (jeśli dobrze pamiętam) decyduje o Twoich pieniądzach???? Jakim prawem? Dlaczego mu pozwoliłaś. Skąd wiesz, czy dla większości z nich nie byłas tylko formą "przetrwalnika" do lepszych czasów. A jak już czegoś oczekiwałaś to umywali ręce i znikali. Skąd wiesz, że Cię nie oszukiwali finansowo?
Znajdź faceta na swoim poziomie, mądrego, uczciwego, reprezentującego coś sobą, posiadającego jakieś atuty - nie tylko te w spodniach. Bo takich prostaków, kochasiów i kombinatorów można miec na pęczki. Nie doprowadzaj się do stanu desperacji. To co najwartościowsze rodzi się w bólu. Daj sobie szansę odpocząć od związków. NIE LECZ SIĘ TYM CZYM SIĘ STRUŁAŚ. Nie wchodź teraz w nowy związek, bo moim zdaniem to nie czas na to. WYLUZUJ. A dobrze Ci to zrobi.
Wierzę w Ciebie, że będzie ok i to tylko kwestia czasu

Buziaki
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Sanna » 10 wrz 2010, o 12:20

Filemon napisał(a): więc nie można umieścić całej odpowiedzialności za niepowodzenie tylko po stronie ladybird, bo to nie byłoby zgodne z prawdą i byłoby dla Niej krzywdzące...

Toteż tego nie robię, ja uważam że ocena partnera Lady to strata czasu. Jest jaki jest ( a wlaściwie: był jaki był). Moim zdaniem problem nie brzmi ,, dlaczego partnerzy Lady nie nadają się do związku z nią " tylko ,, dlaczego Lady wybiera partnerów z którymi nie udaje się jej stworzyć trwałego związku ".
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 12:26

lady, z Twoich opisów zauważyłem takie sytuacje, jak:

- miotanie się między skrajnościami, na zasadzie: wynoś się z mojego życia, ale potem... może jednak byś wrócił, bo przecież coś nas łączyło i mamy wspólne interesy...

- będę siedziała cicho i nie będę "podskakiwać"... albo nie, czasami będę mówić co myślę, czuję i oczekuję... a jak nie uzyskam tego co chcę, no to się w końcu wkurwię i powiem, żeby się zabierał...

- chciałabym go akceptować takim jaki jest, no bo przecież go kocham i to jest mój partner, ale przecież... jak można zaakceptować TAKIE COŚ (coś tam coś tam) - no przecież on się nie liczy ze mną, albo nie podejmuje dialogu, albo nie współpracuje, więc... nie mogę tego zaakceptować - czyli chciałabym go jako partnera takim jakim jest, ALE.... on się pod pewnym względami nie nadaje na partnera!!! no chyba, że może...

- no chyba, że może ja głupia baba przestanę wymagać, podporządkuję się i będę siedziała cicho, bo przecież on taki pomocny i opiekuńczy... no ale kurcze jak mam siedzieć cicho, kiedy on mi nie daje podejmować decyzji, mieć własnego zdania a ja chcę mieć coś do powiedzenia...

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

napisałem Ci przykłady - dla mnie to są przykłady SPRZECZNOŚCI, czyli pewnych konfliktów wewnętrznych, które według mnie mają charakter neurotyczny... jeśli ich nie rozwiążesz, to nie zbudujesz sensownego związku z facetem, który się do tego nadaje (ten prawdopodobnie nie całkiem nadawał się do tego, podobnie jak Ty... - sorry, bo to pewnie bolesna uwaga - ale to tylko moje zdanie)

rozwiązanie tego typu konfliktowych sprzeczności, o ile mi wiadomo wiąże się ze ZMIANAMI OKREŚLONYCH CECH CHARAKTERU - bez tego nie da się takich sprzeczności rozwikłać... żeby takie zmiany uzyskać, trzeba dobrze umieć poruszać się w obszarze osobowości człowieka, rozumieć działające mechanizmy, no i oczywiście prowadzony umiejętnie pacjent musi mieć motywację i wykazywać maksimum zaangażowania, wysiłku, itp. wówczas JEST SZANSA, że zmiany uda się przeprowadzić i osiągnąć...

ale powszechnie brak jest terapeutów, którzy się na tym naprawdę znają, moim zdaniem - prawie wszyscy działają jedynie cząstkowo i po omacku a niektórzy w ogóle powinni się zająć zamiataniem ulicy na przykład, bo pewnie byłby z tego większy pożytek niż z ich "terapeutycznej" działalności... :?

p.s.

sanna, mam wrażenie, że rozumiemy się i moje stanowisko jest podobne do Twojego...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 12:39

