Zmiany..

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 3 lis 2010, o 20:25

Lady - nie ma za co , naprawde rozumiem :)

serducho dla Cie :serce:

i sciskam jeszcze raz...bedzie lepiej.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 3 lis 2010, o 20:34

Nastepna sprawa dotyczy stwirdzenia jaobym od kilku lat kręcila sie w kolko i ciągle to samo.
Nie zgadzam się ztym.
Owszem ,związek sie nie udal, ale nie mnie pierwszej i nie ostaniej.
Natomiast to jak sie zachowuje przy rostaniu dzis i dwa lata temu , to niebo a ziemia. Wtedy szlalam i nawet chcialam w drzewo wjeżdzac.
Spakowal sie, odszedl a ja caly czas spokojnie siedzialam i nie dalam sie poniesc emocjom. Wynislam mu tylko resztke rzeczy na samochod aby nigdy nie wracal, o co tak sie okropnie obrazil.
Teraz owszem chcialam powrotu ,bo od pewnego czasu zaczęlismy rozmawiac milo i on chetnie mi pomagal . Odebralam to jako jakis pozytywny sygnal i to naturalne i nic dziwnego. Najpierw byl brak kontaktu, ja tez nie pisalam ani nie dzwonilam poza mailem wyjasniajacym wszystko .
Teraz od 3 tygodni atmosfera sie jakos polepszyla, myslalam ze cos przemyslal ,zatesknil .
Nie szaleje, pisze, bo mi lepiej, lubie wyrzucic wszystko z siebie, wtedy dochodze do siebie. Zaszwonilam juz do przyjaciol , rodzicow. Lubie to.
Nie cierpie na cicho.
Uwazam osobiscie, ze wiele sie zmienilo od dwoch lat i ja tez .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 3 lis 2010, o 20:39

no to na szczęście, że pewne zmiany są (u mnie zresztą podobnie, bo moje ostatnie rozstanie, choć długie i etapami, jednak nie tak już bolesne jak niegdyś... :) ) - nawet jeśli to jest jeszcze tylko cząstkowe a główny problem nie rozwiązany, to jednak według mnie też się to liczy, bo w praktyce prawdopodobnie nie będziesz aż tak bardzo i tak długo się męczyć jak kiedyś a to już jakiś krok do przodu... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 3 lis 2010, o 20:53

---------- 19:50 03.11.2010 ----------

wlasciwie to ja gdzies w głebi wiem ,ze on nie byl do konca dla mnie ,ale to wypieram ,bo mimo swoich wartosci czuje strach , moze nie przed samotnoscia a szybko biegnacym czasem.
Stad ta chec naprawiania z tym facetem. W porownaniu do porzedniego to niebo a ziemia. Porzadny facet, ale o zbyt prostej konstrukcji dla mnie i ta niechec do jakichkolwiel rozmow oproblemach ,oczekiwaniach i sprawach trudnych. za duzo mial blokad, nieumiejetnosc okazywania jakichkolwiek emocji , jak i brak spontanicznosci w uczuciach .Za duzo analizy uczuc ,leku przed porazka i tym co przyniesie przyszlosc. Brak przywiazania do partnerki i brak chcei budowania zwiazku
Stad nasz zwiazek nie udal sie, potrzebowalam czegoss innego. To przerabialam na terapii i pewnie to jeswt fakt.
Moim problemem jest to ,ze jak wiem ze partner nie jest dla mnie nie umiem teraz rozstac sie i chce naprawiac romawic ,isc na terapie dla par. Slowem budowac. Tylko jak budowac jak on nie chce? Jak on nie che to poc obudowac? To musze sobie przetlumaczyc.

---------- 19:53 ----------

Filemon ,godzine temu rycalam jak bobr ale czuje jak mi przechodzi.
Moze dobrze sie stalo jak sie stalo. czy ma kogos czy nie, to ja juz nie che go po tej informacji. Nigdy nie ponizylabym sie walczyc o faceta w zwiazku.
KONIEC i lepiej mi .
Lepiej niz wczesnie jak mialam nadzieje i sie zadreczalam . Tak jest koniec i spokoj
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 3 lis 2010, o 21:07

FILEMON
ewka, zauważ: komu jest łatwiej w takiej sytuacji...?

No jak to komu? Nam, Tobie i mnie :D

Oczywiście, że trudniej jest Lady... ale to też nie znaczy, że z tego powodu jej żadne powinności nie dotyczą. Czy dała się zwieść, czy nadziei za dużo... nie wiem, to nie ma dla mnie w tej chwili znaczenia. Niezaspokojone potrzeby mogą nam pomóc zrozumieć, przytulić, współczuć... ale czy mają stać się wytłumaczeniem? Wg mnie - nie.

jak ja mam kogoś dosyć i chcę się oddzielić, to...

No widzisz, Ty tak, a on inaczej... a zresztą Ty w ogóle jesteś wyjątkowy :kotek:

Ja Lady współczuję i nie wiem, czy sama bym też nie brnęla tak trochę "na żywca"... ale też nie potraćmy jakiegoś realizmu w ocenie sytuacji, bo wyjdzie nam tu jeden wielki kocioł.

