Nie zależy mu na tobie!

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 17 kwi 2008, o 15:09

może miałam doczynienia z ekstremalnym przypadkiem, ale proszę bardzo opiszę: poprosiłam mojego chłopaka, żeby pojechał ze mną na zakupy przed wspólnym sylwestrem. Sylwester w zeszłym roku był w poniedziałek. Na zakupy mieliśmy pojechać kilka dni wcześniej, żeby uniknąć tłumów. Umówiliśmy się na czwartek. W czwartek się nie udało, przełożyliśmy na piątek, w piątek też coś mu przeszkodziło - ok, niech będzie sobota! Niestety sobota nie wypaliła, zatem została już tylko niedziela. W niedzielę o 19 on zaczął oglądać film i nie chciał go przerwać. Poprosił: poczekaj do 21, jak się skończy pojedziemy. Nie muszę chyba mówić, ze supermarket był czynny do 22, a zanim byśmy dojechali byłaby 21:30... sorry, cierpliwośc się skończyła, pojechałam sama i... złamałam rękę (było ślisko, ciemno, miałam pełne ręce zakupów i poślizgnęłam się na parkingu)... serio mogłam jeszcze poczekać? i zamiast fiołkować się przed sylwestrem latać po sklepach?
Gdybym była sama, to zrobiłabym zakupy spokojnie w czwartek i nie złamałabym ręki, bo bym się nie śpieszyła i nie była wkurzona.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 17 kwi 2008, o 15:30

---------- 15:22 17.04.2008 ----------

Hmm... po wszystkim porozmawiałbym bym poważnie na ten temat - że potrzebuję i oczekuję jego pomocy, że nie mogę zgodzić się na odkładanie spraw na ostatnią chwilę, bo skutkuje to takimi oto wydarzeniami, że jest mi bardzo przykro że zostawił mnie z ciężkimi siatami samą. Jak mu zależy - to 2-gi raz nie będzie odwlekał w nieskończoność, a jeśli się nie przejmie - to chyba lepiej poszukać kogoś kto poczuwa się do pomocy .

---------- 15:30 ----------

Ale takie rzeczy najlepiej ustawiać na początku znajomości. Potem jest znacznie trudniej...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 17 kwi 2008, o 15:36

to był początek:) no powiedzmy 6-ty miesiąc. Jak już wczesniej wspomniałam... na szczecie potem zrobił coś takiego, że już nie musiałam się zastanawiać czy jemu zależy:) niemniej uważam, że nie zawsze można "poczekać do zimy". A przede wszystkim nie zawsze warto!!!:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 17 kwi 2008, o 15:48

Przeczytałam Twoje informacje z sąsiedniego wątku o własnym domu. Domyślam się, że jesteś kobietą zaradną, samodzielną, nie żadną mimozą. Trochę na podstawie autopsji myślę, że w takich wypadkach, jeśli na początku znajomości pokażesz że w każdej sytuacji poradzisz sobie bez faceta- to będziesz skazana na takie radzenie sobie cały czas. A facet ( w głębi duszy czując się mało komfortowo z powodu braku swej przydatności) będzie Ci albo dogryzał i utrudniał albo się wycofa na z góry upatrzone przed telewizorem pozycje albo znajdzie dziewczę przy którym poczuje się mężczyzną. Człowiek uczy się całe życie. Ja , jak pisałam , miałam regularny problem z tym, że zarzucano mi że kierowniczyć to mogę w pracy, a nie w domu. Myślałam, że po prostu spotykam takich dupków którzy mają problem z poczuciem własnej wartości i stąd razi ich moja rola zawodowa. A teraz takiego problemu nie mam. W mojej pracy nic się nie zmieniło wręcz przeciwnie- awansowałam - ale przestałam zachowywać się w domu w sposób jakiego oczekiwano w pracy- czyli za pośrednictwem krótkich żołnierskich komunikatów co jest do zrobienia, na kiedy tego oczekuję, i w jaki sposób delikwent ma to wykonać :), a byłam jeszcze na tyle głupia że zapominałam że jest coś takiego jak motywowanie :). Wystarczyło tylko zmienić sposób komunikacji na pytająco-konsultacyjny: a co sądzisz o ? marzy mi się żeby ! Byłabym szczęśliwa gdybyśmy ...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 17 kwi 2008, o 16:12

Ogólnie Sanno masz jak najbardziej rację! Pracuję nad tym, żeby nie "kierowniczyć". W zasadzie u mnie to jest bardziej kwestia tego, że nad dosłownie wszystkim i wszystkimi chcę mieć kontrolę. Ale chodzę na terapię i dziubię sobie ten wątek.
A jednak myślę, że gdybym trafiła na mężczyznę chociaż troszkę przebojowego, a przede wszystkim, takiego co się się minimalnie postara... to zdecydowanie łatwo byłoby mnie "zdominować".
Przykład: ostatnio umawiałam się z facetem, który już na drugiej randce ugotował dla mnie kolację! zapewniam cię, że byłam wniebowzięta i zupełnie nie pchałam rąk do garów, a wręcz pozwoliłam się uczyć gotowania i wychwalałam go pod niebiosy, twierdząc, że ja nie potrafię smażyć naleśników itd, itp. Wydaje mi się, że umiem "niekierowniczyć" jeśli mam tylko na to cień okazji:)))

