ona32 napisał(a):Zając,
najgorsze jest to, że ja w pełni zaczęłam wierzyć, że to moja wina i żeby go udobruchać (to trudno wytlumaczyc) zaczęłam go w tym utwierdzać. Zaczęłam nawet brać tabletki. Odtswiłam je, miesiąc po rozstaniu i wiesz co, czułam się lepiej bez nich!!!! Ta "rozpacz", która we mnie rosła, to był niestety wynik nieszczęścia, które czułam i żadne tabletki nie zmieniłyby tej rzeczywistości, do póki ja nie podjełabym tego kroku.
Ja myślę, że rozwiązywanie problemów związkowych za pomocą psychoterapii własnej indywidualnej to może być strategia przetrwania. Po pierwsze jeśli ulokuję problem w sobie, a nie w partnerze czy w relacji, to zyskuję poczucie kontroli nad sytuacją -- to ja mam wpływ, to ode mnie zależy, jak będzie, mogę spróbować się zmienić. Po drugie, jeśli jeszcze konstruktywnie pracuję nad sobą, chodzę na psychoterapię -- to już mogę mieć nadzieję graniczącą z pewnością, że wszystko się ułoży, to tylko kwestia czasu. I po trzecie: nie ufam też do końca swojemu osądowi, no bo skoro moja psychika jest zaburzona, to i ocena sytuacji musi być zaburzona, dopiero kiedy się "wyleczę", będę zdolna do spojrzenia na nią właściwie.
Partner przemocowiec zapewne chciałby, żeby ta terapia trwała jak najdłużej, bo to "właściwie" ustawia relację -- to on się opiekuje, daje szansę, ba, finansuje nawet!
Jasne, że trzeba iść do przodu, ale pomyśl o terapii, bo jednak to, że nie zaufałaś sobie, nie chroniłaś siebie, tylko oddałaś najważniejsze sprawy w Twoim życiu za... (no właśnie, za co? co zyskiwałaś dzięki temu związkowi?) jest tematem do poważnego przepracowania, głębszym niż związek taki czy inny. Ważne, żebyś drugi raz w coś podobnego nie weszła, a poza tym -- są też inne relacje w Twoim życiu, np. z córką. Matka nie ufająca swojej ocenie sytuacji, mająca niskie poczucie własnej wartości jest np. łatwym celem manipulacji. Może teraz to dla Ciebie abstrakcja, ale córka będzie coraz starsza, nie wiesz, w jakim kierunku pójdzie jej rozwój, czy nie będziesz się obwiniać o ewentualne problemy i czy ona nie zechce tego wykorzystywać.
Tak jak pisała Księżycowa na początku, emocje, które teraz odczuwasz, to przede wszystkim ważna informacja dla Ciebie, warto ich posłuchać. Może to obrzydzenie do mężczyzn wynika z lęku, że ktoś znowu mógłby Cię skrzywdzić? I może gdybyś się nauczyła, jak unikać toksycznych typów, poczułabyś się inaczej?