Będe potrzebowała waszego wsparcia.

Problemy z partnerami.

Postprzez ramona » 12 wrz 2007, o 17:47

Ja tak z autopsji...
Narzekanie nie skutkowalo, choc i tak ciezko bylo sie od niego powstrzymac.

Wiec przestalam dla niego robic obiadki, sprzatac, pozyczac pieniadze.
I to mu sie nie spodobalo...Myslalam, ze moze doceni, zrozumie.
U mnie to podzialalo ze skutkiem odwrotnym.
Zaczal mi wypominac, ze nic dla niego nie robie, to jak on ma cos robic dla mnie (choc wczesniej tez nie za duzo robil...).
Tym samym udowodnil, ze sie nie zmieni, ze zadne sztuczki i przemawianie do rozumu nie pomoga.

Dlatego tez owa "zasada" jest skuteczna, bo mozesz sie przekonac, jak Twoj zareaguje na te zmiany, tym samym pozbyc sie trefnego towaru :) albo przekonac sie o jego wartosci.

Zycze ci aby Tobie sie udalo :)

Widzisz, cos w tym jest, kazdy Ci to radzi

Zycze wytrwalosci :)
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewa_pa » 12 wrz 2007, o 19:06

ech Californio tak bliskie sa mi twoje problemy,,,on przed tv albo wcale spi w oddzielnym pokoju zyjemy obok siebie juz 7 lat...trudne to jest ja wyizolowałam sie w kompa to mi daje jakąś odskocznie ech nie musze ci tlumaczyc za czym tęsnię bo sama to wiesz aż za dobrze
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez california » 12 wrz 2007, o 22:12

---------- 22:02 12.09.2007 ----------

Dziś nakupilam sobie kilka rzeczy:)))) I ciesze sie:P ale jeszcze mi malo. I nie pojechalam tam, moj tata sam pojechal. Jutro znow praca. Będę informowac.

W nocy jak zasypialam uslyszalam swoj wewnetrzny glos. Dosłownie cos z wewnatrz mnie mowilo...ze jestem glupia, ze calkowicie powinnam sie zmienic...a jak zaczynalam myslec o moim narzeczonym mowilo mi,nie mysl o nim zle ani dobrze, wcale o nim teraz nie mysl...poukladaj w szafie...bo masz straszny syf, przestan byc zazdrosna i tylko sprobuj sie do niego odezwac i sie kolejny raz nieposzanowac itp. Wiem,ze brzmi idiotycznie, ale jakas wewnetrzna mądrość do mnie przemowila i przestala sie wstydzic sama przed soba,ze tak wlasnie jest.

---------- 22:12 ----------

Ewa wiem.

Dzis jak kupowalam sobie ciuchy stanelam w przebieralni i patrze w lustro na swoje cialo...mowie ladne...szkoda ze nikt go nie chce dotykac....a moze inaczej wielu by chcialo...tylko,ze ja jestem z "psem ogrodnika".
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez ewka » 13 wrz 2007, o 07:39

california napisał(a):Ale ja nie powinnam do tej soboty do niego nic sie odzywac prawda?? To będzie dobre na pewno rozwiazanie? Nie bedzie mi zarzucal, ze ja sie nic nie odzywam? Czy faceci tak lubią, bardziej ich to motywuje?

Californio, możesz się odzywać i możesz nie odzywać... mam nadzieję, że on wie i będzie wiedział, dlaczego - bo samo zamilczenie byłoby tylko jakąś tam sztuką dla sztuki, a przecież nie o to chodzi.

Nie o to, że Ty go ukarzesz, on się może obrazi i będziecie się kąsać i boczyć. Chodzi o to, by problem rozwiązać!

:D

P.S. To układanie w szafie jest niegłupie, podoba mi się;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marynia » 13 wrz 2007, o 13:12

Hej Californio!

Może mi wyjść trochę nieskładny ten post, bo zmęczona jestem przeokrutnie, będę się starać.

