kochać biseksualnie...?

Problemy z partnerami.

Postprzez new*life » 18 lut 2011, o 06:42

---------- 02:14 18.02.2011 ----------

Nie wiem... Teraz myślę, że może przedstawiam wszystko mało obiektywnie (moje słynne: "a może przesadzam...") albo że przecież są i fajne momenty, że powinnam o nich wspomnieć dla zachowania równowagi...
Jakie to momenty?
Skasował fellow... To na plus. Chociaż ja to mówię, że on ma i tak niezłe fellow na facebooku...
No nie wiem, w ogóle jak jestem z nim to nie jest tak, że ciągle jest tak źle. Jak mnie czasem przytuli albo weźmie za rękę od razu robi się ciepło na sercu, albo jak mówi, że chce ze mną być... Jak spędzamy ze soba dzień i ich nie ma w pobliżu, nie dzwonią, ani nie piszą...
Ale może to są właśnie te ochłapy, o których mówi caterpillar...
Bo potem pisze albo gada z nowym chłopaczkiem w mojej obecności z 15 min i mówi, że znowu odpierdalam kiedy się denerwuję.

Fakt, nikt z moich znajomych ani tym bardziej przyjaciół nie traktował mnie w ten sposób. A gdyby to zrobił wypięłabym na niego cztery litery...A on chyba wie, że ja pomarudzę ale jak potem zadzwoni to odbiorę telefon albo odpiszę na smsa...

Też czasem zastanawiałam sie, czy on mnie w ogóle lubi... To się przecież czuje, prawda?
Tu od początku było jakoś nie tak. Bardzo szybko powiedział, że mnie kocha, ale ja nie czułam tego. Gdy mu o tym mówiłam to odpowiadał: "Ale ja Cię kocham i już"

Niestety, cat, ja po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie naszego związku za te 10-15 lat...
Ale oto jak sobie wyobrażam na najbliższy czas, albo raczej czego się obawiam, gdybym zamieszkała z nim. Widzę nas po uszy w długach. On przy laptopie, na fejsie np, zawiera nowe znajomości bo przecież lubi i przecież "nie ma w tym nic złego" a ja siedzę obok i zaglądam mu przez ramię próbując wytropić, czy czasem nie pisze z nimi o czymś niestosownym.
Taka wizualizacja mi się nasunęła. Tego sie boję.

Chciałabym, żeby było normalnie, obydwoje pracujemy, kończymy naukę, mamy znajomych, nie mamy przed sobą tajemnic, nie ma żadnych pokrętnych znajomości, latem jedziemy na wakacje... takie tam pierdu pierdu... Nic wielkiego, ale razem.
On też zawsze mówił mi: "Żyjmy normalnie..." A potem wychodziły nowe kwiatki.

---------- 02:59 ----------

Nie wiem, piszę to wszystko z serca, wszystko jest prawdą... a potem patrzę na jego zdjęcia na fejsie, moje ulubione, które sama robiłam, gdzie tak fajnie wyszedł, czytam komentarze tych ciot (z całym szacunkiem dla swiata homo...) i mam ochotę dodac jeszcze jeden: odpier...cie się od niego! Bo on jest mój...

---------- 05:42 ----------

Wasze spostrzeżenia i komentarze bardzo mi pomagają... widzieć wszystko na trzeźwo. Nie, nie widzieć, bo i tak widzę to po swojemu, w pijanym widzie. Ale chociaż na chwilę stanę na Waszym miejscu i chociaż zerknę...

Rozumiem Wasze zniecierpliwienie ale mimo wszystko proszę Was o wyrozumiałość... Gdyby to wszystko było takie proste załatwiłabym to sama i nie zawracała Wam głowy.

NIc nie poradzę, że on zajmuje taki kawał w moim życiu i w moim sercu... Chciałabym go kochac zdrowiej, nie robić krzywdy sobie i jemu, nie komplikować...

