Zmiany..

Problemy z partnerami.

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2010, o 15:12

Julkaa, niskie poczucie własnej wartości może być znakomitą siłą napędową do tak zwanej zaradności życiowej. Na własnym przykładzie to wiem. Z rodzinnego domu wyniosłam poczucie własnej wartości oscylujące wokół zera bezwzględnego. Równolegle byłam zawsze prymuską w szkole, studia (trudne) na bdb z wyróżnieniem i nagrodą, doktorat w połowie rzuciłam, bo postanowiłam wykorzystać zmiany ustrojowe i zabezpieczyć sobie byt, to też zrobiłam na tyle skutecznie, że mogłam sobie pozwolić na wykonywanie pracy jaka mnie się podoba i wtedy, kiedy mnie się podoba ( obecnie głównie społecznej) i co -ano cały czas przekonywałam samą siebie, że nie jestem ostatnią idiotką, która się do niczego nie nadaje. Które to przekonanie zmieniło się dopiero w terapii. Sukcesy zawodowe i zaradność życiowa bywają swoistym lekarstwem na bolesne uczucie, że jest się i będzie NIKIM. Nie wiem, czy tak jest u Lady, ale z całą pewnością wiem, że tak może być.
Co gorsza takie sukcesy zawodowe potrafią umacniać cechy w bliskim związku nie najlepsze, choć w robieniu kariery, biznesu czy relacjach zewnętrznych i dalszych pożądane. Ja bywałam "szefem" w domu nie zauważając tego. Bywałam też naukowcem - chłodnym analitykiem. Bliska ludzka i intymna relacja z partnerem - to jest zupełnie coś innego. Tej akurat roli - żony musiałam się nauczyć i uczę nadal.
A co do dobrej terapii to Julkaa, zależy od nurtu terapeutycznego. Monologi klienta w obecności terapeuty, który wtrąca słowo czy dwa, czasem zadaje odpowiednie krótkie pytanie, też są metodą pracy i to bardzo skuteczną czasami. Ja nadal okresowo korzystam z terapii psychodynamicznej i jako żywo są to głównie moje monologi, wspierane pytaniami terapeutki w niewielkich dawkach. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 15:30

to jaką masz, San odpowiedz, ze po takim dlugim czasie, Lady znajduje sie w tym samym punkcie, co byla 2 lata temu. Soryy ale jej reakcje/wypowiedzi/zachowanie/doswiadczenia malo roznia sie od tych sprzed dwoch lat.
Ostatnio edytowano 4 lis 2010, o 15:49 przez julkaa, łącznie edytowano 1 raz
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 4 lis 2010, o 15:47

po czynach ich poznacie...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2010, o 16:44

Nie wiem, jaka Lady była 2 lata temu i w ogóle za mało Ją znam, zeby wiedzieć , jaka jest teraz. Nie wspominając o tym, że brak poczucia własnej wartości nader często ma źrodła w dzieciństwie, a o tym to już w ogóle nie mam pojęcia, jakie to dzieciństw Lady było. Nadużyciem z mojej strony byłyby próby "diagnozowania" Lady na podstawie tak szczątkowych informacji czy twierdzenie, że "jest w tym samym punkcie". Ewidentnie nie znajduje się w tym samym punkcie jak dla mnie, bo ma za sobą ileś tam nowych doświadczeń. Które być może spowodowały niedostrzegalne dla nas, a może i dla samej Lady, zmiany. Jeśli coś się zmienia "mało" ale się zmienia w dobrym kierunku to już dobrze jest. W terapii się nauczyłam, ze przyśpieszyć pewnych procesów bardzo często się po prostu nie da. Możliwe, że Lady powtarza jakiś schemat, jednakże patrzenia na to z zewnątrz nie daje mi podstaw do oceny, że jest jakoś tam, tak czy inaczej. W podsumowaniu: nie czuję się osobą uprawnioną do ocen. Widzę jakieś podobieństwa między mną a Lady - to się mogę podzielić doświadczeniem własnym. Może z korzyścią dla Lady. Tyle. Plus uczciwe podtrzymanie na duchu na zasadzie "wiem jak to jest". Wtedy, kiedy faktycznie wiem. Tak swoją rolę w tym wątku widzę. :)

Pisałam do Ciebie Julkaa o możliwości połączenia niskiego poczucia własnej wartości z zaradnością życiową. Co Ci się wydawało nie pasować jedno do drugiego. Po prostu akurat pasuje, czasami aż nadto dobrze.
:)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 17:28

Pisałam do Ciebie Julkaa o możliwości połączenia niskiego poczucia własnej wartości z zaradnością życiową. Co Ci się wydawało nie pasować jedno do drugiego. Po prostu akurat pasuje, czasami aż nadto dobrze.

