mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez sikorkaa » 9 lis 2008, o 17:31

cvbnm napisał(a): strategia jak zakonczyc cos z kalsa nie ma podstaw emocjonalnych

ja jak narazie nie musze niczego konczyc (z klasa czy bez), bo jak narazie to ..................... ze mna zakonczono (i to zupelnie bez klasy), wiec ciesze sie wolnoscia podarowana mi znow przez faceta, ktory kompletnie nie byl mnie wart (zostawil mnie juz 2. raz i sama nie wiem, za ktorym razem postapil bardziej po chamsku, ale wlasciwie - po co ja o tym mysle? trzeci raz juz mnie nie dostanie). boze, a taka bylam szczesliwa na poczatku tego postu ...

rowniez pozdrawiam :wink:
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 9 lis 2008, o 18:08

faceci uwazaja nas za istoty uposledzone bo "reagujemy emocjonalnie" (no chyba ze chodzi o seks, to mamy tak reagowac, zeby byc "latwiejsze")
dlatego za kazdym razem jak chce pokazac klase, filtruje swoje reakcje i zatrzymuje te emocjonalne.
zeby im nie dac satysfakcji

jest to owszem trudne


ale nie jest niemozliwe

reakcje emocjonalne zostawiam tym ktorzy na to zaluguja

nie zgadzam sie z psychologia, ze nalezy otwarcie mowic o sobie. nie w sytuacji konczenia relacji intymnej. kiedy potrzebuje postepowac zgodnie z zalozeniami czyli ustalam priorytety, jestem zdyscyplinowana i nie otwarta.

ustalam granice i jej pilnuje, bronie, i nie dopuszczam emocji do tego

mozna byc sierotka marysia, ale nie ustawicznie. czasem warto sobie zrobic przerwe i pobawic sie w power rangers....


(ja wypilam 3 kieliszki wina, moge bardzo teraz bredzic.... z reszta i bez tego bredze....)


dziewczyny, po co ta grupa wsparcia? zeby sie wspierac jakie to jestesmy ulomne?
takie zwiazki jakie tu sa i takie typy relacji, to sa normalnie wg mnie warunki jak w okopach. trudno wymagac w takiej sytuacji aby cieszyc sie zyciem i realizowac cele. nalezy po prostu skonczyc walke, zeby zaczac cos nowego.

aby walke skonczyc nalezy obmyslic strategie, zmobilizowac sily, okreslic te sily, a nie siedziec w bunkrze i plakac.

moze i milosc jest fajna, ale zakonczenie zwiazku to regilarna wojna, i nalezy tak to traktowac.


facet jest naturalnie urodzonym strategiem, a my musimy sie postarac, a nie zachowywac jak dziecko i epatowac bezradnoscia

ufff.. moze juz sie zamkne....
cvbnm
 

Postprzez natka7911 » 9 lis 2008, o 19:22

:)
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 10 lis 2008, o 01:13

A gdzie jest Nanuś? Czy impreza aż taaaak się przedłużyła?

:kwiatek2: :heyka: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez samotna* » 10 lis 2008, o 11:58

dziewczyny powiem Wam jedno.. DAMY RADE!!!! nie wiem jeszcze kiedy i jak ale damy radę, to jest jakas masakra... wiem, ze najchętniej bys wtuliła sie w jego ramiona i poczuła to ciepło... i to jest własnie najgorsze bo jest tyle złosci w nas ale jak juz On jest obok miekną nam kolana i juz wtedy nc sie nie liczy.. już wtedy nie chcemy by cokolwiek się zmieniło....
Rozmawiałam wczoraj z przyjacielem "mojego" faceta i powiedział mi ze cieszy sie zę wróciłam... bo byłabym głupia jakbym odeszła na zawsze! i teraz mam spokojnie rozegrac to wszystko... bo jemu na mnie podobno zalezy, ze on chce podobno mieć w końcu rodzine, dziecko, i ze to ja mam zrobic wszystko zeby sie udało!!!!
i wiecie co Wam powiem.. słuchalam tych słów i normalnie przechodziły przeze mnie jak przez masło... normalnie słuchałam tego i coraz bardziej byłam wściekła... ze przepraszam co?! że to ja mam walczyć? że to ja mam się starac? i ze to ja mam zrobić wszystko? a jak sie nie uda? to co - bedę sobie włosy z głowy wyrywać ze kurcze znowu sie nie udało, ze jestem tak beznadziejna ze nawet nie potrafie zatrzymać przy sobie faceta, któremu zależy na mnie? O NIE! a gdzie jest jego rola w tym wszystkim, bo co bo on jest taki skrzywdzony przez los? że tak sie zawiódł na kobietach i ja mam dzwigać ciezar do końca swoich dni.. mówię Wam ze zbiera sie we mnie ta pozytywna złosć by w końcu przerwać ten łańcuch.. jeszcze potrzebuje troszkę czasu.. bo teraz jestem za tym zeby zakończyć to wszystko a jutro bedę siedziała wieczorkiem w domku i czekała na jakąkolwiek wiadomosc od niego. ale coraz wiecej jest takich dziwnych sytuacji które stawiają mnie na nogi... oby było ich jak najwiecej, zebym się w końcu ogarneła z tego wszystkiego... czego i Wam Natko i Dobranocko zyczę :)
samotna*
 
