Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Problemy z partnerami.

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 20 sty 2014, o 22:09

jadaniel napisał(a):Wiemy już chyba wszyscy, że ona decyzję podjęła. Ja mam tylko nadzieję, że i ja i inni pomocni ludzi dobrze trafili z oceną tej chorej sytuacji, że faktycznie została w bardzo umiejętny sposób zmanipulowana przez człowieka, który nie mając skrupułów potrafi niszczyć aby uzyskać korzyści dla siebie. Trafił w najlepszy okres na takie rozgrywki, pobudził jej wyobraźnię, obudził ukryte pragnienia a może jeszcze nastawił przeciwko mnie?


Jeśli nawet tak było, to zastanowiłeś się nad tym, że poznałeś jakąś tam część swojej żony?
Jak na razie usprawiedliwiasz ją, ze ma słaby charakter itp.... no ok. mogło jej się przydarzyc. Sama wiem jak to jest jak sie ma ochote szukać czegoś poza własnym związkiem. Tyle, że nie usprawiedliwa tego nic i osoba zdradzająca nie powinna się dziwić jak już nie będzie miała do czego wracać.
Każdy może powiedzieć "bo mam słaby charakter i taki już jestem". Tu Ty tak mówisz właściwie za nią ale co zrobisz jeśli ona będzie brnąć w romans? Będziesz tak cierpliwe czekał aż "przejrzy na oczy"?
Twój wybór oczywiście, skoro odpowiada Ci takie traktowanie, skoro tak jest Tobie łatwiej...
Tylko, żeby nie było tak, że obudzisz sie z ręką w nocniku i będziesz tkwił w jakimś układzie, trójkącie "bylebyście dalej byli rodziną".
Skrzywdzisz tym siebie a szczególnie dzieci...

Żeby nie było ja nie twierdzę, że osoba, która zdradziła musi być konieczie spisana na straty, ze nie można jej wybaczyć. Sama rozważałam kiedyś co bym zrobiła... na pewno trudno jest odbudować zaufanie... A Ty straciłeś do niej zaufanie? Byłbyś gotów z nią być dalej tak po prostu? Tak łatwi by Ci to przyszło?
Ja odnoszę takie wrażenie po tym co napisałeś i wydaje mi sie to nie naturalne...
Nie oceniam Cię broń Boże. Budzi mój niepokój jedynie Twoje postrzeganie tej sytuacji.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 20 sty 2014, o 22:11

Jadaniel - witaj,

Twoja historia przypomina mi sytuację mojej znajomej. Kobieta 30 lat, mąż rówieśnik. 2 dzieci. Razem 10 lat w tym 5 po ślubie. pewnego dnia odkryła zdradę - przyznał się, chciał odejść, ona dla dobra rodziny prosiła by został. Starała się być "superżoną", myśląc że im bardziej będzie lepsza, to zostanie z nia i przestanie szukać innych kobiet... On nie okazał skruchy, ona nie wybierzyła mu żadnej "kary" w sensie nie musił się starać by ją mieć, bo to ona na kolanach go błagała.
Został.
Za kilka miesięcy, chyba ze 3 miesiące potem okazało się, że ma 3 kochanki.
Są w trakcie rozwodu.

Nie rozumiem, dlaczego tak tłumaczysz żonę? To ona przysięgała Ci miłośc i wierność, nie ten mężczyzna. To ona tę przysięgę złamała, nie on. Dlaczego przekładasz całą odpowiedzialność na niego - a może to naprawde fajny facet, któremu żona nakłamała, jaka to biedna i skrzywdzona. Nie możesz tego wiedzieć, a te daleko posunięte insynuacje na pewno nie zbliżą Cię do prawdy i rozwiązania tej sytuacji w sposób mozliwe najłagodniejszy dla wszystkich zainteresowanych, w tym szczególnie dzieci.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 20 sty 2014, o 22:55

jeszcze jest szansa ze traficie na dobrego mediatora (jesli tak sie potocza procedury rozwodowe)
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez zajac » 20 sty 2014, o 23:13

