Pomóżcie mi zrozumieć

Problemy z partnerami.

Postprzez czaarna » 29 maja 2009, o 19:55

Blue i ja doskonale Cie rozumiem. Tez przechodze trudno chwile z moim, sama nie wiem czy juz nie bylym facetem. Strasznie ciezko gdy kogos tak bardzo pragniesz, marzysz zeby przytulic a on ma Cie gdzies...wiem co czujesz..nie mam dla Ciebie rady i dla siebie, trzeba to jakos przeczekac chyba, ale czy ta tesknota minie kiedykolwiek nie wiem :(
pisz to pomaga
czaarna
 
Posty: 70
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 15:54

Postprzez lili » 29 maja 2009, o 19:55

no blue

to może ja Cię pocieszę, że jest nas tu takich jak Ty zdecydowanie więcej, ja też. Wszystkie mamy depreche, ogólnorozwojowego doła, jesteśmy rozczarowane, smutne, pełne żalu i goryczy.

I wszystkie tęsknimy na zmianę z jesteśmy wściekłe, wszystkie mamy gorsze dni na zmianę z chwilowymi zwyżkami formy, wszystkie mamy chwile lekkiego zwątpienia na zmianę z chwilami totalnej frustracji oraz chwile lepsze na zmianę w całkiem niezłe.

tak to chyba teraz musi wyglądać przez jakiś czas, wierzę, że po to, żeby potem było lepiej.

no

ja na przykład jutro idę na wesele, całkiem sama, a obok mnie będą same szczęśliwe pary. I co Ty na to?

jak już mnie stać na pocieszanie to chyba nie jest ze mną tak najgorzej...

pozdrawiam i trzymaj się

ps. acha, jakieś dwa miesiące temu byłam w podobnym stanie co Ty, więc uwierz mi że powoli ale z każdym dniem jest troszeczkę łatwiej :)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 00:54

lili napisał(a):z każdym dniem jest troszeczkę łatwiej :)


Blue,
Jest dokładnie tak, jak napisała Lili.
Z każdym dniem będzie Tobie odrobinę łatwiej, więc nie poddawaj się, tylko walcz o swoje lepsze jutro.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 30 maja 2009, o 20:40

Dziekuje Wam,

niestety najgorsza jest ta bliskosc zamieszkania. Jadac do mojego domu nie mam innej drogi, niz kolo jego domu :(
i zawsze widze kiedy jest w domu, a kiedy go nie ma. Jak teraz calymi dniami go nie ma to dostaje jeszcze wiekszego dola. Pewnie juz inna kobieta zastapila moje miejsce, a ja rozpoczam w samotnosci :(

Leki chyba zaczynaja dzialac, bo dzis jestem w dziwnym stanie - boje sie co bedzie jak je odstawie (a przeciez kiedys trzeba...)

Mam ochote chwycic za telefon albo napisac sms, ale wiem, ze tylko sie tym kompromituje - choc robilam to do wczoraj, a on odbieral po pierwszym sygnale i mimo wszystko rozmawial ze mna.
Dzis sie jeszcze trzymam bez sms-a i telefonu, ale nie wiem czy wytrzymam do wieczora :(

Wiem, ze powinno mnie pocieszac, ze nie jestem sama w takiej sytuacji, ale to zadne pocieszenie, ze tyle osob dookola cierpi.
Najgorsze, ze ja juz stracilam nadzieje, ze bede szczesliwa. Mam troche lat na karku i nie mam juz ochoty i sily szukac szczescia. Mimo roznyc sytuacji mialam nadzieje, ze to On jest tym szczesciem...
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 20:45

blue_g1 napisał(a):ale nie wiem czy wytrzymam do wieczora :(


Oczywiście, że wytrzymasz! Dasz radę!
Nie pisz do niego, nie dzwoń, nie proś, nie błagaj.
Wyrzygaj swoje żale na forum - to pomaga, naprawdę.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 30 maja 2009, o 20:48

Uwazacie mnie pewnie za wariatke, ze tak sie ponizam :(

Nigdy nie sadzilam, ze jestem taka slaba w tej sytuacji. W zasadzie od wtorku nie jem, nie spie i odchodze od zmyslow.
Smutne, ale prawdziwe - chce tylko, zeby wrocil :?
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 20:51

