Moje dziecko nie żyje:(

Problemy z partnerami.

Postprzez Bianka » 17 lip 2009, o 11:06

Mąż jest teraz w delegacji, cały czas mam niepokój wewnętrzny, boję się ze to oznacza koniec, że nie da sie już nic odbudować, bo mu już nie uwierzę i otoczę się grubym murem :(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez flinka » 18 lip 2009, o 00:41

Cześć Bianeczko,

na temat kwestii szukanie pracy nie będę się wypowiadała, bo się nie znam, a dziewczyny pewnie podały Ci przydatne informacje/porady.

o momentu tej awantury bylo wszystko normalnie (nie mówiąc już o latach wstecz) naprawde było dobrze

Kochanie albo ja czegoś nie rozumiem albo starasz się okłamać samą siebie (?) Zawsze było dobrze... Ja pamiętam Twoje posty o przemocy męża wobec siebie. Nie piszę tego, by Ci dokopać, ale tylko widząc realnie sytuację możesz się z nią zmierzyć

teraz wiem ze głupio zrobiłam, mogłam nie mówić((zapłaciłam za szczerość...

Mam wrażenie, że zaczynasz brać już przynajmniej część winy za tą sytuację na siebie. A Ty nie jesteś winna! W żadnej sytuacji Twój mąż nie ma prawa stosować przemocy! Przecież nie da się żyć tak, by na każdym kroku zastanawiać się co mi wolno powiedzieć, a co nie, co doprowadzi mojego męża do furii, a co przyjmnie spokojnie. Bianko to on musi nad sobą panować. A chorobliwa zazdrość to chyba jeden z jego problemów, nie mylę się?

czy to znaczy ze juz sam nie wie co robi?

To znaczy, że Twój mąż ma problemy emocjonalne, nie panuje nad swoimi reakcjami i brakuje mu świadomości w zakresie jak można radzić sobie z emocjami i jakie sposoby ich wyrażania są destrukcyjne.

Ja od dawna mam wrażenie, że praca się stała ucieczką od problemów dla Twojego męża. Dla mnie to zwykła wymówka - "Poszedłbym na terapię, chcę się zmienić dla Ciebie, ale co ja biedny poradzę, przecież muszę pracować, żebyśmy mieli za co żyć". Tylko, że jeśli nie znajdzie czasu na terapię to albo Wasze małżeństwo się rozleci albo będziesz żyła w coraz gorszym piekle. Bianko może mu postaw ultimatum, może to do niego przemówi?

Kiedyś już Cię chyba o to pytałam: jak wyobrażasz sobie Wasze małżeństwo za 5 czy 10 lat? Bianko czy Ty sama siebie szanujesz?

Kochana nie masz ochoty, żeby Cię teraz przytulał to się do tego nie zmuszaj. Powiedz mu o tym otwarcie. Powiedz o tym, że nie masz w tym momencie do niego zaufania. Rozmawiajcie ze sobą!


Film widziałam i był to dla mnie przerażający obraz zarówno relacji małżeńskiej, jak i umierania nadziei i marzeń...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez ewka » 18 lip 2009, o 19:07

Bianka napisał(a):byłam u mojej psycholog:( on tez poszedl do psychologa, mam nadzieje ze bedzie chodzil, ja tez bede chodzic intensywniej...

To dobrze brzmi. I widzę w tym dużo nadziei.

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wera » 19 lip 2009, o 22:52

Bianko, jak się czujesz? Czy to co Ci napisałam na PW choć troszkę Ci się przydało?

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Bianka » 20 lip 2009, o 23:21

Nie wiem jak sie cytuje wiec moze mi nie wyjsc
Postaram sie na wszystko odpowiedziec:)

"Kochanie albo ja czegoś nie rozumiem albo starasz się okłamać samą siebie (?) Zawsze było dobrze... Ja pamiętam Twoje posty o przemocy męża wobec siebie. Nie piszę tego, by Ci dokopać, ale tylko widząc realnie sytuację możesz się z nią zmierzyć"

Flinko napisalam nie mowiąc o latach wstecz, nie napisalam ze zawsze było dobrze...

"Mam wrażenie, że zaczynasz brać już przynajmniej część winy za tą sytuację na siebie. A Ty nie jesteś winna! W żadnej sytuacji Twój mąż nie ma prawa stosować przemocy! Bianko to on musi nad sobą panować. A chorobliwa zazdrość to chyba jeden z jego problemów, nie mylę się?"

