przez Ladybird » 8 maja 2009, o 08:55
W cytacie Coelho jest wlasnie o szukaniu milosci. Przeczytaj,Agik jeszcze raz.
Zreszta on w kazdej ze swych ksiazek , udowadnia nam,zewarto szukac szczescia, milosci ,anie biernie czekac. Przeczekalam kilka lat ,cud sie nie zdazyl,wiec dluzej czekac nie bede.
A ten pan?
Nie rozmawialismy i z nikim tak nie rozmawiam:
cytuję Agik:
I
jeszcze " mnie nie chodzi tylko o seks. Mnie się podoba twoja osobowośc... I masz takie piękne... OCZY" ... bleeee "gdyby moja żona taka była, jak ty" bleeeee... "ale ona mnie nie rozumiała" bleeeeeeee, ble, ble..."i to odrzucenie mnie tak boli, tak bardzo boli, tak bardzo rani, tak bardzo. Jak to dobrze, ze są takie kobiety, jak Ty"... "jak ja lubię cię słuchać".....
przeciez to obciach. jak jakis facet gada w tymstylu ,to jestskreslony od razu.Nie slucham o bylych isama nie opowiadam, moze kiedys ,ale juz podlugiej znajomosci.
Dla ogolnej wiadomosci ,ztym panem rozmawialismy, o swoich celach ,planach ,pragnieniach ,zainteresowaniach . Okazalosie ,ze sie pokrywaja.
To ten pan byl bardzo na tak, wolny ,niezalezny,chcialwrocic tu ,gdzie mieszkam.
Podobalo mu sie ,co robie i jak zyje.
Planowal sprzedac mieszkanie i znalezc tu prace.
Ale jaktu przyjechal,wyczulam,ze jest bardzo smutny, malo mowil, siedziali myslalal.
Przytulal mnie ze smutkiem ,a potem zaczal szukac pociagu.
Spytalamo prawde, powiedzial,ze wszytko jestdobrze ,a ja dopatrujesie czegos,co nie istnieje. I dlatego mam skomplikowany charakter.
Jednak po godzinie rozmowy sam przyznal ,ze jak pobyl w obcym domu , z obcymi dziecmi ,nie wyobraza sobie rozlaki ze swoimi.
I kto maskomplikowanyc charakter?
ja jestem prosta i szczera i tez wrazliwa.Wyczuwam takie rzeczy.
dalej popelnilamblad, bo sie poplkakalam ,ale on tez mialmokre oczy.nie pozwolilmiw nie patrzec.
Kurde, zrobil sie melodramat.
Teraz cierpimy oboje, napisal mi otym , przeprosil,zato ,bo mialo byc inaczej.
Zaduzo bylo juz planow,obietnic, stad to wszystko. Oboje sie nakrecilismy.
Mowi mi wczesniej ,ze z jego strony nie mazadnych przeszkod, podobammusie i jestsiebie pewny.Bal sie raczej ,czy jasie nie zraze ,jak dowiem sie wszystkiego. Jestem przekonana,ze jeszcze wszystkiego nie wiem. Napisalmi ,ze przyjdzie czas i dostane odpowiedz.
Szkoda mi bardzo wlasnie tej znajomosci , cos mnie bardzo ujelo w nim. Moze ta wrazliwosc ,cieplo ,ktore mi dawal.
Chcialabym uratowac ,nie wiem czy sa szanse. On wrocil na sympatie, mimo ze mowil ,ze juz nie ma sily nikogo dalej szukac.
Wiec i ja wrocilam.
Na koniec uslyszalam,na dworcu ,ze nie chce zwiazku na odleglosc ,a dzieci nie zostawi. Wczesniej mowil ,ze to nie problem. Mozna zawsze wsiasc w pociag i dojechac.
Przeciez to nie problem, dzieci mozna przywiezc ,jego corka kocha konie ,tu by miala raj. Moglaby spedzac cale wakacje tu. Dlatego uwazam,ze on nie mowi prawdy.
Pewnie ,ze niepotrzebny byl moj placz, zaduzo powiedzialamnakoniec, za du wyslalam maili. Ale to juzbylo ,jakoznajmil ,ze nie zostawi dzieci.
Wczesniej nic takiego nie zrobilam czym mialby sie wystraszyc.
Powiedzcie mi szczerze ,co tu jest niedojrzalego , chcielismy oboje.
Ma mi prawo byc przykro ,nie jestem z kamienia.
Myslalam,ze znalazlamkogoskonkretnego ,zainteresowanego , o sprecyzowanych celach.
Moznasie pomyslic ,wiem . Za bardzo sie juznastawilam,uwierzylam mu , azycie pisze rozne scenariusze...