Samotno¶ć w zwi±zku

Problemy z partnerami.

Postprzez marynia » 4 cze 2007, o 09:31

Kreciku, Słoneczko:***

Z pewno¶ci± umiesz kochać. Z pewno¶ci± masz prawdziwe wyobrażenie o miło¶ci. Dlatego tak cierpisz, widzisz kontrast między tym, co jest a jak powinno być.

Nie mogę powiedzieć Ci nic nowego. Trwam w swoim zdaniu, smutno mi, bo widzę w Twojej historii dużo ze swojej :(

Wiem, że trudno jest to przerwać, gdy tak bardzo się kocha. Wiem, smutno mi, że tak jest, że nie mogę Cię zawrócić z tej złej, znanej mi drogi. Ale każdy musi się uczyć na własnych błędach, każdy ma inny, swój czas na podejmowanie takich decyzji.Wiem.

Mogę tylko tu z Tob± być, słuchać, pocieszać, wspierać CIę w trudnych chwilach. I trzymać za Ciebie kciuki, by¶ walczyła, z nim czy bez niego - o swoj± godno¶ć, o prawo do szczę¶cia, dobrej miło¶ci.
Przytulam Cię bardzo mocno.
Trzymaj się Dziewczynko.:*
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez ewka » 4 cze 2007, o 09:49

Krecik napisał(a):Na każd± moj± sugestię o poważnej rozmowie, odpowiada;"znów zaczynasz, znowu to samo".

Kreciku, a czy w trakcie tych Waszych słownych "przepychanek" nie możesz spróbować powiedzieć co¶ ważnego, co trzymasz na extra rozmowę? Czasami wystarczy jedno konkretne, dosadne, przemy¶lane (takie mięsko) zdanie... aby przystan±ł i się choć na chwilę zatrzymał.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Krecik » 6 cze 2007, o 08:20

Próbowałam powiedzieć co¶ ważnego w bardzo poważnej i ważnej (dla mnie)rozmowie, to był monolog. Na koniec dowiedziałam się, że to jest to samo, co juz mówiłam, tylko ubrane w inne słowa. Dzi¶ jestem ledwo żywa, prawie nie spałam, nie wiem jak wysiedzę w pracy. Dowiedziałam się, że jest nieszczę¶liwy, że to jest moja wina, potem, że to nie jest moja wina, że mnie nie lubi, nie wie czy chce byc ze mn±, nie wie, co mu złego zrobiłam, ale on juz jest stary i chciałby być szczę¶liwy. Znajomi to widz±, jak on się męczy, widz±, że ja się go ci±gle czepiam, widz±, że nie daję mu swobody, wiedz± jaka jestem (czyt. zła, męczę go itp.). Na pytanie "którzy znajomi tak twierdz±?" odpowiedział: "wszyscy". Jestem zdruzgotana, bo ja nie wiem, co złego mu zrobiłam. Sugerował co¶ na temat rozstania, mówił przykre rzeczy, że się do niego przyczepiłam, co prawda nie był najtrzeĽwiejszy. Jestem zdruzgotana, bo chce powalczyć o ten zwi±zek, a on nie. Nie chce się z nim rozstawać!!! Jeszcze jedno - moja matka jest winna, bo nie nauczyła mnie jak się rozmawia, bo gdybym ja umiała rozmawiać, to sprawa wygl±dałby inaczej.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Abssinth » 6 cze 2007, o 09:16

Kreciku Sliczny!

jak smutno patrzec na kogos, kto po rowni pochylej coraz bardziej podaza w dol.....i pograza sie coraz bardziej, coraz mocniej , im bardziej chce sie z tej matni wydostac....

...tak wlasnie widze Twoja sytuacje...im bardziej chcesz cos naprawic, porozmawiac, tym bardziej on reaguje zloscia i poczuciem bycia ograniczanym, zamykanym. I to nie jest wina Twojej matki, nie jest wina Twoja, nie jest tak naprawde niczyja. Nawet jego wina nie jest..... widze ta cala sytuacje jako - oboje macie calkiem inne poglady na zycie, calkiem inne podstawy tego, czego chcecie. On chce imprez, kolegow, w domu kobiety, ktora na niego bez slowa czeka, i zawsze bedzie dla niego mila i uprzejma, zrobi wszystko, zeby bylo mu dobrze...Ty chcesz partnera.

To, ze on sie wkurza, jest spowodowane tym, ze wylamujesz sie z jego schematu idealnej kobiety....to, ze Ty sie wkurzasz, jest spowodowane tym, ze on nie jest dla Ciebie tym, czego potrzebujesz. Zadne rozmowy tego nie zmienia. Jedynym - byc moze - sposobem zmiany schematu byloby odejscie. Twoje odejscie. Byc moze to by go otrzezwilo. Byc moze po prostu by blagal i prosil, po czym , po Twoim powrocie, wrocilby do wczesniejszych zachowan. Byc moze Ty bys zrozumiala , ze on tak naprawde kochasz nie jego, ale swoje wyobrazenie o tym, czym on moglby sie stac, gdyby nie cos tam.

ehhh.

ciezko.

przytulam i pozdrawiam.