Bardzo wiele mądrych słów, zdań do głębokiego przemyślenia zostało już powiedzianych wyżej. Dodam tylko, że:
Z tego co widzę problem macie WY, ON i TY. Problem WY pewnie wynika z Waszych osobistych, indywidualnych problemów. NIe wiem jaki on ma problem, z pewnością go MA, bo to że zachowuje się dziwnie o tym świadczy. Nie będę gdybać dlaczego, nie wiem, możliwości jest wiele.

Problem masz TY.
I tak sobie myślę, że wiele powyższych postów choć bardzo szczerych, mądrych serdecznych, w jakiś sposób zamknie CI oczy na TWÓJ problem, tylko utwierdzi, w przekonaniu, że to On, przez niego, itp, itd, a Ty biedna.

Nie pogniewaj się na mnie, może trochę to bezczelne, ale napiszę Ci coś na podstawie swojego doświadczenia. WYdaje mi się, WYDAJE, że mam rację.

Przeczytaj sobie jescze raz, uważnie swoje posty. Dobra, uczynna California. Ciągle robi coś dla niego,dla związku pośrednio lub bezpośrednio.
Wypełniona oczekiwaniami - od stóp do głów, coraz większymi.
WYpełniona myśleniem -o nim, o sprawach dla niego, przez niego - od stóp do głów.
Sfrustrowana -od stóp do głów.

Kalifornio!!!
1. NIkt nie jest w stanie spełnić wszystkich Twoich oczekiwań, nazwanych, nieznawanych, wyrażonych czy nie - uświadom to sobie.

2. TY jesteś człowiekiem, niezależną istotą. Musisz mieć swoje życie, swój osobisty Kalifornijski świat, swoje zajęcia, pasje. W Twoim życiu, głowie MUSI znaleźć się myślenie o sobie. Przykłąd z ostatniego postu, trochę niefortunny (bo rozumiem ból i żal).
DOBRE MYŚLENIE: Mam ładne ciało. Kropka. - tak powinno być, tak powinno wyglądać Twoje myśłenie. Może jeszcze jakieś "Podsobam się sobie, dobrze się z tym czuję, kupię sobie to i to- bedę wyglądać i czuć się bosko itp, itd.

TWOJE MYŚLENIE: Mam ładne ciało, ale on go nie chce (i tu pewnie zaczyna się: bo on jest..., inni by chcieli -
Praktycznie, z tego co widzę każda Twoja myśl tak się kończy -złością na niego, gniewem, żalem, frustracją, poczuciem pokrzywdzenia. Jesteś coraz bardziej sfrustrowana, rozgoryczona, zła.

A sama sobie strzelasz samobója.

NIe będę z tłumem powtarzać, że jesteś biedna, bo nie chcę Cię w tym utwierdzać, trochę Ci z tym za dobrze.Jestem brutalna, wybacz mi proszę, ale piszę to dlatego, że chcę Ci pomóc. Absolutnie nie chcę Cię urazić.

Wpadłaś w pułapkę pewnego myślenia. Starasz się robić coś, co wydaje Ci się słuszne, dobre, ogólnie praktykowane i uważane za właściwe (obiadki, dbanie o mężczyznę, czekanie wierne i smutne w porcie na swojego żeglarza). Robisz to, ale nie jest CI z tym dobrze. ROBISZ, ale nie za DARMO -bo oCZEKUJESZ i to bardzo, czegoś w ZAMIAN. A gdy tego nie dostajesz- cierpisz, wściekasz się.
TAk NIE WOLNO!!!
NIE DAWAJ oczekując czegoś w zamian, bo to jest niezdrowe, szkodliwe. Dawaj bezinteresownie, z miłości, troski -nie oczekując. NIe robiąc nic wbrew sobie. Jeśli to co robisz, bycie idealną gosposią, kobietą CIe przerasta -odpuść sobie. Po prostu, zaakceptuj to.DAWAJ TYLE ILE UMIESZ< POTRAFISZ, CHCESZ TAK NAPRAWDĘ.
NIe kosztem swojego czasu, sił, siebie - bo to sięzawsze obraca przeciwko -widziałam to już wiele razy w wielu związkach, relacjach międzyludzkich.

