to już jest koniec... :(

Problemy z partnerami.

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 7 sie 2012, o 18:36

Sandrine napisał(a):chciałabym porozmawiać o tym co z rozwodem, mieszkaniem

Ależ to DOPIERO tydzień!

Mam wrażenie, że jesteś jego zachowaniem rozczarowana... że nie wydzwania, nie prosi, że się tak zaszył w mysiej norce.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 8 sie 2012, o 08:35

coś w tym jest, że jestem rozczarowana...
sądziłam, że będzie płakał, błagał, histeryzował bo przeciez zawsze mówił, że tak bardzo mnie kocha. Może nie odzywa się bo mnie ąz tak nie kocha? Tym lepiej dla nas obojga, co nie znaczy, że mnie to nie zaskoczyło.

A spraw związanych z mieszkaniem, kredytem itd. tak łatwo nie załatwie, najpierw muszę się rozwieść, no ale na razie nie wiem czy da mi rozwód, nie mówiąc już o podziale mieszkania.

Chyba napiszę mu dzisiaj smsa czy spotkamy się z tym tygodniu.
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 8 sie 2012, o 09:09

Sandrine napisał(a):coś w tym jest, że jestem rozczarowana...

to urażone ego
nie ma co się wstydzić
urażone ego - ludzka rzecz...

Sandrine napisał(a): no ale na razie nie wiem czy da mi rozwód,

dobrze by było gdybyś zrewidowała swój język
przed rozmową z nim
bo wg mnie takie błagalne wyrażenia "cz ON DA MI rozwód"
powinny zniknąć
a rozmawiać należałoby raczej w tonie
"CHCĘ rozwodu,
zamierzam złożyć pozew bez orzekania o winie"

ja bym się nie wyświetlała przed nim
ze swoją zależnością od niego w kwestii rozwodu
bo jeszcze go to do czegoś nie daj Maryjo (copyrights reserved by laissez_faire :D ) zainspiruje
i się w nim Łaskawca obudzi
a Łaskawca jak to Łaskawca
dzieli łaski
albo zwija w rulon i wsadza je delikwentowi w doopę
w zależności od twardości wzwodu danego dnia 8)

pzdr!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 8 sie 2012, o 13:34

no szlag mnie zaraz trafi

napisałam mu esa: "czy spotkamy sie w tym tygodniu?"
on odpisal: "w jakiej sprawie chcesz się spotkać?"

no ku*** mać, jak to w jakiej sprawie!? on nie wie w jakiej sprawie...
wyprowadził mnie z równowagi ten jego sms :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 8 sie 2012, o 13:44

no kochana
widzę, że wieje grozą ze wschodu
dobrze wypierz stringi, bo coś czuję
że będziecie się nimi ostro przerzucać w sądzie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sandrine » 8 sie 2012, o 15:50

aż słabo mi się robi jak o tym myśle :(

napisalam mu, że dobrze wie o czym musimy porozmawiac i ma napisac kiedy mu pasuje. On mi odpisał, ze mam mu konkretnie napisać o czym chce rozmawiać bo chce sie dobrze przygotowac do tej rozmowy bo dla niego to też są emocje.

A ja znowu nie mam siły mu odpisać :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ophrys » 8 sie 2012, o 15:57

Sandrine napisał(a):no szlag mnie zaraz trafi

napisałam mu esa: "czy spotkamy sie w tym tygodniu?"
on odpisal: "w jakiej sprawie chcesz się spotkać?"

no ku*** mać, jak to w jakiej sprawie!? on nie wie w jakiej sprawie...
wyprowadził mnie z równowagi ten jego sms :(


To jest manipulacja mająca właśnie za zadanie wyprowadzić Cię z równowagi. Udało mu się. Ciebie to osłabia, a dzięki temu jemu będzie łatwiej Tobą kręcić tak jak zechce.

Proponowałabym zamilknąć. Wtedy on zacznie się zastanawiać, a nie Ty :)
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 8 sie 2012, o 16:15

Powiem Ci San, że gdyby mój mąż zrobił tak, jak Ty zrobiłaś... to NA PEWNO po tygodniu nie chciałabym ani go widzieć, ani go słyszeć. O jakichkolwiek ustaleniach nie wspomnę. A gdyby słał sms-y z naciskami (jakimikolwiek!), to TYM BARDZIEJ bym nie chciała.

