niechciana ciaza

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 2 lut 2009, o 13:23

A nie możesz sobie pomóc jakimiś nasennymi, ziołowymi tabletkami? Kurczę, jak człowiek niewyspany to ciężko jest.
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez pozytywnieinna » 2 lut 2009, o 19:41

---------- 13:56 02.02.2009 ----------

nie moge, bo wszystkie dzialaja rozkurczowo, a zreszta mnie nie pomagala wczesniej dawka konska tabletek super mocnych, to juz nie mowie o ziolach... :( :cry: :cry: :cry:

---------- 18:41 ----------

szukam podloza problemu tam gdzie go nie ma, wiem o co mi chodzi, ale sama przed soba nie chce sie przyznac...
3 lata temu rostalam sie z mezem, w czasie zwiazku bardzo dlugo staralismy sie o dziecko, bezskutecznie, pragnelam z tym czlowiekiem dziecka jak niczego innego... kochalam go niesamowicie... kiedy mnie zostawil, przez 3 lata bylam sama, nie chcialam nikogo, nie chcialam nic... nie chcialam zyc .... poznalam jego, nie bylo z mojej strony wielkiej milosci, zastanawialam sie czy ciagnac ta znajomosc... i wtedy ta wiadomosci, jedna chwila nieuwagi i nienawisc do siebie... i zal do zycia dlaczego teraz? dlaczego nie wtedy? i mysl, ze bede przez conajmniej 18 lat uzalezniona od czlowieka, ktorego nie kocham przeraza mnie do samej kosci, boje sie ze ten zal, ktory teraz czuje przeleje na dziecko, frustracje i zlosc... wiem, ze wszystko to moja wina, ja jestem dorosla i powinam poniesc konsekwencje.... ale serce tnie mi sie na pol :cry: :cry: :cry:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez ewka » 4 lut 2009, o 07:57

pozytywnieinna napisał(a):i zal do zycia dlaczego teraz? dlaczego nie wtedy?

Współczuję Pozytywna, czasami idzie zupełnie jakby nie w naszą stronę... ale kurczę takie pytania nie mają sensu, wiesz? Nie mają, bo z odpowiedzią jest problem. Można próbować... że wtedy nie, bo potoczyłoby Ci się życie nie tak, jak ma się potoczyć. Bo nie doświadczyłabyś tego, czego doświadczasz i doświadczysz, a z czego kiedyś (bo dzisiaj na pewno trudno) można będzie złapać jakiś sens. Bo gdyby wtedy, to... a tak będzie to...można kombinować na wiele sposób.

pozytywnieinna napisał(a):i mysl, ze bede przez conajmniej 18 lat uzalezniona od czlowieka, ktorego nie kocham przeraza mnie do samej kosci

Masz na myśli ojca? Skoro nie kochasz (on o tym wie?), no to nie musisz z nim być.

Myślę tak sobie... bardzo chciałaś kiedyś dziecka i choć w innych okolicznościach - to jednak Twoje pragnienie się zrealizowało. Może przeraża Cię, bo w jakimś sensie nie "pożegnałaś" męża tak do końca? Może teraz jest dobry moment, który pomoże Ci to zrobić?

Bardzo pozdrawiam :serce2: i dobrego dnia życzę... wyspałaś się?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez pozytywnieinna » 4 lut 2009, o 09:57

no wlasnie dzis jakos spalam, budzilam sie kilka razy, ale spalam... dzieki za cieple slowa... nie musze z nim byc, ale on jest obcokrajowcem, ja mieszkam w innym kraju i nawet jak z nim nie bede to bedzie mial np. wplyw na to czy pozwolilby mi wrocic do kraju.... to tylko przyklad ... :(
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez cvbnm » 4 lut 2009, o 10:30