Odkryj swój próg zdolności do poświęceń. Każdy ma, każdy inny. KIedy Twoje działania, dobre, dla drugiego człowieka przestają wypływają tylko z dobrej woli, czystych uczuć. Miej świadomość istnienia tego progu, każdy ma jakiś. Jedni są szczęśliwi "służąc" cały czas drugiemu człowiekowi, dla innych szczytem szczęścia jest ugotowanie obiadu raz w tygodniu, w pozostałe to męka (i na podstawie tego przykłądu - można 1. tak robić, gotować raz w tyg pięciodaniowy posiłek, w pozostałe jeść na mieście lub gotowe byle co 2.można zmuszać się do gotowania codziennego, po dwóch, trzech dniach pojawi się pewnie gdzieś w środku złość, irytacja, frustracja 3. ustalić jakiś kompromis -zaakceptować go i tak też czuć)

Przekroczyłaś swoje granice poświęcania się i chociaż robisz DOBRE rzeczy -obraca się to przeciwko Tobie, w konsekwencji przeciwko WAM.

Nie sądzę też, że sfrustrowana siedzisz cichutko w kącie i pochlipujesz lub smutno patrzysz jak on ogląda TV. NIe "wyglądasz" na cichą i pokorną dziewczynkę, raczej na dynamicznę, temperamentną kobietę, która - jak jej nie pasuje -to wygarnie w twarz. Mam rację?

Tak sobie to wyobrażam z tego co między wierszami. Ty harujesz jak wół, po pracy skupiona wyłącznie na nim -a więc DALEJ pracująca, wśród obowiązków. Zmęczona, zabiegana. A on przychodzi z pracy. Też z pracy. Też zmęczony. Ale na tym koniec, on nie pracuje dalej, jak Ty- dla Ciebie, dla Was, dla Waszego domku. NIe ma obowiązków.Mało tego, nie okazuje wdzięczności za to, co Ty zrobiłaś. CHociaż on może czuje się podobnie -bo w końcu on pracuje u Twoich Rodziców, Twojej Rodziny. Ty masz pretensje. On ma pretensje. Woli zająć się czymś co jest dla niego przyjemne, bezproblemowe nie mające pretensji-np.TV. Twój pierwszy gniew, złość, frustracja cichnie po jakimś czasie, trochę odpoczniesz i chcesz by było już dobrze, by wieczór był przyjemny. A on siedzi dalej przed tym TV, bo jemu tak szybko złe emocje, być może nie wylatują. WIęc Ty zaczynasz żle się czuć, rodzą się nowe pretensje, wzajemne dąsy, urazy -problem się pogłębia...

CZY NIE JEST TAK?
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez california » 13 wrz 2007, o 18:12

Uf przeczytalam i zgadzam sie z marynia. Jednak chce nadmienic, ze Piotrek pracuje u mojego taty tzn robi mu remont za grube pieniadze, sam dopasowuje sobie czas pracy raz na dwa tygodnie. Za darmo nic nie robi w dodatku zawsze ma w ten dzien wyzywienie, nikt go tu zle nigdy nie przyjął.

U swojego ojca natomiast pracuje za psie pieniadze podczas gdy jego brat wykonawszy tę samą pracę ma większa wypłate, ponieważ ma dziecko. To wlasnie kolejna rzecz, ktra mi sie nie podoba, ale nic mu o niej nie mowie. Ja tez mam marzenia, slub, chcialabym wybudowac dom, mam dzialke, juz taka pomoc ze strony moich rodzicow a jemu jeszcze zle. 26 letni chlopak bez perspektyw. Ma plany,ale chwilowe. Słomiany zapal. Jesli chodzi o utrzymanie domu ja zarabiam 3 razy mniej od niego i oplatami dzielimy sie na pol a do tego ja kupuje jedzenie. Zwroce uwagę to psy na mnie wiesza, ze nie mam pojecia jak powinien wygladać prawdziwy zwiazek.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez szachistka » 13 wrz 2007, o 18:47

