Nie chcę żeby wszystko się skończyło ;(

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 25 sty 2011, o 22:39

mi dalej ciezko zrozumiec, po co wlasciwie z nim jestes.....

raz zgubionego pozadania nie odnajdziesz. to samo z raz zgubiona miloscia.

zwlaszcza jesli zalezy tylko Tobie.

powiem prosto i zwiezle naprawde, uwazam, ze marnujesz czas - swoj i swojego partnera.

i nie sadze, zebys miala fizyczny problem z libido. ale to odkryjesz (znowu), kiedy zaczniesz cokolwiek....z kims innym.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 26 sty 2011, o 09:12

Cześć Goszka! Miło Cię widzieć!

Jakby Wasza relacja przeszła na inny poziom po tych wszystkich zawieruchach. Jakby te zawieruchy coś w Was zamknęły, ale sama esencja "razem" ciągle była. Takie mam wrażenie.


Tak bardzo chciałabym odbudować bliskość.Jej brak stanowi dla mnie największy ciężar.Gdzieś wewnątrz siebie czuję,że jej odbudowa dała by nam bardzo wiele.

Masz na myśli konkretnie seks? Czy bliskość emocjonalną i takie po prostu dobre bycie razem? Bo wydaje mi się, że obie. I że poprzez emocjonalną można dojść do tej cielesnej... rozmowy, rozmowy, rozmowy. I nie na zasadzie realizowania punktów z poradnika... ale o tym, co dzisiaj poczułaś, o czym pomyślałaś, czy było Ci ciepło, zimno, wesoło, smutno. Tak jakby wyjść ze swojej skóry i być ciągle z wyciągniętą dłonią. Bliskość jest (moim zdaniem) niemożliwa, jeśli się w sobie zatrzaśniemy. Możliwa, kiedy tę drugą osobę w pewnym sensie będziemy traktować jak matkę, ojca, ukochaną ciotkę... z ufnością i jak wartą tego, by się przed nią otworzyć i ciągle otwierać.

Całuję.
Bardzo ciepłe uczucia we mnie wzbudzasz, Goszka
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez doduś » 26 sty 2011, o 11:22

Cześć Goszka,
przeczytałem z uwagą cały wątek. Twoja, Wasza sytuacja, w pewnych obszarach jest mi bardzo znajoma. Gratuluję odwagi powiedzenia prawdy i uświadomienia sobie, że ukrywanie jej byłoby destrukcyjne.
Daleki jestem od czarno - białego określania spraw.
Wiem też, że można żyć z kimś i jednocześnie być daleko od niego.
Nie wiem co czytasz, ale polecę Ci dwie ksiażki. "Droga do bliskosci" i "Lęk przed bliskością" Przeczytaj je w odwrotnej kolejności czyli zacznij od "Lęku..."
Pytałaś czy jest tu ktoś, komu udało się zbudować zwiazek po zdradzie. Tak.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez biscuit » 26 sty 2011, o 11:43

hej Goszka

czy jesteś niezależna finansowo, samodzielna
w tym sensie
że jesteś w stanie sama się w życiu utrzymać
tj. mieszkanie, jedzenie etc.?

czy ta sfera stricte praktyczna, bytowa stanowi dla Ciebie jakiś problem?

trzymaj się!
:kotek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez sikorka » 26 sty 2011, o 12:04

doduś napisał(a):Pytałaś czy jest tu ktoś, komu udało się zbudować zwiazek po zdradzie. Tak.

nie zazdroszcze, ale gratuluje dodus :ok:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez ludolfina » 26 sty 2011, o 18:55

witam
nie jestem nowa, kiedys pisalam pod innym nikiem.

cholera, goszka ten twoj watek mnie mocno wstrzasnal.


piszesz "nie chce aby sie WSZYSTKO skonczylo"

co TO "WSZYSTKO" jest, do licha?

a wiec chcesz aby TO CO JEST trwalo?

ja bylam 6 lat temu w identycznej sytuacji. R u mnie to tez R
X wyzwolil tez zamrozone libido. kopulacji tez nie bylo.
dzis uwazam ze X byl skutkiem nie przyczyna rozpadu zwiazku z R.
zwiazku, ktorego spoiwem byla dysfunkcja - symbiotyczne lgniecie.
jasne jest ze projektuje swoje odczucia na ciebie.


