Słowa, któe zabijają....

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 6 lis 2007, o 10:10

Witaj AZko,
Przyznam sie szczerze że najbardziej u Ciebie zdziwiła mnie Towja decyzja zwiazana z małżeństwem. Nie dziwiłabym sie ze wróciliście do siebie, ze mieszkacie razem, ale małzeństwo nie będąc pewna partnera? Nigdy. Nie wiem czy dobrze zrobiłaś pakując walizki, bo teraz powinnaś być konsekwentna i z nimi wyjść, chyba że baaardzo mocno będzie prosił żebyś nie odchodziła. Jednak wątpie w to bo podejżewam ze przyzwyczaił sie ze tylko tak gadasz ze koniec a i tak zostajesz.
Bardzo mi przykro że pojechał sam na imprezę. Nie wiem, nie wiem. Ta zasada w naszym związku jest świeta, przynajmiej tak mi sie wydaje. Powtarzałam, czasem jeszcze powtarzam "na noc wracamy do domu, nie śpimy poza domem, chyba że razem". Nie było na razie przypadku (odpukać) żeby taka konieczność zaszła.
Może to dobry pomysł żeby to omówić kiedyś na spokojnie i ustalić zasady.
Nie gniewaj sie. Ten dziad jest wstrętny.
A jesli chodzi o dziecko, to zastanów sie. Kiedy nadchodzi problem, jesteś z nim sama, po co Ci dziecko z takim człowiekiem?
W zaistniałej sytuacji, zawsze mogłaś zabrać swoją śliczną dupkę np na dyskotekę i bawić sie do rana, no bo dlaczego nie? Zamiast płakać w poduchę cała noc, przetańczyć ją, spotkać sie z kolezankami, albo urządzić babski wieczór...

Na początek na ostudzenie emocji, proponuję melise, herbatka działa cuda, albo sobie wmawiam....
Potem będziesz myśleć co dalej, bo postawiłaś sie sama w sytuacji patowej...

Przytulam Cie i pozdrawiam serdecznie...
Buźka.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Madzia » 6 lis 2007, o 11:18

Kochana Azetko strasznie spalasz sie w tej miłości, mam wrażenie ze chciałaś tego faceta mieć przy sobie za wszelka cenę, ale ta cena jest bardzo wysoka, za wysoka. Kochanie musisz podjąć jakaś decyzje bo zawsze będziesz tu pisać ze jesteś nieszczesliwa, ten facet nie potrafi dać ci szczęścia, wiem że to twój mąż ale on nie jest ciebie godny.
Co do dziecka to widocznie tak miało być, może to jakiś znak od Boga ze nie był to czas a może nie był to odpowiedni tata?? Nie wyrzucaj sobie bo to nic ci nie da tylko pogorszy twój i tak marny stan psychiczny, czas na pogodzenie sie.
Kochanie ja nie umiem pisać rad, naprawdę jestem w tym marna ale może to czego ty jeszcze nie chcesz zobaczysz albo zaakceptować inni widza gołym okiem. Posłucha ich.
Nie należycie do siebie, ktoś inny powinien stać u twego boku, kochać cię i szanować. Dajcie sobie szanse. Trzymam kciuki za to żebyś sie podniosła z tego dola, żebyś wreszcie uwierzyła ze na tym facecie świat sie nie kończy.
Madzia
 

Postprzez echo » 6 lis 2007, o 11:48

w tej sytuacji on jedzie sam na imprezę?
może i dobrze od siebie odpocząć, ale zaraz na imprezę, a Ciebie zostawia w niepewności samej sobie. Powienien szukać innego sposobu na oderwanie się od problemów niż wyjazd na imprezkę.

Jeśli nie masz go jeszcze dość - zostań do weekendu , może zmięknie i wymyśli coś innego, a jeśli wyjedzie mimo wszystko - zabierz te walizki i daj sobie spokój. Nie warto szarpać aż tylu nerwów. Tak akurat zrobiłabym ja , nie mając z nim dziecka. Uff, jakie to jednak szczęście w nieszczęściu. Na 100% byłabyś samotną matką, a raczej nie jesteś na to gotowa. Zresztą kto jest gotowy?
trzymaj się mocno
jesteśmy z Tobą, co prawda wygląda to jakbyśmy trochę podżegały do zerwania, ale pamiętamy przez co przechodziałaś i dlatego tak reagujemy. Wybacz.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez xxxxAZxx » 6 lis 2007, o 13:26

