impresja77 napisał(a):Zwraca moją uwagę zwrot "ciągle mnie zapewnia,że nie kłamie"
Dlaczego ciagle? Ciągle go pytasz,sprawdzasz?
Ciągle to wyraz ,który mówi o częstym ,stałym zwyczaju.
impresja77 napisał(a):Niestety kłamstwo jest takim zabiegiem ,że trudno odzyskać zaufanie.
I efekt jest taki,że Ty się czujesz niekomfortowo,bo brak Ci poczucia pewności z tym człowiekiem ,a i on mimo ,że nawalił na całej linii,to też w nieskończoność nie da rady pokutować,przepraszać ,też chciałby ,aby było jak dawniej,a tak się nie da bo jednak zepsuł Wasze dobre relacje oparte na prawdzie i szczerości.
Może warto to przegadać,co było powodem ,że kłamał,dlaczego kontaktował się z nią? Czy to były kontakty,które ona na nim wymuszała? Odpowiedzi na te pytania mogą zmienić wagę problemu .Czasem była kobieta za wszelką cenę próbuje uwikłać byłego partnera dla zabawy lub ,żeby mu uprzykrzyć życie,żebyście nie mogli być szczęśliwi,żebys miała wątpliwości ,którymi będziesz rozwalać związek. W sumie jej działania przyczyniają sie do twojej winy,bo wymagasz lojalności i prawdy.on sie musi tłumaczyć .To jest dla niego podwójnie niewygodna sytuacja,bo ona może stosować sztuczki poniżej pasa ,własciwie takie,że facet czasem nie ma wyjscia i musi spotkać sie lub oddzwonić lub odpisać na maila.Szczera spokojna rozmowa,nie rozliczanie,ale spokojne przedstawienie jak mija sie z prawdą i wyjaśnienie może wiele zmienicćw Twoim spojrzeniu .Albo Cię uspokoi ,albo wręcz odwrotnie ,zapali się czerwona lampka.Niepokojący jednak jest fakt ,że w tak błahej sprawie jak zatrudnienie pracownika też kłamał .Jak wytłumaczył Ci to kłamstwo?
impresja77 napisał(a):Niestety kłamstwo jest takim zabiegiem ,że trudno odzyskać zaufanie.
I efekt jest taki,że Ty się czujesz niekomfortowo,bo brak Ci poczucia pewności z tym człowiekiem
Evunia napisał(a):. Pod koniec roku podjęlismy decyzję o wzięciu ślubu w czerwcu 2014 r. - może pamietacie jak mój na ten ślub bardzo nalegał. No to zaczęły sie przygotowania. Na początku wszystko było fajnie, zamówiliśmy sale, orkiestre itd, ale im bliżej tego ślubu to jest coraz gorzej. Ciągle mój szuka pretekstu do kłótni, jakas mało istotna sprawa urasta do rangi olbrzymiej, az do tego stopnia, że kłótnie sa na tyle duże, że mój rozwala meble. Wydaje mi sie, że on boi sie tego wydarzenia, nawet to, że u mnie juz wszyscy o tym wiedzą, a u niego nikt w rodzinie nie wie, a ślub za 2 m-ce. m-c temu mielismy kupic wódkę, mój jak sie okazało nie miał czasu - więc sama kupiłam. mowie do niego, że czas kupic garnitur, buty - on, ze nie trzeba, bo ma stare. w poprzednim tygodniu należało złożyć końcowe dokumenty w USC, to mój twierdził, że nie ma czasu, bo ma ważniejsze rzeczy jak praca (ma własna działalność). W końcu zjawił sie, ale widziałam, że jest zły, nie odzywał sie do mnie, a kobietę w USC skłamał w sprawie wykształcenia. Nie chce mi w niczym pomóc zasłaniając sie brakiem czasu.
A najgorsze jest to, że ciągle chce sie kłócic. Zauważyłam, że jak jesteśmy u niego sami na weekend jest wszystko dobrze, ale w tygodniu Jego humor ulatuje. Ostatnio miał jakies problemy z pracownicą, pokłócił sie z nia i ona zwolniła sie - on ma teraz bardzo dużo pracy i jak przyjechał do domu juz widziałam i czułam że jest bardzo zły. Więc na drugi dzien z nim porozmawiałam, że nie chce by swoje złości przynosił z pracy do domu, a jak ma problem to niech ze mna przegada, a nie złości sie na mnie.
I ostatnia historia, która sie jeszcze nie skończyła. We wtorek przyjechał do domu wieczorem, podałam mu kolacje, porozmawialiśmy i wydawało sie wszystko ok. Moja córka chciała bym jej zafarbowała włosy - więc to zrobiłam, ale jak juz skończyłam to mój juz był obrażony. Położyliśmy sie spać, chciałam go pocałować na dobranoc (jak zawsze), a on do mnie ze nie. Jakie było moje zdziwienie, spytałam się więc dlaczego, a on, że jest zmeczony i go głowa boli. Rano szybko pojechał do pracy. Napisałam mu czy ma jakies smutki - nic nie odpisał. Po pracy ja szukałam obrączek i potem pojechałam do niego by pochwalić sie wyborem, ale on zachowywał sie oschle, w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że z jakąś pogarda na mnie patrzy. Spytałam sie co sie stało, to że nic i żebym nie szukała dziury w całym. Więc wychodząc chciałam dać buziaka a on nastawił policzek i powiedział, że tutaj mogę go pocałować, nie w usta. Wyszłam. [b]Cały dzien i wieczór dalej sie nie odzywa[b]ł.A to bardzo dziwne zachowanie, gdyz normalnie po kilka razy do siebie dzwonimy i piszemy. Na następny dzień czekałam sama czy w końcu sie odezwie, ale cisza kompletna. więc napisałam mu maila, że nieodzywanie sie do mnie, robienie focha nie wiadomo dlaczego, bez podania przyczyny jest złe i kwalifikuje sie jako znęcanie psychiczne. To mi odpisał, ze jak jest on chory to moge znaleźć sobie zdrowego. No i sie zaczęło. Napisałam, że chce wiedzieć co sie stało, to on mi na to, że trzeba było sie spytać. No to mówię, że przecież pytałam sie z kilka razy. Jego odpowiedź: że widocznie za mało się pytałam
Nie wiem co robić.
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 194 gości