Prośba o pomysły

Problemy z partnerami.

Postprzez Szafirowa » 25 paź 2010, o 11:37

Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2010, o 12:40

Może wczoraj nie było, a dziś jest? Albo ja szukać skutecznie nie umiem? W każdym razie dzięki Szafirowa wielkie i za wysiłek i za działanie. :kwiatek2:
Przy okazji artykuł stał się częścią wątku - a to mnie cieszy :)
I pytanie - co miałoby dla mnie z tego artykułu wynikać. Na razie dopatrzyłam się tzw. truizmu, że mianowicie można się czuć szczęśliwym nie mając wszystkiego, co by się chciało czy potrzebowało. To jest mi wiadome od dawna. Poza tym bynajmniej nie czuję się nieszczęsliwa w związku czy w życiu, wręcz przeciwnie. W związku czuję się z obiektywnie istniejących powodów okresowo umęczona oraz wkurzona i bezradna. Z czym się na forum ujawniłam, jak mi ciśnienie nadmiernie wzrosło. Zaspakajając potrzebę bycia wysłuchaną, szukając inspiracji oraz nowych pomysłów. Oraz porządkując sobie wnętrze - jak o czymś piszę czy mówię, równolegle mi się różne rzeczy układają i tak też dzieje się teraz. Z tej naszej rozmowy od wczoraj jakieś zmiany będą, już to wiem, jeszcze nie wiem jakie :)

Filemonie - co Ty zobaczyłeś dla mnie w tym artykule? Rozmowa jest o miłości - no jest. Związek z moją sytuacją jakiś odległy mogę wydłubać, ale na poziomie dużych uogólnień. A mnie konkrety męczą i trudności w praktycznej realizacji znanej teorii i to na dodatek w całkiem konkretnym związku. Zainspirowana tekstem się nie poczułam, ale może czegoś nie dostrzegam?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez caterpillar » 25 paź 2010, o 12:45

to oczywiscie bylo z przymruzeniem oka..chociaz uwazam ,ze w takich sytuacjach jest wieksze prawdopodobienstwo ,ze kobieta zauroczy sie kims innym.

tak powazniej to znam 2 malzenstwa ..teraz juz jedno

bo druga zona mimo iz na poczatku twierdzial ,ze to zupelnie ok,ze on siedzi w domu to po kilku latach nie wytrzymala i ksiecia znalazla.

jak widac kazdy radzi sobie jak moze.

ale myse ,ze drugim powanym problemem jest to ,ze twoj maz ma problemy zdrowotne i nic z tym nie robi..a pozniej to Ty bedziesz musiala skakac kolo niego nie nikt inny :?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2010, o 13:14

Też uważam, że ogólnie prawdopodobieństwo pojawienia się księcia jest duże w takich sytuacjach. Ja jestem konkretnym osobnikiem z mocnym przegięciem monogamicznym, po prostu akurat u mnie ten książę jest bardzo mało prawdopodobny.
To drugie o czym piszesz to właśnie dookresliłaś jeden z powodów, dla których mam ten przymus zrobienia z tym czegoś. W obecnej wersji wizja jest realna do bólu. Na razie z działań na tej niwie nasza rozmowa zdopingowała mnie do wykonania telefonu do naszego terapeuty par. Za wiedzą i zgodą małżonka, który chyba zauważył, że odpływa nadmiernie...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Abssinth » 25 paź 2010, o 13:35

na szybko i krotko - wiesz, ze drugiego czlowieka nie zmienisz wbrew jego wlasnej woli.

opcje sa dwie.
1. zaakceptowac takiego jakim jest
2. zostawic i zajac sie swoim zyciem, jakim chcesz zeby bylo

nie widze drogi posredniej...

sciskam,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 25 paź 2010, o 14:02

Sansevieria napisał(a):Wysiłek fizyczny nie wchodzi w grę (limity medyczne pozawałowe).

Z tego, co mi wiadomo - wysiłki są jak najbardziej wskazane, aby tylko nie powodowały odczuwalnego wyraźnie zmęczenia. Więc dla chcącego - masa różnorodnych działan!

Sansevieria napisał(a):Na razie z działań na tej niwie nasza rozmowa zdopingowała mnie do wykonania telefonu do naszego terapeuty par. Za wiedzą i zgodą małżonka, który chyba zauważył, że odpływa nadmiernie...