wg mnie rob to co chcesz, do niczego sie nie zmuszaj.
nie sluchaj zadnych argumentow, tylko swoich uczuc, siebie. to najprawdopodobniej jest dla ciebie najtrudniejsze.

wydaje mi sie ze masz klopot aby zdecydowac sie na bycie soba, czucie tego co czujesz, bycie tym kims jestes.

najwyrazniej jednak wypowiadasz swoj cel w tytule watku.

mocno to przemysl

dlaczego nie chcesz aby sie wszystko skonczylo?
co to jest wszystko?

czy ten zwiazek jest wszystkim?

co sie stanie jesli on sie skonczy?

momi zdaniem, stanie sie najgorsze: bedziesz SAMA odpowiadac za to co jest.

bedziesz odpowiedzialna za swoje odejscie, poki co jednak leiej jest ci trwac w blogosci naiwnego oczekiwania na jakies tajenicze COS, ktore cie wybawi, pokaze, wyjasni, ... wyjasni CZY GO KOCHASZ???? cos ci to pokaze?????? pojawi sie na niebie napis???? gdzie szukasz wiedzy o swoich uczuciach? w komentarzach na psychotekscie???

takie COS NIEWIADOMOCO wlasnie was laczy

nie wiadomo co

ale COS (skoro jestescie tyle lat...)

cos was polaczylo, niech wiec COS rozlaczy

nie TY, goszka.

wg mojej opinii w planie nieswiadomym robisz wszystko, aby miec POWOD do odejscia do R

depresja, zdrada

wg mnie sa to nieswiadome twoje dazenia, bo swiadomie nie umiesz uzasadnic ZASADNOSCI odejscia

nie umiesz zas tego zrobic, bo nie masz tozsamosci, lacznosci z sama soba, prawa do siebie, swoich odczuc, nie wiesz co lubisz, czego chcesz. zyjesz w swiecie "powinnam".

wszystko plywa, jest niejasne, niepewne, tajemnicze, zasloniete....

nie wiadom CO was laczy (jakies COS)

nie wiadomo CZEMU zdradzila
ha ha, czemu. po prostu CHCIALAS milosci. Tu jej nie ma. tu w TYM zwiazku, i wstyd to przyznac. wstyd ci za swoje wlasne uczucia i pragnienia.
tym bardziej ze to zdrada, zlo. trzeba wiec swoim uczuciom zaprzeczac, watpic. a w czym sie oprzesz?
na czym opierasz swoja decyzje dawania szansy R?

zeby odejsc, musialabys wziac odpowiedzialnosc za siebie
a latwiej jest tego nie robic.
tylko czekac az COS zdecyduje


COS sie rozwiaze, okaze, ...

zebym tylko nie ja goszka podejmowala te decyzje

wstydzisz sie odejsc od niego, bo nie wiesz czemu z nim bylas.

takie sa moje projekcje, wynikajace z wstrzasu, bo jakbym wlasne slowa czytala sprzed paru lat, wlasne myli i zagubienie.

uwazam ze nie trzeba tobie zadnych rozmow z R
jesli nie CZUJESZ wewnetrznej potrzeby z nim rozmawiania

ty potrzebujesz srube jaka sobie przykrecilas odkrecic, odkryc siebie, wlasne uczucia , a nie narzucac sobie dyscypline.


nie bac sie wlasnych uczuc

ciezko ci bedzie tu na psychotekscie, bo tu tez, jak w ryj nie dostalas i nie bylas katowana psychicznie, nie masz powodu odchodzic.
ale tak czy owak, prawda ma to do siebie, ze wylazi. jak bedziesz sie dyscyplinowac i zblizac do R, wbrew sobie, nie sluchajac wlasnych uczuc, probujac byc madrzejsza niz wlasne emocje, probujac przechytrzyc wlasne pragnienia, to to TEZ wyjdzie.


no chyba ze faktcznie, jak u dodusia, tam JEST MILOSC miedzy wami, i tylko cos was rozdzielalo, a polaczy rozmowa.

