Dziekuje Wam,
niestety najgorsza jest ta bliskosc zamieszkania. Jadac do mojego domu nie mam innej drogi, niz kolo jego domu
i zawsze widze kiedy jest w domu, a kiedy go nie ma. Jak teraz calymi dniami go nie ma to dostaje jeszcze wiekszego dola. Pewnie juz inna kobieta zastapila moje miejsce, a ja rozpoczam w samotnosci
Leki chyba zaczynaja dzialac, bo dzis jestem w dziwnym stanie - boje sie co bedzie jak je odstawie (a przeciez kiedys trzeba...)
Mam ochote chwycic za telefon albo napisac sms, ale wiem, ze tylko sie tym kompromituje - choc robilam to do wczoraj, a on odbieral po pierwszym sygnale i mimo wszystko rozmawial ze mna.
Dzis sie jeszcze trzymam bez sms-a i telefonu, ale nie wiem czy wytrzymam do wieczora
Wiem, ze powinno mnie pocieszac, ze nie jestem sama w takiej sytuacji, ale to zadne pocieszenie, ze tyle osob dookola cierpi.
Najgorsze, ze ja juz stracilam nadzieje, ze bede szczesliwa. Mam troche lat na karku i nie mam juz ochoty i sily szukac szczescia. Mimo roznyc sytuacji mialam nadzieje, ze to On jest tym szczesciem...