Wynalazłam w starszych wątkach opis miłości wg dodusia, przestrasznie mi się spodobał...

doduś napisał/a:
kocham to znaczy wyprasować spodnie, spódnicę, a Ona i tak założy co innego...
kocham to znaczy wstanę do córki jesli obudzę się pierwszy nie ogladajac się czy Ty tego nie zrobisz
kocham to znaczy nie chcę Cię ranić, ale wiedz, że czasem, niechcący to się stanie
kocham to znaczy wybaczam - wciaż i wciąż
kocham to znaczy tęsknię i czekam kiedy Cię nie ma, ale nie wiszę na telefonie żebyś powiedziała do mnie choć słowo
kocham to znaczy idź sama do kina jesli chcesz iść sama
kocham to znaczy, że oddam życie jeśli ktoś będzie chciał Cię skrzywdzić
kocham to znaczy że nie oddam siebie by być z Tobą za wszelką cenę...
kocham to znaczy codziennie widze Twoje piękno
kocham to znaczy szanuję Twój wybór choć wiedz, że się z nim nie zgadzam
kocham to naczy że zawsze powiem Ci "przepraszam" jeśli mam za co przepraszać
kocham to znaczy powiem Ci stop, jesli przekroczysz moje granice
kocham to znaczy że będę czekał, jeśli nie potrafisz dziś sobie z tym poradzić
kocham to znaczy przeczytaj ten wiersz...napisałem go dla Ciebie i to nic, że mówisz, że nie rozumiesz poezji
kocham to znaczy zawsze zapalam światło przed domem gdy masz wrócić po zmierzchu
kocham to znaczy że choćbyś bardzo mnie zraniła nie odpłacę Ci tym samym. Powiem Ci jednak jak mnie to boli
Kocham to znaczy jesteśmy równie ważni
Kocham to znaczy nie oczekuję od Ciebie nic w zamian, wiem i czuję co dajesz od siebie
kocham to znaczy że złoszczę się i śmieję jak wieszasz torebkę na drzwiach szafy
kocham to znaczy że wiem, że znów zapomnisz czegoś co waźne
kocham to znaczy jestem
kocham to znaczy że jesteś


Nie umiem wciąż widzieć go takim, jakim widzą go wszyscy inni, jakim Wy go widzicie. Złoszczę się tylko wtedy, gdy zrobi coś naprawdę złego... Tak szybko mu wybaczam. I ciągle myślę, że tak naprawdę w jakiś sposób mu na mnie zależy, w jakis dziwny, pokrętny sposób. Zrezygnował ze znajomość z tym "boskim kolegą"... usunął fellow... coś niby chce pokazać. Pracuje.

A ja ciągle czuję niedosyt. Bo widzę jak chętnie z nimi rozmawia, pisze...

:zmeczony:

Nie czuję złości do niego, tylko do nich...! Do całego Bogu ducha winnego świata homo..
A chyba tylko jeśli zaakceptuję ich, będę mogła go mieć.

Przepraszam, jeśli piszę banialuki ale takie mam myśli, a jest mi łatwiej jeśli je wszystkie wywalę z siebie, trochę to oczyszcza...
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez ludolfina » 18 lut 2011, o 09:57

Chciałabym go kochac zdrowiej, nie robić krzywdy sobie i jemu, nie komplikować...

niezly ubaw.
a ty robisz mu krzywde?


kochaj zdrowiej - tzn odzyskaj siebie, swoje zycie, i realne widzenie swiata/ bo teraz jestes na odlocie, ciesze sie ze zaczynasz rozumiec ze pleciesz te wszystkie bzdury w omamie, szkoda ze nie interesuje cie na razie zadna prawda. masz duzo szczescia, ze odkrywasz jego klamstwa, moglabys przeciez zyc w nieswiadomosci.

kochaz zdrowiej - tzn z godnoscia, kochajac tez siebie, ....

