Bezradność

Problemy z partnerami.

Postprzez sikorkaa » 4 sie 2009, o 21:09

---------- 21:05 04.08.2009 ----------

ewka napisał(a):Ale... czy "postraszenie" swoim odejściem nie byłoby skuteczne?

:tak: byloby. i mowie to z wlasnego doswiadczenia.

---------- 21:09 ----------

ewka napisał(a): I w sumie nie wiem, w jaki sposób Cię wesprzeć - czy hołubić Twój spokój i życzyć Ci go jak najwięcej, czy... wręcz przeciwnie. No nie wiem.

zdecydowanie to drugie :ok:

na czarne nalezy mowic, ze czarne a na biale, ze biale. sam siebie cyprian nie oszukasz, ja probowalam, ale sie nie da :nie: juz przed nikim nie udaje, ze mam super dom i swietne relacje z matka. mowie otwarcie - to zla kobieta !! i to nie moja wina, ze taka jest. nie biore zadnej odpowiedzialnosci za jej zachowania. i dobrze mi z tym.
sikorkaa
 

Postprzez kasjopea » 4 sie 2009, o 23:44

Tak prawda nas wyzwoli.Trzeba nazywać rzeczy po imieniu :ok:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez ewka » 5 sie 2009, o 08:30

sikorkaa napisał(a):
ewka napisał(a): I w sumie nie wiem, w jaki sposób Cię wesprzeć - czy hołubić Twój spokój i życzyć Ci go jak najwięcej, czy... wręcz przeciwnie. No nie wiem.

zdecydowanie to drugie :ok:

A to właśnie takie oczywiste dla mnie nie jest :bezradny: ... ponieważ nie umiem wyczytać decyzji Cypriana - czy takiej, czy siakiej. Gdyby jakąś podjął, zdecydowanie się opowiedział... wsparcie poszłoby za nią, za tą decyzją. A tak? Cyprian ma włączone jakieś takie "trwanie"... jakby częściowo się zahibernował, aby przeżyć.

Możliwe, że potrzebuje czasu. Nie wiem
:bezradny:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 7 sie 2009, o 13:22

ewka napisał(a):ponieważ nie umiem wyczytać decyzji Cypriana - czy takiej, czy siakiej.


ja tez nie umiem wyczytac, a ztego powodu,ze jak dla mnie to Ty jeszcze cyprian nie podjales zadnej decyzji. nie zwlekaj zbyt dlugo, bo szkoda tracic czas i zdrowie.

wspieram mocno :cmok:
sikorkaa
 

Postprzez Cyprian » 7 sie 2009, o 14:33

Witam,

Przede wszystkim cieszę się, że najbliższe 2 tygodnie bede miał wyłącznie dla siebie.

Po wtóre, dziękuję wszystkim za dobre chęci i pomoc.

Z mojego punktu widzenia odejście dla mnie samego przyniosłoby wiele korzyści: lepszy stabilny nastrój i jeden wielki głęboki oddech ulgi.

Ale zdecydowanie nie mogę być pewien, że pozytywny byłby dla reszty tj dzieci oraz małżonki.
cdn...
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 7 sie 2009, o 14:45

Cyprian napisał(a):
Ale zdecydowanie nie mogę być pewien, że pozytywny byłby dla reszty tj dzieci oraz małżonki.
cdn...


odejscie nie jest nigdy dobre w 100%, moze byc co najwyzej mniejszym zlem.pewnosci nikt Ci nigdy nie da, co do tego, jak sie Wam zycie potoczy po ewentualnym odejsciu, wiec nawet nie ma co tej pewnosci sie domagac. trzeba zaryzykowac i przede wszystkim byc swiadomym i pewnym, ze wiem po co to robie, czemu to ma sluzyc i staram sie minimalizowac skutki - przede wszystkim dla dzieci, bo dlatakiej zony jak Twoja nie mialabym sentymentow.
sikorkaa
 

Postprzez Cyprian » 7 sie 2009, o 15:04

ok, wracając do tematu.

Kiedyś obawiałem się, że ona - jeżeli odejdę - zrobi sobie krzywdę.
Potem, że może nawet i dzieciom. Czasami myślę, że w ogóle z tego mogłaby wyniknąć jakaś rodzinna tragedia na wzór tych które to trafiają od czasu do czasu na łamy prasy.
Choć chyba za daleko się posuwam tak myśląc i pewnie to jest podyktowane właśnie siłą sugestii tv.

Pomijając tak skrajne aspekty, to i ja sam nie chciałbym rozłąki z małymi. Lubię je kłaść spać a jeszcze bardziej być przez nie budzony.

Perspektywa sporadycznych widzeń też nie napawa mnie optymizmem.

Poza tym jeszcze jest poczucie winy i odpowiedzialność. Nie tylko za dzieci. Jestem osobą lojalną i wobec ludzi których łączyło mnie coś więcej niż tylko znajomość trudno mi raz: źle o nich mówić, dwa: kończyć związek.

Myślałem o wyprowadzce, a przynajmniej o tym by podczas napadów szału salwować się ucieczką, ale czy to rzeczywiście jest dobre rozwiązanie?
W tym wypadku nie przejmowanie się opinią innych np sądu jest jednak według mojej opinii czymś nie tylko głupim ale i skrajnie nie pragmatycznym.
NIe lubię pragmatyzmu, ale tu idzie o coś więcej niż własny styl bycia.
Choćby z tego względu, że osoba która nie zawiniła rozkładu małżeństwa może się nie zgodzić na rozwód, a jednocześnie osoba winna nie może o ten rozwód wystąpić. O ile portal z którego korzystałem nie podawał mylnych informacji.

