Kobieta kochająca zbyt mocno...

Problemy z partnerami.

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez tara » 10 mar 2015, o 09:03

Jak znam życie, to ciężko uratować taki związek. Jak taki typ raz zacznie świrować, to już skutecznie. Dlatego powinnaś jak najszybciej postawić warunki:

wyprowadzka
podział kosztów
opieka nad dziećmi

Wtedy jest jeszcze jakaś iskierka, że coś przekalkuluje i przemyśli. Ty bądź stanowcza i myśl o sobie.
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 10 mar 2015, o 09:53

Wiem, że tak powinnam zrobić, nie byłam zbyt stanowcza, tylko powiedziałam, że nie może być tu z nami. Wczoraj zostawiłam go w spokoju zupełnie, nie inicjowałam rozmów, nie dopytywałam, nie wisiałam nad nim. W czwartek wyjeżdża na kilka dni na targi i dobrze. Wiecie, boje się tak konkretnie to powiedzieć, bo wiem, że odwrotu nie będzie, rozumiecie mnie? Jak już to powiem i będę stanowcza to on to naprawdę zrobi. Ale to nie zmienia faktu, że i tak muszę tak postąpić, bo przecież to już się zadziało i nie ma wyjścia. Ktoś z Was przeszedł rozstanie? Po jakiem czasie jest lepiej? Wiem, pytania dziecinne a jestem dorosłą kobietą, u każdego pewnie inaczej.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez impresja77 » 10 mar 2015, o 11:40

poczytaj wątek Beta
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Sansevieria » 10 mar 2015, o 12:30

Jak na razie to panu udało sie doprowadzic do sytuacji, w której decyzja ma być Twoja. DWA MIESIĄCE TEMU zapodał że się rozstajecie bo on tak chce i teraz czeka sobie. Aż Ty zdecydujesz i weźmiesz odpowiedzialność.
I tak sie to moze kolebać miesiącami. Tu wyjeżdża na targi, tam święta, potem długi weekend majowy, potem wakacje....a Ty siedzisz na bombie zegarowej. Moze się okazać iż podejmiesz decyzje której nie chcesz tylko dlatego, żeby wreszcie ta bomba zniknęła.

Rozstawać sie należy moim zdaniem wtedy, kiedy się tego chce, jeśli jest sie stroną czynną i inicjujacą (osoba porzucona jest postawiona przed faktem dokonanym, ale pan Cię przed takim faktem wcale nie postawił, on tylko GADA). Ewidentnie na Ciebie pragnie decyzję zwalić, sam to taki "i chcę i boje się", biedny miś. I przyznam, ze wizja Impresji pt. "jest druga pani" wcale nie wydaje mi sie nierealna. Bo jest taka grupa "biednych misiów", którzy długo ciągną podwójne życie czekajac, aż ktoraś z pań (nie wiedzących o sobie) wreszcze COŚ ZROBI. Sami do decydowania zdolni nie są i do wzięcia odpowiedzialnosci też.

Ja bym sie na Twoim miejscu chyba skupiła na psychologu teraz - bo pan nie naciskany chyba nadal będzie tkwił w maraźmie, a rozmowy z psychologiem moze Ci cos rozjaśnią. Odnośnie Ciebie samej i tego, czy Ty dalej chcesz z tym panem być. Ty jako Ty, a nie z powodów licznych ale pobocznych. Nie z lęku ale z chęci.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez tara » 10 mar 2015, o 13:04

Faktycznie, Sansevieria ma całkowitą rację. On tak jakby tylko czekał, aż stracisz cierpliwość i go wywalisz z domu. To może inaczej,może pokazać mu co traci?

silence napisał(a):Wczoraj zostawiłam go w spokoju zupełnie, nie inicjowałam rozmów, nie dopytywałam, nie wisiałam nad nim. W czwartek wyjeżdża na kilka dni na targi i dobrze.


I to będzie dobry kierunek. Postaraj się dobrze spędzić ten czas, aby po powrocie zastał Cię odmienioną. Jeżeli finanse pozwalają, to idź do fryzjera, kup sobie coś nowego, koniecznie rób makijaż (jeżeli tego nie robisz na codzień). Jeśli środków brakuje, to chociaż sama zmień przynajmniej odcień w kolorze włosów,przeszukaj szafy, może coś da się inaczej zestawić i coś w Tobie zmienić. Idzie wiosna, bądź promienna, dla siebie :buziaki:
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 10 mar 2015, o 13:49