COS sie okaze jak pogadacie
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez Goszka » 27 sty 2011, o 00:18

---------- 23:15 26.01.2011 ----------

limonka napisał(a):a co sie stalo z tym z ktorym mialas romans? czy nie bylo to nic powaznego?

on wrócił do swojego życia.Nie mamy ze sobą kontaktu.Tak po prawdzie on to zakończył,ale chciał utrzymywać znajomość.Ja natomiast zakończyłam ją definitywnie.Żałuję,że w ogóle to się zdarzyło :(
To taki gwóźdź do trumny dla mnie i R.
Z tamtym było na początku niepoważnie,tylko na poziomie cielesnym.Znaliśmy się już wcześniej,bo to był mój dobry kolega i głównie tylko kolega.Później(po tym zdarzeniu i decyzji o dalszym spotykaniu) zaangażowałam się emocjonalnie - mój błąd.To było najbardziej szkodliwe w tym wszystkim.
Abssinth napisał(a):mi dalej ciezko zrozumiec, po co wlasciwie z nim jestes[...]powiem prosto i zwiezle naprawde, uwazam, ze marnujesz czas - swoj i swojego partnera.

i nie sadze, zebys miala fizyczny problem z libido. ale to odkryjesz (znowu), kiedy zaczniesz cokolwiek....z kims innym.

nie potrafię jednoznacznie określić po co.Ciągle mam nadzieję...nie wiem czy zasadną.Liczę na to że będziemy potrafili odbudować tę bliskość,staram się w to wierzyć,choć dziś wiara ta podłamała się.
Szczerze mówię R. o swoich uczuciach.Wie o wszystkim,wie nawet że tutaj piszę.Nadal chce spróbować.Powiedział,że taka jest jego decyzja.
Poza tym tak naprawdę wcześniej nie zrobiliśmy nic.Jak tylko zaczynało być trochę lepiej zarzucaliśmy dalsze starania.Wtedy mogłam na pewno powiedzieć że w moim sercu zostało dla R. dużo miłości.Teraz staram się uratować w sobie tą resztę,która została.Chcę się przekonać że zrobiłam wszystko co mogłam,żeby kiedyś nie żałować do końca życia źle podjętej decyzji.
Wiem,że to trochę egoistyczne,ale nie umiem inaczej na dzień dzisiejszy :(
Bardzo boję się,że popełnię jakiś błąd.Chcę się upewnić,że decyzja,którą podejmę będzie dobra.Jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało.

ewka napisał(a):Jakby Wasza relacja przeszła na inny poziom po tych wszystkich zawieruchach. Jakby te zawieruchy coś w Was zamknęły, ale sama esencja "razem" ciągle była. Takie mam wrażenie.
Masz na myśli konkretnie seks? Czy bliskość emocjonalną i takie po prostu dobre bycie razem?

sama nie wiem,miałam ostatnio wrażenie że przeszła na inny poziom,ale to chyba za wcześnie żeby o tym mówić.Trochę dziś się podłamałam.Jedna z odpowiedzi w moim temacie dała mi bardzo wiele do myślenia,ale do tego odniosę się później.Na pewno oboje jesteśmy nastawieni na to 'razem'.
Jeśli chodzi o bliskość to mam na myśli przede wszystkim emocjonalną,bo również uważam że jest ona punktem wyjścia do tej fizycznej.

Dziękuję ewa za miłe słowa (o Twoich odczuciach względem mojej osoby).Bardzo mi miło,tym bardziej,że sama obecnie nie mam o sobie dobrego zdania :?

Dziękuję Doduś za polecenie mi książek.Po lekturze tej,którą mam obecnie ("Rytuały dla dwojga" Claudii Hartmann) zabiorę się za nie.
A jeśli mogę mieć pytanie do Ciebie - czy u Ciebie również pojawił się brak bliskości?Czy Ty lub partnerka mieliście tak,że nie potrafiliście określić swoich uczuć?I wreszcie:w jaki sposób uratowaliście związek?Czy były to poradniki,wspólne spędzanie czasu,terapia u psychologa?A może coś jeszcze?

biscuit napisał(a):hej Goszka

czy jesteś niezależna finansowo, samodzielna
w tym sensie
że jesteś w stanie sama się w życiu utrzymać
tj. mieszkanie, jedzenie etc.?

no tak,to jest trudna kwestia bo obecnie nie jestem niezależna.Nie mam stałej pracy,która pozwoliłaby mi utrzymać się samodzielnie.Pomaga mi R. a ja zajmuję się domem,domykam sprawy związane ze studiami i wykonuję zlecenia (dorywczo).Gdyby nie R. to nie skończyłabym studiów,jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Obecnie rozkręcam własną działalność,ale to może zabrać jeszcze parę miesięcy.
Nie ukrywam,że mam poważne obawy że sama mogłabym sobie nie poradzić. R. wie również i o tym.