No i brawo!
Jak mi się wydaje, jesteś San zdecydowanie kobietą czynu. Popieram :)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2010, o 14:49

O tym wysiłku to było w kontekście wizji Dudusia :D zerknij wstecz, zainspirował mnie :) Z punktu widzenia pozawałowego to mąż wiele może robic, a żeby się wycofać stosuje ból kręgosłupa, w permanencji nie leczony.
A poza tym zasadniczo jestem kobietą czynu, fakt. I, jak każda silna kobieta czynu potrzebuję się czasem troszkę porozsypywać, dla równowagi. Tego to się dopiero w terapii nauczyłam. I z tego to jestem dumna, że już umiem założyć taki temat jak ten :) dzięki za pochwałę, Ewka. Mam w tej sferze duże deficyty.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 25 paź 2010, o 15:18

Sansevieria napisał(a):...można się czuć szczęśliwym nie mając wszystkiego, co by się chciało czy potrzebowało...


to po pierwsze...

a po drugie, kobieta z artykułu według mnie kocha swojego partnera (w tym wypadku księdza) i przyjmuje go takim jakim jest, nie zmuszając go do dokonywania drastycznych wyborów na przykład pomiędzy nią a kapłaństwem, co pociąga za sobą poważne i bardzo konkretne konsekwencje... między innymi taka właśnie postawa w relacji partnerskiej spodobała mi się w tym artykule i mnie osobiście zainspirowała do refleksji nad moimi oczekiwaniami czy czasem może nawet wymaganiami w stosunku do bliskich mi osób...

pomyśl sobie, Sansevieria, jak niewielkie byłoby Twoje wyrzeczenie i rezygnacja z pewnych wymagań wobec męża w zestawieniu z tym, z czego w imię swojej miłości do mężczyzny rezygnuje kobieta w tym artykule i w sposób swobodny i wolny godzi się z tym... a jednak wygląda na to, że to dla Ciebie zbyt wiele... ;)

a po trzecie, czytając tę rozmowę odniosłem wrażenie, że związek kobiety z księdzem może być mniej dysfunkcyjny niż kobiety z... nie-księdzem - jakimś CUDEM... ;) może takim cudem, że Pan Bóg rzeczywiście nie ma nic przeciwko temu (a jedynie kościół, tenże, wiadomy) - ale to już tylko dygresja poboczna... :P

p.s.

mam wrażenie, że ta terapia par ma być może służyć zmienianiu męża... (gdybym to ja był tym mężem, to bym powiedział w takiej sytuacji żonie i terapeutce, żeby się goniły... :lol:)

Szafirowa, dzięki za podpowiedź linka, bo mnie się on przyda, gdyż chcę go komuś podesłać... :)
Ostatnio edytowano 25 paź 2010, o 15:41 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sansevieria » 25 paź 2010, o 15:39

Kwestie związku z księdzem to ewentualnie można przenieść do dyskusji, temat jako taki ciekawy, ale nijak się ma do mojego tematu :)
Filemonie, zważ, że gnębi mnie fakt, iż mój małżonek stosuje opór bierny w kwestii leczenia swoich dolegliwości. Zaakceptowanie tego nie pasuje mi z różnych powodów. Jest jaki jest ergo się wykańcza, przy okazji męcząc nie tylko siebie ale i innych. No tu mojej akceptacji nie będzie. Bo mi zwyczajnie i poza wszystkim zależy na tym, żeby swoje zdrowie ratował. Ma drastyczny wybór - wziąć się za ten kręgosłup albo nie. No to kurczę, nie dam człowiekowi na którym mi zależy swobody wyboru w takim stopniu, w jakim dam w kwestii oglądania telewizji czy wyjazdu na wakacje. Nie te kategorie. Nie jest to kwestia stricte moich wymagań. A jeśli nawet tak to ująć to owszem, mam takie wymaganie, żeby się nie wyniszczał na własne życzenie. Skutkiem spełnienia tego jakże drastycznego wymagania niewątpliwie będzie poprawa fizycznego zdrowia, co zaowocuje zmianami w codzienności. Coraz bardziej widzę, że tu nie miejsce na refleksje... :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez caterpillar » 25 paź 2010, o 15:41

ale zescie sie tego ksiecia uczepili :D
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Filemon » 25 paź 2010, o 15:54

---------- 15:48 25.10.2010 ----------

:lol: :P

cat, a widziałaś film "Ksiądz", Antonii Bird?
jeśli nie, to... KONIECZNIE! :D bo naprawdę jest świetny...

---------- 15:54 ----------

Sansevieria napisał(a): Nie jest to kwestia stricte moich wymagań. A jeśli nawet tak to ująć to owszem, mam takie wymaganie, żeby się nie wyniszczał na własne życzenie.


