Trudne chwile... mieszane uczucia, niespełnione pragnienia

Problemy z partnerami.

Postprzez biscuit » 13 cze 2009, o 21:34

szyszko, moim zdaniem obwinianie innej kobiety o to, że zdradził Cię facet, to nieporozumienie, zdejmujące odpowiedzialność z partnera, bo tak jest wygodniej i łatwiej zaakceptować fakt jego wiarołomności.

Traktowanie mężczyzn z pewnego rodzaju pobłażliwością, że co oni winni, takimi natura ich stworzyła, że lecą na baby, kształtuje moim zdaniem przyzwolenie społeczne na tego typu zachowania. Lojalności należy oczekiwać przede wszystkim od tego, kto nam ją dobrowolnie zaoferował i obiecał, a nie od osoby obcej, nie zobowiązanej wobec nas do niczego.

Kojarzy mi się to z opinią, że kobieta sama sobie winna, że została zgwałcona, bo ubrała się zbyt wyzywająco i paradowała samotnie o zmroku.

Tak czy owak, życzę siły i powodzenia. I myślę sobie, że może warto by było zachwiać jego niewzruszoną pewnością, że odczekasz w pokorze ile będzie trzeba. Może obawa przed utratą Ciebie wzburzyłaby jego niezachwiane postanowienia i pobudziła uśpioną gotowość?

Pozdrawiam!
Ostatnio edytowano 13 cze 2009, o 21:44 przez biscuit, łącznie edytowano 3 razy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez wera » 13 cze 2009, o 21:35

Szyszko, wierze w Ciebie i na pewno sobie poradzisz. Trzymam kciuki. :ok:
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez biscuit » 13 cze 2009, o 21:56

W mojej opinii, mężczyzna, z którym jestem, powinien mi być wierny dlatego, że mnie kocha i sam dostrzega korzyści ze swojej wierności, będąc świadomym faktu, że nagrodą za wierność jest wzajemna bliskość, intymnosć, zaufanie i szczęśliwy związek.

A nie dlatego, że nawet gdyby chciał mnie zdradzić, to nie będzie miał na to szans, bo każda z pań mu odmówi, przejawiając solidarność jajników z innymi kobietami :D Brak okazji i możliwości to żaden powód do dumy z wierności.

Pozdrawiam serdecznie!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez kasjopea » 13 cze 2009, o 22:27

Szyszko poradziłabyś sobie i bez nas ale z nami zawsze trochę łatwiej :usmiech2:Wiadomo że każdy lubi się trochę pomodrzyć i udzielać porad a gorzej jest samemu sobie poradzić .
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez lili » 13 cze 2009, o 22:42

i przede wszystkim nie daj sobie wmówić że mogłabyś już nie drążyć i zamknąć temat!!!!

to jest jego psi, tak, PSI, obowiązek znosić teraz Twoje fochy czy też wątpliwości i za każdym razem jak będziesz miała potrzebę zapytać to ma obowiązek ze spuszczoną głową, jeśli nie ma honoru jej unieść, tego wysłuchać i odpowiedzieć Ci. Dlaczego to zrobił, po co, jak było i co tylko będziesz miała potrzebę wiedzieć.

nie da się tego dusić w sobie jeśli nadal Ci coś chodzi po głowie i żyć z tym jakby się nic nie stało. tu się z nim całować i równocześnie mieć przed oczami tą lafiryndę. Chodzić do łóżka i zastanawiać się jak mu było z kimś innym i co by było gdyby to było jego dziecko, a gdyby nie jego, a co jeszcze...

Masz teraz mnóstwo wątpliwości, pytań, jesteś jednym wielkim znakiem zapytania i to jest zrozumiałe biorąc pod uwagę co się stało i że nie chodziłaś do psychologa. I dopóki nie odpowie Ci na wszystkie wątpliwości jakie się mogą jeszcze pojawić będziesz się tak czuła. Mówię to z doświadczenia. I jeszcze raz Cię gorąco zachęcam do pójścia do psychologa, chociaż wiem że się powtarzam.