skoro nie mozesz teraz bez kontaktu z nim zyc, ustal jaki kontakt cie nie zrani, i wymagaj od niego tylko takiego kontaktu. jest chyba calkiem dla ciebie zrozumiale ze w tej chwili nie ma szans na to abyscie razem szczesliwi sobie zamieszkali.
zacznij jednoczesnie dbac o siebie, i wzmocnienie siebie. odnalezienie siebie...
poki co caly watek trujesz nam dupe i zawracasz glowe opisami tego faceta, ktory mnie wogole nie obchodzi.
nie ma tu ciebie, ani twojego zycia

zadbaj o sfere osobista, o autonomie psychiczna, przestan gadac jak czesc wiszaca u dupy tego faceta. zacznij miec swoje poglady i zrob tak, zeby byc pewna tego co sadzisz.
jestes dorosla i musisz wiedziec czy jestes obiektywna czy nie. a nie pytac ludzi na forum ktorzy cie nigdy nie widzieli.

jestes dorosla i musisz umiec przyznac pewne ewidentne fakty, a tu wszyscy jak jeden maz widzimy ze toba facet pomiata i kpi sobie z ciebie. bo to kpina jest, umawiac sie z jakimis facetami w twojej obecnosci.

nie mozesz tak dlugo funkcjonowac, w omamach i otumanieniu.

zdaj sobie sprawe ze swojej sytuacji. ty na prawde potrzeujesz pomocy i to dlugotrwalej terapii, a nie doraznej.
ty nas nie przepraszaj za banialuki, ty sama siebie przepros za to ze osleplas.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez woman » 18 lut 2011, o 10:21

Zgadzam się w 100% z ludolfiną!!!

New life, żyjesz w jakims kompletnym otumanieniu, zupełnie nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji w jakiej jesteś!!!
Prosisz o nasz ogląd sytuacji ale w ogóle nie słuchasz tego co mówimy.
Za sukcesz odczytujesz to, że pan skasował fellow! Litości!!!

Nie ten to inny portal, nie ten to inny chłopaczek.

New life, jesteś jak ten wierny, przybłąkany piesek co podąża w ślad za panem z podkulonym ogonem. Pan bije, dręczy, upokarza, ale czasem rzuci ochłap jakiś, który piesek zje ze smakiem merdając płochliwe ogonem.

Przestań rozkminiać jego osobę, analizować postępki jego, rozkładać na części pierwsze zdrady i telefony!
On Cię nie kocha, nie szanuje ani nawet nie lubi!
Zajmij się w końcu sobą, swoim życiem, własnym wnętrzem.
Przede wszystkim marsz na terapię!
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez bunia » 18 lut 2011, o 10:53

Dziewczyna nie osiagnela jeszcze dna upokorzenia wiec prawdopodobnie lesli nie przejdzie przez ten "chrzest" na nic gadanie a do terapi potrzebna jest motywacja.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ludolfina » 18 lut 2011, o 11:00

mysle sobie, omg, gdzie jestes newlife?
w ktorym punkcie obledu???


ja rowniez bylam w obledzie, w zwiazku gdzie orientowalam sie w swiecie za pomoca "bo on powiedzial"
mimo wszystko czuje sie bezradna wobec twojego new*life, uporu
\
po co chcesz go kochac zdrowiej?
co to zmieni?

czy chcesz miec wplyw na niego i spowodowac zeby przestal pragnac seksu z facetami? zeby go nie ciagnelo do umawiania sie?
jak chcesz tego dokonac, nie majac sily woli, zdecydowanego wlasnego osadu?
twoje dzialania z jakiejkolwiek strony spojrzec, sa bezcelowe

twoje rozkminianie ideologii milosci jest bezcelowe, to tylko poglebia zagubienie. krecisz sie w kolko. czy to przynajmniej widzisz?

i tak samo, jak woman, wogole nie mam wrazenie ze przeczytalas nasze posty. zal mi ciebie, chcialabym jakos wskazac ci ze cie wspieram. ze rozumiem. tak, ja bylam otumaniona w zwiazku-symbiozie, i rozumiem jak trudno jest dostrzec prawde, ja mialam jakas motywacje. byla nia chec wolnosci.

