Moje dziecko nie żyje:(

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 22 lip 2009, o 11:01

Bianko, rzeczywiście czas pracy Twojego męża jest conajmniej dziwaczny. I stawia Was oboje w takim impasie niemocy... bo nie idzie ruszyć w żadną stronę, a oboje przecież potrzebujecie pomocy. Nienormalne jest, żeby być w pracy 16 czy więcej godzin i to przez cały tydzień. Wiem, że piszę o rzeczach oczywistych... mam wrażenie, że jeśli tego nie zmienicie, to trudno będzie ruszyć Wam dalej.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 22 lip 2009, o 11:57

16 to pikuś przedwczoraj byl 21 godzin! Rozmawiałam ostatnio z kolezanka na ten temat i ona mowi ze rzucic ta prace by mogl dopiero jakby mial cos innego w zamian i jak ja bym tez pracowala, bo nigdzie tyle nie zarobi, a jak pojdzie za mniejsza kase to lezymy :(

Nie rozmawialismy na te tematy, jedynie ze bedzie sie staral w czwartek jak bedzie na miejscu dotrzec w czasie pracy do terapeuty, moze sie uda jesli bedzie na miejscu, tylko ze ile razy bedzie mogl prosic szefa zeby mogl godzine z pracy wyciac? przeciez nie co tydzien..takze ciezko z tym wszystkim:(

Ja wlasnie musze sie wybrac do miasta zlozyc papiery do pracy i tez mam niemoc, samochod pod domem a i tak nim nie pojade, tylko wtlocze sie w 5 autobusow i 3 tramwaje;/ :zalamka: jestem beznadziejna, nie wierze w siebie kompletnie:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 23 lip 2009, o 07:52

Papiery złożone - no to cudnie! Może coś pozytywnego zacznie się dziać?

Nie jesteś Bianko beznadziejna... samochodem załatwia się (może) szybciej, ale niekoniecznie przyjemniej;) Jadąc autobusem można sobie poczytać książkę, pozaglądać ludziom w oczy, uśmiechnąć się do kogoś czy jakiś uśmiech przyjąć. Można też swobodnie popatrzeć, jakie kiecki dziewczyny noszą, klapki, kolczyki, torebki. Ja tam lubię patrzeć na ludzi.

Dobrego dnia
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 23 lip 2009, o 19:57

Wybrałam sie do miasta zlozyc te papiery, w tym celu musialam pojechac do mojej szkoly ktorej nie skonczylam :/ bylam tym zalamana no ale coz bylo zrobic, sekretarka mnie poznala, przywitala usmiechem, zaczelysmy rozmawiac i wiecie co:)))))) ona mowi ze mozemy wrocic na studia, ze szkoda 3 lat, ze bysmy musieli ost. rok powtorzyc bo sa juz nowe przedmioty, roznice programowe, zmienic promotora, skonczyc zaocznie:))))))))) ze mozemy sie jeszcze reaktywowac ze to nic ze minely 2 lata ze nie tacy jak my wracali:))))) zadzwonilam do meza i do kolezanki z ktora non stop ubolewamy ze zmarnowalysmy lata nauki ze nie mamy wyzszego, ucieszyli sie, chcemy wrocic:) moze za rok bedziemy miec wreszcie to wyzsze a potem sila rozpedu zrobimy magisterke?:))))) jestem niesamowicie uskrzydlona, powiedzialam mamie, powiedziala ze spadl jej kamien z serca wszyscy sie ciesza:))) potem zlozylam papiery do pracy, z ktorej okna widac moja szkole:) hihi super jakbym dostala te prace:))

A co do autobusu Ewko ja to widze troszke inaczej, lepiace sie krzesla, 35 stopni, ludzie smierdza hehe itp:) takze moze sie przelamie i zaczne wreszcie uzywac auta:) ogolnie dzis poczulam ze moze bedzie cos dobrze:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez flinka » 23 lip 2009, o 20:12

Chciałam Ci napisać na poprzedni post, ale tak się zastanawiam czy to dobry moment. Pobądź teraz po prostu ze swoją radością! Super, że możesz wrócić na studia, za rok będziesz miała licencjat i przy szukaniu pracy będziesz się pewniej czuła! :) Kształcenie się dobrze robi na poczucie własnej wartości. :wink:

To kiedy załatwiasz formalności? :D
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Bianka » 23 lip 2009, o 20:16

Flinko mozesz napisac na poprzedni, z tego i tak sie bede cieszyc, w poniedzialek ide po kopie swiadectwa, bo teraz nie mogla mi dac...a zalatwiac bedziemy we wrzesniu jak wszyscy wroca:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez wera » 23 lip 2009, o 21:13

Bianko bardzo się cieszę w końcu jakaś dobra wiadomość. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez flinka » 23 lip 2009, o 22:04

