Przestał kochac, ja przestałam żyć..

Problemy z partnerami.

Postprzez ilaa » 8 paź 2010, o 18:28

I nie jest to tylko nadzieja. To po prostu analiza tego co sie działo, co naprawdę miało miejsce. To ne są moje przypuszczenia tylko...
Analizuje fakty.. To-Co się stało???????

Dzięki Bunia. Może tylko czujesz ,że potrzebuję jakiegoś mini pocieszenia, że może obydwoje potrzebujemy czasu, że to tylko kryzys. cokolwiek..
Nawet jeśli nie, to i tak tego potrzebuję, choć na chwilę.. Takich małych słów wsparcia między wierszami...
A może jakoś tam mnie rozumiesz.. Może spojrzałaś na to z innego punktu widzenia, aniżeli tylko moja zaborcza miłość...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez bunia » 8 paź 2010, o 18:47

Bardzo cierpisz, miotasz sie :pocieszacz: starasz sie zrozumiec a nie wychodzi dlatego potrzebny jest czas, wyciszenia.......trudno wiedziec co tak na prawde siedzi w tym drugim czlowieku dlatego pewnie i Jemu potrzebny jest czas.......troche inaczej patrzy sie na te same sprawy z dystansu wiec kto to wie jak sie ulozy.....w kazdym razie nie obwiniaj sie za wszystko, co by nie bylo czegos uczysz sie wiec nie ma czasu straconego.....uszka do gory :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez julkaa » 8 paź 2010, o 18:48

Ja to przerabiałam. Potężną miłość. Rozstania. Rozpacz, która odberala mi chce do życia.
Mój ból niemniejszy od twojego opisywalam w:
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewto ... sc&start=0
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewto ... sc&start=0
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewto ... ght=#59051

wiec nie jestes sama. wyjątkowa.

Dziś to przeszłość. Zmieniłam się. Jestem w stabilnym, dojrzałym, szczesliwym związku.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez gaja7 » 8 paź 2010, o 19:48

ilaa, człowiek w nieszczęściu czuje się sam i właściwie sam musi się z nim w swoim wnętrzu uporać. Wiem, bo kilkanaście lat temu świat mi umarł. On powiedział, ze musimy odpocząć od siebie. Ja zabiegałam. Rozstawaliśmy się i schodziliśmy jeszcze 2 razy. Dziś potrafię zapytać siebie czy On w ogóle mnie kochał. Często o Nim myślę. Jestem szczęśliwa z moim mężem i synkami. Na nogi stawałam 5 lat. Ani sekundy z mojego dotychczasowego życia nie oddałabym za chwilę z Nim. Czasem się tylko zastanawiam, czy mogłam stanąć na nogi szybciej, czy sama nie wpędzałam się czarną dziurę. Pewnie tyle czasu było trzeba, bo miłość była wielka.

Twój scenariusz na pewno będzie inny, bo to jest Twoje życie. Ale jakie ono będzie - zależy od Ciebie, a nie od Twojej Wielkiej Miłości.

Może warto sprzedać działkę i za pieniądze z niej pojechać w podróż dookoła świata?
gaja7
 
Posty: 33
Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 20:31
Lokalizacja: PL

Postprzez ilaa » 8 paź 2010, o 19:52

---------- 19:49 08.10.2010 ----------

Za wszystkie posty-odpowiedzi wielkie dzieki.
Rozumiem swój problem, czuję swoje cierpienie. Dlaczego z góry zakłada się, że to musi byc koniec, że mój związek jest schematyczny, że będzie tak samo jak w innych?? A może naprawdę potrzebujemy rozwiązać swoje problemy? Czy 3 lata niewiele znaczą? Może potrzebujemy pobyc trochę sami? Dlaczego prawie wszyscy skazuja nas z góry na porażkę.. Że to się nie uda?