i wreszcie Twoja odpowiedź ludolfina,właśnie ona dała mi do myślenia i rozbiła mnie emocjonalnie.Przywołała odczucia,których starałam się nie dopuszczać do siebie.W wielu punktach czułam się tak jakbyś siedziała mi w głowie i znała moje myśli.
piszesz "nie chce aby sie WSZYSTKO skonczylo"
co TO "WSZYSTKO" jest, do licha?
a wiec chcesz aby TO CO JEST trwalo?

sama nie wiem dlaczego tak napisałam...miałam na myśli związek,wszystko co nas łączy,co obiecywaliśmy sobie na przyszłość.Chciałam żeby to właśnie R. był osobą,z którą się zestarzeję.Jesteśmy zaręczeni.Szkoda mi też tych lat,które razem przeżyliśmy,a przeżyliśmy wspólnie dużo.Bardzo dużo złych rzeczy,ale też i niemało dobrych.Jesteśmy oboje trochę jak te deski podziurawione gwoździami...Dziury zostają,ale oboje wierzymy że możemy żyć dalej,że jeszcze da się posprzątać ten bałagan.
wydaje mi sie ze masz klopot aby zdecydowac sie na bycie soba, czucie tego co czujesz, bycie tym kims jestes.

uświadomiłaś mi że często duszę w sobie swoje prawdziwe uczucia.Choć z drugiej strony skąd mam wiedzieć co jest prawdziwe,kiedy sama siebie nie rozumiem.W przeszłości wiele razy okazywało się,że moje widzenie rzeczywistości jest mocno zafałszowane przez stany emocjonalne.
dlaczego nie chcesz aby sie wszystko skonczylo?
co to jest wszystko?
czy ten zwiazek jest wszystkim?

jest dla mnie wszystkim.
R. zawsze był dla mnie najbliższą osobą na świecie.Nie wiem czy w pewnym sensie nie uzależniłam się od niego psychicznie :( Ten związek to najcenniejsza rzecz jaką mam w życiu,dlatego tak bardzo boleję nad tym,że go skopałam...dlatego tak mi zależy,żeby wszystko naprawić.
Z drugiej strony jest ta rutyna i przyzwyczajenie,które obecnie dominuje w naszej relacji :( nie wiem jak z tego wyjść...
bedziesz odpowiedzialna za swoje odejscie, poki co jednak leiej jest ci trwac w blogosci naiwnego oczekiwania na jakies tajenicze COS, ktore cie wybawi, pokaze, wyjasni, ... wyjasni CZY GO KOCHASZ???? cos ci to pokaze?????? pojawi sie na niebie napis???? gdzie szukasz wiedzy o swoich uczuciach? w komentarzach na psychotekscie???

przyznaję,że zdarza mi się takie magiczne myślenie,nie wiem...głównie w przeszłości czekałam na jakieś zdarzenie,które zmieni wszystko zamiast konsekwentnie działać.Jestem teraz mądra po szkodzie.
Fakt,obecnie są we mnie niefajne uczucia,ale nie wierzę,że nie da się ich zmienić,że nie uda się nigdy więcej stworzyć ponownie bliskości jaką utraciliśmy.

na czym opierasz swoja decyzje dawania szansy R?

na nadziei - tylko i aż.
Głupie,nie?
wstydzisz sie odejsc od niego, bo nie wiesz czemu z nim bylas.

Wiem - kochałam go.
ty potrzebujesz srube jaka sobie przykrecilas odkrecic, odkryc siebie, wlasne uczucia , a nie narzucac sobie dyscypline.

i z tym się zgodzę,muszę się wsłuchać w siebie...
ale tak czy owak, prawda ma to do siebie, ze wylazi. jak bedziesz sie dyscyplinowac i zblizac do R, wbrew sobie, nie sluchajac wlasnych uczuc, probujac byc madrzejsza niz wlasne emocje, probujac przechytrzyc wlasne pragnienia, to to TEZ wyjdzie.

może jednak będziemy takim związkiem,któremu udało się wyjść obronną ręką z kłopotów.

