obsesja na punkcie związku

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 4 lis 2008, o 21:54

Julko, nie wiem czy ja zrobiłam dobrze czy źle, ale mój narzeczony wymógł na mnie pójście razem ze mną do psychoterapeuty ( do którego już chodziłam więc znał mój przypadek) żeby dowiedzieć się jak on mi może pomóc jak wpadam w szał ( obsesyjnej zazdrości , a zaraz potem w dół) i jak ma się wtedy zachowywać. No i psychoterapeuta mu wytłumaczył: że ma się nie przejmować tym tzn. nie brać do siebie mojego zachowania, powtarzać metodą zdartej płyty że mnie kocha i wszytsko będzie dobrze. Wytłumaczyl mu, że moje ,, schizy" to nie jestem prawdziwa ja, że to efekt zaburzenia które się leczy. Nie wiem czy gdyby nie ta wizyta mój narzeczony zniósl by te wszystkie akcje ( łącznie z rękoczynami z mojej strony :oops: ).
Nie wiem czy taka rada Ci się przyda. Jest taki pogląd który mówi , że ze związku nie należy robić psychoterapii. Ale z drugiej strony chyba lepiej żeby chłopak wiedział że masz problem, z czego on wynika i że to się leczy, no i że zmiana nastąpi, ale nie w ciągu jednego popołudnia... Pod rozwagę podaję. Ja uznałam takie rozwiązanie za jedyne możliwe, bo nie dałabym rady funkcjonować udając że wszytsko jest ok, kryjąc emocje, nawet chore, bo przecież widać po naszym zachowaniu że nie wszytsko jest ok. Biorąc pod uwagę to co piszą w amerykańskich pop -psychologicznych poradnikach odsłaniając się tak bardzo przed facetem zrobiłam błąd. Ale pomyślałam , że jeśli facet będzie miał odejść bo dowie sie jaki mam problem to niech idzie. Najważniejsza jestem dla siebie ja sama i moje leczenie, moje przyszłe szczęśliwe życie.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez julkaa » 4 lis 2008, o 22:08

---------- 21:08 04.11.2008 ----------

widze, że doskonale mnie rozumiesz. a myślałam, że z tym swoim "problemem" jestem "wyjątkowa"
on wiedział że chodziłam do psychologa. ciągle mu powtarzałam, ze mam problem i nie umiem sobie z nim poradzić, żeby tak bardzo mna sie nie przejmował, no ale ilęz mozna przymykać oko.
w ostatnim pozegnalnym mailu tez mu napisałam ze nie zamiezram wchodzic w nowy związek, poki nie skoncze terapii, nie zrobie ze sobą porządku. nie odzywał sie, zero reakcji, az do dzisiaj...

ps spodobał mi sie ten wiersz:
Myślę, że mógłbym stąd odejść i pędzić życie wśród zwierząt,
są tak pełne spokoju, tak bardzo pewne własnych granic;
Staję nieraz i przyglądam się im długo, bardzo długo:
Nie oblewają się potem i nie skomlą nad swoją dolą;
Nie zdarza im się leżeć bezsennie w mroku i płakać
z żalu za grzechy;
Nie przyprawiają mnie o mdłości, rozstrząsając swoją
powinność względem Boga;
Żadne z nich nie jest niezadowolone -
żadnego nie doprowadza do obłędu mania posiadania rzeczy;
żadne nie klęka przed innym zwierzęciem albo przed jego
rodem, choćby wywodził się sprzed tysięcy lat;
Żadne nie żąda dla siebie szacunku i nie zabiera o władzę
nad całą Ziemią.

W. Whiteman, Pieśń o samym sobie
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Sanna » 4 lis 2008, o 22:35

Wiersz piękny, aż poszukam innych.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 5 lis 2008, o 08:21

Julkaa... zaczniesz terapię (brawo!) i wszystko się będzie pomału układało. Musi tak być. Czy z nim, czy bez niego - to nie wiadomo... ale!!!

skoro się odezwał,
skoro wie, że masz problem,
skoro wie, że rozpoczynasz terapię (wie?)

... no to może Wam się udać, bo skoro kocha - zresztą najważniejsze teraz, abyś Ty połapała się sama ze sobą. Im będziesz stabilniejsza, spokojniejsza - tym lepiej w każdym obszarze życia.