Sansevieria, Twój ostatni post jak dla mnie DRASTYCZNIE POKAZUJE TWÓJ PROBLEM - aż skacze do oczu!

zauważ, co by było gdyby nie chodziło o kręgosłup męża, tylko o... alkoholizm, na przykład! - co byś wtedy usłyszała od terapeuty, po takich tekstach jakie tu ostatnio napisałaś... z pewnością wiesz to doskonale i znasz prawie na pamięć, więc nie muszę Ci tego przytaczać...

to co mówisz, to brzmi jak klasyczne podręcznikowe wypowiedzi osoby współuzależnionej...

p.s.

i mam wrażenie, że zamierzasz być w tej swojej postawie bardzo stanowcza i konsekwentna - no ale przecież wiemy doskonale do czego to prowadzi i jakie pociąga za sobą konsekwencje (dla obydwu stron)...

P.S. 2


AŻ CIĘ ROZPIERA, ŻEBY KONTROLOWAĆ I NIE ZAMIERZASZ ODPUŚCIĆ!!!
można się spodziewać sporej dawki agresji, nacisku i daleko posuniętych zapędów jednej osoby ku temu by na siłę zmieniać drugą...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 25 paź 2010, o 16:12

Sansevieria napisał/a:
Nie jest to kwestia stricte moich wymagań. A jeśli nawet tak to ująć to owszem, mam takie wymaganie, żeby się nie wyniszczał na własne życzenie.


Sansevieria, Twój ostatni post jak dla mnie DRASTYCZNIE POKAZUJE TWÓJ PROBLEM - aż skacze do oczu!

zauważ, co by było gdyby nie chodziło o kręgosłup męża, tylko o... alkoholizm, na przykład! - co byś wtedy usłyszała od terapeuty, po takich tekstach jakie tu ostatnio napisałaś... z pewnością wiesz to doskonale i znasz prawie na pamięć, więc nie muszę Ci tego przytaczać...



ojjj bardzo sie musze zgodzic Sansevieria.... przemysl to sobie, prosze...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 26 paź 2010, o 12:41

No pewnie że jestem, Ameryki kochani nie odkryliście :D
Czemu niby wylądowaliśmy w terapii par? Bo związek jest zdrowiuśki i super? A ja z takim życiorysem to co, po kilku latach terapii stałam się kimś innym niż byłam przez wiele lat ? No dajcie spokój... oczywiście że mam reakcje dysfunkcyjne. Dokładnusieńko reakcja kontrolującego potwora - JA z TYM coś zrobię.
No i... no i własnego reagowania i postrzegania czy też odruchowego ustawiania różnych sytuacji to ja nie zmienię. Mogę hamować przymus natychmiastowej realizacji, szukać innych opcji i innych punktów widzenia i różne rzeczy mogę. Zupełnie innym człowiekiem się nie stanę. Może gdybym była 20 lat młodsza, schemat reagowania byłby mniej usztywniony i dałby się zmienić. A może nie. To kwestia czysto teoretyczna.
W naszym małżeńskim konkrecie też oboje mamy jakieś sztywne schematy. Nasz związek był, jest i pozostanie dysfunkcyjny w porównaniu do "idealnego wzorca związku". Bo tacy oboje jesteśmy. Dla naszego małżeństwa istotne jest, żeby te nasze dysfunkcyjności nas wzajem nie unieszczęśliwiały. Niektóre pozostaną na zawsze, bo tak się ułożyło, że nam (konkretnym) pasują. I dlatego nie tyle istotne jest to, że mam reakcję "JA z TYM coś zrobię" (bo taką mam na pewne sytuacje niczym pies Pawłowa), ile ciąg dalszy. Na ile jestem świadoma swojej bezradności i na ile mi ona dolega, na ile tą bezradnością i wynikającą z niej agesją walnę w obiekty niewinne bądź w siebie, na ile zacznę "ustawiać" życie męża itd. Na razie idzie mi nieźle - rodzącą się agresję wychwyciłam, nie walnęłam nią na oślep w kogokolwiek, ani też w męża czy córkę (słowo honoru :) ) tylko wylałam na forum, już mi sklęsła. Potrzebę "zrobienia z TYM CZEGOŚ" skierowałam na zamówienie terminu do naszego terapeuty par - czyli oddaję coś w ręce obce i fachowe (facet znany, mąż nie ma oporu i uważa, że te spotkania mają sens) zaspokajając zarazem swoją potrzebę działania celem dokonania zmian. W ten sposób COŚ z Tym wszak zrobiłam :D . No i emocje mam już na poziomie zrównoważonym. W sumie to jestem z siebie zadowolona w tej sprawie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Abssinth » 26 paź 2010, o 13:02

no to super :):):)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 26 paź 2010, o 13:36

A pewnie, tym razem mam sukces. Z Waszym udziałem, zatem ogólne dzięki :) :kwiatek2:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 136 gości

cron