Nie wiem.Na razie nie jestem gotowa ani przekonana że powinnam spisać nas na straty,że powinnam pozwolić sobie i R. iść oddzielnymi drogami.
Boję się,ale i mam nadzieję.Jeszcze.
Wiem że wyglądam na desperatkę przez to co piszę...że jest to nawet nieco infantylne jak u dziecka ,któremu mówi się że nie dostanie lizaka a ono tupie nogą i płacze.Jednak nie mogę tego tak skończyć,nie chcę :(

Kurcze,pisanie o tym jest trudniejsze niż myślałam.Chyba nie dam rady.Boję się,że odkryję coś czego nie chcę odkryć :cry:

---------- 23:18 ----------

Ludolfina i jeszcze mam jedno pytanie:
czy Wy również próbowaliście coś naprawiać?Czy od razu odeszłaś?
Goszka
 

Postprzez ludolfina » 27 sty 2011, o 02:52

czy Wy również próbowaliście coś naprawiać?Czy od razu odeszłaś?

byly proby naprawy, glownie jednak, jak widze to dzisiaj, spoiwem byla dysfunkcja, sama NIEMOZNOSC odejscia, brak zdecydowania, brak odwagi by podjac ostateczny krok, lęk, zamieszanie i brak zaufania do siebie. to trwalo dlugo i bylo ciezkim procesem.

jesli pisze o dysfunkcji, to mam na mysli symbiotyczna zaleznosc, psychiczna, ktorej rozpracowania zajelo mi sporo czasu. gralam tam role uleglej.

http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia ... udzmi.html


zbudowanie mojej wlasnej autonomii nie moglo odbywac sie w obrebie symbiozy. moja osobnosc/ tozsamosc burzyla symbioze.


powodzenia i wszystkiego dobrego
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez biscuit » 27 sty 2011, o 13:55

---------- 03:00 27.01.2011 ----------

Goszka napisał(a): on wrócił do swojego życia.

czy był to mężczyzna żonaty/w stałym związku z inną kobietą?

czy jesteś już od tego emocjonalnie wolna?

czy ten romans uświadomił Ci coś ważnego,
np. jaki charakter, smak, energię, pasję
może mięć relacja między mężczyzną a kobietą?

a może coś zupełnie innego?
np. że miłość/związek z mężczyzną wiąże się z ryzykiem odrzucenia
więc lepiej trzymać się tego, co jest
jeśli to "coś" jest sprawdzone i bezpieczne dla Ciebie

albo jeszcze coś innego

czy ten romans w jakiś sposób pobudził Twoją samoświadomość?
:kotek:

---------- 03:16 ----------

Goszka napisał(a): Nie ukrywam,że mam poważne obawy że sama mogłabym sobie nie poradzić.

czy byłoby możliwe w Twoim przypadku takie rozwiązanie
że odłożyłabyś obecnie kwestię związku na bok
pozostawiając go takim, jaki on jest
bez spinania pośladków z azymutem na "reanimację trupa"

a zajęłabyś się budowaniem swojej niezależności ekonomicznej
swojego życia zawodowego i finansowej samodzielności

po osiągnięciu zadowalającego poziomu niezależności
wróciłabyś do tematu relacji z R

ale wtedy podejmowanie decyzji o przyszłości Waszego związku
mogłoby się odbyć z zupełnie innej perspektywy niż teraz
z perspektywy własnej autonomiczności ekonomicznej
nieskażonej strachem, że sama bez R sobie nie poradzisz

tym samym miałabyś możliwość podjąć decyzję mniej uwarunkowaną
a wypływającą bardziej z głębi Ciebie
i z Twoich osobistych potrzeb

co o tym myślisz?
:kotek:

---------- 11:52 ----------

goszka, jeśli jest mowa o książkach
to ja polecam Ci "Mity o miłości"
Michael Mary

już ją tu kiedyś polecałam
ale jeśli chodzi o temat związków
to wg mnie odkrywcza pozycja
znacznie różniąca się spojrzeniem na związek
od typowych poradników w typie Boba Budowniczego
"Pomożecie? Pomożemy!"
:D