Jakoś dobrej myśli jestem :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julkaa » 7 lis 2008, o 11:08

---------- 08:11 05.11.2008 ----------

Ewka, dzięki za dodanie otuchy! :kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:

w każdym razie będę się starać..

---------- 08:17 ----------

ewka napisał(a):Julkaa... zaczniesz terapię (brawo!) i wszystko się będzie pomału układało. Musi tak być. Czy z nim, czy bez niego - to nie wiadomo


to ject chyba klucz całej sprawy. uwierzyć w to, że tak też może być i może również być ok

---------- 10:02 07.11.2008 ----------

a jednak bez niego..:(

nie wytrzymałam wczoraj i zadzwoniłam pytając czy chciałby się spotkać w długi weekend. nie chciał. zabolało.
tak, obwiniam się za rozpad związku. bo to moja nieumiejętność bycia z kims w zdrowym relacjach zadecydowała, że miał dość, że stracił nadzieje, że będzie lepiej.
chciałabym zacząć wszystko od nowa, cofnąć czas, by nie popełnić tych błędów.
świadomość straty, popełnionych przeze mnie błędów mnie przytłacza i odbiera chęć do wszystkiego, BO BOJE SIE ZE JA PO PROSTU NE BEDE NIGDY UMIALA STWORZYC NORMALNEGO ZWIĄZKU TAK JAK NIE UMIALAM DO TEJ PORY....
próbuje uwierzyć, że to co się stało, to dla mojego dobra...boli okrutnie to "dobro"

---------- 10:06 ----------

Tak sie nie robi!! nie zostawia się osoby, która kocha jak zuzyta zabawke. po 3 latach.. ja nigdy nie zostawiłam. to mnie rzucano.. czuje ze zbyt wiele razy, by miec sile i nadzieje na budowanie ponownie tego, o czym marze...

---------- 10:08 ----------

i proszę mi nie współczuć! nie szukam wpółczucia! nie dlatego pisze! szukam lekarstwa, szukam rozwiązania..albo po prostu piesze ot tak
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ewka » 7 lis 2008, o 11:39

julkaa napisał(a):chciałabym zacząć wszystko od nowa, cofnąć czas, by nie popełnić tych błędów.

Nie cofniesz czasu, nie warto tego chcieć... co nie znaczy, że popełnionych błędów nigdy nie wykorzystasz.

julkaa napisał(a):czuje ze zbyt wiele razy, by miec sile i nadzieje na budowanie ponownie tego, o czym marze...

W to też nie warto brnąć, bo może wcale nie "zbyt wiele", skoro dotąd się nie nauczyłaś - może właśnie tyle razy musiało być, abyś dostrzegła problem, aby Cię dotknął i abyś go dobrze poczuła. Okrutne jest to, co piszę, ale w świetle słów Toppinga... no tak by wychodziło.

julkaa napisał(a):i proszę mi nie współczuć! nie szukam wpółczucia! nie dlatego pisze! szukam lekarstwa, szukam rozwiązania..albo po prostu piesze ot tak

No skoro nie chcesz... no to masz chociaż serdeszko :serce2:

Julka, coś się kończy, by coś mogło się zacząć... teraz jest Twój czas na budowanie nowej Julki. I myślę, że to jest teraz najważniejsze.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julkaa » 7 lis 2008, o 11:53

:kwiatek2:
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ewka » 7 lis 2008, o 12:16

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Kaycee » 7 lis 2008, o 13:46

julkaa napisał(a):a jednak bez niego..:(


A czy nie tego od niego oczekiwałaś?

julkaa napisał(a):w ostatnim pozegnalnym mailu tez mu napisałam ze nie zamiezram wchodzic w nowy związek, poki nie skoncze terapii, nie zrobie ze sobą porządku.


