Namietnosc na pierwszej randce

Problemy z partnerami.

Postprzez bliska » 22 lip 2009, o 13:50

juz sama nie wiem co mam myslec, milosc jest slepa
bliska
 
Posty: 92
Dołączył(a): 6 gru 2008, o 17:00

Postprzez Abssinth » 22 lip 2009, o 14:20

'milosc jest slepa' - a kuuupa, za przeproszeniem.

strasznie mnie to stwierdzenie wkurza, tak osobiscie.


po pierwsze - to nie jest milosc, to co czujesz to ZAUROCZENIE.

milosc pojawia sie wtedy, kiedy znamy kogos - i to znamy dobrze. kiedy wiemy, jak wyglada gdy budzi sie rano, i kiedy wraca zmeczony po pracy, i kiedy placze bo pies mu umarl, i kiedy sie strasznie wkurzy na losowa osobe w pracy czy na drodze, i jaki smak jogurtu lubi, i jak sie zachowuje, kiedy mu ktos za skore dobrze zajdzie. jesli wtedy dalej nam sie gebusia usmiecha na widok tej osoby, jesli potrafimy dzielic zycie z ta osoba - lub wrecz przeciwnie, dac jej wolnosc bo wiemy, ze z nami szczescia nie zazna - to jest milosc.

to, co na razie przezywasz, to jest zauroczenie, burza hormonow i motylki w brzuchu i gdzie indziej tez...

to nie jest MILOSC. moze sie w milosc rozwinac, ale na razie nia nie jest.


nie ujmuje sily Twoich przezyc, Bliska...bo na pewno jest to dla Ciebie bardzo emocjonalny czas...
ale prosze, naprawde bardzo prosze, nazywac rzeczy po imieniu.


zauroczenie moze byc slepe. Milosc nie.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez bliska » 22 lip 2009, o 14:22

tak, masz racje to jest tylko zauroczenie, nic wiecej; narazie gotuje zupe, musze cos robic bo zwariuje
bliska
 
Posty: 92
Dołączył(a): 6 gru 2008, o 17:00

Postprzez lili » 22 lip 2009, o 14:32

abss
mogłabyś być nauczycielem logiki :lol:
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Goszka » 22 lip 2009, o 14:43

bliska napisał(a):musze cos robic bo zwariuje

i tego bym się trzymała na Twoim miejscu bliska!Robić coś,zajmować czymś myśli,byle tylko nie analizować tego,co się stało,bo tylko bardziej się sfrustrujesz.
a tak w ogóle to witaj :)
teraz ja coś napiszę-przeżyłam kiedyś podobną sytuację.
Po rozstaniu z tzw.(jak mi się wtedy zdawało)"miłością życia",byłam bardzo zdesperowana.Nie chciałam być sama.Poznałam kolesia.Po krótkiej korespondencji internetowej postanowiliśmy się spotkać.Na pierwszym spotkaniu wylądowaliśmy w łóżku.Potem spotkałam się z nim,wydawało mi się że kroi się związek.Potem spotkaliśmy się znów i znów skończyło się w łóżku.Wyszedł w środku nocy,bo niby wypadło mu coś ważnego(ha ha ale naiwna byłam :lol: ).Potem niby się odzywał,wysyłał smsy,komplementy,piękne słówka.A potem nagle się urwało,przestał się odzywać.Próżno domagałam się wyjaśnień.A za jakiś czas po dłuuugiej głuchej ciszy odezwał się czy nie wyjdziemy razem na piwo :roll:
Spławiłam kolesia.Jestem mądrzejsza o jedno doświadczenie.Zdobyłam je kosztem mojej naiwności i niewinności.Młoda byłam i głupia.
Teraz wiem że nie zaczyna się związku od seksu,tak jak nie zaczyna się obiadu od deseru.Na deser trzeba sobie zasłużyć.Jeśli inni mają nas szanować,musimy najpierw szanować samych siebie.
Co nie znaczy że jestem przeciwna jakimś spontanicznym przygodom.Owszem,mogą być.Ale wtedy trzeba trzeźwo patrzeć,że to tylko przygoda.
Na Twoim miejscu starałabym się jak najszybciej z tego otrząsnąć i wyciągnąć jakieś wnioski w stylu:
- chcę stworzyć związek-nie idę z facetem do łóżka na pierwszej randce
- chcę przeżyć jednorazową spontaniczną przygodę-wszystko dozwolone,ale nie mogę potem niczego oczekiwać od drugiej osoby.
Tak to widzę.Mam nadzieję że wkrótce opadną resztki emocji i dojdziesz do siebie.
Każdy musi się uczyć na własnych błędach :)
Oby nie doświadczać ich zbyt boleśnie!
Tego Ci życzę :)
ps. poza tym-nie chcę by zabrzmiało to jakoś feministycznie,ale...facet to facet.On kieruje się inną logiką.My kobiety nie możemy się wczuwać w jego myślenie bo i tak nigdy nie dotkniemy jego sedna.Różnimy się i to co wydaje się logiczne dla nas,niekoniecznie musi być takie dla mężczyzny ;)
Ostatnio edytowano 22 lip 2009, o 14:52 przez Goszka, łącznie edytowano 1 raz
Goszka
 

