Honest napisał(a):Takie starania to nadal podświadoma chęć odzyskania go, stawianie siebie w roli porzuconej ofiary.
A jak poczuje co traci i pożałuje to co? Silence ma sie poczuc lepiej, ze on cierpi? To dziecinne.
Silence to chyba nie tyle ma się poczuć lepiej że on cierpi ile sie oderwać od tego czy on cierpi czy nie (i w ogóle od tego co on czuje, myśli i uważa) i zająć sobą. Tym co Ona czuje i uważa. Tak zrozumiałam słowa Tary. I zobaczyć co z tej zmiany obiektu troski i zainteresowania wyniknie.
Warto by pan nie zdołał wymusić na Silence jakiejś decyzji obarczając ją przy okazji całą odpowiedzialnościa za rozpad związku. Zadba Silence o siebie - to tak czy tak nie zaszkodzi. Pogada z psychologiem i coś z tego sie narodzi. Być moze inne Jej postrzeganie sprawy całej. Mozliwe że pan dostrzegając iż sam będzie musiał coś zdecydować dozna jakiejś iluminacji i coś zmieni w sobie nie widząc innego wyjscia? Może wyjawi cos, co dotychczas zakryte i co poprzestawia radykalnie klocki tej układanki ? Może zechce się zmieniać i sam znajdzie terapię par przełamawszy własne opory? Raczej trudno tu prorokować.
Takie sytuacje jak dla mnie są nieco podobne do rozmawiania z osobą zdradzoną. Teoretycznie wiadomo - po zdradzie jest rozpad albo odbudowa związku. Ale co będzie lepsze dla danego związku ?
Tu też - Silence albo teraz zaraz i na silnych emocjach zdecyduje za oboje "co dalej" teraz albo zajmie się przez jakis czas czym innym i zobaczy co z tego wyniknie. Jak na razie nie ma sytuacji bezposredniego zagrożenia, pan "nie pije /nie bije" i zachowuje się powiedzmy mało radykalnie. No gada. Gadanie o odejściu nie jest tym samym co odejscie i jak sama słusznie Honest zauważyłaś pan w tej chwili pławi sie w tym, że Silence tak zabiega i z tym mu chyba nieźle. Jakby był faktycznie zdecydowany odejść to by odszedł i już.
Jeśli w tej chwili Silence wolałaby odbudować związek niż go rozwalic w sumie Jej prawo. Moze zdanie zmienic, może przy nim pozostać. Moim zdaniem to dobrze by było po prostu, żeby to jej zdanie było faktycznie tym, czego Ona chce, a nie działaniem nakręconym lękiem, paniką, chęcią rozwiązania "jakkolwiek byle rozwiązać". No żeby sobie nie wyrzucała że "oj, gdybym ja chwilę poczekała i na spokojnie to oceniła to bym inaczej zrobiła".