Nos do góry i więcej dumy!!

:)

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez wera » 13 cze 2009, o 22:54

Ja dodam tylko tyle, że zgadzam się całkowicie z Lili.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez biscuit » 13 cze 2009, o 23:00

Ja też zgadzam sie z lili :D Póki pojawiają się wątpliwości, lepiej o nich rozmawiać, a nie udawać, że ich nie ma.

Zakopywanie pod dywan i stwarzanie pozorów nie popłaci.

Pozdrawiam i życzę Ci wiary w siebie i zaufania do siebie i tego co czujesz.
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez szyszka » 14 cze 2009, o 00:24

Niestety rozmowa o tym doprowadza do największych problemów.

Z jednej strony jestem potwornie wściekła, bo dokładnie tak jak li uważam, że z podkulonym ogonem znosić to, że czasem to wraca i pocieszać mnie, jeśli pocieszenie jest oczywiście szczere.

Z drugiej natomiast, jaki człowiek mógłby żyć z uczuciem ciągle wytykanego mu błędu, którego tak bardzo żałuje i sam chciałby o nim zapomnieć, bo jest mu on przypominany.

Chcę iść na przód, ale zawsze robię dwa kroki do przodu, a później jeden do tyłu.

Wczoraj, okazało się, że mój parter dostał wiadomość od koleżanki na n-k. Zwróciłam mu na to uwagę i zakomunikowałam, że nie parze na to przychylnym okiem. Poczułam się bardzo dobrze, bo bardzo mu było wstyd i powiedział mi że nie będzie odpisywać. Nie jestem w stanie ścierpieć obaw o jego kontakt z jakąkolwiek kobietą puki co i wczoraj to zaakceptował. Dziś był wrażliwy i kochany, a ja czułam się lepiej. Ech szkoda, szkoda tylko, że posprzeczaliśmy się o moją "może kiedyś" teściową i moją siostrę (obie ze sobą nie umieją się dogadać).
To mógł być idealny dzień, ale cieszę się z tego co dostałam.
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez lili » 14 cze 2009, o 10:31

wiesz co?

ja dałam mojemu już eks drugą szansę pod jednym warunkiem: że teraz już będzie trans-pa-rent-ny. Że jak chcociaż raz przyłapę go na jakimkolwiek kręceniu i nie tylko chodziło mi o zapoznanie nowych koleżanek potencjalnych pięknych i przyjemnych tylko kręcenie w jakiejkolwiek dziedzinie, nieprzyznawanie się do czegoś albo ukrywanie ... to cześć i nara...

oczywiście nie potrafiłam być konsekwentna, wybaczałam, przymykałam oko, no przecież nie może się cały czas czuć jak pod lupą

to był zły pomysł żeby odpuszczać, wiesz?

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez wera » 14 cze 2009, o 11:25

Mój już na szczęście eks, też obiecał, ze więcej się z Anką nie spotka. Ona długo nalegała bym się z nią spotkała i porozmawiała. Nachodziła moich rodziców, wydzwaniała do nich. W końcu się z nią spotkałam po roku czasu. Niby przepraszała, mówiła, że więcej się z nim nie spotka, ze Bogdana to ona znać nie chcę. Bogdan też twierdził, ze liczę się tylko ja a co zrobił? Przepisał jej numer z mojej książki adresowej, spotkał się z nią, fundneli sobie dzidziusia, a potem oczywiście on się Kacperka wyparł.
O tym, ze ten mały jest jego synem dowiedziałam się dwa miesiące przed ślubem. Mój narzeczony twierdził, że to przecież nie jego.

Szyszko, u mnie też tak było, ze niby pocieszał, przepraszał, udawał skruszonego. A i tak miał przede mną tajemnice. Jak tylko spojrzałam w monitor to od razu robił mi awanturę.