---------- 19:52 ----------

Takie posty jak Twoje Gaja są odrobine pocieszające, choć na chwilę obecną nie wierzę, że cokolwiek dobrego może mi się jeszcze przydarzyć.. Dlaczego taka wielka miłość najćzęściej jest nieszczęśliwa? Dlaczego pierwsza miłośc najczęsciej nie jest na zawsze????
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez gaja7 » 8 paź 2010, o 20:08

Ja tylko proponuję, żebyś przestała żyć dla niego, związkiem z nim, a zaczęła żyć dla siebie, a przy okazji dla niego. A co z tego wyniknie - czas pokaże.

Kilka lat temu sama namawiałam moją przyjaciółkę do rozwodu. Facet był niepoważny, rozrywkowy, nie szanował jej. Nie rozwiodła się. Pojechała z przyjacielem w podróż po Europie. Zaczęła robić spowrotem rzeczy które wcześniej sprawiały jej przyjemność, a które porzuciła by zostać kurą domową. I facet wydoroślał. Zaczął utrzymywać rodzinę, szanować żonę, mieć czas dla dziecka. Właśnie spodziewają się drugiego syna. Problemem okazało się jej oddanie dla niego.

Ale moje własne doświadczenie było inne.

Jedna wspólną cechą był fakt, że obie zaczęłyśmy walczyć nie o faceta, tylko o siebie.
gaja7
 
Posty: 33
Dołączył(a): 23 wrz 2010, o 20:31
Lokalizacja: PL

Postprzez julkaa » 8 paź 2010, o 20:20

Pierwsza miłość może być szczęśliwa, jeśli zejdą się dojrzałe i 'zdrowe' osoby.
Natomiast te, które mają problemy ze sobą, z przeszłością, uczą się dojrzałości, tworzenia normalnego związku - stabilnego, szanującego sie na wzajem, etc
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ilaa » 8 paź 2010, o 20:32

---------- 20:30 08.10.2010 ----------

Nie napisałam jeszcze o krótkiej rozmowie między nami, kiedy z rana opuszczałam dom przed wyjazdem do Polski. On był zamknięty w pokoju na dole, gdzie jeszcze spał. Musiałam zapukac, by zabrać walizke i włożyć w nią moje rzeczy na wyjazd. Miałam 15 minut, wiec nie wiedziałam co się wydarzy.. Otworzył drzwi i wróił do łóżka. Patrzył na mnie kompletnie wyczerpany, zmęczony, zestresowany.. Zapytał, czy dociera do mnie to, co się wydarzyło w niedzielę?? Łzy od razu napłynęły mi do uczu i powiedziałam, że wszystko co powiedziałam nie było prawdą, że mam poważny problem ze sobą samą i że miał rację mówiąc, że niewiele się zmieniłam. Powiedział, że i on nie jest bez winy i że to co się wydarzyło, było najgorszym doświadczeniem w jego życiu... Że zabierając mnie na policję kompletnie nie wiedzial co robi, że jakby był w jakims amoku.. Że szukał rozwiązania na tą kłótnię. Mówił, że powiedział za dużo do mnie. Ale że czasem by uświadomioć sobie co się czuje do drugiej osoby trzeba poczuć coś odmiennego.. Nie wiem do czego nawiązał... Mówił, że nie był w stanie pójść do pracy. Mówił, że spotkał się z kilkoma osobami dzień wcześniej i kiedy z nimi rozmawiał to uświadomił sobie, że ich życie jest takie inne, że my mielismy sens, nasz świat.. To wszystko mówił 2 dni po tym, kiedy oznajmił, że już mnie nie kocha.. Kiedy odchodziłam powiedział bym dała mu rękę.. Podałam mu rękę. Przez kilka sekund tak dotykaliśmy się koncówkami dłoni i poszłam. Przyniosłam mu jeszcze książkę z wierszami do poczytania"Okruchy codzienności".. Pojechałam...

Chce tylko pokazać, w jakim stanie emocjonalnym jest on. Co działo sie w niedzielę, a jaki był kiedy odjeżdzałam. Nie powiedział mi nic konkretnego. Myślę, że i jemu było bardzo źle przez to co się wydarzyło.. Nie wiem co będzie?? Co się wydarzy...
Ale mam nadzieję, że może potrafię pomóc sobie i w rezultacie i nam...

