Moje wrażenie...

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 13 mar 2008, o 13:33

mahika, pierwszy krok do tego co tu zostało nazwane "inteligencją emocjonalną", to po prostu... zastanowienie się i przeanalizowanie własnych reakcji w określonej sytuacji, która na przykład sprawia nam jakąś trudność, przykrość i wybija nas jakoś z równowagi...

chodzi o to, by zająć się SOBĄ z nastawieniem na zrozumienie własnej reakcji a zostawić na boku tą drugą stronę - oczywiście należy też uwzględnić możliwie obiektywnie czy faktycznie zostaliśmy obrażeni, pokrzywdzeni, itp, czy też TYLKO TAK SIĘ CZUJEMY, lub też czujemy się tak niebezpodstawnie, ALE siła reakcji zdecydowanie przekracza swoim natężeniem swoją przyczynę - to są wszystko sygnały, że to MY mamy jakiś problem (nawet jeżeli ta druga strona też go ma...) :)

im bardziej udaje się człowiekowi uwolnić od takich neurotycznych mechanizmów reagowania, tym jest w życiu szczęśliwszy, wolniejszy w swoich wyborach, decyzjach, itp i tym samym zdolny do lepszego osiągania swoich celów życiowych, zaspokajania potrzeb i spełniania pragnień, czyli do realizowania siebie... - a przecież o to w gruncie rzeczy chyba nam wszystkim chodzi... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez kropka75 » 13 mar 2008, o 13:43

ewka napisał(a):Ja to rozumiem tak: są emocje "meczowe" lub z filmu czy "tańca z gwiazdami" czy jeszcze czegoś tam - nie trzeba ich tłumić, bo nikogo bezpośrednio nie dotykają. I inne, kiedy czyjeś zachowania czy poglądy wyprowadzają mnie z równowagi - czyli dotykają mnie. Te pierwsze wydają się dobre, bo w jakiś sposób odreagowujemy przeżycia. Te drugie z kolei... no jak to ma być, że będę włazić w coś, co mnie wytrąca z równowagi? Dlaczego mam odreagowywać (swoje nieopanowanie) na osobie, która mnie wkurza? I jeszcze coś: jakim prawem ja mam "wiedzieć lepiej" i na siłę kogoś prostować lub wyginać? Jedyne co mogę, to powiedzieć, co myślę... albo to ktoś bierze, albo zostawia i to jest już jego wybór.

To się chyba nazywa "inteligencja emocjonalna"... fajna rzecz. I jeszcze tzw. dystans... też fajna rzecz. I to chyba żaden kosmos... no tak mi się wydaje.

Znam facetów, którzy w czasie mistrzostw świata potrafili wyrzucić tv przez okno albo go rozwalić w ataku żalu, że przegraliśmy. :) Nie nazwałabym ogółu emocji "meczowych" pozytywnymi. Podobnie z takim np. "Tańcem z gwiazdami", koleżanka znajomej wysyłała setki smsów, żeby wygrała jej faworytka.
Takie emocje bywają tak samo dziwaczne i chore, jak i wszystkie inne.

mahika napisał(a):no kosmos rzaden, ale daleka droga u wielu zeby osiagnać inteligencję emocjonalną zwłaszcza kiedy niektórych kompetencji brak....
Gratuluje Ci ze Ci sie udało.
moze za kilka lat i mnie sie uda o ile nie oszaleje albo nie wzejde z tego świata :)
Co inni o tym sądza?
Posiadacie odpowiednie kompetencje aby osiągnąć inteligencje emocjonalną? :roll:

Nie wiem czy w ogóle są tacy ludzie. :)

Ja np. mam problem z samokontrolą. Choć moja samoświadomość i samoocena są dobre, nie mam wpływu na budzące się we mnie emocje, rozpoznaję je, nazywam, mogę stłumić ale nie kontroluję ich w 100%. W ogóle nie znam ludzi, którzy to potrafią.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez Filemon » 13 mar 2008, o 13:51

---------- 12:44 13.03.2008 ----------

ewka napisał(a):możesz nie zmienić tego, co Cię irytuje - ale zawsze może przestać Cię irytować. Prawda, że magia?


no właśnie TAK - dokładnie! i czy nie o to w życiu chodzi, żeby poczuć się lepiej i żyć lepiej i żeby zarówno nam samym jak i innym z nami było na tyle dobrze na tym świecie, na ile to możliwe.... :D

pozdrawiam Cię ewka :slonko:

---------- 12:51 ----------

kropka75 napisał(a):Ja np. mam problem z samokontrolą. Choć moja samoświadomość i samoocena są dobre, nie mam wpływu na budzące się we mnie emocje, rozpoznaję je, nazywam, mogę stłumić ale nie kontroluję ich w 100%. W ogóle nie znam ludzi, którzy to potrafią.