Ta praca Twojego męża faktycznie jest dużym problemem. Bianko nawet jeśli małżeństwo jest idealne to gdy ludzie praktycznie się nie widzą to jest duże ryzyko, że ono nie przetrwa. Wiem, że to brzmi okrutnie, ale czy zdajesz sobie sprawę, że może być tak, że albo Wasze małżeństwo albo praca Twojego męża. Zresztą jak długa pociągnie zdrowotnie pracując przez tyle godzin? I ja wciąż mam poczucie (to jest tylko poczucie, bo przecież nasz kontakt jest bardzo niedoskonały, ani ja nie jestem żadną specjalistką), że dla Twojego męża ta sytuacja jest wygodna. Nie musi on dzięki temu zajmować się problemami, bo albo nie ma czasu albo jest zmęczony. Na terapię chce chodzić, ale przecież nie ma kiedy. Ta sytuacja jest bardzo dogodna, by nie musieć się zmieniać, bo do zmiany potrzeba czasu na terapię, na refleksję, także sił i motywacji. Czy ten pomysł z hipnozą to nie jest też trochę na zasadzie - chciałbym się zmienić, ale nie chce mi się nad tym pracować? Rozumiem, że byłaś rozczarowana, kiedy skończył wcześniej i nie udało mu się umówić na terapię. Ale psychoterapeuta ma swój harmonogram, swoją pracę i swój czas i nie może się dostosowywać w pełni do Twojego męża.

Szacunek do siebie jest pojęciem o wiele szerszym. Mieści się w nim bardzo wiele od tego, by nie pozwalać sobie na wszelkie formy przemocy, unikać relacji, w której jesteś obrażana, wykorzystywana (choćby w sensie, że Ty dajesz uwagę i troskę drugiej osobiej, a ona się Ci tym nie odwzajemnia), dajesz innym odczuć, że Twoje potrzeby i zdanie jest ważne, dbasz o swój odpoczynek i rozwój, itd.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Bianka » 24 lip 2009, o 10:13

Flinko oboje zdajemy sobie z tego sprawę, ze albo praca jego albo malzenstwo, rozmawiamy o tym na okraglo...nie rozumiem czemu sugerujesz ze dla niego to wygodne kiedy wlasnie tym jest sfrustrowany i to go wkurza ze nie ma czasu na nic, nie jest to wygodne w niczym, bo cokolwiek by chcial zrobic to nie ma kiedy, od dawna go to wkurza, skarzy sie na zmeczenie itp
i nie moze zmienic tej pracy natychmiast, wiesz dlaczego? pisalam juz wczesniej dlaczego...musi miec cos w zamian ale nie za 1200 zl i ja musze tez cos znalezc bo tyle co tu nie zarobi i ja musze swoja pensja wyrownac do poziomu na ktorym jestesmy a nawet wyzej bo teraz ledwo dajemy rade-mimo ze ta pensja w ogolnym mniemaniu jest wysoka...


Ja doskonale wiem ze terapeuta ma swoj harmonogram i czas i nie bedzie sie dostosowywal to bylo rozczarowanie ale bez pretensji i zalu do samego terapeuty raczej do losu ktory mogl byc laskawszy:)

"dajesz innym odczuć, że Twoje potrzeby i zdanie jest ważne" - to zdanie jest uderzajace, wlasnie o to zawsze musialam walczyc i chyba nie udalo mi sie wywalczyc w rodzinie...moi rodzice i rodzenstwo zawsze traktowali mnie jako glupsza bo mlodsza nie majaca nic do powiedzenia, bo mlodsza, bez wiary ze ja cos moge wiedziec..

Musze powiedziec ze z tego wynika ze jakis szacunek tam mam choc myslalam ze raczej jest zerowy, na przemoc tez nie pozwalam, ostatnio moja psycholog powiedziala ze bardzo jej sie to podoba ze potrafie postawic granice, samym tym ze przyszlismy na terapie wtedy i on tez...ze mu z tym nie odpuszczam..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 24 lip 2009, o 10:40

Bianka napisał(a):A co do autobusu Ewko ja to widze troszke inaczej, lepiace sie krzesla, 35 stopni, ludzie smierdza hehe itp:) takze moze sie przelamie i zaczne wreszcie uzywac auta:) ogolnie dzis poczulam ze moze bedzie cos dobrze:)

No owszem Bianko, dla każdego podróż autobusem może być czymś innym;)

Dobre wieści, cieszę się razem z Tobą;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 4 sie 2009, o 14:57

Napisalam wiadomosc i mi sie skasowalo:( napisze juz w skrocie..
Pracy nie mam, mimo kilku odbytych rozmow kwalifik. i mnostwa wyslanych CV...