Więc może nie wszystko stracone... Potrzeba tylko czasu. Dla niego to też na pewno nie jest łatwe, ale jeżeli naprawdę mu zależy na Tobie, to poczeka. Gdyby to był już definitywny koniec, to po co by ostatnio przyjeżdżał, hmm?
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez sylweczek » 7 lis 2008, o 14:07

witaj Julko!!
też jestem DDD i miałam podobne problemy... 3 związki, każdy nieudany przez moją zaborczość i bezpodstawną zazdrość...
tylko że ja nie byłam na terapii a jednak udało sie wyleczyć...
zaczęłam układać życie z myślą tylko o sobie tzn co sama chciałabym zrobić o czym marzę... mam wielu przyjaciół ktorzy pomagali jak mogli. A ja zaczęłam wreszcie robić to co zawsze chciałam zapisywać się na kursy, chodzić do kina sama oczywiście, imprezy, knajpki to wszystko pozwalalo mi skupic sie na sobie! zawsze chciałam zapisac sie do szkółki jazdy konnej i właśnie po tym nieudanym związku to zrobiłam!
teraz jestem z facetem ktory ma problemy tylko ze ja sie zmienilam! daje mu duuzo swobody, ma czas na spotkania ze znajomymi, czas na bycie sam ze soba... wczesniej nigdy do tego nie dopuszczalam bo chcialam zeby kazda wolna chwile spedzal ze mna ale zrozumialam ze nawet gdy bede go masakrycznie kontrolowac to nic nie da bo i tak jesli bedzie chcial zdradzi i nie zerwie kontaktu z calym swiatem dla mnie.. to tylko sprawia ze mezczyzna zaczyna klamac ze dusi sie w takim zwiazku... teraz ja tez potrzebuje czasu dla siebie mam duzo pasji, prace, obowiazki dla niego czas tylko w weekendy a on musi sie z tym pogodzic!
może i Ty sprobuj znalezc jakies zajecia ktore pozwola ci zapomniec, gdzie bedziesz ciagle z ludzmi bo na poczatek samotnosc napewno nie pomoze. jesli zaczniesz rozwijac swoje zainteresowania i spelniac marzen ia nie bedzie zbyt duzo czasu na myslenie o NIM. Sprobuj tak ułożyć swoj dzien abys na koniec byla tak pozytywnie zmeczona ze jedynym pragnieniem bedzie pojscie spac :) a wnioski same przyjda.. z czasem!
ściskam :*
Avatar użytkownika
sylweczek
 
Posty: 21
Dołączył(a): 16 wrz 2008, o 21:41

Postprzez julkaa » 7 lis 2008, o 14:44

---------- 13:40 07.11.2008 ----------

to bardzo krzepiące, co napisałaś, sylweczek.
bo właśnie wczoraj, przed snem leżąc, uświadomiłąm sobie, że przez ten związek straciłam swoje zainteresowania, hobby, które rozwijałam. gdyby ktoś mnie teraz zapytał, czym sie interesujesz,(poza związkiem i psychologicznymi aspektami ), miałabym ogromny problem by odpowiedzieć... a to baaardzo źle przeciez..
tak.chce zacząć życ i cieszyć sie życiem, ale czasem ogarnia mnie taka niemoc, brak sił..

---------- 13:44 ----------

Kaycee napisał(a):
julkaa napisał(a):a jednak bez niego..:(


A czy nie tego od niego oczekiwałaś?

julkaa napisał(a):w ostatnim pozegnalnym mailu tez mu napisałam ze nie zamiezram wchodzic w nowy związek, poki nie skoncze terapii, nie zrobie ze sobą porządku.


Więc może nie wszystko stracone... Potrzeba tylko czasu. Dla niego to też na pewno nie jest łatwe, ale jeżeli naprawdę mu zależy na Tobie, to poczeka. Gdyby to był już definitywny koniec, to po co by ostatnio przyjeżdżał, hmm?


przyzwyczajenie...
powiedział, że nie widzi dla nas przyszłości.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Magda » 7 lis 2008, o 15:37

No a co miał powiedziec? Zna Twoj problem i wie, ze jakby powiedział ze przyjechał bo mu Cię brakowalo, prawdopodobnie porzuciłabyś terapie i znów zaczęła go osaczac. Ja wiem co oznacza dla takich osob jak my (tez mam/mialam ten problem), jakis krok partnera ( w trakcie "sepearacji")w nasza strone... Podczas naszego rozstania (mojego i mojego M) kazdy sms i kazda jego jakakolwiek próba nawiazania jakiegos kontaktu ze mna, sprawiala ze popełnialam mnostwo bledow, robiac rzeczy, których nie powinnam była, np zalewanie go smsami, probami powrotu w jego łaski...