Ok ,wszystko przeczytalam, ale ...
Ja mam wewnetrzne odczucie ,ze jednak sie sporo wemnie zmienilo.
Tez partner nie nyl taki chociazby jak poprzedni.
PRACOWAL, tylko jak zdecydowalismy sie byc razem z pracy zrezygnowal ( 25 lat tam pracowal)
MIAL SWOJE PIEKNIE URZADZONE MIESZKANIE, ktore zdecydowal sie sprzedac z wyposazeniem ,a pieniadze wlozyc w ogrzewanie i jakis nowy bines dla nas.
BYL ODPOWIEDZIALNY , POMAGAL MI
Jak zaden inny poprzednio
Wiec jednak cos sie w moim zyciu zmienilo. Wybralam odpowiedniego partnera ,na podobnym poziomie do mojego.
Stad moze tyle sprzecznosci we mnie ,jak mowie o nim ,w nim jest wlasnie tyle sprzecznosci.
Stad nie wiedzialam ,co mam robic z tym zwiazkiem. Rozmawiac ... nie da sie... Milczec... tez probowlam ,ale nie umiem...
Szkoda mi bylo ,choc czasem zalamywal mnie faktycznie, bo takiego faceta jeszcze nie mialam.
Byl najlepszy ze wszystkich. Poza jedna cecha , a jaka wiadomo...
Mozna mnie zroumiec, ze sam nie wiedzialam ,czy byc z nim ,czy nie. Chcialam bardzpo ,ale czasem juz nie moglam wytrzymac. To nie jest takie proste, taka decyzja.
Jesli partner nie jest swinia i jego zachowania nie przekraczaja ogolnie przyjetych norm, to warto dac szanse, pracowac nad zwizkiem
TAKIE JEST MOJE ZDANIE I GO NIE ZMIENIE.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 12:42

Ladybird napisał(a):---------- 12:12 10.09.2010 ----------

Naiwązę do wątku Blanki , ona tak samo sie zachowala jak ja , majac problem w ziwazku. Zresztą jej reakcje sa podbne, tez nastapilo ochlodzenie jej uczuc, oco sie partnerowi nie podoba, ale on o tym powiedzial jej , przyjal do wiadomosci wyjasnienia, nie zakonczyl zwiazku.
To w takim razie co ze mną jest nie tak?
Mnie psycholog powiedzial ,ze taki sposob rozmowy z parterem jaki prowadze jest wlasciwy. Nie oskarzam go ,ale mowie czego oczekuje od niego izwiazku. POWIEDZIAL ,ZE MAM DO TEGO PRAWO A ON POWINIEN MNIE WYSLUCHAC.

Co zle rozegralam w tym zwiazku?

Dlaczego moj partner mnie tak nagle znienawidzil ?
Czemu nawet nie podziekuje za pieniadza ? Kto by sie tak zachowal?
Jak mam sie czuc ,jak on nie widzi we mnie zalet? Chce mnie sobie pewnie obrzydzic, bo tak latwiej zyc..


To chyba ostatni dzwonek żebyś wyluzowała. To straszne w jakim jesteś stanie.
Psycholog: POWIEDZIAL ,ZE MAM DO TEGO PRAWO A ON POWINIEN MNIE WYSLUCHAC. Teoretycznie tak, praktycznie była różnie. Nie chciał z Tobą rozmawiać, nie chce z Tobą być TO NIE. Jeśli będzie chciał to Ci kiedys powie dlaczego odszedł. Może to nie z Twojego powodu, ale miał jakies swoje plany, o których nie miałaś pojęcia. Ale żeby odejść z TWARZĄ, a nawet z MORDĄ, to najłatwiej było Ciebie zdołować. Wie, że się leczysz, że chodzisz na terapię to powód dostał na tacy. A Ty siedzisz i się zadręczasz i śmiem twierdzić, że jeszcze sprawia mu przyjemność gdy się kajasz przed nim. Nie rób tego. Nie pozwalaj na grę Twoim życiem. Skąd wiesz czy on się Tobą nie bawi przed innymi, robi z Ciebie pośmiewisko, a Ty tu mało nam ducha nie wyzioniesz.
Powtarzam, przyjmij to, że on nie chce z Tobą być. Nie i już. Nie można nikogo do niczego zmuszać, miłości nie kupisz ani nie wyprosisz., tak jak szacunku też nie. Albo to wszystko jest, albo nie ma. Nie ma formy pośredniej.
W kwestii pieniędzy to już się wypowiedziałam. Wiesz co Ci powiem? Miałam podobnie, w sensie takim, że ponieważ mój z różnych powodów nie pracował (tak legalnie) przez jakiś czas, chociaż jakieś pieniądze tam wpadały co jakiś czas to ja nie byłam Matką Teresą z Kalkuty w pełnym tego słowa znaczeniu. Owszem kupowałam rózne rzeczy do domu typu jedzenie oraz to co chciałam i na co miałam ochotę, a wpadło mi np. w sklepie w oko. Tyle. Żadnego dostępu do mojego konta, karty itd. Gdybym na to pozwoliła, nigdy by się nie zmotywował do poszukania sobie zajęcia. A mój jest tak cholernie zdolny, inteligentny (pomijam tu nasze kwestie) i pracowity, że szok. On cały dzień biega, pracuje i ma jeszcze siłę na mnie nakrzyczeć :) Ja po 1/8 tego co on robi padłabym na pysk przed południem.
Na zbyt dużo im wszystkim pozwoliłaś Lady. Nie rozpatruj tego w kwestii co było, ale czego nie wolno robić w przyszłości.
A w kwestii swoich zalet? Masz ich na pewno mnóstwo. Dla niego? Przestałaś je mieć od momentu gdy zaczęłaś czegoś wymagać od niego. Na koniec dostał fajny prezent - samochody. Sprzeda, kasy mu starczy na trochę i oby mu nie przyszło potem wracać do Ciebie jak syn marnotrawny...
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 10 wrz 2010, o 12:59