Jeśli to się nazywa manipulacja, to ja jej w tym momencie nie rozumiem... a w ogóle to jakieś przereklamowane mi się to słowo wydaje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 8 sie 2012, o 16:18

Sandrine napisał(a):A ja znowu nie mam siły mu odpisać :(

I dlatego właśnie - nie pisz nic. Przecież zdążycie sobie wszystko poustalać... jutro, pojutrze, czy za miesiąc. Po co ten szał teraz? Niech facet odparuje te wielkie wydarzenia, przecież coś go to wszystko kosztuje... no jakby nie patrzeć :bezradny:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 8 sie 2012, o 16:20

Sandrine napisał(a):coś w tym jest, że jestem rozczarowana...
sądziłam, że będzie płakał, błagał, histeryzował bo przeciez zawsze mówił, że tak bardzo mnie kocha. Może nie odzywa się bo mnie ąz tak nie kocha? Tym lepiej dla nas obojga, co nie znaczy, że mnie to nie zaskoczyło.

Oczywiście, że lepiej!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez blanka77 » 8 sie 2012, o 20:39

Sandrine napisał(a):aż słabo mi się robi jak o tym myśle :(

napisalam mu, że dobrze wie o czym musimy porozmawiac i ma napisac kiedy mu pasuje. On mi odpisał, ze mam mu konkretnie napisać o czym chce rozmawiać bo chce sie dobrze przygotowac do tej rozmowy bo dla niego to też są emocje.

A ja znowu nie mam siły mu odpisać :(



Ja będąc na jego miejscu też bym Ci takie pytanie zadała i całkowicie go rozumiem.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez biscuit » 8 sie 2012, o 20:57

gdy następuje moment rozpadu
tak jak u Ciebie - Ty się wyprowadziłaś
zmienia się totalnie relacja między partnerami
do teraz jawiło się to jako krach EMOCJONALNY

ale teraz nastaje era
kiedy to wcale nie emocje się liczą najbardziej
bo nie ma już WAS
jest dwoje osobnych partnerów biznesowych
z których każdy ma coś do ugrania:
OBRONĘ URAŻONEGO EGO
(w tym image'u wśród rodziny i znajomych, a nawet sobą samym)
KASĘ (podział majątku, mieszkanie)
DZIECI (jeśli takowe są)

łzawy romans wg mnie się już skończył
a zaczął się twardy biznes
zajmowanie dobrych pozycji wyjściowych
negocjacje
procedury
im wcześniej zdasz sobie z tego sprawę tym lepiej
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez ewka » 8 sie 2012, o 22:56

Straszne to jest!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez agik » 8 sie 2012, o 23:46

Ale tak właśnie jest. Zupełnie niezaleznie od tego, że strasznie.
Zresztą strasznie - to jest bardzo ocennie. Rozwód, rozstanie też bywają " straszne"
Realnie- no cóż...

Sandrine- czytałam ...
Mam wrażenie, że czułaś się mocna, kiedy Ty decydowałaś i zwyczajnie Cię wkurza, że tej mocy nadal nie masz...

Ale ją masz. Ty realizujesz SWÓJ scenariusz WASZEGO życia. Kopłaś go w dupę i czego chcesz? Miec go na kolanach? Na żądanie? Po kiego?
Twój mąż był bylejaki. Nie wiem, czemu teraz masz mu za złe tę bylejakośc? Nadal taki jest. Bylejaki. chce- nie chce- nie wie czy chce- moze chce- a może nie- a moze się przystosował :roll: . Dla mnie to ciele jest nie facet. Manipulacja? Bez jaj. Bylejaki gostek. Pierwotniak.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: to już jest koniec... :(

Postprzez Sansevieria » 9 sie 2012, o 00:02

A ja tam zgłoszę zdanie odrębne - krach emocjonalny to jest teraz.
Agik, może facet jest taki jak piszesz, a może właśnie z lodowatym wyrachowaniem stosuje bierną agresję i nie jest żadnym cielęciem tylko groźnym przeciwnikiem? Sandrine, nie twierdzę ze tak jest, raczej że skoro się nie odzywa to można brać pod uwagę różne możliwości.
Tak z mojej strony to skoro podjęłaś decyzję pora na dalsze samodzielne działania. Czyli opracuj własną koncepcję ( tekst pozwu, podział majątku), skonsultuj to z prawnikiem ( bo prawo niekiedy dalekie jest od naszych o nim wyobrażeń) i tak przygotowana dopiero poproś męża o spotkanie. Spekulowanie "co on myśli, co on zamierza" tylko Cię wymęczy.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 180 gości