---------- 20:32 ----------

Nie napisałam jeszcze o krótkiej rozmowie między nami, kiedy z rana opuszczałam dom przed wyjazdem do Polski. On był zamknięty w pokoju na dole, gdzie jeszcze spał. Musiałam zapukac, by zabrać walizke i włożyć w nią moje rzeczy na wyjazd. Miałam 15 minut, wiec nie wiedziałam co się wydarzy.. Otworzył drzwi i wróił do łóżka. Patrzył na mnie kompletnie wyczerpany, zmęczony, zestresowany.. Zapytał, czy dociera do mnie to, co się wydarzyło w niedzielę?? Łzy od razu napłynęły mi do uczu i powiedziałam, że wszystko co powiedziałam nie było prawdą, że mam poważny problem ze sobą samą i że miał rację mówiąc, że niewiele się zmieniłam. Powiedział, że i on nie jest bez winy i że to co się wydarzyło, było najgorszym doświadczeniem w jego życiu... Że zabierając mnie na policję kompletnie nie wiedzial co robi, że jakby był w jakims amoku.. Że szukał rozwiązania na tą kłótnię. Mówił, że powiedział za dużo do mnie. Ale że czasem by uświadomioć sobie co się czuje do drugiej osoby trzeba poczuć coś odmiennego.. Nie wiem do czego nawiązał... Mówił, że nie był w stanie pójść do pracy. Mówił, że spotkał się z kilkoma osobami dzień wcześniej i kiedy z nimi rozmawiał to uświadomił sobie, że ich życie jest takie inne, że my mielismy sens, nasz świat.. To wszystko mówił 2 dni po tym, kiedy oznajmił, że już mnie nie kocha.. Kiedy odchodziłam powiedział bym dała mu rękę.. Podałam mu rękę. Przez kilka sekund tak dotykaliśmy się koncówkami dłoni i poszłam. Przyniosłam mu jeszcze książkę z wierszami do poczytania"Okruchy codzienności".. Pojechałam...

Chce tylko pokazać, w jakim stanie emocjonalnym jest on. Co działo sie w niedzielę, a jaki był kiedy odjeżdzałam. Nie powiedział mi nic konkretnego. Myślę, że i jemu było bardzo źle przez to co się wydarzyło.. Nie wiem co będzie?? Co się wydarzy...
Ale mam nadzieję, że może potrafię pomóc sobie i w rezultacie i nam...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez julkaa » 8 paź 2010, o 21:44

Najważniejsze, by nie wpadac w panieke, zająć się sobą, dać sobie, jemu, wam czas... na odpoczynek, zdystansowanie się, ochłonięcie, żeby można było zwnou dopuścić do głosu serce/rozum, a nie tylko destrukcyjne emocje.
w tym czasie poczytaj te życiowe książki, zamiast roamntycznych fikcji literackich, które takim osobom jak ty robią wode z mozgu
imo, nie jestem pewna, czy nie za duzo sie złego wydarzyło w waszym związku, by mozna było to odpudowac (potrzeba by tu naprawde dojrzałych, stabilnych, zdrowych osob). czy ruiny sa na tyle rozwalone, ze niezbedne sa nowe fundamenty, nowa dzialka, nowy zwiazek ;)

wiem, jak boli utrata pierwszej milosci, i kazdej kolejnej, bo czlowiek sie przeciez przywiazuje... ale wiem tez ze kazda kolejna milosc jest lepsza od poprzedniej, bo uczymy sie na błędach
wiec czasem warto odpuscic niz walczyc na zasadzie perrusowych zwyciestw
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ilaa » 8 paź 2010, o 23:42