No!


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 3 lis 2010, o 21:17

---------- 20:14 03.11.2010 ----------

Filemon napisał(a):Definitywne cięcia, to fajna teoria,


Nie, nie teoria, doradziłam w ten sposób, bo mnie 2 razy się zdarzyło, ze facet zakończył znajomość i 2 razy zastosowałam ostre cięcie. Za każdym razem panowie chcieli być dalej znajomymi jak gdyby nigdy nic. Ja i przy technice ,, ostrego cięcia" odchorowywałam koniec przez pół roku, ale byłam pewna że gdyby ,, obiekty" były w kontakcie - moje męki trwałyby znacznie dłużej. Zaordynowałam sobie sama taką radykalną terapię odstawienną dla własnego dobra.
Dla mnie - nie teoria :).

---------- 20:17 ----------

Ladybird napisał(a):godzine temu rycalam jak bobr ale czuje jak mi przechodzi.


No i dobrze- trzeba się wypłakać. Za rok dzisiejszy płacz będzie już tylko mglistym wspomnieniem, a sama wiesz jak ten czas szybko leci.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez impresja » 3 lis 2010, o 21:54

Lad
Wszystko co dotyczy tego faceta było wytworem Twojej wyobraźni i pobożnych życzeń .
impresja
 

Postprzez Filemon » 3 lis 2010, o 22:01

---------- 20:58 03.11.2010 ----------

ech Boziu, Boziu...:) wreszcie ktoś kota pogłaskał i za uchem podrapał a już tak dawno tego nie czułem... :kotek:

pozdrawiam! :)

:kwiatek2: :serce2:

---------- 21:01 ----------

impresja napisał(a):Lad
Wszystko co dotyczy tego faceta było wytworem Twojej wyobraźni i pobożnych życzeń .


Tak Lady, pamiętaj... WSZYSTKO! ;)
Kompletnie nie masz zdolności oceniania i choćby szczątkowo poprawnego odbioru czegokolwiek rzeczywistego związanego z tym facetem - unosisz się wyłącznie w obłokach wyobraźni i pobożnych życzeń, nic ponadto... :haha:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez impresja » 4 lis 2010, o 09:57

Sanna napisał(a):Mnie brakuje w Twoich wypowiedziach kierowanych do innych pokory, o której sama pisałaś. tak jakbyś widziała źdźbło w oku bliźniego, a nie widziała belki w swoim..

A gdy swego czasu ktoś ośmielił się ujawnić Twój problem z partnerem alkoholikiem i ujawniła się rysa na jedynie słusznym spiżowym obliczu, to zawinęłaś ogon pod siebie i w nogi...

" - wspierajcie się w przezwyciężaniu problemów i trudności używając życzliwości, empatii i zrozumienia wypływającego z faktu dzielenia podobnych doświadczeń."


SANNO i Ty się uważasz za lepszą ode mnie ?
impresja
 

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 4 lis 2010, o 10:24

---------- 09:24 04.11.2010 ----------

Filemon napisał(a):ech Boziu, Boziu...:) wreszcie ktoś kota pogłaskał i za uchem podrapał a już tak dawno tego nie czułem... :kotek:


---------- 09:24 ----------

:D
A masz i ode mnie
(A masz ! A masz !);
:kotek: :kotek: :kotek:
;P.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 10:53

Póki nie zmienisz charakteru (jaki masz w relacjach damsko-męskich), to nie stworzysz stabilnego związku. Twój charakter/osobowość dorosłego dziecka odstrasza wszystkich facetów i prędzej czy pozniej uciekają, "tłumaczac" sie swoimi problemami - najpopularniejsza forma powiedzenia kobiecie - "goodbay, nie podobasz mi sie, nie chce TAKIEJ baby"
Dlatego na terapii radziłabym pracować nad sobą a nie nad "związkiem, facetem".
I jeszcze jedno - jesli po dwóch latach terapia nie pomogła, radziłabym zmienić terapetke. Może spróbować z terapeutą-mężczyzną, który pokaże ci, co należałoby zminieć i jak, jeśli chciałabys z męzczyznami byc dłużej niz na parenaście miesięcy.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 4 lis 2010, o 11:00

Zreszta to wszystko jakies jest dziwne. 2 tygodnie emu bylam w gdansku , wtedy mial zawsze dla mnie czas ,nawet wieczorem, Potem wyjechal w sobote do Niemiec na kilka dni z wujkiem , nastepnego dnia po jego powrocie milo rozmawialismy pozno wieczorem. A rano w piatek juz sie rozplynąl w przestowrzach . Dzis juz mowil ,ze moze mi poswieci c czas tylko rano , bo potem sie spotyka po 15 z kims codziennie. Kiedy on ja poznal ?