---------- 12:55 ----------

i jeszcze zaryzykuje kontrowersyjna hipotezę

szczególnie w kontekście książek poleconych przez dodusia

otóż wg mnie
goszka nie ma problemu z budowaniem bliskości
bo wzorowo się otwiera choćby tu na psychotekście
jest szczera, gotowa ujawnić się z sobą

goszka ma problem z uczuciami wobec
TEGO KONKRETNEGO FACETA
chciałaby, żeby to była miłość intymna i namiętna
a jest "coś", nie wiadomo co

być może więc
największy problem to ma z bliskością względem samej siebie
że nie potrafi zdefiniować jasno i odważnie
CO CZUJE
a problem relacji z facetem jest drugoplanowy
bo jeśli nie czuje już miłości
to na czym tu budować?
:kotek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez doduś » 27 sty 2011, o 14:34

biscuit napisał(a):otóż wg mnie
goszka nie ma problemu z budowaniem bliskości
bo wzorowo się otwiera choćby tu na psychotekście
jest szczera, gotowa ujawnić się z sobą


Biscuit, wejdę w polemikę :)
lęk przed bliskoscią, otwartoscią moze wygladać różnie. Moim zdaniem Goszka wykorzystuje forum jako formę "terapii" stad jej otwartość, ciężar jest tak duży, ze byc może czuła przymus zrzucenia go i wybrała taki sposób. Opowiadanie nawet w tak bezposredni sposób o sobie moim zdaniem nie ma nic wspólnego z głęboką emocjonalną relacją, ponieważ wszyscy jesteśmy tu dla Niej anonimowi, przez co nieosiągalni i nawet jeśli ktos Ją potępi, to nie będzie to dla Niej takim ciosem jak potępienie ze strony osoby, na relacji z którą głęboko Jej zależy. Innymi słowy Goszka faktycznie wzorowo się otwiera, jest szczera i gotowa do prawdy o sobie, ponieważ chroni Ją bariera anonimowości forum. Nie pierwszy to przypadek, gdy ktoś opowiada historie sowjego życia pasażerowi w pociagu nie majac odwagi opowiedzieć jej meżowi czy żonie. Prawdziwy lek przed bliskością paraliżuje nas, gdy w grę wchodzi lęk przed odrzuceniem, brakiem akceptacji czy potępieniem (realne bądź wyimaginowane)przez kogoś z kim chcemy być naprawdę blisko.

biscuit napisał(a):goszka ma problem z uczuciami wobec
TEGO KONKRETNEGO FACETA
chciałaby, żeby to była miłość intymna i namiętna
a jest "coś", nie wiadomo co


zgadzam się. JEst nie wiadomo co, bo nieprzedyskutowane głeboko, nie przeżyte emocjonalnie, nie wyprzytulane, nie przekłócone, nie przepłakane i nie wyzłoszczone. Niewypowiedziane oczekiwania, rany zadawane milczeniem w trudnych sytuacjach no i tajemnice jakie nosimy nie dają szansy budowy intymnego, bliskiego zwiazku. I wtedy jest nie wiadomo co. Bo jest jakieś uczucie, nazywam to kochaniem, ale obok niego jest na przykład dręcząca myśl, ze ukrywam cos przed partnerem.

biscuit napisał(a):być może więc
największy problem to ma z bliskością względem samej siebie
że nie potrafi zdefiniować jasno i odważnie
CO CZUJE
a problem relacji z facetem jest drugoplanowy
bo jeśli nie czuje już miłości
to na czym tu budować?


zgadzam się w pełni, że Goszka moze mieć problem z kontaktem z samą sobą. Z resztą napisała to wprost w którymś miejscu tu, że wątpi w swoje emocje i to co czuje, wchodzi w magiczne myślenie. Opisała też swoje problemy i napisała, że boi się wchodzic głębiej w siebie zeby nie odkryć ciemnej strony siebie. Nic dodać nic ująć.
Tym razem ja zaryzykuję tezę, że Goszka ze swoim partnerem zbudowała zwiazek powierzchowny, mimo pozornie bliskiej relacji.

Co do ksiażek "Lęk przed bliskoscią" pozwala przyjrzeć się właśnie sobie, swoim postawom, elmocjom, schematom unikania bliskosci.
Myślę, że Goszka przekroczyła pewną masę krytyczną w tej chwili i ma, moim zdaniem, szansę dotknąć ziarna na dnie siebie.