wplyw? jak to? jesli zdecydujesz sie wyjechac, to bedziecie sie musieli dogadac w jakis sposob on bedzie mogl spotykac sie z dzieckiem. znalezc sposob. ale nie ma chyba mozliwosci cie zatrzymac.
czujesz sie osaczona?
ojciec ktory chce miec kontakt z dzieckiem to wspaniale dla dziecka.
a ty to juz inna sprawa.
czy jestes zdecydowanie przeciwna wiazaniu sie z tym facetem? czy bardziej "jeszcze nie zdecydowana"?
.... wlasciwie to chcialam napisac ze kobieta w ciazy ma prawo najabrdziej myslec o sobie, w ten sposob dba o dziecko. priorytetowe jest wiec twoje samopoczucie i wszystko temu podporzadkuj. walcz o siebie, nikt nie moze cie teraz denerwowac, wiec mozesz pozwolic sobie na rozne himery.
ja jestem czlowiekem beznadziejnie uleglym, zawsze mam do wszystkich pretensje, ze mna rzadza. jedynie w ciazy mialam troche egoizmu, dzieki ktoremu moglam pokazac swiatu troche swojej prawdy.

moze jakies bzdury pisze, ale tak czuje... moze sie przyda, ...
cvbnm
 

Postprzez ewka » 4 lut 2009, o 13:01

A będziesz chciała wrócić?

Ja to bym się pokusiła (tak dla przeciwwagi) o poszukanie dobrych stron tego wszystkiego... te złe po lewej, dobre po prawej - i jakiś bilans. Albo - po lewej czego nie chcę, a co chcę po prawej. I z tego też jakiś bilans, decyzja... i marsz naprzód!

No bo jakoś trzeba to wszystko złapać do kupy.

:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez pozytywnieinna » 4 lut 2009, o 20:54

czy jestes zdecydowanie przeciwna wiazaniu sie z tym facetem? czy bardziej "jeszcze nie zdecydowana"?


wiem jedno, jesli z nim zostane, to bede sie oszukiwac cale zycie, ze go kocham, mecze sie z nim, on mnie meczy :cry: :cry: z drugiej strony boje sie, ze samej bedzie mi bardzo ciezko, a dziecko w sumie potrzebuje ojca...

nad powrotem mysle kazdego dnia, tesknie za krajem, moim krajem... tu dobrze sie zarabia, ale nie wiem, czy chce wychowywac tu dziecko... nie podoba mi sie wiele rzeczy np system szkolny, dzieci nie ucza sie niczego i nie znaja podstaw... czy to, ze dzieci w wieku 12-13 lat oficjalnie pala papierosy... ale ojciec juz zaznaczyl, ze nigdy nie zgodzi sie na zabranie dziecka do polski...

moze na Marsa uciekne:) przysle wam fotki... i chyba paszportu tam nie trzeba ... :lol: :lol:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 08:58

Na Marsa? Eee, kobiety są z Wenus;)

I co Pozytywna? Jakieś pomysły na nowe życie? Bo fakty faktami... a co dalej?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez magdi » 5 lut 2009, o 11:12

Hej pozytywna, na początek mocno Cię przytulam :pocieszacz:

To co piszesz o ojcu dziecka pachnie mi (przepraszam za rasizm) jakimś islamem/muzułmanizmem, ale może się mylę.

Jeżeli naprawdę boisz się, że ojciec dziecka po jego urodzeniu nie pozwoli Ci wyjechać do Polski, to powinnaś szybko podjąć jakieś decyzje.

Bez obrazy, ale moim zdaniem to nie świadczy dobrze o facecie, że nie pozwoli własnemu dziecku poznać kraju z którego pochodzi jego matka. Może się boi, że wyjedziesz i nie wrócisz więcej, ale trzymanie kogoś na siłę nie jest metodą. Nie można kogoś unieszczęśliwiać ze strachu bo to nie świadczy o miłości.

Nie znam Twojej całej sytuacji, ale ja bym chyba wzięła nogi za pas i wyjechała póki jeszcze mogę. Pewnie, że tam gdzie jesteś lepiej się zarabia i milion rzeczy jest fajniejszych, ale czy to nie za wysoka cena za zmarnowane życie?

A co przelewania żalu na dziecko, dziecko się kocha i już. Czasem zajmuje to więcej czasu, czasem mniej, niektórzy muszą do tej miłości dojrzeć, ale ona się w końcu pojawi. I jest to najpiękniejsza miłość na ziemi, bo już nikogo innego nie kocha się tak mocno i czysto jak własne dziecko.