Kropka, nic nie ma od razu - zaczyna się właśnie od prostego zastanowienia się i przeanalizowania własnych reakcji i emocji w jednej konkretnej sytuacji a potem się to ponawia i próbuje ponownie, i jeszcze raz i jeszcze... - nie znam innej, lepszej drogi, ale znam ludzi o wiele bardziej zrównoważonych i zadowolonych z życia niż ja i nie reagujących na wszystko niczym byk na czerwoną płachtę - tak więc wiem, że taki stan jest możliwy do osiągnięcia... - ci ludzie są przy tym o wiele wewnętrznie żywsi, pogodniejsi i wolni niż ja... :)

tłumienie emocji nic nie daje - chyba, że ktoś świruje już tak, że grozi mu policja, sąd i wyrok... mnie nie chodzi o wewnętrzny zamordyzm - mnie chodzi o wewnętrzną wolność - między innymi również wolność od neurotycznych (obsesyjnych czy paranoicznych na przykład) reakcji po to by czuć się lepiej i lepiej żyć...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 13 mar 2008, o 13:53

im bardziej udaje się człowiekowi uwolnić od takich neurotycznych mechanizmów reagowania, tym jest w życiu szczęśliwszy


To np. apropo zaczepki w stosunku do laissez na uzależnieniach???

To Tobie też gratuluje.
Wiele pracy przed Tobą, oj wiele....


Oczywiście warto sie zastanowić nad sobą, pracować, ale raczej takie proste jak tabliczka mnożenia to nie jest....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez kropka75 » 13 mar 2008, o 14:01

Filemon napisał(a):Kropka, nic nie ma od razu - zaczyna się właśnie od prostego zastanowienia się i przeanalizowania własnych reakcji i emocji w jednej konkretnej sytuacji a potem się to ponawia i próbuje ponownie, i jeszcze raz i jeszcze... - nie znam innej, lepszej drogi, ale znam ludzi o wiele bardziej zrównoważonych i zadowolonych z życia niż ja i nie reagujących na wszystko niczym byk na czerwoną płachtę - tak więc wiem, że taki stan jest możliwy do osiągnięcia... - ci ludzie są przy tym o wiele wewnętrznie żywsi, pogodniejsi i wolni niż ja... :)

tłumienie emocji nic nie daje - chyba, że ktoś świruje już tak, że grozi mu policja, sąd i wyrok... mnie nie chodzi o wewnętrzny zamordyzm - mnie chodzi o wewnętrzną wolność - między innymi również wolność od neurotycznych (obsesyjnych czy paranoicznych na przykład) reakcji po to by czuć się lepiej i lepiej żyć...

Idziemy z jednej skrajności do drugiej.
Zachowania obsesyjne czy paranoiczne, a nawet ciągłe reakcje takie jak przytoczone przez Ciebie "niczym byk na czerwoną płachtę" to już nie jest brak inteligencji emocjonalnej, a poważny problem.
Wątpię by jakiś paranoik miał ochotę usiąść i rozdumać się nad swoją reakcją na jakiś tam impuls. :D

Ps. Nie reaguję na nic w taki sposób, czerwone płachty są mi obce. A mimo to nie uważam bym panowała nad emocjami do końca.
Naprawdę śmiem wątpić, że jest to możliwe. :)
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez Filemon » 13 mar 2008, o 14:09

---------- 13:03 13.03.2008 ----------

mahika napisał(a):
im bardziej udaje się człowiekowi uwolnić od takich neurotycznych mechanizmów reagowania, tym jest w życiu szczęśliwszy


To np. apropo zaczepki w stosunku do laissez na uzależnieniach???

To Tobie też gratuluje.
Wiele pracy przed Tobą, oj wiele....


