---------- 23:15 26.01.2011 ----------
limonka napisał(a):a co sie stalo z tym z ktorym mialas romans? czy nie bylo to nic powaznego?
on wrócił do swojego życia.Nie mamy ze sobą kontaktu.Tak po prawdzie on to zakończył,ale chciał utrzymywać znajomość.Ja natomiast zakończyłam ją definitywnie.Żałuję,że w ogóle to się zdarzyło
To taki gwóźdź do trumny dla mnie i R.
Z tamtym było na początku niepoważnie,tylko na poziomie cielesnym.Znaliśmy się już wcześniej,bo to był mój dobry kolega i głównie tylko kolega.Później(po tym zdarzeniu i decyzji o dalszym spotykaniu) zaangażowałam się emocjonalnie - mój błąd.To było najbardziej szkodliwe w tym wszystkim.
Abssinth napisał(a):mi dalej ciezko zrozumiec, po co wlasciwie z nim jestes[...]powiem prosto i zwiezle naprawde, uwazam, ze marnujesz czas - swoj i swojego partnera.
i nie sadze, zebys miala fizyczny problem z libido. ale to odkryjesz (znowu), kiedy zaczniesz cokolwiek....z kims innym.
nie potrafię jednoznacznie określić po co.Ciągle mam nadzieję...nie wiem czy zasadną.Liczę na to że będziemy potrafili odbudować tę bliskość,staram się w to wierzyć,choć dziś wiara ta podłamała się.
Szczerze mówię R. o swoich uczuciach.Wie o wszystkim,wie nawet że tutaj piszę.Nadal chce spróbować.Powiedział,że taka jest jego decyzja.
Poza tym tak naprawdę wcześniej nie zrobiliśmy nic.Jak tylko zaczynało być trochę lepiej zarzucaliśmy dalsze starania.Wtedy mogłam na pewno powiedzieć że w moim sercu zostało dla R. dużo miłości.Teraz staram się uratować w sobie tą resztę,która została.Chcę się przekonać że zrobiłam wszystko co mogłam,żeby kiedyś nie żałować do końca życia źle podjętej decyzji.
Wiem,że to trochę egoistyczne,ale nie umiem inaczej na dzień dzisiejszy
Bardzo boję się,że popełnię jakiś błąd.Chcę się upewnić,że decyzja,którą podejmę będzie dobra.Jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało.
ewka napisał(a):Jakby Wasza relacja przeszła na inny poziom po tych wszystkich zawieruchach. Jakby te zawieruchy coś w Was zamknęły, ale sama esencja "razem" ciągle była. Takie mam wrażenie.
Masz na myśli konkretnie seks? Czy bliskość emocjonalną i takie po prostu dobre bycie razem?
sama nie wiem,miałam ostatnio wrażenie że przeszła na inny poziom,ale to chyba za wcześnie żeby o tym mówić.Trochę dziś się podłamałam.Jedna z odpowiedzi w moim temacie dała mi bardzo wiele do myślenia,ale do tego odniosę się później.Na pewno oboje jesteśmy nastawieni na to 'razem'.
Jeśli chodzi o bliskość to mam na myśli przede wszystkim emocjonalną,bo również uważam że jest ona punktem wyjścia do tej fizycznej.
Dziękuję ewa za miłe słowa (o Twoich odczuciach względem mojej osoby).Bardzo mi miło,tym bardziej,że sama obecnie nie mam o sobie dobrego zdania
Dziękuję
Doduś za polecenie mi książek.Po lekturze tej,którą mam obecnie ("Rytuały dla dwojga" Claudii Hartmann) zabiorę się za nie.
A jeśli mogę mieć pytanie do Ciebie - czy u Ciebie również pojawił się brak bliskości?Czy Ty lub partnerka mieliście tak,że nie potrafiliście określić swoich uczuć?I wreszcie:w jaki sposób uratowaliście związek?Czy były to poradniki,wspólne spędzanie czasu,terapia u psychologa?A może coś jeszcze?
biscuit napisał(a):hej Goszka
czy jesteś niezależna finansowo, samodzielna
w tym sensie
że jesteś w stanie sama się w życiu utrzymać
tj. mieszkanie, jedzenie etc.?
no tak,to jest trudna kwestia bo obecnie nie jestem niezależna.Nie mam stałej pracy,która pozwoliłaby mi utrzymać się samodzielnie.Pomaga mi R. a ja zajmuję się domem,domykam sprawy związane ze studiami i wykonuję zlecenia (dorywczo).Gdyby nie R. to nie skończyłabym studiów,jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Obecnie rozkręcam własną działalność,ale to może zabrać jeszcze parę miesięcy.