Wyznaczyłaś sobie jakies wytyczne.Mam tu na mysli to ze nie chcesz wchodzic w zaden zwiazek poki nie skonczysz terapii.I moze poprostu sie tego trzymaj. Narazie daruj go sobie...

Pozdrwiam cieplutko :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Postprzez julkaa » 7 lis 2008, o 16:40

masz rację
tylko to takie trudne...jak sie kocha i tęskni..
ale postaram sie.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ewka » 7 lis 2008, o 22:14

Trudne - ale nie niemożliwe :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julkaa » 8 lis 2008, o 10:41

---------- 08:56 08.11.2008 ----------

to było jak "finish him!" z mortal kombat, fatality...o ile ktos kojarzy te gre
jednak tu chodzilo o finish her..
nie wiem czy to do mnie dotarło, to bardzo świeze... ale od początku..

mówiłam ze w moim związku od samego początku źle sie działo. gdy byłam w anglii na wakacje rok temu, tez schizowałam przez tel, gg, raz nawet zerwałam i przez tydzien sie nie odzywałam.. gdy wróciłam nadal bylismy razem...ale zaczęłam czuć, że jest inaczej niz zawsze..jakby jemu coraz mniej zalezało w chwilach kryzysowych...niemniej rok temu od powrotu po 3 miesiącach z anglii, coś w wyczuwałam.. dręczyłą mnie jedna laska, która pojawiła się na jego profilu na pewnym portalu.. po dwóch miesiącach w styczniu ubiegłego roku odkryłam na gg, przeglądjąc jego archiwum-bo mnie to męczyło-że flirtował znią, ze zaczelo sie we wakacje na ognisku, kiedy to ja sie nie odzywałam będac za granicą. byłam załamana.. ona miala faceta który tez odkryl ich romans, dzwo"nil do mnie, gadalismy o tym co sie stało, dzieje. ona napisała mi maila,że oni mój facet i ona są tylko przyjaciółmi, że na ognisku cos między nimi zaiskrzyło, alenie wiedzili co z tym zrobić, wiecdali sobie czas. potem jak wróciłam mój facet powiedział, ze mnie kocha i ze chce ze mną odbudowac związek, a z nią bedzie na stopie kolezenskiej, pisała ze dziwi sie mu iz ze mną jest, bo ona niepotrafiłaby byc w tak niestabilnym związku, gdzie laska co chwile zrywa z facetem(tu miala racje). w archiwum było,że on sie xle czuje zez nią gada, czuje sie nie fair w stosunku do mnie. ale było tez tekst jak ją zapraszał do siebie-po koleżeńsku... w każdym razie gdy wpadłam na ten romas byłam zrozpaczona, mowiłam ze to koniec, ale on wytłumaczył sie, obiecał ze zerwie z nią kontakt-wróciliśmy do siebie. od tego momentu bylo tylko gorzej-moje ciągle podejrzenia ze jednak nie zerwali kontaktu.moja ciągła inwigilacja, nieufność napędzały spiralęosaczania.on sie wkurzał bardziej, mniej mu zależało i okazało sie ze kłamał. moze dlatego by mnie nie ranic, moze mówił to co chciałam usłyszeć. chciałam mu wierzyć, ale w głębi czułam, że ma z nią kontakt. potem zobaczyłam ze ona nie jest juz ze sowim facetem po 3 layach związku i mieszkania razem. to jeszcze bardziej wzmogło moją nieufność. pytałam, czy ma z nią kontakt, spotyka sie z nią, woli nią-ciągle zaprzeczał (kłamał). raz udło mi sie wymusić na nim przyznanie się, ze si z nią widział na koncercie w swojej miescinie-bylam zaskoczona ze miał sie jednak do czego przyznac. mi powiedział ze jedzie do domu, a pojechał by sie z nią zobaczyć....to udało mi sie wyciągnąc. jeszcze jedna kwestia mnie nurtuje i podejrzewam, ze w ten weekend, kiedy przestał odbierac tel, ze niby nie ma go dla nikogo, był u niej w miescie na koncercie pewnego zespołu-bo miał nową płytkę tego zespołu, jak przyjechalam do niego po tym zamieszaniu. jakies 2 miesiące temu, kiedy wyjechałam do innego miasta do pracy sądzęze jego kontakty z nią zaczeły sie nasilać. ze mną nie gadał prawie wogóle przez tel, na gg bo nie mialam dostępu. jestem pewna ze calyczas z nią gadał na gg w tym czasie. przed wczoraj zadzwoniłam z pytaniem co planuje na weekend i czy chce sie spotkac-mówił ze nie. spytałam czy ma kogoś-powiedział- nie (skłamał)