a ty new*life, chcesz niewoli najwyrazniej, czy tak?

marzysz moze o calkowitym bezgranicznym oddaniu sie, moze ofiarowaniu sie, nie wiem?

wg mnie optymalnym wyjsciem jest zajecie sie soba przede wsyzskim!!! i ograniczony kontat z panem promiskuitem, na prawde- jedno spotkanie na tydzien, gdzis na miescie, kino czy cos, zadnego rozkminiania co on mysli, a raczej dyscyplina umyslu by wiedziec co JA MYSLE/

ty nie tworz rojen o obiektywizmie, bo to jest wogole dla ciebie odlegla planeta. ty na poczatke po prostu zacznij byc swiadoma co sama myslisz, jaki jest TWOJ poglad i TWOJE odczucie.


"Dziewczyna nie osiagnela jeszcze dna upokorzenia wiec prawdopodobnie lesli nie przejdzie przez ten "chrzest" na nic gadanie a do terapi potrzebna jest motywacja."

fakt, czekajmy na dno
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez julkaa » 18 lut 2011, o 12:26

To zatracenie polega na tym, że nie ma dna. To autodestrukcja. Póki ktoś tego nie przerwie, będzie w tym trwać, do upadłego, bez względu na wszystko. Do końca.
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez bunia » 18 lut 2011, o 12:56

Ktos za kogos ?....nie da rady nawet bez wzgledu na nie wiem jaka destrukcje.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez julkaa » 18 lut 2011, o 13:02

w obecnej sytuacji najwięcej może ten kolo - tylko jeśli on ją rzuci, zostawi, etc - tylko wtedy to sie skończy
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez bunia » 18 lut 2011, o 13:07

...to iluzja...osoby z destrukcja pakuja sie w zwiazki destruktywne wiec na tym nie bylby koniec.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez blanka77 » 18 lut 2011, o 13:27

Ja już wczesniej zaproponowałam, niech zamieszkają we trójkę, albo oficjalnie niech stworzą trójkąt.
Bo te figury geometryczne i tak tworzą, to po co się ukrywać? Wilk będzie syty i owca cała.

New lubi okruch, które spadną ze stołu. Skoro jej takie "odżywianie" się odpowiada, to co postronne osoby mogą pomóc?

Ona nawet nie rozważa pójścia do specjalisty! Możemy sobie flaki wyprówać i co to da, skoro z jej strony nie ma żadnej inicjatywy do zmian? Przecież nie będziemy jej podawać jakichś nowych sposobów na szpiegowanie go. Przecież nie będziemy jej dosładzać tych ochłapów, które dostaje.

New, nie jesteś gotowa (czyt. nie chcesz) na zmiany. My swoje piszemy, a Ty swoje. Nasze posty, to jak przeczytanie książki, którą potem odkłada się na półkę. Nie widzę działania z Twojej strony.

Pytałaś czy znamy inne podobne przypadki. Chcesz się upewnić czy coś takiego jest normalne? Wytłumaczyć siebie, że inni mają podobnie, a skoro mają, tzn., że nie jest to taka kosmiczna sytuacja.

Moim zdaniem dalszy ciąg tego wątku jest bez sensu. To takie odbijanie piłeczki, to rzucanie grochem o ścianę.