Postprzez Jaga » 22 lip 2009, o 14:51

Bliska, weszłam niedawno na Twój wątek, zaczęłam czytac i tak mnie poruszyła Twoja historia, że postanowiłam włączyć się do dyskusji. A tak konkretnie to chciałabym opisac Ci swoją historię z przeszłości, która z pewnych względów wydaje mi się podobna do Twojej. Może w związku z tym wyciągniesz jakieś wnioski, może Ci to pomoże w Twoim obecnym stanie.
Jakieś dwa lata temu poznałam mężczyznę na randkach internetowych. Był żołnierzem zawodowym, przebywał wtedy na misji zagranicą. Zaczęliśmy ze sobą regularnie korespondować. A że byłam wtedy w dość nieciekawym stanie psychicznym, to ta nowa znajomość dość szybko mnie wciągnęła. Pisywaliśmy sobie wtedy o wszystkim. Codziennie wysyłaliśmy sobie mnóstwo wiadomości. Po prostu w mailach opisywalismy sobie siebie, swoje życie itd. Dość szybko doszły do tego również smsy i telefony. Zaangażowałam się i szczerze mówiąc zatraciłam wówczas zdrowy rozsądek i różnice pomiędzy światem wirtualnym i realnym. Żyłam wtedy przez kilka miesięcy od wiadomości do wiadomości. I choć dziś uważam to za mega głupotę, to wtedy wierzyłam temu człowiekowi w każde jego słowo. Wydawało mi się, że bardzo dobrze go znam, że mogę mu ufać. On po jakimś czasie zaczął sobie pozwalać na coraz śmielsze wyznania i obietnice. Brałam to wszystko za dobrą monetę. Czekałam do jego powrotu do kraju, wtedy mieliśmy się spotkać. Oboje często opisywalismy sobie jakie będzie nasze pierwsze spotkanie w realu, jak je sobie wyobrażamy, co będzie dalej itp. Wydawało mi się, że tak dobrze się rozumiemy, że pasujemy do siebie, że on jest właśnie tym facetem, którego szukałam. Wszelkie rady, w których osoby bliskie wskazywały na konieczność zachowania rozsądku i dystansu, puszczałam mimo uszu. Czułam się "zakochana" i szczęśliwa i niecierpliwie czekałam na jego pworót z misji, a każde jego słowo wzmacniało moje zaufanie do niego i przekonanie, że ta znajomość będzie miała happy end. Właśnie dlatego jak czytałam Twoje wypowiedzi tutaj, to przypomniałam sobie siebie wtedy. Piszesz tutaj, że ten kontakt był pierwszym face to face, ale jednoczesnie zachowujesz się tak, jakbys go znała. Ja wówczas zachowywałam się podobnie. Własnie dlatego,kiedy na kilka tygodni przed jego planowanym powrotem, on zamilkł, to szukałam wszelkich możliwych wyjaśnień. Tylko jedno nie przyszło mi do głowy - że on mógł być wobec mnie nieuczicwy, że przeciez ja go tak naprawdę nie znam. Przez pierwszych kilka dni czekałam, potem wysłałam jakieś smsy, później dwa maile. Zero odpowiedzi. Strasznie się zamartwiałam, chodziłam cały czas jak struta. Po kilku tygodniach dopiero otrzymałam wiadomość takiej oto treści: "Przepraszam, lepiej zapomnij o mnie". I to było wszystko z jego strony po kilku miesiącach długich maili, smsów, telefonów, w których jak mi się wydawało poznaliśmy się dobrze. Przeżyłam to bardzo mocno, w głowie mi się nie mogło pomieścić jak on tak się mógł zachować i dlaczego to zrobił. Po kilku miesiącach, kiedy już ochłonęłam, znalazłam go kiedyś na jednym z portali społecznościowych. Weszłam z cieakwości na jego profil. Na podstawie kilku zdjęć i informacji zrozumiałam co się wtedy z nim stało. Po prostu zaraz po powrocie z misji wrócił do swojej byłej dziewczyny i wkrótce potem ożenił się z nią. No i na tym koniec! Sorki, że tyle miejsca mi to zajęło, nie chcę "zaśmiecać" Twojego wątku. Ale może moja historia coś Ci pomoże uświadomić. To mianowicie, że korespondując tylko z kimś raczej nie da się go poznać. W przypadku takich relacji dowiadujemy się o drugiej osobie tylko tyle, ile ona zechce nam o sobie powiedzieć i budujemy czyiś obraz w dużej mierze na podstawie swoich wyobrażeń. Poznanie się wymaga czasu i kontaktów w świecie realnym, a nie wirtualnym. Tylko wtedy na podstawie konkretnych wydarzeń, doświadczeń dowiadujemy się jaki ktoś jest i jakie są plany tej osoby co do nas. Ty tego żołnierza nie znasz tak naprawdę, masz tylko jego słowa i jedno spotkanie podczas którego mógł po prostu grać. Dlatego łączenie dużych nadziei z taką znajomością jest niestety moim zdaniem dużą naiwnością. Wydaje mi się, że zakochałaś się nie tyle w nim, co w swoim wyobrażeniu o nim, w jego obrazie, który on w czasie korespondowania z Tobą wykreował. Nie wiesz jednak kim on naprawdę jest. Mam cos podobnego za sobą, więc wiem jak to działa. Zastanów się nad tym Bliska i postaraj się podejść do tego z dystansem. Wiem, że to trudne, ale to chyba najlepsze co możesz dla siebie zrobić. Nie wyczekuj na wiadomość od niego. Jeśli się odezwie to dobrze, ale zachowaj ostrożność. Nie odezwie się - wystawi w ten sposób sobie samemu świadectwo. Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP

Postprzez bliska » 22 lip 2009, o 15:04

dzięki dziewcyzny za budujące i wyczerpujace wypowedzi, starams ie ochlonac i nie tracic glowy, choc to trudne, wciaz mma w pamieci te chwile etc. z drugiej strony my kobiety w oogle jestesmy niezwykle uczuciowe, nam jest trudniej, od razu chcemy budowac glebokie relacje, tymczasem mezczyzni traktuja wszystko raczej z wierzchu. cZasem mysle ze jestem skazana za tesknota do czego co nie istnieje...milosc ma rozne oblicza: zakochanie, euforia, troska, altruizm etc., ale czy mozna w tym szalonym swiece spotkac uczciwego dobrego clzowieka ktory moglby to docenic?
bliska
 
Posty: 92
Dołączył(a): 6 gru 2008, o 17:00

Postprzez kasjopea » 22 lip 2009, o 17:42

Tak Sikorko i przez ten mały otworek na glowce dostaje sie minimalna ilość tlenu do mózgu :haha:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez sikorkaa » 22 lip 2009, o 18:06

Jaga napisał(a):Jakieś dwa lata temu poznałam mężczyznę na randkach internetowych. Był żołnierzem zawodowym

nastepny .... :roll: (w sensie, ze mundurowy i zawiodl).
sikorkaa
 

Postprzez Goszka » 22 lip 2009, o 18:24

w końcu nie próżno mówi się "za mundurem panny sznurem" :wink:
Goszka
 

Postprzez sikorkaa » 22 lip 2009, o 18:32

Goszka napisał(a):w końcu nie próżno mówi się "za mundurem panny sznurem" :wink:

dokladnie tak - my ZA mundurem, a oni POD mundur :haha:
sikorkaa
 

Postprzez Innuendo » 22 lip 2009, o 19:33

pięknie to opisałaś Jaga, dzięki
w gruncie rzeczy to co pisałas tez moze sie świetnie odnosić do znajomości realnej - nie tylko wirtualnej, bo te rozbudzone marzenia, wizje przyszłości, rzutowanie własnych wyobrażeń w miejsce nieistniejacego czegoś - to takie prawdziwe,
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez bliska » 23 lip 2009, o 22:31

sluchajcie co o nim troche zapomnie, to on do mnei pisze, pamieta o mnie ...daje znak moze to jednak cos znaczy?
bliska
 
Posty: 92
Dołączył(a): 6 gru 2008, o 17:00

Postprzez Goszka » 23 lip 2009, o 23:30

to jednak się odezwał?
Goszka
 

Postprzez bliska » 24 lip 2009, o 08:56

tak, odezwał się, ale to tylko kilka słow...ptyanie po co to robi? przeciez gdyby chcial o mnie zapomniec zamilknalby albo dorabiam sobie jakas ideologie
bliska
 
Posty: 92
Dołączył(a): 6 gru 2008, o 17:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 202 gości

cron