Pomyśl tylko czy jeżeli zostaniesz i potem nie będziesz mogła wyjechać to nie będziesz jeszcze bardziej zła na siebie, na ojca dziecka i na cały świat.

Przepraszam, że się tak wymądrzam, ale jakoś poczułam, że musze Ci to napisać kochana.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez pozytywnieinna » 6 lut 2009, o 11:04

nie jest zadnym dzikusem magdi! i zle mnie zrozumialas tu nie chodzi o to, ze on nie pozwoli mi pojechac do Polski, ale o to, ze ja chcialabym na stale zabrac dziecko do Polski, nie wyobraza sobie takiego zycia, chce poprostu byc ojcem, a wracajac do Polski na stale zabralabym mu ta mozliwosc, problem nie lezy w nim, to wspanialy czlowiek, ale ja go nie kocham, a on mnie bardzo, oboje w tej chwili bardzo cierpimi, bo musimy podjac wazne decyzje, ktore nie tylko wplyna na nas, ale na nasze dziecko i dziecko mojego partnera...
nie umiem pogodzic tego czego bym chciala, a to co uwazam za sluszne...
pragne miec pelna rodzine, ale z drugiej strony nie kocham ojca dziecka, wiec zamkniety krag... to we mnie jest problem, to z soba nie moge sobie poradzic...
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez mahika » 6 lut 2009, o 11:14

a nie dasz rady go pokochac? odnoszę wrazenie ze zamknęłas na amen serce przed nim, uparłas się ze NIE kochasz go i juz. a moze spójż a niego troche inaczej, albo daj sie poniesc, zobacz co bedzie. wiem ze czas goni, ale moze warto dac sobie czas....
przede wszystkim musisz się uspokoic, juz mam wrazenie ze pierwszy szok mija.... powoli się wszystko ułoży.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez tenia554 » 6 lut 2009, o 12:10

A ja myślę,żebyś dała sobie czas na ocenę ojca dziecka, a przynajmniej na planowanie z nim przyszłości do końca życia,albo jak pisałaś 18 lat.Skup się na dziecku i na sobie,pozwól siebie kochać i przygotowuj się na przywitanie małego człowieczka.Wszystko w życiu wymaga czasu,daj ten czas też sobie i nie zadręczaj się ,bo maluszkowi jest smutno.Będzie dobrze.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez bunia » 6 lut 2009, o 12:18

Mysle,ze czekaja Cie jakies kompromisy bo o idealne rozwiazanie trudno....a z dziecmi jest tak,ze nawet w tych "palacych" szkolach nie wszystkie pala....wymaga to jednak duzego indywidualnego wysilku aby sprostac ogolnym tendencjom ale gdzie ich nie ma....odpowiedzialnosc spada na rodzicow a nie tylko szkole wiec praca czeka bez wzgledu gdzie szkoly sie znajduja.....daj sobie troche czasu....na pewno dasz rade wiele rzeczy pogodzic.

Pozdrowka :kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mahika » 6 lut 2009, o 12:21

tylko ze pozytywna pewnie musi sobie to wszystko poukładac, tzn gdzie bedzie mieszkac i za co zyc z tym małym człowieczkiem. jak ułożyc sobie w głowie tą przyszłosc. razem czy osobno, dlatego pytam czy nie da rady, czy nic z tego nie bedzie, do tego jest jej potrzebna wiedza czy na pewno nie bedzie z nim.
jesli juz bedzie wiedziała ze nie i koniec bedzie latwiej cieszyc sie tym małym człowieczkiem, bo jakis problem odpadnie. bedzie mozna tą przyszłosc układac sobie w głowie bez tego pana.
tak sobie myslę ze to podstawa Twojego spokoju teraz dojść do tego czy razem czy osobno.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez pozytywnieinna » 10 lut 2009, o 09:55

:( :( :( dalej nie spie, do tego doszly leki i koszmary nocne, nad ktorymi nie moge zapanowac.. jestem w coraz gorszym stanie, juz wogole sie nie usmiecham, mam problem z wykonaniem jakiejkolwiek czynnosci... zamknelam sie w sobie, nie umiem juz z nikim rozmawiac... to jest jakis koszmar... :cry: nie wiem co robic, nie wiem jak znowu zaczac zyc... :(
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 95 gości

cron