NIe wim, czy Goszka go kocha. Myslę, że moze nawet Ona sama tego nie wie. Żeby to wiedzieć trzeba zajrzeć na tę ciemną stronę i poczuć jaka ona jest. Tak sądzę
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez biscuit » 27 sty 2011, o 14:57

doduś napisał(a):nie majac odwagi opowiedzieć jej meżowi czy żonie

doduś, z tego co podkreśla goszka
ona o tym wszystkim, co tu pisze
mówi również R
więc nie rozumiem, co masz na myśli

nie otwiera się na niego seksualnie
i bardzo dobrze
przecież nie będzie się zmuszać
jeśli nie odczuwa względem niego pożądania seksualnego
bo to byłby gwałt na jej ciele
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez doduś » 27 sty 2011, o 15:05

biscuit napisał(a):
doduś napisał(a):nie majac odwagi opowiedzieć jej meżowi czy żonie

doduś, z tego co podkreśla goszka
ona o tym wszystkim, co tu pisze
mówi również R
więc nie rozumiem, co masz na myśli


wróć do pierwszego posta, w którym Goszka pisze, że "po kilku miesiacach" a czytając posty Goszki cos mi mówi, ze ta relacja z kochankiem nie trwała tydzień lecz znacznie dłużej. Nosiła ogromny cieżar. W końcu stało się cos i Goszka pękła mówiac prawdę.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez biscuit » 27 sty 2011, o 15:35

Goszka napisał(a):Czy można znów zacząć kochać? :cry:

goszka w pierwszym poście napisała też to
8)

Ty doduś, mam wrażenie, jesteś Bob Budowniczy Miłości
:D

natomiast ja uważam
że miłość nie poddaje się świadomemu sterowaniu
jest przygodą, nieprzewidywalnym darem życia
bywa przekorna i tajemnicza

dlatego pragnienie jej pełnego kontrolowania
nawet w osobistej asyście najznamienitszego konsylium
złożonego z wybitnych, światowych psychoterapeutów
wyspecjalizowanych w terapii par
jest wg mnie nie do zrealizowania

no ale może z naszego opozycyjnego duetu
wyniknie jakaś twórcza inspiracja dla goszki
czego jej życzę
:kotek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez doduś » 27 sty 2011, o 15:45

a wiesz, zgadzam się, ze sterować się nie da :)

Dlatego w ostatnim poscie napisałem, że nie wiem czy Goszka go kocha :)

Ja darzę miłością siebie i ludzi 8) więc w jakimś sensie takim Bobem Budowniczym miłości jestem :D

Make love, not war :lol:

A serio serio wyrwałem się też se świata iluzji i magicznego myślenia ze coś zrobi się samo. O miłość trzeba dbać...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Goszka » 27 sty 2011, o 16:10

:(
tak sobie przeczytałam i coraz mniej nadziei we mnie...Tak,macie rację,miłością nie da się sterować...ja po prostu,nie chcę dopuścić do siebie niczego co mogłoby mnie podłamać,niczego co kazałoby mi tak drastycznie zmienić swoje życie.
Trzymam się tych resztek...Nie wiem...R.nie jest mi obojętny,martwię się o Niego,zależy mi na Jego dobru.Nie potrafię jednak wyobrazić sobie jakby to było żyć bez niego.
Pewnie zaraz ktoś napisze,że skoro zależy mi na dobru to lepiej nie naprawiać na siłę...lepiej się rozstać w zgodzie.
Nie dbaliśmy o tą naszą miłość oj nie dbaliśmy.Pluje sobie w mordę :(
R. powiedział,że poczeka,da mi czas...
Czy to uczciwe że mając takie uczucia w sobie nadal chcę ratować związek?
Jestem już tak zdesperowana,że przez głowę przeszła mi nawet myśl o terapii dla par.
Wiem,młodzi jesteśmy,nawet nie wzięliśmy ślubu,a już takie problemy.Ale też staż naszego związku jest dość spory,niektóre małżeństwa trwają przecież krócej.Może warto spróbować?
To nie jest tak,że mogę powiedzieć 'nie kocham Go',ale też nie mogę powiedzieć o kochaniu.Coś zostało w moim sercu ale nie wiem czy to miłość.Już nie wiem jak ona powinna wyglądać.Zaczęły mnie drażnić naprawdę drobne szczegóły począwszy od tonu Jego głosu a skończywszy na wyglądzie i tym co i w jaki sposób mówi.

Biscuit i Doduś-dziękuję że odpisaliście,odpowiem później,bo muszę się nad tym zastanowić.
Im bardziej w tym grzebię tym gorzej się czuję :cry:
Goszka
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 191 gości