źle. nie pasuje mi to ciagle powtarzanie Lady jaka to jest zjeb.ista, zaradna, przesięniorcza, etc - to chyba nie niskie poczucie własnej wartosci :|

Nie wiem, jaka Lady była 2 lata temu i w ogóle za mało Ją znam, zeby wiedzieć , jaka jest teraz.
Ewidentnie nie znajduje się w tym samym punkcie jak dla mnie, bo ma za sobą ileś tam nowych doświadczeń

Skoro jej nie znasz to jak mozesz wiedziec?

Ja ją znam z forum i z tego, co na forum pisze (a pisze duzo i czesto jak jej sie w zwiazku nie ułoży) widze ze ZNOWU zwiazala sie z jak to nazywa 'dubkiem', znowu tak samo reaguje - jak on probuje ja zostawic, znowu walczy, jak on ja zostawia, i znowu 'przeklina' jaka to ona glupia ze znowu dala sie nabrac. nie wspominajac o rozemocjonowaniu i pisaniu w tym samym stylu
W maju 2008 jeszcze sie pocieszalysmy z powodu tego jak to nie uklada nam sie zwiazku, faceci nas rzucaj, a my jak bluszcze nie pozwalamy im odejsc -polecam ten watek San, to bedziesz miec porownanie.
I nie porownuj Lad do siebie, bo z tego co widze jestes totalnie inna niż Lad przede wszystkim juz dojrzalsza, mądrzejsza zyciowo, ze tak powiem wiedzaca (i REALIZUJACA) o co kaman w życiu, w związkach, etc.
Ostatnio edytowano 4 lis 2010, o 17:41 przez julkaa, łącznie edytowano 2 razy
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Abssinth » 4 lis 2010, o 17:38

heyy, akrat z tym sie nie zgodze

nie pasuje mi to ciagle powtarzanie Lady jaka to jest zjeb.ista, zaradna, przesięniorcza, etc - to chyba nie niskie poczucie własnej wartosc


czesto sie tak robi, by jednak to poczucie wlasnej wartosci polepszyc....zeby sie nie czuc totalnie jako porazka zyciowa, takie poczucie, ze mam przynajmniej jedna rzecz, ktorej moge sie trzymac... to akurat znam z wlasnego doswiadczenia i z obserwacji niektorych znajomych :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 17:49

Abs jak juz mowiłam, najlatwiej tlumaczy sie problemy niskim poczuciem wlasnej wartosci. Podstawowa i najczestsza diagnoza psychologow, Ale co to zmienia? Lad nabiera pewnosci siebie i nadal popelnia te same bledy. Nadla wiaze sie z facetem i wymaga by byl taki a taki. Bo tak ona chce. A jak jest inaczej, tzn ze swiat sprzysiagl sie przeciwko niej malej krolewnie, wiec tupie i placze: dlaczegoooooo??? jak dziecko ktoremu odebrano zabawke - ja nadal widze tak Lad. Dla mnie to Dorosłe Dziecko i powinna to leczyć na terapii. Ale to tylko MOJE ZDANIE, na podstawie tego co czytalam w obszernej literaturze, poznalam na terapicch i na wlasnych doswiadczeniach.

Tez miałam/ma cholernie niskie poczucie wlasnej wartosci (to o czym pisała San), a nigdy z dupkami sie nie wiązalam - zawsze byli to faceci z górnej półki - ideały mężczyzn, ale ja nawet ideałą potrfafiłam w zwiazku "zahetać".
Uwazam ze nie tędy droga w przypadku Lad, o czym swiadzą jej "postępy"

Aaa i jeszcze jedno - przerabialas na terapii swoje relacje z ojcem?
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2010, o 18:41