Oczywiście warto sie zastanowić nad sobą, pracować, ale raczej takie proste jak tabliczka mnożenia to nie jest....


mahika, nie ma potrzeby, żebyś wtrącała się w sprawy pomiędzy mną i laissez... zgodzisz się? - ja Ci tam napisałem dwa zdania wyjaśnienia mimo wszystko... na dodatek zauważ, że znowu wypowiadasz się ironicznie - po co? zapewne nie chcesz mnie urazić czy obrazić, prawda? co Cię zatem do tego popycha...? czyżbyś Ty sama poczuła się czymś przeze mnie urażona...? - jeśli masz coś do mnie i jest to sprawa między Tobą a mną, to mów wprost a może się dogadamy... szansa zawsze jest. :)

zawsze możesz też zastanowić się NAD SOBĄ i poszukać powodu własnej reakcji - w pewnym sensie obowiązek ale i przywilej życiowy każdego z nas... :)

---------- 13:09 ----------

kropka75 napisał(a):Ps. Nie reaguję na nic w taki sposób, czerwone płachty są mi obce. A mimo to nie uważam bym panowała nad emocjami do końca.
Naprawdę śmiem wątpić, że jest to możliwe. :)


No oczywiście nie chodzi mi o IDEAŁ jako cel, tylko jako drogowskaz... Nie sądzę, podobnie jak Ty, by możliwe było opanowanie emocji czy też ja bym powiedział rozwiązanie własnych neurotycznych skłonności "do końca" czyli w stopniu idealnym. Sama jednak zauważyłaś, że istnieje jakieś stopniowanie w tym wszystkim i etapy czy też poziomy dojrzałości i rozwoju - na pewnym poziomie (którego zabrakło mi właśnie tutaj w wiadomym wątku...) ludzie czują się po prostu lepiej sami ze sobą i z innymi. Warto dociekać moim zdaniem, co nam staje na przeszkodzie... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez mahika » 13 mar 2008, o 14:17

A Ty poczułeś sie urażony? Bo ja wcale...
Nie rozumiem czemu doszukujesz sie ironii w mojej wypowiedzi.
A moze właśnie tak miało być?
Powiedziałam Ci że nie bede sie wtrącać. A tu przytoczyłam przykład. nie zapanowałeś nad sobą (ok. nie chciałeś)
Zawsze mogłeś zrobić to na pw, a nie narażać innych czytających na nieprzyjemne odczucia!!!
Sam widzisz że to nie takie proste. Nie zawsze sie chce albo nie zawsze moze....
Wogóle i tak już nie wiem do czego zmierza ta rozmowa.
Poza tym w chwili obecnej zabarykadowałam sie przed moja przyjaciółką - depresją. Daj mi już spokuj.
Widać jestem do niczego, ale moze mi z tym dobrze....

Najlepiej niech każdy zastanowi sie nad własnymi reakcjami a nie analizuje reakcje innych.
Bo dotyczy to zarówno mnie jak i Ciebie ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez kropka75 » 13 mar 2008, o 14:17

Filemon napisał(a):Warto dociekać moim zdaniem, co nam staje na przeszkodzie... :)


To na pewno. :)
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez ewka » 13 mar 2008, o 17:20

kropka75 napisał(a):Znam facetów, którzy w czasie mistrzostw świata potrafili wyrzucić tv przez okno albo go rozwalić w ataku żalu, że przegraliśmy. :) Nie nazwałabym ogółu emocji "meczowych" pozytywnymi. Podobnie z takim np. "Tańcem z gwiazdami", koleżanka znajomej wysyłała setki smsów, żeby wygrała jej faworytka.

To skrajności.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez josi » 15 mar 2008, o 23:53

Jeśli chodzi o mnie, to nie zauważam tu aż tylu osób, ktore rzucają jakiś temat dla ściemy. Raczej częściej widzę, że autor(ka) posta naprawde nie wie, ze np. jest ofiarą przemocy i jeszcze sie trochę musi wydarzyc, zanim do niego to dotrze.

A patrząc tak z boku na Waszą dyskusję, to widzę, że np Filemon i kropka (pozdrowienia! byłam Twoją fanką na starym forum :) ) mówią o dwoch różnych rzeczach, Filemon o reakcjach neurotycznych ( a te trzeba leczyć) a kropka o zdrowych (w które nie trzeba się zawsze zagłębiać i analizować).
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Dorku » 16 mar 2008, o 16:08

Pozwolę sobie odnośnie postawionego problemu kilka zdanek, co?