A nie warto jeszcze trochę powalczyć?czy uważacie że ucieczka po 2 miesiącach małżeństwa jest najlepszym sposobem???czy takie rozwiazanie wg was jest najlepsze????a może najłatwiejsze???
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez mahika » 6 lis 2007, o 14:02

Nie, no sory, wasze szarpanie trwa troche dłużej. Nikt nie mówi że masz uciekać. Tylko po co sie pakowałaś skoro nie masz zamiaru odejść? Myslisz że demonstracja zrobi na nim wrażenie? Już Ci mówiłam ze na pewno nie.
Sama zdecyduj czy to jest najlepsze rozwiązanie czy najłatwiejsze.
Nie wiem, to nie trwa 2 miesiace. Walcz jak lubisz, nikt Ci nie broni.
Życzę powodzenia, ale walka z wiatrakami?
Hmm......
Nie życzę Ci źle, wręcz przeciwnie, Twój problem jest mi bliski, ale u mnie tak było jak u ciebie 1,5 roku temu, jak mnie wkońcu zdradził, jak się wyprowadziłam i zrozumiał ze naprawde mnie kocha, to jest teraz w miare.
tak źle było przed tą cholerną zdrada....

Wtedy trafiłam na forum i pamiętam, dobrze pamiętam co przeżyłaś. My do siebie wróciliśmy i mamy drobne problemy, Wy wróciliście i jest prawie to samo co było. Nie wiem. Może się mylę, ale bardzo bym chciała zebyś była szczęśliwa.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 6 lis 2007, o 14:17

xxxxAZxx napisał(a):A nie warto jeszcze trochę powalczyć?czy uważacie że ucieczka po 2 miesiącach małżeństwa jest najlepszym sposobem???czy takie rozwiazanie wg was jest najlepsze????a może najłatwiejsze???

Ja bym powalczyła... zwłaszcza, że jesteś AZetko na terapii i ona na pewno coś zmieni w Tobie - może tych zapalnych punktów będzie mniej, może zmieni coś między Wami... a może da Ci siły, aby odejść - bo czy jesteś na to dzisiaj gotowa? Ja bym poczekała... spakować się i wyjść zdążysz zawsze - a skończyć i żyć ze świadomoscią, że się nie wykorzystało szansy ja nie chciałabym.

Cokolwiek postanowisz... bądź swojej decyzji pewna, aby Cię nie musiały potem szarpać jakieś wyrzuty czy coś tam.

Uszy do góry!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 6 lis 2007, o 14:21

No walczyć mozna, ale ile jeszcze, całe życie to ma być walka?
Rozpakuj natychmiast walizy i nie pakuj dopuki nie będziesz pewna że z nimi wyjdziesz.
I trzymaj się :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 6 lis 2007, o 14:40

xxxxAZxx napisał(a):A nie warto jeszcze trochę powalczyć?czy uważacie że ucieczka po 2 miesiącach małżeństwa jest najlepszym sposobem???czy takie rozwiazanie wg was jest najlepsze????a może najłatwiejsze???


Zawsze warto powalczyć o związek...
Ale Ty walczysz z partnerem, a to juz zupełnie inna bajka... :(
O co chcesz powalczyć- tak dokładnie? O to, zeby Cię chciał? O to, żeby Cie szanował? To chyba nie jest jakiś bonus w małżeństwie. No wiesz, taka promocja.
Uważasz, ze to ucieczka?
A nie rozpaczliwa próba ratowania własnego życia?
I co z tego, że po 2 miesiącach? Ile lat chcesz jeszcze czekać? Az będziesz tak zbolała, że nie będziesz umiała wstać z łóżka? Czy aż tak zgorzkniejesz, że nie znajdziesz nawet cienia nadziei?

Czy to łatwe, to sama musisz wiedzieć...
Ja nie wiem, czy on Cie kocha, czy nie. Może w jakiś pokręcony sposób- tak.
Może jest o co powalczyć, ale w taki sposób???
Że robisz wszystko sama o on Cię zlewa z góry na dół.?

Strasznie sie u Was słowa zdewaluowały- nic nie znaczą...
Tak samo nie wiem, po co się pakowałaś, skoro nie odeszłaś...
Co zrobisz następnym razem?
Wszystkie mocne efekty już wykorzystałaś...