P.S. Niestety panu smażącemu pyszne naleśniki NIE ZALEŻALO NA MNIE, bo zwyczajnie zapadł się pod ziemię po jednej ze swoich pysznych kolacji (wątek: zawriowałam! znów?:)))

P.S. 2 Mam wrażenie, że "zdominowałam" dziś forum:))) ale spoko już jutro piątek, a w weekend raczej mnie nie będzie, więc odetchniecie:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Sanna » 17 kwi 2008, o 16:31

Nie przejmuj się, ja się też udzielam - to są złe skutki posiadania samodzielnego pokoju w pracy.... Ale powtarzam sobie że od poniedziałku koniec z tym- kończą się żarty, a zbliża czas rozliczenia zadań premiowych :).
A co do reszty - trzeba wierzyć że odpowiednia osoba istnieje ! ja lubię budujące historie prosto z życia więc taką przytoczę- zimą byliśmy na nartach w Czechach i gospodyni opowiadała nam historię swojego małżeństwa. Jest to Polka która mieszkała sobie spokojnie w dużym mieście, miała dobrze płatną pracę geodety i właściwie było jej wygodnie samej. Lubiła podróżować po świecie i na jednej z wycieczek poznała kierowcę Czecha. Wydał jej się sympatycznym człowiekiem, ale jako mężczyzna wcale jej się nie podobał. Uparty Czech przy każdej możliwej okazji zaczął bywać w mieście naszej gospodyni i odwiedzą ją aż w końcu, mając 45 lat, wyszła za niego za mąż. Teraz mieszka w Czechach i jak mówi, nie sądziła że można kogoś tak kochać jak ona swojego męża. Nie znasz dnia ani godziny .... :).
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez 123 » 17 kwi 2008, o 23:47

---------- 23:13 17.04.2008 ----------

Ma ktoś tą książkę w wersji elektronicznej, żeby mi np. przesłać na maila?
Byłabym wdzięczna :roll:

---------- 23:21 ----------

Już sobie poradziłam!

Możecie pobrać tego ebooka stąd:

http://www.chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=M ... id=3370032

Mam nadzieję, że wklejeniem tego linka nie łamię regulaminu forum :?:

---------- 23:47 ----------

Jestem pod wrażeniem rozdziału 4, o tym, że jeśli facet nie chce z tobą sypiać to mu nie zależy na tobie.
To jest o mojej sytuacji.
I tak jak współautorka tej książki też pragnę mieć takiego mężczyznę, który nie będzie potrafił oderwać ode mnie ust i rąk! A nie takiego, który tylko nocuje przy moim boku i któremu wystarcza przytulenie :(
Avatar użytkownika
123
 
Posty: 69
Dołączył(a): 2 kwi 2008, o 20:26
Lokalizacja: Polska

Postprzez nana » 18 kwi 2008, o 08:21

123, dziękuję ślicznie za linka! dziś drukuję i po weekendzie będę w stanie podjąć marytoryczną dystkusję o treści ksieżki!!!:)))

A póki co jeszcze "zielona" szepnę Sannie: jakaś cząstka mnie też wierzy w "istninie odpowiedniej osoby"... ale ta cząstka jest coraz mniejsza. Poszłam jakiś czas temu na terapię, bo jednak... nawet zakłądając, że "zwyczajnie nie trafiłam na odpowiednią osobę", to zadałam sobie pytanie "dlaczego przez ostatnie 10 lat na nią nie trafiłam?". Jest kilka powodów poza kierowniczeniem, chociaz... tak jak mówię jest jeszcze conajmniej kilka moich szarych komórek, które wierzą, że gdybym poznała "właściwą osobę", to nawet moja neurotyczna potrzba miłości, ani kierowniczenie, ani wiele innych "zboczeń i odchyleń" nie przeszkodziłoby stworzyć zdrowego, satysfakcjonującego obie strony związku. No coż... mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek spotkam "tą właściwą osobę", to pozostanie mi chociaż jedna szara komórka, która będzie skłonna uwierzyć w jej istnienie...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez 123 » 18 kwi 2008, o 10:44

:lol:

Proszę bardzo.

Myślałam jednak, że jak wejdę dziś rano do tego wątu to ilość podziękowań będzie większa :lol: ale sądząc po zwiększonej nagle ilości wyświetleń wątku chyba link się przydał nie tylko Tobie nana :wink:

Ja już przeczytałam połowę książki! :lol:
Avatar użytkownika
123
 
Posty: 69
Dołączył(a): 2 kwi 2008, o 20:26
Lokalizacja: Polska

Postprzez Abssinth » 18 kwi 2008, o 11:21

hey up!