Posty: 15
Dołączył(a): 7 lis 2008, o 22:42

Postprzez natka7911 » 11 lis 2008, o 15:24

dlaczego tak ciezko podjac ta decyzje i uwolnic sie od tego...dlaczego dajemy soba tak manipulowac......
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez sikorkaa » 11 lis 2008, o 15:39

natka7911 napisał(a):dlaczego tak ciezko podjac ta decyzje

decyzje to akurat podjac latwo, poczytaj ile w tym poscie jest deklaracji typu "nigdy wiecej", "jutro mu powiem", "juz wiem, ze musze cos zmienic" itp. gorzej z realizacja tej decyzji :zalamka:
sikorkaa
 

Postprzez natka7911 » 11 lis 2008, o 15:46

no wlasnie dlaczego tak ciezko powiedziec to "koniec, odchodze, zegnaj...."to granie na zwloke i mydlenie sobie oczu ze moze sie zmieni.....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 11 lis 2008, o 15:54

Jak mówi nasz Orm... w życiu albo trudno, albo nudno.

Nie poddawać się Dziewczyny! Nie poddawać!


:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez dobranocka » 11 lis 2008, o 16:42

---------- 15:40 11.11.2008 ----------

Hmm ja sobie przypominam moją "największą miłość" z przeszłości- w cudzysłowiu bo z perspektywy czasu wiem, że to była największa pomyłka a nie największa miłość. Ale wówczas wydawało mi się, że rozstanie to koniec świata - a jednak przeżyłam. Skoro z tamtego wyszłam cało to i z tym sobie poradzę :lol:

---------- 15:42 ----------

natka7911 napisał(a):no wlasnie dlaczego tak ciezko powiedziec to "koniec, odchodze, zegnaj...."to granie na zwloke i mydlenie sobie oczu ze moze sie zmieni.....


Przyjdzie taki dzień, gdy obudzisz się i wdrożysz w życie swoje postanowienia:)
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez natka7911 » 11 lis 2008, o 18:17

"Przyjdzie taki dzień, gdy obudzisz się i wdrożysz w życie swoje postanowienia:)" coraz czesciej mnie takie mysli dopadaja......i chyba blizej konca jak poczatku tylko ile upokorzenia jeszcze trzeba??????
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez dobranocka » 11 lis 2008, o 18:20

Natka na tyle ile Ty sama pozwolisz. Powiedz mu nawet, że dla Ciebie jest to upokarzające, że nie zasługujesz na takie traktowanie. Wiesz ja tak zrobiłam.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez sikorkaa » 11 lis 2008, o 18:27

dobranocka napisał(a):Wiesz ja tak zrobiłam.

:?: :?: :?:
dobranocka - uwolnilas sie :?: :?: :?:
:D :D :D
sikorkaa
 

Postprzez natka7911 » 11 lis 2008, o 18:32

boje sie.....
ze jak powiem koniec to on tylko powie ok, a ja pewnie sie ludze i zyje marzeniami, ze on sie zmieni.....ze pokocha:(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez dobranocka » 11 lis 2008, o 19:26

---------- 17:48 11.11.2008 ----------

Ja tez się bałam. I wiecie co.....przez to moje banie się coraz bardziej sie narzucałam, im więcej pisałam, dzwoniłam, tym mniej go obchodziłam. A im mniej go obchodziłam tym większy strach, że któregoś dnia On odejdzie i znów pisałam. Błędne koło!
Przez to totalnie zaniedbałam siebie, wygląd, pracę, zainteresowania - nie chciało mi się, potrafiłam nie robić nic tylko czekać. Ale na szczęście opamiętałam się. Sama - zobaczyłam co wyprawiam. Hmm powoli wzięłam się za siebie, dalej pisałam ale oczy mi się otwierały coraz bardziej - odpisywał, ale to było takie "na odwal". Kulminacja stało się, gdy mieliśmy się spotkać, on wciąż nie mógł, myślałam, że taki zapracowany, okazało się że ma czas dla swoich znajomych, tylko dla mnie nie. Teraz się nie dziwię, nachalna byłam okropnie. Miarka się przebrała, gdy napisał że możemy się zobaczyć ewentualnie w przelocie. Było to już dla mnie na tyle upokarzające że powiedziałam - nie zasługuję na takie traktowanie i bardzo dziekuję za spotkania w przelocie. Postanowilam sie nie odzywac, wiecie co to był moment kiedy wlasnie powiedzialam sobie dosyc, nawet bylam przygotowana na zerwanie kontaktu i to przez niego, tym bardziej ze wystąpiłam z pretensjami. Widocznie zależało mu trochę na znajomości, bo zareagował natychmiast. Odzyskałam szacunek - potraktował mnie naprawdę super. Ale powiem Wam, że ja sobie wiele rzeczy uświadomiłam przez to wydarzenie :)

---------- 18:26 ----------

sikorkaa napisał(a):
dobranocka napisał(a):Wiesz ja tak zrobiłam.

:?: :?: :?:
dobranocka - uwolnilas sie :?: :?: :?:
:D :D :D



W pewnym sensie się uwolniłam:) Życzę tego Wam dziewczyny z całego serca. To jest kwestia nastawienia. Nawet gdy ten mężczyzna nie zniknie z Waszego życia - ważne jest to jaki Wy macie do niego stosunek. Najlepiej nie oczekiwać. Jeśli jest coś nie tak - nie bać się wyrazić swojego zdania. Jak sie jemu nie spodoba, nie będzie chciał "współpracować" - jego strata. Jeny nie wiem skąd mi się to wzięło hihi
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 248 gości

cron