Mój Boże ,cóż to za szczęście ,skoro byłaś z Nim nieszczęśliwa?
Ty po prostu nie umiesz nazwać emocji,które teraz przeżywasz.
To jest ból po stracie.
nawet jak jestesmy na wspaniałym urlopie i musimy wyjechać bo się kończy turnus to też nam jest przykro ,też cierpimy.
Jak przeprowadzamy sie do innego domu a ten sprzedajemy ,też cierpimy .
Bo to są naturalne odczucia kiedy jestesmy z czyms związani .A tym bardzoiej z człowiekiem ,którego darzylismy uczuciem.
Ale życie jest kończeniem i rozpoczynaniem .To naturalny bieg życia.
Trzeba się z tym pogodzić z żalem ,tęsknotą i pustką. Dać sobie na to czas i czekać,a co będzie w przyszłości tego nie wiesz.
A skoro czujesz ,że wszystko juz skonczone to nie ma sensu rozdrapywać ran i utrzymywać jakiś dziwnych kontaktów ,bo tkwisz jednoą nogą w starym i nie jest Ci łatwo odzyskać równowagę .bo ciągle się łudzisz i masz nadzieję na coś co w sercu dobrze wiesz ,że JUZ SIE SKONCZYLO
impresja
 

Postprzez blue_g1 » 30 maja 2009, o 20:57

Impresja - tylko, ze On dzien wczesniej mowil, ze mnie kocha, ze uratujemy wszystko, a na drugi dzien odszedl.
Ja tego najbardziej nie rozumiem...

Bo fakt jak pisalam rok temu mielismy powazny kryzys. Bylo krucho, ale wszystko odbudowalismy (przynajmnej tak to wygladalo).
Jeszcze teraz robilismy wspolne plany na wakacje, imprezy rodzinne etc. i NIC nie wskazywalo na to, co ma sie stac.

Gdyby bylo miedzy nami jak rok temu to rozstanie byloby naturlana koleja rzeczy, ale teraz bylo dobrze i to mnie dobija.
Z jednej strony wiem, ze jak sie zawezmie, zeto koniec to nie zmieni zdania, ale z drugiej wciaz mam nadzieje, ze sie zlamie i wroci, bo ja w zasadzie nie rozumiem czemu odszed - podaje jakies powody, ale one sa bez sensu (nie odpowiadaja temu co wczesniej mowil i robil).
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 21:17

---------- 21:16 30.05.2009 ----------

Blue.............zapytaj swoje serce ,ale tak uczciwie ,czy to koniec?
Jeżeli masz nie uszkodzoną intuicję to zapewne odpowie Ci szczerze.
A skoro koniec to postaraj się w miarę możliwości godzić z tym faktem ,bo niepotrzebnie cierpisz.
Im szybciej to zrobisz tym mniej stracisz komórek nerwowych ,które sie nie odbudowują w człowieku.
Fakt ,że dziwne zachowanie prezentuje partner,ale chcesz tak zawsze mieć?
bop mam wrażenie ,że On ma problem ze sobą i zawsze się będzie ten problem odbijał na Tobie.


---------- 21:17 ----------

A propos ,dlaczego rozstaliście sie rok temu?
impresja
 

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 21:23

blue_g1 napisał(a):Impresja - tylko, ze On dzien wczesniej mowil, ze mnie kocha, ze uratujemy wszystko, a na drugi dzien odszedl.


I co z tego, że mówił, jeżeli nie czułaś się kochana? Co z tego, że mówił, skoro robił inaczej? Co z tego, że mówił, skoro odszedł?

Nie próbuj zrozumieć, dlaczego tak postąpił, bo to nie będzie łatwe. Skup się nad tym, by zrozumieć, że ta cała sytuacja, jakkolwiek to teraz wygląda, jest darem od niebios, szansą na coś nowego, lepszego.

A tak na marginesie, pozwolę sobie na krótki cytat z jednego z moich wątków. Wiedz, że doskonale Cię rozumiem.