My chyba byliśmy ze sobą za bardzo, nie tylko z mojej inicjatywy.. Byliśmy za blisko. Przez 3 lata codziennie razem w domu. Tylko MY, MY i MY. Nie było właściwie żadnego kontaktu z nikim. Po pracy prosto do domu i MY. Moj facet wiele razy mówił mi, że to niedobrze, ale ja się z tym niezgadzałam... Mieliśmy nasz mały, nasz świat.. Byliśmy bratnimi duszami. Podobne artystyczne zamilowania, wspólne tematy rozmów, podobne marzenia i bliskość serc i dusz. Absolutna bliskość. Dlateg tak bardzo mi ciężko. Plus cała masa przyziemnych spraw...
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez bunia » 8 paź 2010, o 23:52

:pocieszacz: ...moze wlasnie dlatego potrzebny jest Wam wentyl - oddech....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ilaa » 9 paź 2010, o 14:45

---------- 00:00 09.10.2010 ----------

dzięki Bunia...

---------- 14:45 ----------

Dziś mam bardzo kryzysowy dzień. Nie mam na nic chęci, myślę tylko o nim, płaczę... Dziś tak bardzo mi go brakuje, tak bardzo tęsknie , jakbym nie miała czym oddychać. Wspomnienia zabijają. Kompletnie sobie nie radzę...

Tak naprawdę nie wiem, co się wydarzy po moim powrocie do Irlandii, to juz w poniedziałek. Mama pociesza, jest blisko, ale i jej nie jest łatwo. Mówi, ze nie powinnam się tak zadręczać, że w poniedziałek wiele się wyjaśni, będę wiedziała na czym stoję.. A ja wymyslam sobie teraz najgorsze scenariusze i dobijam sama siebie...

Napiszcie mi proszę, czy to możliwe, ze w czerwcu i lipcu mówil o slubie, o tym bym sobie planowala wszystko jak chce , ze on sie na wszystko zgadza (to on wyszedl z inicjatywą ślubu w przyszłym roku), a tydzien temu stwierdził, że już nie kocha, choć wtedy byłam wszystkim i tak naprawdę nic od tamtej pory się nie wydarzyło, szczerze, było spokojnie między nami, tylko te problemy z pieniędzmi go zabijały, przygniatały i wspomnienia starych kłótni, tego co powiedziałam, wykrzyczałam.. Powiedzcie proszę czy według was mężczyzna po 3-4 miesiącach od tak poważnych planów mógł przestać kochac????
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Postprzez julkaa » 9 paź 2010, o 15:15

Nie sądzę. Ale słowa padły. Nawet jeśli to przez problemy finansowe. NA pewno nie możesz go do niczego zmuszać. Daj mu troche czasu na poukładanie bez nacisków. To on musi chciec wrócić/odkręcić wszystko i wynagrodzic ci twoje cierpienie.
Uwierz mi - moze teraz trudno ci to pojąc, bo bol jest niemilosierny, ale nawet najgorszy scenariusz to nie koniec swiata, ale szansa na nowe, lepsze zycie. Mimo ze poczatki sa trudne. Ale złe dobrego początki :)
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez KATKA » 9 paź 2010, o 17:07

to, że ktoś cos mówi nie znaczy, że tak mysli...3 mce to bardzo dużo...mój poprzedni zwiazek tak sie zakończył...w jednym miesiacu było kocham...w drugim...się rozstajemy....a byliśmy ze sobą 6 lat....też mi sie wierzyc nie chciało...a tu proszę...i też szukałam wyjaśnien rozwiazań....na szczescie reszta honoru nie pozwowliła mi sie ugiać
jak dla mnie się meczysz...i nawet jesli okaże się, ze sie pogodzicie i nadal wasze relacje beda tak wygladały...to za chwilę czeka Cię powtórka z rozrywki...do momentu aż któraś strona naprawdę nie wytrzyma i zakończy wreszcie bałagan na korzyść spokoju....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ilaa » 9 paź 2010, o 17:39

To że kochał-niekochał to rozumiem, ale czy Twój facet też opowiadał Twojej mamie o ślubie, który będziecie brać niebawem.. Taka decyzja, zwłaszcza ze strony faceta znaczy coś więcej, aniżeli wyklepanie słów... I żeby to jeszcze tylko mi o tym mówił. Ale on informował o tym moją mamę.........
ilaa
 
Posty: 52
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 23:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 357 gości