:) Taki mam plan dziewczyny, właśnie o tym myślę, układam w głowie. Wiecie co, nie ważne czy uda się to posklejać, ale winę pewnie ponosimy tu my dwoje, bo przecież każdy by w końcu uciekł i się wypalił, gdyby ciągle był kontrolowany, sprawdzany, bombardowany telefonami "a kiedy będziesz, dlaczego tak długo..." i tak było.
Nie chcę tu usprawiedliwiać jego, ani obwiniać siebie, ale wszystkie czynniki tego co się stało są ze sobą ściśle powiązane. Pragnę zmiany dla siebie, chcę nauczyć się czuć w swoim towarzystwie dobrze, a nie jak było do tej pory, gdy zostawałam sama nie potrafiłam sobie miejsca znaleźć, zamiast ten czas dobrze wykorzystać.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez tara » 10 mar 2015, o 14:29

No i tak trzymaj :) Będę Cię wspierać duchowo :cmok:
Avatar użytkownika
tara
 
Posty: 30
Dołączył(a): 21 lis 2011, o 21:07

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 10 mar 2015, o 15:06

tara napisał(a):Faktycznie, Sansevieria ma całkowitą rację. On tak jakby tylko czekał, aż stracisz cierpliwość i go wywalisz z domu. To może inaczej,może pokazać mu co traci?


Tara, ale po co?
Takie starania to nadal podświadoma chęć odzyskania go, stawianie siebie w roli porzuconej ofiary.
A jak poczuje co traci i pożałuje to co? Silence ma sie poczuc lepiej, ze on cierpi? To dziecinne.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Sansevieria » 10 mar 2015, o 16:11

Honest napisał(a):Takie starania to nadal podświadoma chęć odzyskania go, stawianie siebie w roli porzuconej ofiary.
A jak poczuje co traci i pożałuje to co? Silence ma sie poczuc lepiej, ze on cierpi? To dziecinne.


Silence to chyba nie tyle ma się poczuć lepiej że on cierpi ile sie oderwać od tego czy on cierpi czy nie (i w ogóle od tego co on czuje, myśli i uważa) i zająć sobą. Tym co Ona czuje i uważa. Tak zrozumiałam słowa Tary. I zobaczyć co z tej zmiany obiektu troski i zainteresowania wyniknie.

Warto by pan nie zdołał wymusić na Silence jakiejś decyzji obarczając ją przy okazji całą odpowiedzialnościa za rozpad związku. Zadba Silence o siebie - to tak czy tak nie zaszkodzi. Pogada z psychologiem i coś z tego sie narodzi. Być moze inne Jej postrzeganie sprawy całej. Mozliwe że pan dostrzegając iż sam będzie musiał coś zdecydować dozna jakiejś iluminacji i coś zmieni w sobie nie widząc innego wyjscia? Może wyjawi cos, co dotychczas zakryte i co poprzestawia radykalnie klocki tej układanki ? Może zechce się zmieniać i sam znajdzie terapię par przełamawszy własne opory? Raczej trudno tu prorokować.

Takie sytuacje jak dla mnie są nieco podobne do rozmawiania z osobą zdradzoną. Teoretycznie wiadomo - po zdradzie jest rozpad albo odbudowa związku. Ale co będzie lepsze dla danego związku ?
Tu też - Silence albo teraz zaraz i na silnych emocjach zdecyduje za oboje "co dalej" teraz albo zajmie się przez jakis czas czym innym i zobaczy co z tego wyniknie. Jak na razie nie ma sytuacji bezposredniego zagrożenia, pan "nie pije /nie bije" i zachowuje się powiedzmy mało radykalnie. No gada. Gadanie o odejściu nie jest tym samym co odejscie i jak sama słusznie Honest zauważyłaś pan w tej chwili pławi sie w tym, że Silence tak zabiega i z tym mu chyba nieźle. Jakby był faktycznie zdecydowany odejść to by odszedł i już.

Jeśli w tej chwili Silence wolałaby odbudować związek niż go rozwalic w sumie Jej prawo. Moze zdanie zmienic, może przy nim pozostać. Moim zdaniem to dobrze by było po prostu, żeby to jej zdanie było faktycznie tym, czego Ona chce, a nie działaniem nakręconym lękiem, paniką, chęcią rozwiązania "jakkolwiek byle rozwiązać". No żeby sobie nie wyrzucała że "oj, gdybym ja chwilę poczekała i na spokojnie to oceniła to bym inaczej zrobiła".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 10 mar 2015, o 16:26

Sans dużo racji w tym co piszesz, ale problem jest też natury technicznej. On nie ma gdzie odejść póki co, problemy finansowe, niewiadoma sytuacja z pracą jak się ostatnio okazało, a pomijając wszystko to musi zabrać kilkanaście zbiorników, zrobić coś z rybami a to niestety rozkłada się w czasie. Na tą chwilę niech jedzie, ja zajmę się sobą, odizoluję się od niego. Jak wróci i dalej będzie się upierał, że się wyprowadza to będzie musiał konkretnie mi powiedzieć kiedy to nastąpi, co z dziećmi, ustalić finanse. Nie mam obecnie innego wyjścia. A dbanie o siebie (co zawsze zresztą robiłam) w niczym mi chyba nie zaszkodzi, tak jak odwiedzenie starych bardzo dobrych znajomych, którzy mimo upływu czasu i braku kontaktu okazali się przyjaciółmi
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 10 mar 2015, o 16:46

silence napisał(a):Sans dużo racji w tym co piszesz, ale problem jest też natury technicznej. On nie ma gdzie odejść