Sama niewiele zdziałasz. I tak samo wszystkie Twoje rozpaczliwe próby ratowania małżeństwa na nic sie nie zdadzą, jeśli on Cie nie kocha ani nie chce.
Jedyne, co możesz jeszcze zrobić, to spróbować się dowiedzieć, czy on Cie kocha.
I czy byłby gotów powalczyć o Ciebie i o Was...
A jesli na oba pytania odpowiedź brzmi nie- to o co chcesz walczyć?
I co chcesz ratować? Ambicję? Chyba nie warto...

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Abssinth » 6 lis 2007, o 14:44

a ja bym powiedziala - odejdz. Nie wracaj, nie zastanawiaj sie, odejdz. Ilez mozna. POmysl, ile juz poswiecilas, ile sie nawalczylas, ile przeszlas.

Ewa, Ty mowisz z punktu widzenia osoby, ktora spotykala tylko normalnych ludzi na swojej drodze uczuciowej. Nie wiesz, bo nie mozesz, jakie sa mechanizmy uzalezniania sie od chorego zwiazku - i Azetka coraz bardziej w taka chora spirale wpada.

Gosc sie nie stara, Azetko, zrzuca na Ciebie wine, Ty masz na ten zwiazek pracowac, a on to olewa. Juz wiesz, ze nie chcesz w takim zwiazku miec dziecka. Dla mnie jest wszystko jasne. On sie nie zmieni, juz mial tyle ostatnich szans, ze kazdy normalny by sie ze wstydu zapadl pod ziemie. A ten jeszcze Ciebie obwinia. I to Ty jestes ta zla i niedobra.

Im dluzej bedziesz odwlekac, tym bardziej sie pograzysz. Teraz mowisz - no jak, to tak sie poddawac po dwoch miesiacach..potem bedzie - no ale przeciez tyle nas laczy, jak mam przekreslac rok, dwa, piec bycia razem....zawsze sie znajdzie pretekst.

Poczytaj ten topik, ktory wklejam z kafeterii, o molestowaniu psychicznym. Dla mnie Twoj zwiazek jest klasycznym przypadkiem molestowania psychicznego, a Ty niestety klasyczna 'ofiara'. To Twoje zycie. Zaslugujesz na milosc, akceptacje i bezpieczenstwo, a nie ciagla walke o podstawowe rzeczy.

Widzisz - Ty piszesz, ze jak to, tak sie poddawac po dwoch miesiacach - przeciez on juz sie poddal. Po dwoch miesiacach jego odpowiedzia jest 'jak ci sie nie podoba to droga wolna' - czy tak sie zachowuje kochajacy czlowiek? Czy kochajacy czlowiek woli sobie wychodzic z kolegami na calonocne imprezy, zamiast spedzic mily wieczor z ukochana zona? Znasz odpowiedzi na te pytania, moze tylko nie chcesz sama przed soba tego przyznac.

przytulam, bardzo, bardzo mocno.
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez echo » 6 lis 2007, o 14:48

Aniu,
najłatwiej odejść ? o nie, odejście nigdy nie jest łatwe, sama o tym wiesz.
wcale Cię nie namawiam, ale piszę raczej to - jak ja chciałabym się zachować w Twojej sytuacji, żeby mniej cierpieć per saldo.
Wiesz to tak jakbyś Ty jako psycholog słuchała opowieści o sobie, co Ty byś poradziła tej dziewczynie która pisze o swojej traumie, a potem wychodzi za mąż za tego samego chłopaka, który potem znowu ją odrzuca?
oczywiście my znamy opowieść tylko z Twojej strony, być może faktycznie musisz cos porządnie w sobie pozmieniać, żeby łatwiej było z Tobą żyć. Nie mam pojęcia. Tylko Ty to wiesz.

Ale myślę sobie, że dużą rolę gra u Ciebie jakiś upór czy nie wiem jak to nazwać, no żeby było tak jak zaplanowałaś oraz strach przed porażką (chyba zerwanie małżeństwa po 2 miesiącach tak traktujesz) i opinią otoczenia. Pytanie tylko czy dasz radę i po co to wszystko jest, czy pragniesz szczęścia męża, czy może podporządkować go sobie, czy dziecka , czy swojego szczęścia (to oczywiste i naturalne). Pewnie odpowiesz wspólnego szczęścia, ale OK czy wy jesteście w stanie pójść na te kompromisy i WYTRWAĆ w nich?