Jadaniel, a czy żona mówiła kiedyś, co by było, gdyby nie wyszło z tamtym facetem? Czy gdyby miała być sama -- też chciałaby się rozwieść?
Czasem jest tak, że relacja z kimś innym (niekoniecznie romans, czasem nawet koleżeństwo) sprawia, że w swoim związku zauważa się brak czegoś ważnego. I jeśli się to raz zobaczy, to już nie chce się w tym związku być... Tylko właśnie ciekawi mnie, czy ona dopuszcza coś takiego jak samotność, własnoręczne budowanie sobie nowego życia. Bo jeśli np. nawet nie mając gwarancji sielanki, chciałaby odejść, to sytuacja byłaby inna niż zauroczenie.
Oczywiście nie musisz mi tutaj odpowiadać, po prostu pomyśl o tym, jeśli uznasz, że może być istotne.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 20 sty 2014, o 23:31

Honest napisał(a):Jadaniel - witaj,

Twoja historia przypomina mi sytuację mojej znajomej. Kobieta 30 lat, mąż rówieśnik. 2 dzieci. Razem 10 lat w tym 5 po ślubie. pewnego dnia odkryła zdradę - przyznał się, chciał odejść, ona dla dobra rodziny prosiła by został. Starała się być "superżoną", myśląc że im bardziej będzie lepsza, to zostanie z nia i przestanie szukać innych kobiet... On nie okazał skruchy, ona nie wybierzyła mu żadnej "kary" w sensie nie musił się starać by ją mieć, bo to ona na kolanach go błagała.
Został.
Za kilka miesięcy, chyba ze 3 miesiące potem okazało się, że ma 3 kochanki.
Są w trakcie rozwodu.

Nie rozumiem, dlaczego tak tłumaczysz żonę? To ona przysięgała Ci miłośc i wierność, nie ten mężczyzna. To ona tę przysięgę złamała, nie on. Dlaczego przekładasz całą odpowiedzialność na niego - a może to naprawde fajny facet, któremu żona nakłamała, jaka to biedna i skrzywdzona. Nie możesz tego wiedzieć, a te daleko posunięte insynuacje na pewno nie zbliżą Cię do prawdy i rozwiązania tej sytuacji w sposób mozliwe najłagodniejszy dla wszystkich zainteresowanych, w tym szczególnie dzieci.


Ja jej nie chcę tłumaczyć bo zrobiła bardzo źle i dlatego mam ten ogromny problem. Faceta nie znam kompletnie ale jak na początku wspomniałem w opisie, jego metody podrywu, szybkość działania, że tak powiem i metody jasno wskazują na to dla mnie i nie tylko już dla mnie, że on nie szukał prawdziwej miłości tylko zapełnienia pustki albo łóżka. Próbuję walczyć bo kocham to, co pomimo wszystko stworzyliśmy razem przez 20 lat. Gdyby tak nie było(gdyby to był pusty związek ze względu na dzieci), nie zraniła by mnie a ja po takim wyznaniu prawdopodobnie nie chciałbym jej więcej widzieć jej na oczy. Jesli sama nie bedzie chciała trzeźwo spojrzeć na sytuacje a nie pod wpływem emocji w jakich obecnie sie znajduje, na siłę nic już nie będę robił. Skoro chce ryzykować stracić to co ma dla tego co może mieć, sama poniesie konsekwencje jeśli to nie wypali. Tylko, że wtedy będzie sama. Życie
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 21 sty 2014, o 00:11

Jadanielu,

nie rozumiemy się nadal. Spójrz, ona niczym nie ryzykuje - może romansować a mąz i tak ja przyjmie pod dach.