"A to, co boli mnie najbardziej, to sytuacja kiedy przyszedł do mnie - jak się później okazało, ostatni raz. To był jeden z tych wieczorów, które będę zawsze pamiętać. I mile wspominać. Dużo rozmawialiśmy, kochaliśmy się całą noc, a rano, przytulił mnie bardzo mocno, tak mocno jak nigdy. Spojrzał mi w oczy i powiedział, że jestem jego szczęściem, jestem wspaniała i tak bardzo mnie uwielbia. Ironio! Jaka byłam wtedy szczęśliwa! Następnego dnia wszystko się posypało.

Dzisiaj okazało się, że gdy wtedy przyszedł do mnie ten ostatni raz, to wcześniej wyszedł od niej... Już wtedy spotykał się z nią. I to boli najbardziej!
"

Dlaczego tak zrobił? Nie wiem! Próbowałam zrozumieć, ale nie potrafię... Wiem zaś, że dobrze się stało, mimo że jeszcze niedawno wyłam z rozpaczy!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 30 maja 2009, o 21:26

---------- 21:24 30.05.2009 ----------

Impresja - rok temu nie rozstalismy sie, ale bylo blisko. On mowil, ze nie wie co czuje - teraz zreszta mowi to samo, ze cos czuje, ale sam nie wie co (to wynika z rozmow).

Oczywiscie, ze nie chce miec tak zawsze, ale czasem sie dziwie, ze wszyscy kaza sie pozbierac i zostawic sprawy w spokoju (odpuscic). Czyzby ludzie byli tak malo warci, ze nie ma sensu walczyc o nich?

Moja intuicja - sama nie wiem - wariuje razem ze mna. Czasem czuje, ze to definitywny koniec, a czas czuje, ze powinnam miec nadzieje.
Trudno mi na jej podstawie okreslic jak powinnam sie zachowac.

---------- 21:26 ----------

Matylda - współczuje :(
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 21:30

Blue,
Nie napisałam tego, byś mi współczuła.
Napisałam to, byś wiedziała, że dwa miesiące temu byłam w bardzo podobnej sytuacji i dzięki pomocy forumowiczów dziś potrafię normalnie funkcjonować, bez niego jest mi lepiej, niż było z nim. Fakt, czasami tęsknię, ale tylko czasami...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 21:33

Impresja - rok temu nie rozstalismy sie, ale bylo blisko. On mowil, ze nie wie co czuje - teraz zreszta mowi to samo, ze cos czuje, ale sam nie wie co (to wynika z rozmow).


Jak ktoś (facet) mi mówi ,że nie wie co czuje to mówię mu ,że SKARPETY

To jest żenujące ,tyle czasu jesteście razem ,a On jeszcze nic nie poczuł .
To jakiś tępak? Albo facet z pokręconą osobowością.
Dlaczego kobiety nie chronią swoich emocji ,nie dbają o zdrowie emocjonalne i psychiczne ,tylko włażą w jakieś układy ,które je niszczą?
Zadbaj o siebie , o swoje psychiczne samopoczucie ,otocz się serdeczną opieką,nie daj sie krzywdzić .Nie funduj sobie cierpienia skoro ono nie ma sensu.
Napisz o Nim coś wiecej i o tym jak Cię traktował ,bo mogę wysnuć krzywdzące wnioski ,a po co?
impresja
 

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 21:45

---------- 21:44 30.05.2009 ----------

Impresjo,
To są słowa Blue:

on jest niestety DDA, ma tez ogromne problemy ze sobą (do których absolutnie się nie przyznaje...

czuję, że uczucie w nim całkowicie wygasło...

kiedy wspominam o wspólnym mieszkaniu - mówi, że to wykluczone, nie chce ze mną dziecka, unika kontaktów fizycznych...

oszukuje mnie...

czuję, że wszystko jest źle...

dlaczego kłamie, że mnie kocha, a ja widzę i czuję, że jest inaczej. Niszczy mnie każdego dnia, a ja głupia nie mam siły oderwać się z tego układu, bo tak bardzo boję się znów zostać sama...


---------- 21:45 ----------

Dlatego uważam, że dobrze się stało.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 30 maja 2009, o 21:47

Impresja - ktos mi wczesniej napisal, ze to ja jestem pokrecona, a nie On :?

Moze rzeczywiscie obydwoje mamy jakas spaczona psychike i dlatego teraz tak sie dzieje...
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 269 gości

cron