zajac napisał(a):Czego chciałabyś w tej chwili, jeśli chodzi o relację z mężem? Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby zmienił swoje postępowanie wobec Was
Właśnie tego bym chciała. Chciałabym dowodów miłości, a nie tylko pustych słów. Ostatnio nawet tego nie ma. Smsy wysyła chyba poprzez kopiuj i wklej.
zajac napisał(a):Masz jakiś pomysł, co dalej: zdecydowana rozmowa, ultimatum, uodpornienie się psychiczne na to, co jest?
Zdecydowana rozmowa i ultimatum już odpadają. Jemu już tak bardzo lata, że prędzej wybierze ucieczkę. Rozmawiam więc i motywuję. Efekty jakieś są, ale mnie jest z tym bardzo cięźko. On miał być moim mężem, wsparciem, drugą połową, a nie drugim dzieckiem wymagającym terapii.
zajac napisał(a):Czy wiesz, z czego wynika jego stosunek do Kuby? Nie chciał dziecka, uważa, że dziecko to sprawa matki? Chodzi o chorobę Kubusia?
Ja chyba wiem z czego to wszystko wynika. To nie jest tak, że on nas nie kocha, to nie tak, że robi coś na złość. On zwyczajnie nigdy tego nie umiał. On nie widzi takiej potrzeby, więc według niego nie ma żadnego problemu. On zawsze taki był. On nie posiada empatii do nikogo, ale ja dopiero teraz to zauważyłam. To ja go poderwałam, to ja zorganizowałam nasz ślub, na który on tylko przyjechał, tylko że wtedy wszystko jakoś sobie tłumaczyłam. Cały czas miałam nadzieję, że te obietnice się spełnią.
Apasjonata to jest właśnie tak, jak mówisz. Ja też chciałam postawić na jedną kartę i tam pojechać. Podjąć ten ostatni trud żeby tylko wiedzieć czy to w ogóle ma jakiś sens. Tylko, że to nie jest takie proste. Musiałabym załatwić to wszystko sama i dałabym radę. Jednak w pewnym momencie mąż musiałby skontaktować się z urzędem o łączenie rodzin, a on tego nie zrobi. Nie dlatego, że by nas tam nie chciał. On tylko nie weźmie dnia wolnego żeby to załatwić. Od 5 lat powinien mieć stały numer personalny, ale go nie załatwił i nie załatwi choć wystarczy tam zadzwonić lub zrobic to przez internet. Teraz przysłali pismo z prośbą żeby to zrobił.
Jest jeszcze jedna sprawa. Mój mąż prawdopodobnie ma zespół Aspergera. Świadczy o tym całe jego zachowanie. Mieszkanie tam w pojedynkę w idealnych warunkach ochronnych powoduje, że te cechy wychodzą na jaw. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. O żadnym aspergerze nawet nie słyszałam, a autyzm to przecież nie tak miał wyglądać. Tak się cieszyłam, że mąż jako jedyny mężczyzna z naszej rodziny, czyta książki. On ich nie czyta, on je pochłania. Przeczyta wszystko. Jak nie ma książki to wiadomości w internecie. Bez tego nie funkcjonuje. Musi być chociaż informacja o pogodzie. Niezależnie od sytuacji. Świetnie się z nim rozmawia, ale zawsze nie na temat. Powtórzy wiernie każdy skecz, a jak go coś interesuje to nawet lekarz dziecka jest dobrym odbiorcą jak nieopatrznie okaże uprzejme zainteresowanie. Nie ważne, że całkiem nie na temat, nie ważne, że powinien rozmawiać o zdrowiu dziecka. O to nie zapyta, bo to nie jego bajka. Kiedy rozmawia ze mną, odtwarza wiadomości przeczytane w internecie lub dokładne słowa jego kolegów z pracy. Kolegom odtwarza to, co ja mówię o synku. Nic swojego, nic własnego pomysłu.
Zaczął nawet sobie tą inność uświadamiać, ale nie może zmienić braku potrzeby do zmian. Przecież według niego ta sytuacja jest ok. Przecież on nic nie może zrobić, bo jest tam.
Dla mnie ta sytuacja to straszny ciężar psychiczny. O wiele łatwiej byłoby mi to znieść, gdyby mąż mnie zdradzał. Mogłabym wtedy postawić na nim krzyżyk, przeboleć i narodzić się na nowo. A tak, jest mi bardzo źle, ale nie wolno mi mieć pretensji. Walczę, ale jestem już taka zmęczona. Może choroba synka wyczerpała limit moich moźliwości. Kocham mojego męża, ale jego działanie sprawia, że coraz trudniej mi z tym, a im więcej o nas walczę, tym bardziej mnie to boli.