Dzis sie dowiedzialam ze moja 18 letnia kuzynka jest w ciazy! w 5 miesiacu, zycze jej jak najlepiej i wstyd mi sie przyznac ze czuje sie bardzo zle...tez bylabym teraz w 5 miesiacu, ona zdawała teraz mature, zdawala na medycyne, mimo stresu, młodego wieku, tego ze to pierwsza ciaza jest juz w 5 miesiacu, a ja lat 26...
ciagle widze przed oczami sceny ze szpitala, wszystko wrocilo wraz z ta wiadomoscia:(
Teraz ze swoim chlopakiem, prawnikiem, stworzą szczesliwa rodzine..a ja? tez z tej samej rodziny, gdzie sami lekarze itp 2 wyrzutki bez wyksztalcenia, bez pracy, klępiący biede i jeszcze nasze dziecko.,..wyrzucone na śmietnik...moje zycie nie ma sensu, to tak boli...musze chodzic na terapie podczas gdy inni po prostu zyją i wszystko idzie jak po maśle..pamietam jak sie urodzila, pamietam jak mowila na mnie "wiecynka" co znaczylo dziewczynka i takie dwa skrajne zyciorysy...dlaczego mi nie wiedzie sie w zadnej dziedzinie? jej przyszły mąż napewno nigdy jej nie uderzy...
Tylko prosze nie zrozumcie ze ja jej zycze zle, kocham ją jak siostre, to moja najblizsza rodzina i nigdy nie chcialabym zeby stala sie jej jakakolwiek krzywda, tylko jakos dzieje sie tak ze w obliczu czyjegos szczescia moje nieszczescia staja sie bardziej jaskrawe:((((((((((((((
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez lili » 4 sie 2009, o 15:48

piszesz że masz 26 lat i nie masz dziecka
ja mam 27 lat i nie mam faceta
pociesza Cię to choć trochę? :lol:
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Bianka » 4 sie 2009, o 15:57

---------- 15:54 04.08.2009 ----------

Nie chodzi o to ze nie mam dziecka, raczej o to ze umarło:( ze za nim tęsknie, ze tez mialam byc teraz w 5 miesiacu:(

---------- 15:57 ----------

za 3 miesiace koncze 27, nie pociesza mnie ze nie masz faceta, ani to ze komus sie nie wiedzie ani nawet ze ma tak samo jak ja..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez lili » 4 sie 2009, o 17:53

wieeeeeeeem, nie podejrzewam Cie o to że życzysz innym źle, żeby samej poczuć się dobrze, czy że cieszy Cię jak innym źle się dzieje, bo Tobie w porównaniu z nimi lepiej :)
ale na mnie jakoś tak zawsze to działa, kiedy mam doła i coś się nie ułożyło albo permanentnie nie układa, jak pomyśle sobie, że mogłoby być jeszcze gorzej albo że ja tak narzekam a tam dzieci w Etiopii głodują.
Odnośnie dzieciaczka- wiem, że to wielki smutek, u mnie w rodzinie tez ostatnio się zdarzyły takie historie, w obliczu tego kiedy obok ktoś właśnie w ciąży albo właśnie urodził
jedyne co pociesza w tej chwili ( i znowu odwołam się do czegoś uniwersalnego) to to, że podobno większość kobiet przez to przechodzi, statystycznie podobno 2 na 3 kobiety tracą ciążę.
trzymaj się !
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez ewka » 4 sie 2009, o 19:10

Bianka napisał(a):musze chodzic na terapie podczas gdy inni po prostu zyją i wszystko idzie jak po maśle..

Inni "po prostu żyją", ale na pewno nie wszyscy. I nigdy wszystkim wszystko nie idzie jak po maśle. Bianko, ludzi w Twojej sytuacji jest miliony, a w sytuacji gorszej - jeszcze więcej. Tego nie widać na zewnątrz, dramaty toczą w ciszy.

Wiedziałam, że gdzieś jest... znalazłam;)

Dlaczego?

Dlaczego spoglądasz zawsze
w tą drugą stronę?
Dlaczego ciągle myślisz,
że inni mają więcej szczęścia?
Tak łatwo twierdzisz,
że innym się powodzi o wiele lepiej ...
Ten drugi brzeg wydaje ci się zawsze piękniejszy.
Może dlatego, że jest od ciebie oddalony,
a ty patrzysz, jak skamieniały,
zauroczony tym pięknym widokiem.

Czy przyszło ci kiedyś na myśl,
że na tym drugim brzegu inni
także na ciebie patrzą i sądzą,
że to ty masz więcej szczęścia?
Oni też zauważają wyłącznie
twoją lukrowaną stronę.
Mniejszych i większych trosk,
i kłopotów nie znają.
Szczęście nie leży na drugim brzegu.
Twoje szczęście znajduje się w Tobie.


:serce:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 372 gości