"Nowa" osoba i jej kontrowersy - żaden problem, jak mam ochotę piszę, jak czuję, że to podpucha daję spokój, a irytacja? Szkoda czasu i zdrowia.

Kontrowersyjny temat? Widzę plusy: możemy poznać opinie innych, możemy zastanowić się sami nad tematem, możemy czegoś się dowiedzieć, lub coś z siebie dać. A to wszystko MOżEMY, a nie musimy.

Obok ćwiczenia empatii, dobrze jest poćwiczyć panowanie nad emocjami w komfortowych warunkach kapci i własnego domciu.

I jeszcze rzecz dla mnie bardzo ważna, wszystko zostaje w archiwum, można wrócić, przeczytać, mało tego, ktoś anonimowy szukający pomocy może ją własnie znaleźć grzebiąc w archiwum.

Dla mnie wspomniany problem problemem nie jest, natomiast widze sporo plusów, ot co.....


Jeszcze skoro jestem przy głosie, taka fajna zasada, która nikomu nie zaszkodziła, a niejednemu pomogła: Zanim coś powiesz/napiszesz przesiej to przez 3 sita:

1. czy to prawda?
2. czy to dobre?
3. czy to potrzebne?

skoro przeleciało przez wsztkie 3 , to dawaj, nie żałuj sobie i innym ;))
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez z » 16 mar 2008, o 19:07

Dopiera dzisja czytam soebie ten watek i zaintersowalo mnie zdanie
Wazki. Jesli mozesz sie, Wazko do tego ustosunkowac, to prosze Cie bardzo.
Piszesz mianowicie, cytuje

"Wcale nie czuje sie lepsza od nikogo mój problem jest taki że wrecz przeciwnie jak wielu tu piszacym osobom!Jestem bardzo wdzieczna za pomoc ale to nie znaczy ze bede siedziec cicho kiedy omuś sie niesłusznie obrywa.\ "

Wlasciwie, dlaczego nie besziesz siedziec cicho , jak innym sie obrywa ?
Po pierwsze : wszystkich skrzywdzonych (wg. Ciebie) nie obronisz. swiat za wielki.
Po drugie, skad wiesz, ze nieslusznie ?
Po trzecie: dlaczego uwazasz, ze ta skrzywdzona ( tak Ty uzanjesz ) osoba potrzebuje löub wrecz chce twojej obrony ?
Po czwarte. Czy nie czujesz sie lepsza bo "broniaz" ?


Zaciekawily mnie motywy ludzi, ktorzy uwazaja , ze MUSZA bronic innych. Inni bowiem sami sobie nie daja rady ?
Bronia nawet , jak ich sie o to nie prosi.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez mahika » 16 mar 2008, o 19:15

Zaciekawily mnie motywy ludzi, ktorzy uwazaja , ze MUSZA bronic innych. Inni bowiem sami sobie nie daja rady ?
Bronia nawet , jak ich sie o to nie prosi.


Od początku sie na tym zastanawiam... Nawet zadałam pytanie w pewnym momencie podobne, ale dalej nie wiem...
W moim odczuciu, gdyby ktos chciał mnie bronić i w dodatku stwierdził ze sama nie potrafie sie bronić bo np. ignoruje jakieś uwagi, to by mi było przykro, moze byłabym zła, ze z góry ktoś zakłada że jestem niemota.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 16 mar 2008, o 19:59

z napisał(a):Zaciekawily mnie motywy ludzi, ktorzy uwazaja , ze MUSZA bronic innych. Inni bowiem sami sobie nie daja rady ?
Bronia nawet , jak ich sie o to nie prosi.


A co jesli Ci inni RZECZYWIŚCIE nie daja sobie rady?
Czy mamy mieć społeczność na wzór spartańskiej? Gdzie kalekie dzieci zrzuca sie ze skały- bo nie nadadzą się (w przyszłości) na wojowników?
Gdzie ludzi, którzy RZECZYWIŚCIE nie potrafią się obronić (dzieci, osoby starsze, osoby niepełnosprawne, osoby nieprzystosowane) spycha się na margines?

Osoba, o której mowa, być moze nie nalezy do tej kategorii.
I być może ja nie powinnam sie wypowiadać w tym temacie, bo i ode mnie tej osobie dostało się złosliwosci.
I może właśnie w tym rzecz, że nie potrafię rozróznić- czy ta osoba jest rzeczywiście bezradna, czy beznadziejnie głupia, czy sobie żarty robi.