To juz jego problem. Jest dorosły, niech to rozwiąże. Chce żyć sam, to niech żyje.

silence napisał(a): problemy finansowe, niewiadoma sytuacja z pracą jak się ostatnio okazało,

Z Twoja pracą czy jego?

silence napisał(a): musi zabrać kilkanaście zbiorników, zrobić coś z rybami a to niestety rozkłada się w czasie.

To niech się spręży.
Nie można mówić chcę odejść, a potem kobiecie, która się zraniło siedziec na karku.

A czy Ty mu gotujesz teraz? Pierzesz?
I czy Ty masz jakieś hobby?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Sansevieria » 10 mar 2015, o 16:53

Silence, jak facet chce to odchodzi i nie ma z tym żadnych "problemów technicznych". Podobnie jak gdy kobieta chce pana wyprowadzić z domu to mu wystawia walizki za próg bez wahań. To jest sprawdzone na przelicznych przykładach z życia wziętych. Ten Twój się boi odejść i może tak "odchodzić" latami de facto siedząc Ci na karku podczas gdy Ty będziesz się męczyć chocby i niepewnością. Ale tu sądzę że uda Ci się dość szybko dojść w rozmowach z psychologiem do SWOJEJ wizji tego, co dalej. Bo zapewne i tak Ty zdecydujesz, byle to byłą decyzja podjeta z jakaś porcja rozwagi, do której teraz z uwagi na emocje jest Ci prawdopodobnie daleko i czemu sie wcale nie dziwię. Rozmowy z psychologiem to poza wszystkim dobry wentyl emocjonalny.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 10 mar 2015, o 18:16

Honest, z jego pracą, ja na swoją nie mogę narzekać i póki co jest stabilna. Zawsze dzieliliśmy się obowiązkami, no może nie pół na pół, gotuje czasem bo wraca wcześniej z pracy, nie ma problemu ze zrobieniem prania. Teraz jak piorę to piorę wszystko, ale nie składam mu rzeczy. Co do pasji to może nie pasja, ale ćwiczę jogę, jeszcze nigdzie nie pojechałam ,ale planuję jakieś warsztaty z jogą na kilka dni na wiosnę, znalazłam już nawet wymarzone miejsce dla mnie :) Sans być może dojdę do tego czego potrzebuję i podejmę decyzję słuszną dla mnie i nie będę się bała, na chwilę obecną nie jest mi łatwo, kocham go i nie chcę aby odszedł.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Sansevieria » 10 mar 2015, o 20:02

Silence, dla mnie na tym etapie słuszne oznacza dokładnie "to czego chcę" i może to być zarówno rozstanie jak i walka o utrzymanie małżeństwa w całości. Ja nie wiem, co będzie słuszne, widzę natomiast że teraz jesteś w stanie psychicznej rozsypki nie sprzyjającym roztropnemu decydowaniu oraz że maż usiłuje Cię wmanewrować (świadomie albo nie) we wziecie na siebie odpowiedzialnosci za rozstanie. Sam jakby "umywał rączki" i czekał, aż nie zdzierżysz i mu te walizki wystawisz za drzwi. Moze i wystawisz, ale niech to będzie decyzja woli a nie pod presją psychiczną. Tak moim zdaniem :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez impresja77 » 10 mar 2015, o 20:12

Dlatego nie pozwól się straszyć ,tylko wymuś na nim decyzję.
Niech się określi i nie dręczy Ciebie.
Tylko Ty nie chcesz usłyszeć jaką podejmie decyzję.
Ale facet jest bez serca. Wie ,że Ci na nim zależy i gra na Twoich uczuciach.

Ale może tez być tak (tylko gdybam) ,że facet ma dość nadkontroli z Twojej strony , że chciałby cos zmienić ,ale nie wie jak i jedno co mu do głowy przychodzi to powiedzieć Ci ,że nie chce już z Toba być i moze myśli ,że wypowiedzenie tych słow spowoduje,ze cos się zmieni,że Ty się zmienisz. Że nastąpi jakiś Armagedon ,który za Was załatwi Wasze sprawy .,ze coś pieprznie i samo się po tym naprawi.
Ale tak mogłoby być gdyby nie było baby w tle.A tego nikt nie wie.

A co Wasi rodzice na to ? Wasze rodziny ,znajomi?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 183 gości