Z tego co piszesz Californio wynika, ze kazde z Was ma wiele zali do drugiego. Dopoki nie zrozumiesz, ze Twoj narzeczony czuje sie podobnie do Ciebie a moze i tak samo (tzn. tez nie podoba mu sie to, co robisz; tez chcialby w Tobie wiele zmienic itp.) dopoty TYLKO TY bedziesz sie czula zle w tym zwiazku; niedoceniona, olewana itp - nie bedziesz widziala,ze nie tylko Tobie wiele rzeczy nie pasuje. Widzisz. Ja dam sobie odciac glowe, ze gdyby teraz na tym forum zaczal sie wypowiadac Twoj mezczyzna i gdyby opisal Wasz zwiazek i to wszystko, co w nim szwankuje, z pewnoscia wiele odpowiedzi byloby podobnych do tych, ktore padly tyle ze bylyby na niekorzysc Ciebie. Zatem. Po raz kolejny podpisuje sie pod Ewka;) Nabierz dystansu, zajmij sie soba. Brakuje Ci czegos w tym zwiazku i nie mozesz sie doprosic od faceta? To sobie to sama daj. Zamiast plakac mu nad glowa, ze czujesz sie zle, odrzucona itp wez sie w garsc i pokaz, ze potrafisz sie cieszyc z tego, ze masz obok siebie czlowieka, ktoremu chcesz oddac cale zycie. Wiem, ze latwo sie tak tylko pisze. Ale nikt nie powiedzial, ze zycie we dwoje bedzie uslane rozami. Dobrze wiesz i nie tylko Ty, ze przechodzicie powazny kryzys. Wiele zwiazkow takiego kryzysu nie potrafilo pokonac. Jestescie oboje powaznie zniecheceni do siebie wiec z pewnoscia nie ma zadnego sensu, aby to zniechecenie poglebiac. Zacznij robic cos co pomoze Wam obojgu wyjsc na prosta. Tak, mowie tylko o Tobie i tylko do Ciebie. Prawdopodobnie nie bedziesz w stanie przemowic swojemu narzeczonemu do rozsadku bowiem Wasz kryzys zaszedl juz tak daleko, ze tylko radykalne ciecia moga ten zwiazek uratowac. Nie mowicie wiec juz o problemach, nie mowice o zlych stronach, o minusach. Kochacie sie, chcecie byc razem wiec skupcie sie na tym, co Was laczy i myslcie przede wszystkim o pozytywach. Jesli zaczniesz widziec w swom chlopaku kogos, kogo za cos tam kochasz, on to poczuje. I z pewnoscia Ci sie odwdzieczy. Byc moze nie jutro, nie pojutrze. Ale, jak powiedziano: "jesli siejesz dobre ziarno, zbierac bedziesz dobre owoce". Ja zycze Ci duzo rozsadku i dojrzalosci.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez california » 13 wrz 2007, o 22:08

Zadzwonił dzis do mnie
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez marynia » 13 wrz 2007, o 23:00

Uff. to ja też, bo bałam sie, że się obrazisz...
california napisał(a):U swojego ojca natomiast pracuje za psie pieniadze podczas gdy jego brat wykonawszy tę samą pracę ma większa wypłate, ponieważ ma dziecko. To wlasnie kolejna rzecz, ktra mi sie nie podoba, ale nic mu o niej nie mowie.


Wiem, że może Ci się wydawać to niesprawiedliwe, zwłaszcza, że Ty i Twoja szwagierka&szwagier nie pałacie do siebie sympatią (delkiatnie mówiąc). ALE -postaw się w ich sytuacji, albo popatrz na to obiektywnie. Dziecko kosztuje i to dużo. I to dobrze świadczy o rodzicach Piotrka, dziadkach tego malucha, że wspierają i pomagają finansowo tamtą rodzinę. Bardziej niż Was- bo oni teraz bardziej potrzebują tej pomocy niż Wy. To dobrze świadczy o Piotrku, że rozumie tą sytuację, nie ma pretensji, żalu do brata, rodziców.I taka jest prawda i nie ma co się tu kłócić, czy smucić. Powiem Ci tak :Mam dużo rodzeństwa, Rodzice zawsze nam pomagali finansowo jak mogli, ale nigdy nie była to "sprawiedliwa" pomoc. Po prostu pomagali najwięcej najbardziej potrzebującemu. Ostatnio padło na mnie, z bogatej żony zostałam biedną samotną matką bez pracy -więc oni stanęli na głowie i skupili się wyłacznie na mojej rodzinie, na mnie i moich dzieciach. I jestem bardzo wdzięczna mojemu rodzeństwu, które te decyzje przyjęło ze zrozumieniem.Choć przecież mogliby mieć pretensje.