A ja się na bazie tego zaniżonego poczucia własnej wartości właśnie z, jak to okreslilaś Julkaa, "dupkami" miałam skłonność wiązać. Pasjami. Z uporem godnym lepszej sprawy. Fakt, że mój mąż nie jest dupkiem tylko człowiekiem z problemem to jako żywo cud.
Wiesz Julkaa, każdy ma swoją drogę zdrowienia. Twoja nie może być przz nikogo powtórzona. Moja nie może. Lady też musi mieć własną. Po prostu jesteśmy niepowtarzalne :)
Piszesz Dorosłe Dziecko. W każdym jest Dziecko. To, które w dorosłym życiu na nudnym szkoleniu gra pod stołem z kolegą Ważnym Dyrektorem w "okręty"...kompletnie nie słuchając Prelegenta. Po czym już jako Następny Prelegent wygłasza wielce dorosły i uczony wykład. Dzieci nieszczęsliwe swoim Dorosłym potrafią up...życie. W takich lub innych aspektach.
Możliwe, że Lady czuje się jak nieszczęśliwe dziecko czasami... może właśnie tylko w bliskiej relacji ...i możei to widać w tym co i jak pisze. Pytanie, czy na nieszczęsliwe dzieci należy krzyczeć i nimi wstrząsać? Jeśli Lady czuje się jak nieszczęsliwe dziecko to walenie między oczy tzw. prawdą może być kolejną krzywdą. Jeśli się nie czuje - to może mieć (podobno) sens. Na mnie zawsze dzialało fatalnie, uruchamiając mechanizmy obronne plus agresję. Teraz mam inną reakcję, podobno bardzo wkurzającą.
A co do tego jaka jestem...dzięki za pozytywy :) ale nie znasz mnie sprzed powiedzmy 5 lat :) ja jestem dosyć dobrym przykładem, że warto iść na terapię. Bo ja siebie pamiętam.
Nie znając Lady mogę uważać, że nie jest taka sama, jaką była dwa lata temu, ponieważ uważam, że każde doświadczenie coś w nas zmienia, a nie sądzę żeby Lady przez dwa lata tkwiła w stanie izolacji od jakichkolwiek doświadczeń. Taki mam pogląd w ogólności.
A co do tego "ciągłego powtarzania Lady jaka to jest zaje... itd" to nie zauważyłam, żeby było to ciągłe. Dużo było o słabości, smutku, bezradności też. Ale zastanawiające, że Cię te pozytywy, które Lady o sobie pisze wkurzają. Bo to, zauważ, są już Twoje emocje :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 18:45

Sansevieria napisał(a): Ale zastanawiające, że Cię te pozytywy, które Lady o sobie pisze wkurzają. Bo to, zauważ, są już Twoje emocje :)

gdzie napisałam ze "wkurzają"? :roll: po prostu zwróciłam na nie uwagę

co chce powiedziec to tylko tyle, ze terapie Lad uwazam za malo skuteczna
A co do tego jaka jestem...dzięki za pozytywy Smile ale nie znasz mnie sprzed powiedzmy 5 lat Smile ja jestem dosyć dobrym przykładem, że warto iść na terapię. Bo ja siebie pamiętam.

porównuje ciebie i Lad na dziś - jestescie rózne. Ja tez bardzo roznie sie od tej z maja 2008 r. ale nie oto chodzi.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Sanna » 4 lis 2010, o 19:28

---------- 18:27 04.11.2010 ----------

impresja napisał(a):
Sanna napisał(a):

SANNO i Ty się uważasz za lepszą ode mnie ?


Nie, nie uważam się za lepszą.

---------- 18:28 ----------

julkaa napisał(a):marni psychologowie mają to do siebie, ze wszystkie problemy tłumaczą niskim poczuciem własnej wartości.


Julko, a na jakiej podstawie to piszesz? Masz jakieś fachowe podstawy ku temu?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 19:34

tak, pisze na podstawie wlasnych doswiadczen z takimi psychologami.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Sanna » 4 lis 2010, o 19:39

---------- 18:35 04.11.2010 ----------

julkaa napisał(a):
Ladybird napisał(a):
no to rownie dobrze mozesz mowic do sciany. dobry psycholog to taki gdzie jest rozmowa a nie monolog klienta.



Hm... nie mogę się z Tobą zgodzić. Moja terapia, którą uważam za bardzo dobrą dla mnie, polega zdecydowanie na tym, że ja mówię, a terapeuta mnie co najwyżej podpytuje co jakiś czas ukierunkowując. Coś takiego jak opisała Sansevieria. A jeśli chodzi o tempo zmian- u mnie minęło już 3 lata ciągłej terapii a wcześniej było pół roku krótkiej u innej osoby.
Pamiętam Melody, która na terapii spędziła 7 lat.

Skąd Twoje przekonanie, że po 2 latach terapii* powinny być widoczne spektakularne zmiany?

* tak na marginesie Lady pisała, że wcale nie jest od 2 lat w terapii ciągłej u jednej osoby.

