mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 22:17

Nana,

nie chodzi o to, żebyś w tak trudnym czasie dla siebie próbowała myśleć o moim przypadku.
Napisałam to chyba dlatego, że patrzę na Twój przypadek przez pryzmat własnego.
I chcę Cię wspierać, bo wiem, co czujesz.

I brawo za maila. Super tekst - stanowczy, bez histerii. Klasa. Tak trzymaj.
Ja niestety popełniłam błąd - zadzwoniłam do mojego zimnego drania. Niby żeby odwołać jutrzejsze spotkanie, ale z głupoty ciągnęłam rozmowę - bo jutro jest bardzo ważny dla mnie dzień. Wściekła na siebie jestem. I tym bardziej podziwiam Ciebie.
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez natka7911 » 29 paź 2008, o 22:31

Natunia Kochana podziwiam Cie za Twoja postawe.... Mnie ciagle brak odwagi i wciaz sie ludze, ze jednak moze on zmieknie, choc gdzies tam w podswiadomosci rozsadek mowi: zostaw i odejdz....mam nadzieje, ze to kwestia tylko krotkiego czasu, by zrobic tak jak Ty. Zbyt wiele roznych zdarzen i slow padlo z jego strony by zobaczyc ze jestem tylko koleznka, ale wciaz chyba za malo by zakonczyc to .... Moze gdybym skonczyla to jak TY na poczatku, moze wtedy byloby mi latwiej niz teraz...
przytulam Cie mocno :pocieszacz:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 22:34

Natka,
my też musimy zrobić ten krok.
Koniecznie.
Kim są te bydlaki, żeby nas tak traktować!!!
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez natka7911 » 29 paź 2008, o 22:36

nic nie wartymi draniami, ktorzy wykorzystuja sytuacje, a my same im na to pozwalamy....
czemu tak ciezko zrobic ten pierwszy i zarazem ostatni krok??
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 22:51

Ponieważ mamy za mało wiary w siebie.
Wydaje się nam, że ten ktoś jest najlepszym, co nas mogło spotkać :roll:
I mimo że wiemy, gdzie popełniamy błąd, coś nas nadal przy nich trzyma.

Wiecie do jakiego stopnia byłam GŁUPIA? (sorki, inaczej się nie da)
Mój Przyjaciel (Facet) z Liceum poznał mojego drania na imprezie, jakieś 3 tygodnie po tym, jak się pierwszy raz z draniem przespałam. Oczywiście na imprezie udawaliśmy, że nic między nami nie ma. Zaciągnęłam mojego kumpla do kuchni i zapytałam, co sądzi o moim draniu (nie mówiłam mu, co się dzieje, chciałam obiektywnej opinii wynikającej z obserwacji zachowania drania) I wiecie co mi powiedział? "zapomnij o nim, on nie chce z tobą być, to widać"
CZEMU NIE POSŁUCHAŁAM!!!!????
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez marusza » 29 paź 2008, o 22:55

Dziewczyny zrozumcie to nie jest ich wina , tylko i wyłącznie Nasza. Jasno stawiane były kwestie tychże układów , a ze nadzieja matką głupich to wiemy doskonale.
Wiecie co… moim zdaniem jak już się pakować w taki układ to ze stuprocentową pewnością i przekonaniem w co się wchodzi, i chocby się miało zmienić to na wstępie nie dopuszczać tego do myśli. Jak się zmieni to tylko pozytywnym zaskoczeniem będzie. A jak się dochodzi do momentu że zaczyna zależeć to się wycofać… co ma być to będzie, bez zbędnego dawania czasu, czekania i złudzeń. Im wczesniej się wycofamy tym lepiej dla Nas, a jak druga strona będzie chciała przejść na inny poziom to już się postara.
Nie miejcie mi za złe , ale tak teraz na chłodno to pisze , a nie raz przezywałam tak jak Wy , tylko z czasem ( sama nie wiem jak tego dokonałam ) jak widzę „ciemność” to odwrót i tyle mnie widzieli.
Nanusia już wiesz , że to koniec to postaw krzyżyk i idź w swoją drogę, a z czasem to co najwyżej z ironią wspomnisz.
I jeszcze jedno , dla mnie najważniejsze : zobaczyłaś, poznałaś, zdobyłaś i masz pewność, że rezygnacja jest uzasadniona – to ważne.
pozdrawiam
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 29 paź 2008, o 23:12

Marusza,
ty też to przeżywałaś, tak?
Jak udało Ci sie wytaraskać?
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez marusza » 29 paź 2008, o 23:57

Kwiatuszku! Nigdy nie byłam z rozwodnikiem i dla mnie rozwodnik bez deklaracji przynajmniej wstępnych nie ma racji bytu.Do rozwodników to ja na starcie mam dystans jak mówi , że układzik. Zdarzyło się nie jeden raz , że był układ , z którego myślałam ze wyniose to , czy tamto. Układy te były bardzo luźne, tylko dlatego , że uważałam iż czas pokaże najlepiej co będzie dalej , a ja nie mam prawa czegokolwiek żądać. Zdałam się na to , że jak mam uczucia to przeboleje wszystko i może zostane doceniona … nie zostałam i to było to czego mi trzeba było. Nie stawiając żadnych wymagań chciałam być najlepsza a w efekcie byłam tylko nic nieznaczącym epizodem. Skoro nie roszczę sobie praw to tylko i wyłącznie ta druga osoba się rozpanoszyła w mojej tolerancji, akceptacji do granic możliwości. I to chyba było to, dałam komus taką swobodę o jakiej nie marzył, przy tym ze uczucia z mojej strony były… i ktoś poczuł się tak bardzo wielki i wolny , a mnie zmiażdżył ( na własne moje zyczenie) do tego stopnia , że nie było żadnych sporów tylko pewnego razu poczułam że dość i to nie powiedziane a zupełnie bez emocji jakby to powiedzieć „BAN”i się rozmyło, bez zbędnych żalów z mojej strony. I to jest to czego mnie było trzeba … sięgnąć dna żeby się podnieść 
Pozdrawiam i życze wszystkiego dobrego.
pozdrawiam
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 30 paź 2008, o 00:03