Poza tym to nie jest jakaś firma z zewnątrz , tylko rodzinna. Pracodawcą jest ojciec chłopaków, pomaga temu bardziej potrzebującemu teraz bratu poprzez dawanie mu wyższej pensji, zamiast na przykład między niedzielnym obiadem a kawą, na stronie. Kto ile zrobił w pracy nie ma takiego znaczenia, nie w tego typu firmach.


Druga sprawa -pieniądze. Przyznam szczerze, że tego nie rozumiem. MIeszkacie razem, jesteście "po słowie", planujecie ślub, z tego co pamiętam dziecko - a tu takie sztuczne, dziwne MOJE,TWOJE, PO POŁOWIE??? Czemu nie macie wspólnej kasy???Z której opłącalibyście wspólnie opłaty za WASZE mieszkanie, WASZE jedzenie? I z której np.wydzielacie sobie część na jakieś "swoje potrzeby", "swoje przyjemności" ?Mała wspólna część "na przyjemności" (wspólne kino, teatr, impreza - jak nie ma nie idziemy) i po małej części tylko dla Ciebie i tylko dla niego (na papierosy, piwo, ciuchy, Twoje i jego kaprysy, potrzeby). Byłoby prościej. Znam pary, nawet 20paroletnie, które tak żyją, niektóre z nich dysponują naprawdę małym budżetem, więc główkują, dzielą to wszystko, rezygnują z wielu spraw -ale to i tak ma plusy - bo robią to razem, to ich łączy, uczy kompromisu, wspólnego życia, także w sferze finansowej.

Piszesz, że Piotrek jest taki, słomiany zapał, bez perspektyw. Znam naprawdę fajnego chłopaka, bardzo wartościowego człowieka. I wyobraź sobie - on też podobno taki jest. Ja nigdy tego nie zauważyłam, ale wiem to od jego dziewczyny. I nie wynika to absolutnie z jego nie wiem, braku czegoś tam, lenistwa - nie, on poprostu wyrósł w takim domu, przesiąkł takim myśłeniem i stał się taki sam. I tak naprawdę on chyba nigdy nie wiedział, że może być inaczej. Że można mieć plany, marzenia, dążyć do celu - a nie bać się, być ostrożnym i wycofywać się z planów po minucie (bo: i tak się nie uda, bo to, bo jak tak można marzyć, tak planować). Stopniowo ona mu pokazuje taki inne myślenie, uczy, przekonuje. Powoli -ale udaje się jej. Nieraz ją szlag trafia, ale ponieważ kocha i widzi powody takiego zachowania, myślenia -szybko złość jej mija. I dalej... Kropla drąży skałę.
Da się.

POzdrawiam Cię ciepło, nie gniewaj się za moje buczenie dzisiejsze:***
Wiesz, że ja Ci Życzę jak najlepiej.
Trzymam za Was kciuki. Nie daj się, trochę przemyśleń, parę zmian i będzie lepiej, zobaczysz. Przecież się kochacie.
pa
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez agik » 14 wrz 2007, o 11:06