---------- 18:39 ----------

julkaa napisał(a):tak, pisze na podstawie wlasnych doswiadczen z takimi psychologami.


A ja się zgadzam w całej rozciągłosci z Sansevierią jeśli chodzi o wszystko co napisała o niskim poczuciu własnej wartości i jego wpływie na życie. Czasem paradoksalnie także na sukcesy zawodowe czy szkolne ... :?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 19:46

Sanna napisał(a):Skąd Twoje przekonanie, że po 2 latach terapii* powinny być widoczne spektakularne zmiany?

po lekturze naukowych badań, publikacji, ksiązek napisanych przez swiatowej sławy psychoterapeutów, psychologów na podstawie ich doświadczeń z klientami. dobry psycholog potrafii tego typu problem zmienic poprzez terapię w okresie 1-2lat

Sanna napisał(a):
julkaa napisał(a):tak, pisze na podstawie wlasnych doswiadczen z takimi psychologami.


A ja się zgadzam w całej rozciągłosci z Sansevierią jeśli chodzi o wszystko co napisała o niskim poczuciu własnej wartości.

ja tez sie zgadzam z San, jesli chodzi o poczucie wlasnej wartosci. nie zgadzam sie zas z twierdzeniem, ze to głowna przyczyna niepowodzen Lad.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Sansevieria » 4 lis 2010, o 19:58

Nie no Sanna, patrząc uczciwie - jeśli psycholog wszystkie problemy tłumaczy małym poczuciem własnej wartości klienta/pacjenta to za dobry nie jest. Inne przyczyny też się zdarzają :) .
A tak z własnych doświadczeń w terapiach, to wszyscy psychoterapeuci, którzy próbowali pracować ze mną w klimacie "rozmowa" jak się okazało byli bez szans. Gadanie, wielce umiejętne, to był jeden z moich sposobów obrony. Nie do ruszenia w terapii polegającej na rozmowie, zwyczajnie i po prostu. Potem to wyszło pięknie, jak własnie mówiłam w terapii praktycznie tylko ja. Samej siebie nie udaje mi się tak skutecznie zmanipulować, ale musze mieć fachowego słuchacza. Ściana się nie nadaje. :)

Julkaa, napisałam wyżej, że źródła problemów mogą też być inne. W uzupełnieniu - limity czasowe w terapii to wielkie ryzyko. Niskie poczucie własnej wartości skądś się bierze. Człek się taki nie rodzi. A źródło tego może być głęboko schowane. Czasem jest widoczne prawie od razu, ale czasem nie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sanna » 4 lis 2010, o 20:05

julkaa napisał(a):nie zgadzam sie zas z twierdzeniem, ze to głowna przyczyna niepowodzen Lad.


Ech, Julko, a tak w gruncie rzeczy co chcesz osiągnąć?
Ja to tak odbieram jakbyś chciała zmienic Lad tu i teraz i włożyć w jej głowę za wszelką cenę swój punkt widzenia.
A przecież Lady i każdy z nas jest innym człowiekiem i ma swoje tempo zmian i swój kierunek zmian *.
Wiesz co, ja mam teraz problem z własną córką , prawie 18-latką. Ja także , podobnie jak moja matka mnie, zapewniłam jej dysfunkcyjną rodzinę. Objawy niestety widać (głównie nerwicowe, m.in. fobie). Jestem w miarę świadoma co z tym można zrobić i szukam jej kolejnego psychologa. Żaden jej nie pasuje, moich prób opowidania o moich doświadczeniach z terapią nie przyjmuje, myślę że nie jest jeszcze gotowa na przyjęcie pewnych rzeczy.
Trudna sytuacja- widzę jak dziecko się męczy- wydaje mi się że znam rozwiązanie, a ona z jakichś powodów nie chce działać tak samo jak ja.
I co mam zrobić? Nic - muszę zachować spokój i uszanować to. Ona jest odrębną jednostką i widać musi znaleźć własną drogę. Nawet jeśli to będzie droga niewłaściwa - ja nie mam na to wpływu.

Wydaje mi się, że my na tym forum możemy co najwyżej w zmianie wspierać i jej towarzyszyć, ale diagnozowanie zostawiłabym specjalistom, a decydowanie co jest dla kogo najwłaściwszą drogą samym zainteresowanym.

* nie piszę tak ładnie jak Sansevieria, ale b. bliski jest mi jej punkt wiedzenia.
Ostatnio edytowano 4 lis 2010, o 20:35 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 552 gości

cron