Dla ścisłości: mój drań nie jest rozwodnikiem.
Nie był z nikim dłużej niż pół roku. Bo roczny epizod ze mną to nie związek.
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez marusza » 30 paź 2008, o 00:33

Nie no ok Kwiatuszku... tak tylko napisałam nawiązująć do tematu. Zasada pewnie i tak jest jedna:)
marusza
 
Posty: 91
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 14:11

Postprzez Kwiat Pomarańczy » 30 paź 2008, o 08:48

Nie wiem, czy zasada jest jedna, ale kiedy rozmawiałam z moim bliskim kumplem, co robi facet, kiedy się go zrani, powiedział mi: ja się mszczę.
I chyba nie on jeden :cry:
Kwiat Pomarańczy
 
Posty: 33
Dołączył(a): 28 paź 2008, o 18:32

Postprzez nana » 30 paź 2008, o 09:30

Ja nie potrafię powiedzieć o nim: bydlak. Wcale nie potrafię źle powiedzieć. Mam poczucie niespełnionych nadziei, ale on mi tych nadziei nie dawał. Ja chciałam każdy gest interpretować na swoją korzyść. Mówił zawsze, że nie jest zdolny do uczuć i że się nie zwiąrze z nikim. No, może za długi, długi czas.

Jeszcze ciągle myśle o Nim.

Nie wiem, czy po mailu (wiem, że odczytał wczoraj w nocy, bo dziś rano znalazłam na skrzynce odpowiedz - jedno słowo - "rozumiem") jest mi lepiej czy nie. Pewnie stwierdzę to za kilka dni.

Póki co nerwowo zapełniam kalendarz. Niestety też rozglądam się za zastępstwem. A no właśnie...

Widzisz Kwiatku, ja w maju w zeszłym roku zaczęłam terapię właśnie po rozstaniu... a podczas terapii przeżyłam bardzo chory emocjonalnie związek, który trwał 7 miesięcy i zakończył się psychodelicznym rozstaniem, a teraz te 4 miesiące z Nim i kolejne rozstanie... może ja na złą terapię chodzę? Wciąż ładuję się z deszczu pod rynnę i na dodatek wciąż półświadomie myślę, że tylko jak znajdę sobie faceta i stworzę z nim stały satysfakcjonujący związek, to będę szczęśliwa. Dlaczego ciągle tak myślę? Mimo, że od początku tego roku pracuję mocno nad poczuciem własnej wartości? Dodatkowo bardzo dowartościowywał mnie "mój rozwodnik", może właśnie dlatego znalazłam siłę, żeby go zostawić?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 30 paź 2008, o 10:43

nana napisał(a):Niestety też rozglądam się za zastępstwem.

Nanuś, a weź może odpocznij od nich trochę? Co Ci z zastępstwa, jeśli się najpierw nie uwolnisz z tego? I po co Ci tak? Terapia za Ciebie decyzji nie będzie podejmować...

nana napisał(a):Mam tez prośbę: dla mnie jednak cos sie stało i potrzebuję troche czasu, zrozum.

To okej, podoba mi się. A te "trochę czasu"... to co myślisz, gdy minie? Co on ma myśleć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 30 paź 2008, o 11:02

ewka napisał(a):
nana napisał(a):Niestety też rozglądam się za zastępstwem.

Nanuś, a weź może odpocznij od nich trochę? Co Ci z zastępstwa, jeśli się najpierw nie uwolnisz z tego? I po co Ci tak? Terapia za Ciebie decyzji nie będzie podejmować...
właśnie o to chodzi, wiem, że to chore jest! wiem, że terapia decyzji nie podejmie! martwię się, że wciąż tak choro myśle, że tylko facet i miłośc może mnie uszczęśliwić:( Przysięgam, że nie potrafię inaczej:(

ewka napisał(a):
nana napisał(a):Mam tez prośbę: dla mnie jednak cos sie stało i potrzebuję troche czasu, zrozum.

To okej, podoba mi się. A te "trochę czasu"... to co myślisz, gdy minie? Co on ma myśleć?

:) w sumie właśnie o to chodzi, że nie wiem ile mieści się w "trochę". Może tydzień, może miesiąc, a może reszta mojego życia. Zakładam, że on się nie odezwie pierwszy, więc niech sobie myśli o "trochę" co chce :P Sorry Ewka, ale on się nie zastanawiał co ja myślę jak mówił do mnie "kochanie"!!! <tupie nogą>
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 30 paź 2008, o 11:08

nana napisał(a):martwię się, że wciąż tak choro myśle:( Przysięgam, że nie potrafię inaczej:(

Jak ja się najem na kolację, a miałam jej wcale nie jadać... to też sobie gadam, że nie potrafiłam nie jeść. To nieprawda - potrafię nie jeść, muszę się tylko bardziej naprzeć.

Z tym "trochę" - to nie chodziło mi o to, ile to czasu potrwa... ale co, gdy ten czas minie? Bo "potrzebuję czasu" wyraźnie wskazuje, że potem... no właśnie: co potem?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 358 gości