Mysle, że Ty bardziej od niej boisz się samotności, bo takie gładzenie jej po głowie po zdradzie wynika moim zdaniem z jakiejść desperacji. Rozumiem - rodzina, dzieci. Ale gdzie jest Twoja godność? Jak Ty nie bedziesz się szanował i respektował tego od innych, w szczególności od najbliższych to kto będzie Cię szanował?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 21 sty 2014, o 00:16

niekoniecznie.

po prostu w tej fatalnej sytuacji najprostszym rozwiazaniem byloby to o ktorym pisal jadaniel + terapia

alternatywa to bylaby walka ze soba z chwytami ponizej pasa np

kazdy ma prawo do bledow. pod warunkiem ze sie opamieta!

PS oczywiscie pamietam, ze jadaniel pisal ze "nie wyobraz sobie zycia bez niej"
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 21 sty 2014, o 00:22

Nie tylko bez niej ,ale bez rodziny,w rozbitym układzie,który funkcjonował w jakimś rytmie.
Rodzina, dom ,miejsce,do którego sie wraca.
Pytanie do daniela,dlaczego żona zachorowała na depresję? Będąc w jak piszesz udanym związku z kochającym mężem.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 21 sty 2014, o 00:35

Żeby była terapia, to musi być chęć ratowania związku. Jakas iskierka nadziei.

A tutaj ona "narozrabiała", a jadaniel sprząta po niej i jeszcze błaga o powrót podsuwając rozwiązania.
Moim zdaniem nie tędy droga.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 21 sty 2014, o 01:23

czasem ludzie sie tak "zamotaja" ze sami niczego nie zobacza

bo co mial zrobic -> wyrzucic ja za drzwi nie patrzac na konsekwencje ? Wg mnie dobrze zrobil ze opanowal emocje.

Inna sprawa ze czasem na prawde pozno poznajemy jaka druga osoba jest na prawde..

PS Tez myslalem niedawno ze musi byc chec ratowania zwiazku obustronna ale moje ostatnie doswiadczenia temu przecza..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 21 sty 2014, o 03:36

Pytanie do daniela,dlaczego żona zachorowała na depresję? Będąc w jak piszesz udanym związku z kochającym mężem.

Przecież depresji można dostać nie tylko z powodu związku.
Z reguły reaguje się depresją z innych, głębszych przyczyn własnych. Związek wg mnie może być jedną z rzeczy, na która tak się reaguje.

Ogólnie, to w całości zgadzam się z Honest. Brakuje mi tu pczucia własnej godności jadaniel i to mocno. Może Ty powinieneś skorzystać z terapii SAM, przegadać to wszystko z terapeutą i zająć się sobą a nie żoną.
Ona zrobi co będzie uważała, niezależnie czy jej umysł jest przez kogoś manipulowany czy nie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 21 sty 2014, o 11:57

pytanie skierowane było do daniela,a nie do panienki z okienka.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Honest » 21 sty 2014, o 12:43

Własnie ten niewierny mąż tej mojej znajomej znowu chce wrócić. A dostając od niej szanse na ratowanie związku, poprzez jej nadskakiwanie czuł, że może dalej zdradzać bo ona go i tak bardzo mocno kocha i zawsze przyjmie.
A tu zonk. I mieszka z mamusią.
Tak manipuluje tą znajomą, teraz chce wrócić aby jej pomóc przy dzieciach :) Którymi wcześniej jakoś się nie intresował...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 21 sty 2014, o 13:15

impresja77 napisał(a):pytanie skierowane było do daniela,a nie do panienki z okienka.


Moja odpowiedź była neutralna, nie zaczepna wyniesiona z własnych doświadczeń i nie krzywdząca w przeciwieństwie do Twoich komentarzy :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 21 sty 2014, o 16:18

co do tej depresji..

ja jednak poniekad tak rozumiem mechanizmy depresji ze czlowiek nie potrafi sie normalnie zmobilizowac do czynnosci codziennych (zeby wstac, zajac sie domem itd) i ze potrzebuje dodatkowych bodzcow
oczywiscie jest to tylko moja nieprofesjonalna hipoteza - mysle, ze jednak do sprawdzenia
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 232 gości

cron