Ladybird napisał(a):Jesli partner nie jest swinia i jego zachowania nie przekraczaja ogolnie przyjetych norm, to warto dac szanse, pracowac nad zwizkiem
TAKIE JEST MOJE ZDANIE I GO NIE ZMIENIE.


no to w czym problem...?

dlaczego nie dajesz szansy i nie pracujesz nad związkiem...?

BO ON NIE CHCE...? Aaaaa.... no to chyba nie jest to żaden partner - bo partner zazwyczaj chce dać szansę i pracować nad związkiem, gdyż na tym polega między innymi partnerstwo...

problem w tym, że niektórzy wchodzą w rolę partnera, ALE NIE POTRAFIĄ BUDOWAĆ PARTNERSTWA I ZWIĄZKU...

wówczas ta druga strona ma pełne prawo się wycofać a nawet prawdopodobnie dla własnego dobra powinna to zrobić...

P.S.

czy dla Ciebie to takie trudne, że niemal nie potrafisz...?

JEŚLI TAK, TO TO JUŻ JEST TWÓJ WIELKI PROBLEM, gdyż przypomina to bicie głową w mur a jak wiadomo robiąc coś takiego można sobie głowę rozwalić...

zatem co możesz teraz zrobić...?

zająć się sobą i spróbować się leczyć - u kogoś, kto choćby w jakiejś mierze nadaje się na skutecznego i sensownego terapeutę...

pozdrawiam - Fil
Ostatnio edytowano 10 wrz 2010, o 13:03 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 10 wrz 2010, o 14:03

---------- 13:02 10.09.2010 ----------

Przeciez Blanko to jego samochody , jeden mial a na drugi wzial kredyt , tylko ze ten drugi kupila dla mnie jeszcze przed jego zamieszkaniem u mnie.
Tez pracowal jak wariat, wszystko robil.
Pieniadze zarobilismy wspolnie ,wiec czulam obowiazek podzielenia sie znim.
On mial swoja karte , ja swoja. tYLKO TO CO RAZEM ZAROBILISMY Z IMPREZ WYDAWALISMY WSPLONIE.
Ej , chyba znowu sie generalizuje moje zycie.
Nigdy , nikomu nie dalam kasy , jak jej nie zarabial ze mn.a Nie jesatem bogata, ciagle mam problemy i obecny moj partner częst wspieeral mnie , chociazby zaltwial mi czesci do samochodu za darmo , robil rozne zakupy.
To nie tak.
Poprzedni urzadzil za swoje cala sypialnie, zawsze borykam sie ztrudnosciami , nie jest lekko u mnie. Duzo pracy , malo dochodu i wszyscuy moi parterzy wiedzieli z gory , co ich czeka. Zwyczajnie - duzo pracy , wspolnej

---------- 14:03 ----------

Nie mam juz dzis siły na nic. paskudnie się czuję.
Czuję ogromny żal do niego , za to jak postapil , w jaki sposob., jakby nic sie nie liczylo ,co bylo miedzy nami.
Tak mi przykro cholernie.
Zapisalm sie na wizytę konsultacyjna na poniedzialek. Spodobal mie sie jeden z osrodkow i jego opis w internecie. Muszę sobie pomóc. Cos jest nie ta, nie mozna tak cierpec. Powinnam czuc wscieklosc na niego.
Kiedys taka bylam , chce byc znowu taka ,silna, pelna godnosci .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez blanka77 » 10 wrz 2010, o 14:33

Głową muru nie przebijesz, skoro on nie chce z Tobą być to musisz się z tym pogodzić. Takie są fakty, taka jest rzeczywistość. Zakręciłaś się, wpadłaś w ślepy zaułek i nie wiesz jak masz sobie pomóc.Wydaje mi się jednak, że niby zgadzasz się z wypowiedziami - "radami" innych osób na forum, ale ciągle wracasz do punktu wyjścia albo w ogóle się z niego nie ruszasz. Mam na myśli Twoje obecne przeżycia. Strasznie mi Cię szkoda, ale nie wiem czy znajdzie się tutaj osoba, która powie: może odezwij się do niego, próbuj go przekonać do powrotu, nie pozwól żeby o Tobie zapomniał. weź pod uwagę to, że chyba wszyscy doradzają Ci, żebyś sobie to odpuściła. Zacznij dopuszczać do siebie ewentualność życia bez niego. Zacznij stosować w praktyce to, co teoretycznie masz doskonale opanowane. To bardzo trudna praca, ale jeśli tego nie zrobisz to nigdy nie wyjdziesz na prostą.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 347 gości

cron