Absss
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 6 cze 2007, o 10:28

A nie mogłaby¶ oddalić się od niego na jaki¶ czas? Bo "potrzebujesz pobyć sama"? Mogłoby zrobić dobrze i Tobie i jemu... je¶li chcesz powalczyć o ten zwi±zek (tak piszesz) - to byłaby również jaka¶ forma walki. Bardziej strategiczna?

My¶lę, że póki widzi się i czuje sens walki - trzeba próbować. Trzeba też realnie oceniać, czy warto... w końcu NIE MUSISZ z nim być, skoro tyle to Ciebie kosztuje. Ale je¶li CHCESZ z nim być, to może warto zmienić strategię? Może mniej słów, rozmów, pró¶b o rozmowy... ale konkretne, TWOJE działania? Może to bardziej przemówi
:?:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Daria » 11 cze 2007, o 22:32

Cze¶ć Kreciku, cze¶ć wszystkim. Jestem nowa na forum, my¶lałam że tylko ja mam problem z "r-m, ale osobno". Zszokowała mnie Twoja wiadomo¶ć, jeste¶my w tym samym wieku, mamy prawie identyczny problem... Ja ze swoim mężem jestem 4 lata po ¶lubie, 8,5 roku tworzymy parę. Kiedy¶ było idealnie. Zaczęłam my¶leć, że prawd± jest "po ¶lubie kończy się miło¶ć, a zaczyna życie". Żałuję, że nie mam w sobie do¶ć sił aby skończyć tę farsę. Ja się czuję jak szczoteczka do zębów - jak m±ż ma chęć, umyje zęby, jak nie, to szczoteczka będzie stała i czekała na niego tygodniami, latami... Smutne to życie. A z drugiej strony patrz±c, to chyba nie znam żadnego normalnego zwi±zku... Pozdrawiam serdecznie.
Daria
 
Posty: 5
Dołączył(a): 10 cze 2007, o 22:06

Postprzez Eug33 » 12 cze 2007, o 02:07

Kreciku,

Jest Ci w tym zwi±zku Ľle, nie czujesz się szczę¶liwa. I my¶lę, że robisz podstawowy bł±d, jak bardzo wiele kobiet (ze mn± wł±cznie). Wkładasz cał± swoj± energię w to, żeby ten zwi±zek mimo wszystko trwał, wierz±c że ON się zmieni. Nie widz±c rezultatów, wpadasz we frustrację.

W ksi±żce Robin Norwood "Kobiety, które kochaj± za bardzo" (pisałam już parę razy o niej na tym forum, uważam zreszt±, że powinna być to obowi±zuj±ca lektura dla wszystkich kobiet), przeczytałam bardzo m±dr± radę. Że zdecydowanie lepiej jest zmieniać siebie, inwestować w rozwój swojego silnego "ja". Tylko to daje szansę, że zwi±zek przetrwa.

Bardzo Cię proszę, kup i przeczytaj t± ksi±żkę. A je¶li będziesz miała ochotę, wst±p do naszej e-mailowej grupy wsparcia dla kobiet, które kochaj± za bardzo. Działa ona w ramach Centrum Wzajemnej Pomocy PSYCHOTEKST - wystarczy tylko napisac do mnie maila na adres eug33@poczta.onet.pl

Trzymaj się mocno.
Eug33
 
Posty: 25
Dołączył(a): 29 maja 2007, o 08:44
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Krecik » 12 cze 2007, o 08:20