Można komuś pomagać, kto chce coś zmienić, można wtedy zrozumiec jego potknięcia w drodze do celu. A w tym przypadku? Ja dałabym Ci zielone światło, rób co chcesz skoro nie chcesz słuchac dobrych rad. Tylko miej świadomośc tego, że skończy się to źle, jak nie teraz to kiedyś później. Bo jego orientacji (powtarzam któryś raz z kolei) nie zmienisz. Tak jak Ty swojej.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Abssinth » 18 lut 2011, o 13:50

tu nie chodzi o orientacje...

gdyby on byl totalnie hetero, i spal z tyloma kobietami, a new*life tak samo traktweal (zobaczy 'kolazanke' gdzies tam na drugim koncu pociagu to do niej leci , a new*life stoi jak glupia nie wiedzac co sie dzieje; gada z 'kolezankami' na fejsie i nic nie wspomina ze ma dziewczyne, a umawia sie na spotkania) , to by wygladalo TOTALNIE tak samo.

niezaleznie od orientacji, gosc zachowuje sie jak dupek.
a new*life ustawia sie z masochistyczna rozkosza w pozycji szmaty do wycierania jego brudnego k**asa, dupy na kazde zawolanie, dziury do zerzniecia jak akurat nikogo innego nie ma w poblizu.

New*life...
smutno, po prostu smutno i ciezko czytac o takich rzeczach.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez blanka77 » 18 lut 2011, o 13:56

Tak, Abs, zachowuje się jak dupek. Ale dla mnie to on ewidentnie nie radzi sobie ze swoją orientacją i chyba bardziej ciągnie go do facetów niż do new. A new jest dla niego tym czym napisałaś, niestety to prawda.

Jej dom jest jak przytułek dla niego. Ogrzać się, najeść i za przeproszenie coś zaru...ać....

Gdyby mieszkał sam to pewnie byłby istny burdel w jego domu, a tak chłopak tuła się po różnych miejscach w celu zaspokojenia swoich potrzeb.

W zasadzie to jeśli dobrze pamietam, gdy mieszkali razem to też kogoś zapraszał.A ogólnie to on nie ma oporów przed flirtowaniem z fagasami będąc pod jej dachem. Jego kręci gdy ona go szpieguje. Może on jej w ten sposób daje znać, że jest dla niego nikim i bawi go sytuacja gdy ona to potwierdza?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez biscuit » 18 lut 2011, o 13:56

bo rozmawiacie wg mnie z osobą na odlocie
czyli jakby pijaną, naćpaną
tylko, że chemią wytworzoną przez własny mózg
na skutek kontaktu z "obiektem", jakim jest ów bóg seksu i łez

a rozmowy z osobą "pod wpływem" nie mają ani sensu, ani rezultatu
bo pewne obszary w mózgu są wyłączone, nieaktywne
na skutek działania substancji chemicznej

wg mnie detox, otrzeźwienie to priorytet
new life, trzeba mieć świadomość, że w okresie detoksykacji
ból jest sto razy większy, niż w trakcie "używania"
kiedy poziom nastroju układa się sinusoidalnie - high and low
trudno to przejść
ale potem jest lepiej

nie wiem, czy kiedyś będzie zupełnie dobrze
być może to tak jak w filmie "Hazardzista"
kiedy zapytał go terapeuta

"jeśli założymy, że w trakcie hazardu odczuwa Pan 100% emocji
to na ile określiłby Pan poziom zaangażowania emocjonalnego
przy drugiej z kolei, najbardziej emocjonalnej wg Pana aktywności?"

"na 20%"

no i co pozostało bohaterowi-hazardziście?
nauczyć się żyć na poziomie 20%
i nie zbliżać się do kasyna :!:
choć tam lokalizuje się jego 100%

btw, polecam ten film
nie tylko new life
:kotek:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez blanka77 » 18 lut 2011, o 13:58

A tak w ogóle New, zapytaj go o kim myśli uprawiając seks z Tobą? Może zamyka oczy i wyobraża sobie innego faceta, bo akurat nie ma możliwości być z innym?

I jeszcze jedno, on swoich kolesiów też chyba traktuje jak szmaty skoro co chwilę pojawia się inny.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez caterpillar » 18 lut 2011, o 22:39

bo rozmawiacie wg mnie z osobą na odlocie
czyli jakby pijaną, naćpaną


dokladnie :? wiec przestancie sie tak irytowac
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 281 gości