Abssinthe sciaga wlasnie i bardzo dziekuje :)

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nana » 19 kwi 2008, o 12:09

rzuciłam kątem oka na niektóre fragmenty książki i wychodzi mi jedna rzecz: faceci kłamią (posługują się wymówkami, manipulacją i ucieczkami) zamiast mówić prawdę. I pojawiają się dwa pytania:
1) dlaczego?
2) czy można to zmienić? ewn.jak sobie z tym radzić? (oczywiście pomijam tu beznadziejne przypadki, gdy nie warto).
Ciekawe, czy pełna lektura da mi na te pytania odpowiedz?:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 19 kwi 2008, o 12:39

nana napisał(a):rzuciłam kątem oka na niektóre fragmenty książki i wychodzi mi jedna rzecz: faceci kłamią (posługują się wymówkami, manipulacją i ucieczkami) zamiast mówić prawdę. I pojawiają się dwa pytania:
1) dlaczego?
2) czy można to zmienić? ewn.jak sobie z tym radzić? (oczywiście pomijam tu beznadziejne przypadki, gdy nie warto).
Ciekawe, czy pełna lektura da mi na te pytania odpowiedz?:)

Przypomniało mi się... to było lato, kręciliśmy się koło domu, ławeczka, kawka. I nagle moje Słonko zniknęło... pojawiło się po jakieś godzinie może. Na pytanie, gdzie się podział... a gdzieś musiał koniecznie i pilnie pójść z kolegą (bardzo bliskim i po sąsiedzku), bo jakaś tam sprawa ważna bardzo była. Potem nieopacznie wygadał się... wyskoczyli sobie na piwko. Zapytałam go wtedy, po co kłamie w tak durnej sprawie... i co zrobi, jak kłamać będzie musiał?

Ja myślę, że te małe i głupie kłamstewka są dla uniknięcia naszego marudzenia... bo co jak co, ale to potrafimy;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez 123 » 19 kwi 2008, o 12:49

---------- 12:45 19.04.2008 ----------

ewka,

tak, tylko oby na tych małych kłamstewkach, jak to nazywasz, się skończyło!
jak się taki rozkręci to może będzie umiał kłamać również w poważniejszych sprawach, a wtedy już chyba nie byłabyś taka wyrozumiała, hę?

często zaczyna się od drobnych kłamstw a kończy na poważnych...
mnie np. to w moim przeraża, że potrafi mi w oczy patrzeć, przysięgając na wszystkie świętości łącznie z życiem własnej rodzonej matki, i kłamać :shock:
ja bym tak nie potrafiła... jeśli już zdarzało mi się skłamać to robiłam to w taki sposób, by nie patrzeć w oczy, a on potrafi kłamać jak rasowy kłamczuch - dla mnie to jest przerażające i taki człowiek budzi we mnie lęk i jakieś takie obrzydzenie... :x

---------- 12:49 ----------

wiesz, trudno później zauważyć kiedy taki człowiek mówi prawdę a kiedy kłamie, mnie już nabrał wiele razy, np. z tym "nieoglądaniem pornoli" - tak się chwalił, że udało mu się z tym skończyć, nawet mówił, że jest mi wdzięczny, że miałam taką postawę, bo jednego nałogu się pozbył, i co??? okazało się, że kłamał bezczelnie dorabiając do tego jakąś ideologię jeszcze!
czy takiemu człowiekowi byście zaufali ponownie??? pytam poważnie.
Avatar użytkownika
123
 
Posty: 69
Dołączył(a): 2 kwi 2008, o 20:26
Lokalizacja: Polska

Postprzez nana » 19 kwi 2008, o 12:52

ewka napisał(a):... wyskoczyli sobie na piwko. Zapytałam go wtedy, po co kłamie w tak durnej sprawie... i co zrobi, jak kłamać będzie musiał?

Ja myślę, że te małe i głupie kłamstewka są dla uniknięcia naszego marudzenia... bo co jak co, ale to potrafimy;)


Ewka! ale ja mówię o tych kłamstwach, które mają zastąpić słowa "Nie zależy mi na Tobie / Chcę się rozstać". Można je uznać za "małe"???

P.S. nie mówiąc już o tym, że moim zdaniem nie powinno być małych kłamstewek... pewne rzeczy są dla mnie zero-jedynkowe. Kłamstwo to kłamstwo. Mój ukochany klasyczny przykład: nie można być trochę w ciąży...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 19 kwi 2008, o 12:56

nana napisał(a):Ewka! ale ja mówię o tych kłamstwach, które mają zastąpić słowa "Nie zależy mi na Tobie / Chcę się rozstać". Można je uznać za "małe"???

Ok... ale mi się przypomniało, to se napisałam;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AngelLar i 68 gości