Teraz jest między nami jakby lepiej, ale to nastapiło raczej dlatego, że ja zmieniłam trochę podej¶cie, tzn. nie czepiam się i nie gadam jak najęta, obserwuję i wyciagam wnioski. Nie znaczy, że odpu¶ciłam i wzięłam winę na siebie. Wszyscy macie rację, trzeba się skupic na sobie, wiem to....od lat. I od lat skupiam się na nim. Teraz zaczęłam trochę funkcjonować we własnym ¶wiecie. Kiedy¶ nawet przed soba nie potrafiłam się przyznać, ze nie mam własnego życia i powiem szczerze - narazie nie mam pomysłu na swoje życie. Jest tyle rzeczy, które chciałabym robić, ale nie wiem od czego zacz±c i jak to zrobić. Skończyłam studia, o których teraz my¶lę, że były do dupy, bo nie dały mi konkretnego zawodu. Serio nie wiem, co mam ze soba zrobić. Nie mam celu w życiu, bo zawsze skupiałam się tylko na swoim facecie, nie mam nic swojego. Teraz lepiej sobie radzę jak jego nie ma przy mnie, jak gdzie¶ wyjedzie albo ja, kiedy¶ rozpadałam się na czę¶ci zamienne. Chcę i to bardzo przeczytać tę ksi±żkę, my¶lałam również aby wst±pić do grupy wsparcia ale boję się, że się upitraszę we własnym sosie, zreszt± jak jest lepiej to mam takie nawroty dobrego nastroju, że nawet nie wiem wtedy, co napisać, co mówić, mam tak± ogromn± nadzieję. Zawsze sobie sama powtarzam, że każdy jest kowalem własnego losu, że jak się nie pomy¶li o sobie i nie weĽmie zycia we własne ręce to nic z tego nie będzie, a zawsze najpierw my¶lę o innych potem o sobie albo o sobie całkiem zapominam. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Bardzo dziękuje za wpisy. Wspieram Cię mocno, Daria i życzę najlepszego.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Daria » 12 cze 2007, o 08:29

Kreciku, 3mam kciuki żeby Ci się udało. Ja wczoraj postanowiłam porozmawiać z mężem (po raz kolejny...). Zmieniłam podej¶cie... Powiedziałam mu o tym jak moje uczucia do niego s± zabijane, jak wszystko się rozpada... Odczułam, że bardzo go zaskoczyłam takimi słowami, ale co będzie dalej, tego chyba nikt z nas nie wie. Marzę o tym żeby się ockn±ć i żyć dalej jak przed laty... Pozdrawiam serdecznie :)
Daria
 
Posty: 5
Dołączył(a): 10 cze 2007, o 22:06

Postprzez bunia » 12 cze 2007, o 08:51

Kreciku....wiele tu padlo madrych refleksji wiec nie bede sie rozpisywac...tak sobie tylko pomyslalam co to znaczy "teraz jest jakby miedzy nami lepiej".
Postawilas wszystko w zyciu na jedno na zwiazek a to za malo !
Moze zamiast wkladac tyle wysilku w zmiane partnera zaczniesz od siebie.
Potrzebujesz zmiany sposobu myslenia,wiary w siebie i w to jaka jestes osoba,czego oczekujesz nie tylko od zwiazku ale i zycia,w jaki sposob realizujesz siebie....nie gwarantuje to "sukcesu" w zwiazku ale pomoze Ci uwolnic sie od leku przed samotnoscia i pozwoli stanac na wlasnych nogach
"Kochanie" czegos co jest destruktywne jest uzaleznieniem a uzaleznienia sie leczy i dlatego dla Twojego wlasnego dobra polecam terapie .
Trzymaj sie,cieplo pozdrawiam :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 12 cze 2007, o 10:05

Krecik napisał(a):Jest tyle rzeczy, które chciałabym robić, ale nie wiem od czego zacz±c i jak to zrobić.

Kreciku! Brawo! I tutaj masz wygrane... masz internet - szukaj, a znajdziesz. A najważniejsze, że chcesz - i pomaleńku, pomaleńku...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez z » 20 cze 2007, o 22:31

Kreciku, co tam u Ciebie ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Krecik » 27 cze 2007, o 09:17

---------- 08:20 21.06.2007 ----------

Nie miałam czasu pisać. U Krecika lepiej :) . Rozmawiamy, rozmawiamy i może to co¶ da. Przestał się zachowywać jak skończony egoista i idiota. Ja my¶lę o swoim rozwoju i co¶ pcham do przodu. Dokształcam się, spotykam ze znajomymi. Myslę, analizuję, obserwuję. Przecież tu chodzi o mnie, moje życie, którego nikt za mnie nie przeżyje. Liczę na to, że tak zostanie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

---------- 09:17 27.06.2007 ----------

Bardzo mi Ľle, przez chwile było dobrze, już nie jest. Codzień my¶lę o rozstaniu, o przyszło¶ci z nim (brak wizji) i bez niego (nie brak wizji). Nie mogę pisać - bardzo boli mnie serce.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez z » 27 cze 2007, o 09:20

Kreciki, a nie moglbys jakos na poczatek wlasnego zycia urozmaicic, nie ogladajac sie na partnera ?
Jego potraktowac jak wspollokatora ?
MOze to latwiejsze niz rozstanie ?
Moze pozniej latwiej bedzie sierozstac ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Krecik » 27 cze 2007, o 09:24

Noszę się z takim zamiarem. Tak chyba będzie dobrze. Dlaczego ja my¶lę, że on jest dla mnie najlepszy jak on jest dla mnie beznadziejny?!!! Czytam "Kobiety, które kochaj±..." i ryczę....Pozdrawiam
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 107 gości