wczoraj jak wracałam na długi weekend do miasta w którym on mieszka, z którego ja sie wyprowadziłam, zadzwoniłam do niego jeszcze wieczorem, czy mozemy sie spotkać-odpowiedział NIE mimo mojego przekonywania go. mówił, że wraca na weekend do domu. los chciał, że na osiedlu gdzie wynajmuje stancje była impreza u kumpla, na którą zostalam zaproszona. poszłam na nią późym wieczorem mijaąc jego stancje- nie było go, pomyslałam ze rzeczywiscie pojechal do domu. Gdy wracałam z imprezy "podchmielona" o 2 w nocy zobaczyłam jego auto przed domem i zapalone światło. szybko tam pobiegłam ciesząc sie ze go zobacze.
wbiegłam do jego pojkoju i na łóżku, na którym jeszcze dwa tygodnie temu spałam z nim, siedziała ONA. dobrze, że byłam pijana...byłam w szoku, nadal jestem..spytałam, czy jest zadowolona ze w koncu jej sie udało go zdobyć. spytałam czy utrzymywali kontakt na gg-powiedziała tak. moje przeczucia sie sprawdziły. od jakiegos roku oddalał sie ode mniea a ja paniecznie chciałam go zatrzymać.
był w łazience, poszłam-wyglądał "czarująco". spytałam czy mnie odwiezie, powiedział ze nie, bo wypił. spytałam czemu to robi-powiedział ze sie w ten sposób uwalnia ode mnie. powiedziałam, że szkoda ze tak wybrał-odpowiedział ze nie wybrał jeszcze. byłam znieczulona alkoholem-bardzo spokojnie zareagowałam. przez chwile w zatrach powiedziałam, zebyśmy wsadzili ją w pociąg i odesłali. (rozmowa była nie przy niej, w korytarzu szeptem). mowił, ze nie chce mu sie tak stać i ze mam odejsc. przyniosł mi moj duzy plecak i kurte z pokoju bo nie chciałm JEJ widzieć. wracałam w nocy sama pieszo przez miasto jak sparaliżowana. do tej pory czuje sie sparalizowana. jakby nie docierało do mnie... nie spałam w nocy. ciągle mam przez oczami ich. teraz on z nią śpi, lęzyw tym samym łózku co jeszcze dwa tygodnie ze mną. teraz ona zajeła moje miejsce. on jej teraz rozbi sniadanie, przytula, całuje, pieści..oni teraz rozmawiąją wtuleni w siebie.. ona teraz pije herbate z mojego kubka, siedzi na krześle w kuchni, w której ugotowaliśy wspólnie tyle pysznści. slucha muzyki, którą mi puszczał, ogląda filmy, które ja znim oglądałm wieczorem-jedne z przyjemniejszych chwil.
zajęła moje miejsce. zabrała mi moje szczęście. czuje, jakby mi podano końskądawkę środka przeciwbólowego. boli, ale tak jakoś dziwnie, jakby nie dociearło do nie.
boje sie wstaćz łózka, bo ciągle sobie przypominam ze oni teraz razem są, wyobrazam soebie co mogą robić.
ona przyjechała do niego z innego miasta,w którym studiuje. wyjechał po niąautem na dworzec, na który po mnie już nie chciał...
boje sie o siebie.... boje sie co będzie...boje sie stawisrzeczywistości czoło...
ostatio podobną hitorię czytałam w "toksycznych namiętnościach". laska z obsesją nie wytrzymała, pojechała do faceta w nocy by zastać w sypialni jego nową kochankę. tylko ze oni nie byli ze sobą az 3lata...
kurde, rozumiem, mial prawo, zostawił mnie.. ale po co okłamywał?./ a moze ja po prostu nie chciałam tego słyszeć
to było wczoraj 7 listopada-w 3 rocznicę, zeby było zabawnie
czuje, że życie robi sobie ze mnie jaja. ze to jakiś nieśmieszny żart...
stało się dokładnie to, czego tak bardzo ZAWSZE SIE BAŁAM. samospełniające się proroctwo
miałam koszmary o tej sytuacji, która stała się rzaczywistością. nie wiem, czy dam rade, naparwde boje się o siebie. to jest ogromny cios dla mnie... jak mam nie byc zazdrosną? jak mam zaufać, skoro on mnie tyle czasu okłamywał? teraz juz mu w nic nie wierze...
chyba pomodle sie o siłe..