Takie informacje co robię i kiedy to ma o mnie Żona po nastu latach... A wytłuściłem to, co już w ogóle nie powinno Cię interesować, skoro to Twój były...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Ladybird » 4 lis 2010, o 14:17

Póki nie zmienisz charakteru (jaki masz w relacjach damsko-męskich), to nie stworzysz stabilnego związku. Twój charakter/osobowość dorosłego dziecka odstrasza wszystkich facetów i prędzej czy pozniej uciekają, "tłumaczac" sie swoimi problemami - najpopularniejsza forma powiedzenia kobiecie - "goodbay, nie podobasz mi sie, nie chce TAKIEJ baby"


Ską to przekonanie ,że jestem ta porzucaną? Jest to pierwszy facet ,ktory tak naprawde odszedl ode mnie ,a itak na trzezwo myśląc i bez emocji to do związku on sie nie nadawal.
Z poprzednim się rozstalam jak sie schlal na wakacjach i zrobil mi obciach .
A że cierpie jak się związek rozpada? Cierpie ale nie za tym konkretnym facetem ale wlasnie za nieudanym zwiazkiem ,bo zal mi i marze o normalnym zyciu we dwoje.
Zaden z moich facetow ,poza niezyjącym ojcem syna, nie nadawal sie do zwiazku. tatus corek to świnia ,nawet alimentow na corki nie chce placic . Tylko sobie poszedl na studia zamiast do roboty ,bo tak fajniej. To byla najlepsza rzecz w moim zyciu ,ze sie znim rozwiodlam po 5 latach ,ale on zawsze chcial do mnie wrocic i teraz nawet . Wpada natomiast w szal jak kogos mam.
Potem bylam z mezczyzna ktory nie zyje, potem bylam kilka lat sama z wyboru, potem mialam kilka krotkich znajomosci ale jakos Ci panowie nie pasowali mi do konca. Potem mi cos odbilo ,zaczęlam sie chyba bac ,ze czas plynie ja coraz starsza i nie mam nikogo przy sobie, wiec na sile ratowalam te dwa zwiazki nie do uratowania.

Na terapii zajmujemy sie glownie mna. Wiekszosc terapii zreszta polega na tym ,ze klient mowi o wszystkim co mu na mysl przychodzi , wiec mowie a terapeuta slucha.
Na terapii jestem dwa miesiace a nie lata. Jak juz napisalam terapeuta inaczej mnie odbiera niz forum ,ktore mialo duzy wplyw na spojrzenie na moja wlasna osobe ,o czym mowie na terapii. Obnizylo moje poczucie wartosci , ktos kiedys nawet napisal ,zemoge byc bprdeline ,co terapeutka znegowala zupelnie.
Mowi abym sie nie doszukiwala w sobie tego czego nie ma. Mam duza swobode mowienia ,brak blokad ,szczerosc , umiejetnosc wyrazania emocji. Czego na przyklads nie posiadal moj partner, stad takie trudnosci mielismy we wzajemnej komunikacji i rozwiazywaniu problemow.ta trerapia polega na szukaniu pozytywow w czlowieku a nie przeciwnie.
Tego typu terapie stosowane sa od niedawna i praynosza lepsze efekty od tradycyjnych terapii.
Mnie jest brak poczucia wartosci , stad trzymam sie dupkow.
Nie jestem zadnym duzym dzieckjiem. jestem dojrzala kobiewta , ktora ma wiele zdolnosci i zalet , tylko wiekszosc tych panow z ktorymi bylam do zwiazkow sie nie nadaje i wszyscy sa dalej sami ,zaliczaj tylko nieudane znajomosc,lacznie z moim eks ,ktorego niedawno partnerka wywalila zdomu.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez julkaa » 4 lis 2010, o 14:24

Ladybird napisał(a):Mnie jest brak poczucia wartosci , stad trzymam sie dupkow.

moim zdaniem ostatnia rzecz jaka bym o tobie powiedziala, to to ze masz niskie poczucie wlasnej wartosci, po tym jak za kazdym razem podkreslasz jaka to jestes zaradna życiowo i w ogóle.
marni psychologowie mają to do siebie, ze wszystkie problemy tłumaczą niskim poczuciem własnej wartości.
Na terapii zajmujemy sie glownie mna. Wiekszosc terapii zreszta polega na tym ,ze klient mowi o wszystkim co mu na mysl przychodzi , wiec mowie a terapeuta slucha.

no to rownie dobrze mozesz mowic do sciany. dobry psycholog to taki gdzie jest rozmowa a nie monolog klienta.

btw z tego co pamietam to od dawna chodzilas na terapie i od dawna masz ten problem z facetami-dupkami. wiec chyba cos tu nie gra w tej twojej terapii, skoro jestes mądrą kobietą, a nie poradzilas sobie jeszcze z tym problemem.[/quote]
Ostatnio edytowano 4 lis 2010, o 14:43 przez julkaa, łącznie edytowano 1 raz
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez doduś » 4 lis 2010, o 14:38

no bo jak ten drań/ta widma mógł/gła mnie zostawić ?! jak on/a śmiał/a ?! zawsze to ja zostawiałam/em a tu taki ból...
Mowi abym sie nie doszukiwala w sobie tego czego nie ma. Mam duza swobode mowienia ,brak blokad ,szczerosc , umiejetnosc wyrazania emocji.


Gdybym o sobie usłyszał na terapii takie słowa to z jednej strony bym się ucieszył a z drugiej zastanowił, czy przypadkiem nie "zalewam" innych sobą....
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 379 gości