A w praktyce to niestety wygląda tak, że po kilku dniach od awantury mija mi całe oburzenie i już nie chce wracać do złych momentów, co jeszcze nie znaczy że wszytsko jest dobrze. Zwyczajnie mam zbyt dobre i wesołe usposobienie (choć bywam upierdliwy), by cały czas się dręczyć.
Z drugeij strony tez już nie jestem tak otwarty i wesoły jak byłem niegdyś.
Może to kwestia wieku.

Na pytanie jestem tak opanowany czy to już rezygnacja jednoznacznie odpowiedzieć nie mogę. Z całą pewnością jestem opanowany, ale też i trochę zrezygnowany.

Decyzji żadnej nie powziąłem choć podejmuję ja co kilkanaście razy w miesiącu.
Chciałbym mieć psa, ale ...
Decyzja...decyzja właściwie może być tylko jedna - by się rozstać. Decyzja o pozostaniu nie ma większego sensu bo jeżeli nic się już tyle czasu nie zmienia mała jest szansa, ze będzie inaczej.
Może brak mi ikry, a może jestem zbyt odpowiedzialny w dobrym tego słowa znaczeniu. Prawde mówiąc męczy mnie juz rozsądzanie tego...cdn...
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez sikorkaa » 7 sie 2009, o 15:14

---------- 15:11 07.08.2009 ----------

Cyprian napisał(a):Kiedyś obawiałem się, że ona - jeżeli odejdę - zrobi sobie krzywdę.


a byly ku temu przeslanki? szantazowala Cie czyms takim?

---------- 15:14 ----------

czyli widze, ze tkwisz w takim zawieszeniu - ja to zupelnie rozumiem (chodzi o dzieci) i wiem, ze mozesz miec watpliwosci.
patowa sytuacja, sily zycze.
sikorkaa
 

Postprzez caterpillar » 7 sie 2009, o 18:30

szczerze to nie kumam tej kobiety :? skoro jestes taki zly to czemu miala by sobie zycie odbierac..nie rozumiem.

jest cos takiego jak rozwod i jest cos takiego ja separacja.

Ja bym wybrala separacje jesli jej to nie na reke jesli nadal jej na tobie zalezy to jest to czas(separacja) na pojscie np. do psychologa.

ja tez sie zgadzam z sikorka rozwod to bardzo trudna decyzja i czasem trzeba wybrac mniejsze zlo.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 9 sie 2009, o 11:15

Cyprian napisał(a):Prawde mówiąc męczy mnie juz rozsądzanie tego...

Pewnie, że może zmęczyć. Ja myślę, że kiedy człowiek już WIE (tak głęboko w sobie), co chce, czego chce i jak chce... kończy się ta właśnie huśtawka. Zaczyna się iść w stronę, którą wybrał.

Jak mija Ci Twój wolny czas, Cyprian?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Cyprian » 11 sie 2009, o 18:41

Witam.

Czerpie święty spokój zachłannie i pełnymi garściami.

Tak dawno nie byłem w żadnej kanjpie, że chyba wybiorę się na jakieś piwo.

@Caterpillar, nie wszystko da się zrozumieć. Tak jak pisałem wcześniej irracjonalne zachowania są zarazem najbardziej irytujące.

Pozdrawiam
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez Abssinth » 11 sie 2009, o 20:42

bo to jest typowe zachowanie manipuacyjne....ono nie jest do rozumienia, ono jest do wywolania okreslonej reakcji....czyli trzymania ofiary przy sobie.

dziala? dziala, i tojeszcze jak...nie tyko na Ciebie Cyprian ...

milego piwa :)

jakies przemyslenia poza tym, ze trzeba sie w knajpce odstresic?

miauk,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 11 sie 2009, o 21:03

nooo to moze czas najwyzszy krzyknac jej w twarz "kobieto wez sie okresl!"

:?
a czy brales pod uwage separacje?

...albo okreslij..jak kto woli :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Cyprian » 11 sie 2009, o 21:07

Witaj,

Przemyśleń kilka mam, acz tych co się tyczy mojego związku już znaczniej mniej.
Może znajdę kogoś przesympatycznego kto sił i wiary w nie mi doda i polecę na tych skrzydłach wprost do nieba bram..
Słowem, u mnie chyba już nic się nie zmieni i "stara bida" będzie tradycyjnym słowem na odczepnego wobec starych lub przypadkowych znajomych.

Widać tytuł tego wątku nie jest przypadkowy.

.
..
...A w ogóle to szukam jakiejś odskoczni. Jeżeli nie w ramionach, to może choć na ramie. Myślę ostatnio o rowerze. Ale teraz mnie nie stać. Zresztą nawet nie będzie kiedy jeździć:)

Pozdrawiam
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez caterpillar » 11 sie 2009, o 21:19

---------- 21:17 11.08.2009 ----------

brzmisz troche jak meczennik no i ta opcja z drugimi ramionami.. :? rama jakos do mnie bardziej przemawia :wink:

pomyslalam,ze moze to byc dobry sposob na oczyszczenie atmosfery ,bo gdy zapalnika nie ma w domu (czyli ciebie) to moze zona Twoja troche inaczej spojzy na sprawe..moze cos jej zaswita w tej glowie.
Szkoda ,ze sie poddajesz bo mysle ,ze duzo szkody tym sobie czynisz.

chodzi o wzgledy finansowe?? skoro jest kasa na mega zakupy to zawsze mozna to ukrocic.

pozdrawiam.

---------- 21:19 ----------

a okej chyba zle zrozumialam te ramiona tak?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 263 gości

cron