---------- 09:07 ----------

boję się pomyśleć o nim.. cokolwiek.. wspomnieć, że on istnieje... czuje, że najgosze przede mną, czuje że nie dotarło do mnie jeszcze...
co robić, by sie nie załamać? czym sie zająć, gdy nie ma się sił wstać, bo boję się zrobić krok, że wtedy zaboli smiertelnie..

---------- 09:13 ----------

tyle czasu się starałam walczyć z moimi schizami, naprawić związek, dawałam za wiele, krzywdziłam siebie...
ciągle obwiniałam sie o rozpadanie się związku, wiec stałam sie wyrozumiała, na wiele pozwalała. tak naprwde ten związek umarł z pół roku temu-jego milość do mnie. ale nie pozwalałam mu odejść, nie chciałam go wypuścić...aż musiało wydarzyć się TO, bym straciła nadzieje, bym wreszcie odpuściła, dała mu spokój....inaczej nie mógł sie mnie pozbyć...czuje wstęt do siebie..ze tak sie zachowywała, ze zatraciłam sie, swoją godność, on tez pewnie tracił szacunek do mnie... tak to jest miec obsesje, kochac za bardzo... to autodestrukcja nie miłość!
byle tylko nie myśleć o nim...zapomnieć o tym co nas łączyło...

---------- 09:41 ----------

wnioski jakie wyciągam z tego związku:

1. gdy odkryjesz romas/zrade nawet psychiczną-odejdź, bo nie można odbudować zaufania i dzieie się tylko gorzej
2. uszanuj decyzje partnera i nie proś o jeszcze jedną szanse, daj odejść, nie poświęcaj wszystkiego, by tylko utrzymać "związek"
3. dbaj o swoją godność i nie postępuj desperacko
4. miej swoje drugie życie w związku, niezalezne od partnera
5. słuchaj, co partner mówi, a nie przekręcaj i tłumacz sobie, żeby wyszło na to, co chcesz usłyszeć
6. nie zrywaj, jak tylko coś się posypie, jak nastąpi kryzys, decyzja musi być przemyślana i ostateczna-jak zerwiesz, nie wracaj i nie pozwól wrócić
7. nie bądź bluszczem
8. szanuj prywatność partnera-gg, maile, kom
9. gdy czujesz sie nieszczęśliwa w związku lub nie umiesz zaakceptowac tego jak jest-odejdz a nie wymuszaj nic na partnerze-on i tak bedzie robil swoje, nie masz takej mocy by nim rządzić, kierowac, mówic co ma robić, bo ty tak chcesz
10. idź na kompromis i wtedy oczekuj kompromisu, dawaj ale i otrzymuj
11. nie pozwól traktować siebie jak byś nie chciała być traktowana
12. nie zazdrość, nie bądź zaborcza-każdy ma do własnych wyborów, gustów,
13. nie pozwól sie oszukiwać
14.kochaj przede wszystkim siebie, a potem partnera
15. nie krzywdz się tkwiąc w związku, w którym więcej dajesz, a mało otrzmujesz,
16. nie manipuluj i nie daj sobą manipulować
17. nie odwiedzaj partnera bez zapowiedzi, nie bądź nachalna
18. dbaj o siebie-swoją godność

jak ktos ma pomysły to niech się nie krępuje dopisać jaką złotą myśl....
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ajilowibeki i 35 gości

cron