Podobna sytuacja jest w zyciu- lezy osoba na chodniku... pijana? zasłabła?
eh, może nie będę się w to mieszać, bo bedę miec nieprzyjemności...
chyba pijana... jeszcze mi się oberwie...
starsza sąsiadka nie wychodzi kilka dni z domu?
a czy to moja sprawa? przeciez nie prosiła o pomoc...
gdyby chciała- cos powiedziałaby...
tylko potem ten niesmak kiedy rozkładajace się zwłoki wynoszą w worku...

Jest jakaś niezgoda na znieczulicę.
Nie moge powiedziec "nie rób tego siostro, nie rób tego bracie", ale moge powiedziec- nie podoba mi się to, ja się nie przyłaczę...
( i to właśnie jest wolność słowa)

I jeszcze jedno- znowu podam skrajny przykład- widzisz z okna, ze grupa osób kopie jednego. Mozesz zamknąc okno. Mozesz krzyknąc- widzę was.
Mozesz zadzwonić po policje. Mozesz nic nie zrobić- bo ta osoba przeciez nie prosi cię o pomoc.
Tylko czy to jest świat, w którym chcemy zyć?
Czy gdybym ja znalazła się w sytuacji takiej jak ten kopany- chciałabym, zeby ktoś się za mna ujał?
Obojętne, co zrobiłam- może nie oddałam pieniedzy tym ludziom, może im naubliżałam, może uwiodłam ich partnerów...Czy to ma być tak, że jeśli nie potrafię się sama obronić- to mam być workiem treningowym, albo spluwaczką?

A na koniec- czuję, ze dałam dupy, częstując złosliwosciami Bogi/ Donatę/Dobrusię.
I juz sobie to przemyślałam. Moja irytacja wzięła się rzeczywiście z odczuwania, ze stykam się z cholernym żelbetem. Ale irytacja jest rzeczywiście moja. I już tak nie będę robić.
Złosliwa ironia, sarkazm- to rzeczywiście moja broń.
Tylko to nie ma sensu.
Skoro przeciwnik nieuzbrojony?
Mnie to do niczego niepotrzebne...
Nie mogę obiecać, ze to się nie powtórzy (z mojej strony), ale myślę, ze zawsze będę mieć poczucie poszmacenia się...

Tyle...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez z » 16 mar 2008, o 21:17

---------- 20:05 16.03.2008 ----------

Przeczytalam wlasnie watek do konca. Duzo tu Filemona i jego prob zrozumienia dlaczego on reaguje, tak jak reaguje. Ale tez, tak zrozumialam z jego wpisow, prob zmuszenia innych do analizowania swoich emocji i reakcji.
Filemona dziwi, ze inni nie analizuja, dlaczego tak , a nie inaczej reaguja.
A innych moze dziwi, dlaczego Filemon tak analizuje i analizuje i od nich tez by tego chetnie wymagal. No wymagac sie nie da, ale mozna pisac, ze to dziwi.
Filemon, ludzie sa rozni. Jedni maja zapedy do analiz, inni chca byc doskonali ( w ich pojeciu oczywiscie, bo czyz istnieje doskonalosc obiektywna), jeszcze inni chca byc takimi jakimi sa, inni biora zycie jakie jest, inni go chca dostosowac do swoich wyobrazen itp..
Po prostu kazdy z nas jest na innym poziomie rozwoju duchowego, emocjonalnego, inteligentnego.
To co Tobie sie wydaje koniecznoscia ( mysle o analizowaniu uczuc czy emocji, o ich poskramniniu) dla innych wydaje sie zbyteczne. Moze za jakis czas sami tego zapragna, a moze i nie.

---------- 20:17 ----------

Agig, wszystkie twoje przyklady dotycza udzielania pomocy, nie bronienia. Sa bardzo skrajne. I raczej jednoznaczne.
Ja pislaam o obronie , w nie tak skrajnych i jednoznacznych przypadkach.
Mysle, ze Mahika oddala dobrze to o czym pisalam.

Mozemy udzielac tu rad, ale ja mam wraznie , ze czesc forumowiczow chce obronic dogi przed nia sama, na sile. A ona tego najwyrazniej nie chce.
Odrzucenie tej obrony brane jest jej potem za zle.
"Przeciez chcielismy tak dobrze...."i tak zostalismy zlekcewazenie, tak dobry czyn zostal odrzucony...."
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 192 gości