A wiesz co - jeszcze jeden pomysł: skoro on wyjeżdża na weekend - moja rada- Ty jedź też gdzieś daleko sama bez niego i pomyśl nad tym, czego TY SAMA najbardziej chcesz i czy masz na to siły. Last minute i koniec ;)

trzymaj się mocno
serdeczności

ps. i pamiętaj że nasze reakcje są naprawdę w dobrej wierze, ale taka rozpacz czasem wyziera z Twoich postów, że odruchy są takie a nie inne.
No chyba, że lubisz przesadzać, a potem szybko Ci przechodzi. Może napisz coś o swoim charakterze i jego. Jesli chcesz oczywiście.
buźka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez xxxxAZxx » 6 lis 2007, o 15:34

Macie racje jestem uparta nie wiem czy to jest wada czy zaleta i jeśli spakowałam już walizki to napewno ich nie rozpakuje.Wszystko załatwiłam narazie przeprowadzam się do siostry.I wcale nie jestem z tego zadowolona...odbieram to bardzo do siebie jako swoją porażkę,nie potrafiłam doprowadzić do jakiegoś kompromisu...czuję złość na siebie i jego bo jesteśmy tak samo winni!Nie wiem czy wróce do niego nie wiem czy tego chce on wpadł dzisiaj w panikę ciągle wydzwania.....wiem jedno nie pokocham już nikogo innego jak jego-ta miłość była zarezerwowana wyłącznie dla niego....walczyłam sama ze sobą ,nie potrafiłam może włuchać, nie potrafiłam odczuwać empatii........
Czuje złość że przez naszą głupotę musze to robić.....i co w tym złego jestem uparta ambitna?ze nie chcialam nikomu o tym mowic???????umarłam i nie mam ochoty powstać....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez mahika » 6 lis 2007, o 15:41

Powstaniesz powstaniesz, no czasem tak sie nie składa, ale zobaczysz,
poukłada się.
Może tym razem mu się w główce rozjaśni....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 6 lis 2007, o 16:16

Abssinth napisał(a):Ewa, Ty mowisz z punktu widzenia osoby, ktora spotykala tylko normalnych ludzi na swojej drodze uczuciowej. Nie wiesz, bo nie mozesz, jakie sa mechanizmy uzalezniania sie od chorego zwiazku - i Azetka coraz bardziej w taka chora spirale wpada.

Być może... wcale się nie upieram. Uważam jednak, że dopatrywanie się wszędzie choroby, uzależnień i molestowań może być ciut przesadzone - wyjdzie nam zaraz, że nie ma już zdrowych... zostali nam tylko niezdiagnozowani.

Co jest faktycznym krzywdzeniem, a co poczuciem krzywdy? Dla mnie nie jest to jednoznaczne, choć mogę się mylić... zwłaszcza, że AZetka jest na terapii.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez xxxxAZxx » 6 lis 2007, o 16:34

Zdaję sobie sprawę że nie należe do "normalnych do końca"ludzi.....Jestem DDA a co z tym się wiąże posiadam wiele utrudniających życie cech....poza tym mój poprzedni partner pozostawił silne ślady na mojej psychice....
Psycholog i lekarz stwierdził nerwice wrzody, zaburzenia snu, stany depresyjne.....poza tym kończe studia i zaczęłam następne,jestem na półrocznym kursie doszkalającym, szkoła językowa,stresująca praca zajmująca dziennie ok 10godz......jest tego trochę jak na tak młodą osobę....budowa domu,urządzanie, strata dziecka......wiem że łatwo wpadam w złość,często krzyczę, wpadam w doły, albo płacze....nie łatwo ze mna żyć,ale zawsze starałam się mu to rekompensować....ucze się żyć inaczej....
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez ewka » 6 lis 2007, o 16:40

xxxxAZxx napisał(a):...ucze się żyć inaczej....

Bardzo mi się to spodobało i życzę Ci sukcesu, Azetko :kwiatek2:
Dlaczego aż tyle wzięłaś sobie na plecy? Dobrze Ci z tym?

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: odigavo i 169 gości

cron