Nie ukrywam,że mam poważne obawy że sama mogłabym sobie nie poradzić. R. wie również i o tym.
i wreszcie Twoja odpowiedź
ludolfina,właśnie ona dała mi do myślenia i rozbiła mnie emocjonalnie.Przywołała odczucia,których starałam się nie dopuszczać do siebie.W wielu punktach czułam się tak jakbyś siedziała mi w głowie i znała moje myśli.
piszesz "nie chce aby sie WSZYSTKO skonczylo"
co TO "WSZYSTKO" jest, do licha?
a wiec chcesz aby TO CO JEST trwalo?
sama nie wiem dlaczego tak napisałam...miałam na myśli związek,wszystko co nas łączy,co obiecywaliśmy sobie na przyszłość.Chciałam żeby to właśnie R. był osobą,z którą się zestarzeję.Jesteśmy zaręczeni.Szkoda mi też tych lat,które razem przeżyliśmy,a przeżyliśmy wspólnie dużo.Bardzo dużo złych rzeczy,ale też i niemało dobrych.Jesteśmy oboje trochę jak te deski podziurawione gwoździami...Dziury zostają,ale oboje wierzymy że możemy żyć dalej,że jeszcze da się posprzątać ten bałagan.
wydaje mi sie ze masz klopot aby zdecydowac sie na bycie soba, czucie tego co czujesz, bycie tym kims jestes.
uświadomiłaś mi że często duszę w sobie swoje prawdziwe uczucia.Choć z drugiej strony skąd mam wiedzieć co jest prawdziwe,kiedy sama siebie nie rozumiem.W przeszłości wiele razy okazywało się,że moje widzenie rzeczywistości jest mocno zafałszowane przez stany emocjonalne.
dlaczego nie chcesz aby sie wszystko skonczylo?
co to jest wszystko?
czy ten zwiazek jest wszystkim?
jest dla mnie wszystkim.
R. zawsze był dla mnie najbliższą osobą na świecie.Nie wiem czy w pewnym sensie nie uzależniłam się od niego psychicznie
Ten związek to najcenniejsza rzecz jaką mam w życiu,dlatego tak bardzo boleję nad tym,że go skopałam...dlatego tak mi zależy,żeby wszystko naprawić.
Z drugiej strony jest ta rutyna i przyzwyczajenie,które obecnie dominuje w naszej relacji
nie wiem jak z tego wyjść...
bedziesz odpowiedzialna za swoje odejscie, poki co jednak leiej jest ci trwac w blogosci naiwnego oczekiwania na jakies tajenicze COS, ktore cie wybawi, pokaze, wyjasni, ... wyjasni CZY GO KOCHASZ???? cos ci to pokaze?????? pojawi sie na niebie napis???? gdzie szukasz wiedzy o swoich uczuciach? w komentarzach na psychotekscie???
przyznaję,że zdarza mi się takie magiczne myślenie,nie wiem...głównie w przeszłości czekałam na jakieś zdarzenie,które zmieni wszystko zamiast konsekwentnie działać.Jestem teraz mądra po szkodzie.
Fakt,obecnie są we mnie niefajne uczucia,ale nie wierzę,że nie da się ich zmienić,że nie uda się nigdy więcej stworzyć ponownie bliskości jaką utraciliśmy.
na czym opierasz swoja decyzje dawania szansy R?
na nadziei - tylko i aż.
Głupie,nie?
wstydzisz sie odejsc od niego, bo nie wiesz czemu z nim bylas.
Wiem - kochałam go.
ty potrzebujesz srube jaka sobie przykrecilas odkrecic, odkryc siebie, wlasne uczucia , a nie narzucac sobie dyscypline.
i z tym się zgodzę,muszę się wsłuchać w siebie...
ale tak czy owak, prawda ma to do siebie, ze wylazi. jak bedziesz sie dyscyplinowac i zblizac do R, wbrew sobie, nie sluchajac wlasnych uczuc, probujac byc madrzejsza niz wlasne emocje, probujac przechytrzyc wlasne pragnienia, to to TEZ wyjdzie.
może jednak będziemy takim związkiem,któremu udało się wyjść obronną ręką z kłopotów.
Nie wiem.Na razie nie jestem gotowa ani przekonana że powinnam spisać nas na straty,że powinnam pozwolić sobie i R. iść oddzielnymi drogami.
Boję się,ale i mam nadzieję.Jeszcze.
Wiem że wyglądam na desperatkę przez to co piszę...że jest to nawet nieco infantylne jak u dziecka ,któremu mówi się że nie dostanie lizaka a ono tupie nogą i płacze.Jednak nie mogę tego tak skończyć,nie chcę
Kurcze,pisanie o tym jest trudniejsze niż myślałam.Chyba nie dam rady.Boję się,że odkryję coś czego nie chcę odkryć
---------- 23:18 ----------
Ludolfina i jeszcze mam jedno pytanie:
czy Wy również próbowaliście coś naprawiać?Czy od razu odeszłaś?