Marynia napisała wszystko, czego ja nie umiałam napisać, choć robiłam podejście ze 3 razy.
Widzisz California- wiekszośc twoich postów dotyczy tego samego: pretensje, pretensje, pretensje. Przyznam Ci szczerze, ze widziałam tylko to, za co teraz bardzo Cię przepraszam. Zastanawiałam się skąd w tak młodej dziewczynie tyle złości, skąd się bierze takie przeświadczenie, ze cały świat jet przeciwko Tobie.
Te Twoje wpisy to obraz smutnej, rozgoryczonej, sfrustrowanej kobiety.
Dlaczego wszędzie doszukujesz się zła?
Przyznam Ci szczerze, ze nawet myślałam, że wyszukujesz sobie problemy. Za to teraz tez z całego serca przepraszam.
Bo Tobie po prostu jest źle.
Tylko California- powiedz- co się zmieni? Ok- wrocisz do niego, może przez jakiś czas będzie git, fajerwerki w sypialni i w ogóle wszystko super.
Albo nie wrocisz, spotkasz kogoś nowego i bedzie tak samo....
Ja nie wiem, czy uda się poskładać życie z obecnym narzeczonym, pewnie tak. Ale jakie to bedzie życie? To zależy od Ciebie...
Wiesz dlaczego jesteś tak "na nie" nastawiona do świata? Może tego się dowiedz najpierw.
Mowisz "ona mnie nigdy nie lubiła" i natychmiast szukasz argumentów- bo byla taka sytuacja, brzydko popatrzyła. Tak naprawdę to drobiazgi, ale u Ciebie pretekst do wojny. Kolejna osoba do wpisania na listę wrogow.
I lista rośnie. I jesteś coraz bardziej samotna... i jesteś coraz bardziej wykończona... I smutna.
Może poszukaj sprzymierzeńców, co? Dopatrz się czegoś dobrego w kimś obcym, a przede wszystkim dopatrz się czegoś dobrego we własnym facecie!
Przeciez wybrałaś go, a on wybrał Ciebie... I jeszcze jedno: nie każdemu się to trafia, doceń chociaż to

California! dzis Cię przytulam, wierząc, że spojrzysz jakos głębiej na siebie.
życze Ci z całego serca, żebyś znalazła ukojenie. I szczęście ;))
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez california » 14 wrz 2007, o 13:38

---------- 13:11 14.09.2007 ----------

Tak, super jest :/ wyszlam dzis z domu, on pracował przed domem. Mowie czesc a on sie nawet nie chcial odwrocic. Ok. Pyta mnie czy jade z nim dzisiaj ja mowie,ze jesli poczeka az wroce z pracy to moge jechac. A on znwo zaczal,ze po pracy chce odpoczac nie bedzie czkeal i w ogole. I znow zly klimat. Ja juz nie moge.

---------- 13:21 ----------

No nie wiem czy jego brat tak bardzo potrzebuje kasy. Dziewucha odstrojona torebek 500 tysiecy, kiecek, mieszkanie pięknie urzadzone, na wesele pięknie uczesana od fryzjera przyszla.Wziela nawet dwie torebki, bo niemogła sie zdecydowac. A my ani mieszkania ani mebli ani nic. Ja sie sama na wesele czesalam. Nie mamy nic,zeby móc myslec o przyszłości. To nie jest tak,ze oni głodem przymieraja i im sie nalezy, maja wszysciutko. Jak byście tylko zobaczyli. Niech maja, ale nie można mówic,ze drugiemu nie potrzeba,bo nie ma dziecka. Czyli jesli do 31 roku zycia nie bedzie mial dziecka, to tez nie będzie mógł miec możliwosci zarobku na mieszkanie. Ja tego jakos nie moge pojąć.

---------- 13:38 ----------

Spróbuję się z Piotrkiem dzis jakos dogadac.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez marynia » 14 wrz 2007, o 14:17

Spróbuj
dziś mieć dobry dzień
zrobić coś fajnego dla siebie, tylko dla siebie
przeżyć ten dzień inaczej
jak chce to niech czeka na Ciebie, jak nie -to nie. spędzisz ten czas sama, zrobisz coś fajnego.
może dogadywanie się zostaw sobie na potem, na jutro, pojutrze?
nie ma co próbować dogadywać się tak codziennie
może teraz trochę inaczej?
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez california » 15 wrz 2007, o 19:26

---------- 14:21 14.09.2007 ----------

No dobra sprobuje :shock: ale czemu on mowi,ze on sie za nic winien nie czuje.

---------- 19:26 15.09.2007 ----------

Nie udało sie. Chcialam go dzis wyciagnac do pubu we dwoje na piwko, powiedzial,ze nei. Ze jest zmeczony a rano chce jechac na grzyby, powiedział,ze grzyby sa dla niego przyjemnościa a piwo ze mna niestety nie.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez ewka » 15 wrz 2007, o 19:29

california napisał(a): grzyby sa dla niego przyjemnościa a piwo ze mna niestety nie.

Jedziesz z nim? Wiesz... grzyby są krótko, piwo przez cały rok :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 125 gości