Nigdy więcej nie popełnię tego błędu i nie dam drugiej szansy. Zdradził? Niech spieprza gdzie pieprz rośnie, bo nie ręczę sama za siebie.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez szyszka » 15 cze 2009, o 11:21

wera napisał(a):O tym, ze ten mały jest jego synem dowiedziałam się dwa miesiące przed ślubem. Mój narzeczony twierdził, że to przecież nie jego.

Szyszko, u mnie też tak było, ze niby pocieszał, przepraszał, udawał skruszonego. A i tak miał przede mną tajemnice. Jak tylko spojrzałam w monitor to od razu robił mi awanturę.

Nigdy więcej nie popełnię tego błędu i nie dam drugiej szansy. Zdradził? Niech spieprza gdzie pieprz rośnie, bo nie ręczę sama za siebie.


wera to musiało być potworne :pocieszacz: jak tak teraz pomyślałam, to też w życiu bym nie wybaczyła takiego kłamstwa i wypierania się. Może wiec dlatego mi powiedział :( Bo miał świadomość, że jeśli się dowiem, to odejdę na pewno. Muszę się przyznać do kobiecych małych kłamstewek i czasem nie potrafieniu przyznania sie do błędu ale to błahostki. A człowiek musi mieć granice do których sie nie posunie.

Tego, że ta kobieta będzie z nim w ciąży bała się najbardziej. Może jednak jestem dalej na tyle naiwna by wierzyć i mieć nadzieję, że nie jestem już oszukiwana. Rozmawiałam z kobietą która z nim spała, przysięgała, że to nie jego dziecko, że to dziecko jej narzeczonego po ocenie terminu poczęcia.

Chcę upewniać się w tym, że najgorsze już za mną, że muszę pracować nad tym by czuć się dobrze, pewna siebie i uśmiechnięta. Zaufanie nigdy się nie odbuduje, na zawsze pozostanie ta skaza na naszym związku, ale może jednak nas to wzmocni.

Wczoraj kiedy zauważył na mojej twarzy zamyślenie i lekki smutek, sam od siebie, bez żadnych pytań z mojej strony powiedział: Kocham Cię, nie smuć się, za niedługo będą nasze zaręczyny. Tylko nie pytaj kiedy, chcę Ci zrobić niespodziankę"

Czas pokażę... mogę jedynie uzbroić się w cierpliwość i skupić bardziej na sobie.
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez biscuit » 15 cze 2009, o 13:09

szyszko, wszystkiego dobrego Ci życzę, dzielna z Ciebie kobieta :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez wera » 15 cze 2009, o 20:54

Wiesz moja pseudo przyjaciółka najpierw twierdziła, że to dziecko mojego chłopa, potem, że Kacpra ma ze swoim facetem, potem pisała, że ojcem jest Bogdan. A ja nie chciałam w to wierzyć i czekać na badania DNA. Po prostu zawinęłam żagle i odeszłam.

Mam nadzieję, że Twój facet coś w końcu zrozumiał. Życzę Ci powodzenia.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez szyszka » 16 cze 2009, o 23:50

Dziś dostałam coś więcej niż tylko zapewnienia. Nie jest to pierścionek zaręczynowy. Dostałam możliwość wybrania kotka dla nas. W piątek jedziemy do hodowli zobaczyć kocięta osobiście i już się nie mogę doczekać. Będzie NASZ.. :)
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez wera » 17 cze 2009, o 11:29

To świetnie! Też chcę mieć kotka jak zamieszkam z Radzikiem, tylko będę musiała go najpierw przekonać.

W moim rodzinnym domu mam psa i kota. Leon mój kocur jest po prostu niesamowity. A jaki leniwy...
Czasem mu nawet zazdroszczę, bo moja matka kocha go bardziej i troszczy się bardziej o niego niż o mnie kiedykolwiek w życiu.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ijisuvapajo i 284 gości

cron