Wiem ze nie jestem winna, zaluje tylko ze chcialam byc szczera:(wiem ze nie ma prawa i mu to powiedzialam, ze nie ma takiej rzeczy za ktora mozna uderzyc...


"Ja od dawna mam wrażenie, że praca się stała ucieczką od problemów dla Twojego męża. Dla mnie to zwykła wymówka - "Poszedłbym na terapię, chcę się zmienić dla Ciebie, ale co ja biedny poradzę, przecież muszę pracować, żebyśmy mieli za co żyć". Tylko, że jeśli nie znajdzie czasu na terapię to albo Wasze małżeństwo się rozleci albo będziesz żyła w coraz gorszym piekle. Bianko może mu postaw ultimatum, może to do niego przemówi?"

Praca jest problemem a nie ucieczką, mielismy milion rozmow na ten temat, oddalilismy sie od siebie przez ta prace.On chce chodzic na terapie i bedzie sie staral chodzic, nie jest to wymowka bo przeciez widze o ktorej wraca, wlasnie jest w drodze do domu,ma jeszcze 200km wiec bedzie po 1 w nocy, jest 22:50, zaczal o 5 rano:(, tak jest od pon. do soboty to nas oboje wykancza i do tego juz doszlismy, zdajemy sobie tez sprawe ze nigdzie nie dostanie wiecej niz tu...a ledwo przędziemy, nie wiem jakby to mialo wygladac jakby zarabial jeszcze mniej, juz mial spiecia z szefem, raz chcial odejsc, szef go udobruchal, błędne koło, ani on ani ja nie widzimy wyjscia, moze rzucic prace ale co z płatnosciami itp??Psycholog jego nawet powiedzial ze frustruje go praca i mnie tez, moj brak i jego nieobecność i tak od ponad roku....
Kiedys jak chodzil na terapie, zaczynala sie o 17 a on konczyl zawsze po 17 blizej 18 (pracowal gdzie indziej) robil maraton przez miasto zeby zdazyc, uprzedzal ich ze konczy pozniej, nic ich to nie obchodzilo, przez to odwołali go w koncu z terapii, czy to naprawde trudno zrozumiec ze nie kazdy konczy o 15? i ze nie moze po prostu rzucic pracy?

"Kiedyś już Cię chyba o to pytałam: jak wyobrażasz sobie Wasze małżeństwo za 5 czy 10 lat? Bianko czy Ty sama siebie szanujesz?"

Nic sobie w tej chwili nie wyobrazam, nie wyobrazam sobie zebysmy zyli tak jak teraz...nie wiem co masz na mysli z szanowaniem samej siebie? wiec nie wiem co na to powiedziec, nie szanowanie sie kojarzy mi sie z puszczaniem sie ale napewno mialas co innego na mysli:)

"Kochana nie masz ochoty, żeby Cię teraz przytulał to się do tego nie zmuszaj. Powiedz mu o tym otwarcie. Powiedz o tym, że nie masz w tym momencie do niego zaufania. Rozmawiajcie ze sobą!"

- rozmawiamy dużo, z różnym skutkiem ale rozmawiamy kiedy sie widzimy


Ewko ja wlasnie tylko w terapii widze nadzieję..

Werko jeszcze nie zdążyłam skorzystać, napewno się przyda:) jeszcze raz dzięki, czuję się nadal kiepsko, nie mieści mi sie to wszystko w głowie:/
Na dokładkę pokłociłam się z mamą przez fon:( jestem sama...
Boję się że przestanę go kochać:( że nie da się tego naprawić:([/quote]
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez impresja » 20 lip 2009, o 23:58

.Bianko ,mialam i mam znajomych ,ktorzy wiele lat byli w takim impasie i ledwo ciagnęli koniec z koncem ,pożyczali do pierwszego ,a potem oddawali i tak w kółko. byl czas ,kiedy wzieli pożyczki nma jakies rolnicze zamiary i potem te pożyczki strasznie wzrosły ,z ok 20 tys .zrobilo sie 60,to ich zabijalo ,w miedzyczasie syn im zachorowal na stwardnienei rozsiane ,ktore szybko postępowalo i należalo dziecko leczyć. No i urodzila im sie 3 dziecko. ja nie widzialąm wyjścia z tego koszmaru, patrzyal man nich z odziwem i na usmiechnietą twarz tej kolezanki. Zawsze miala i ma usmiech dla ludzi. jakos powoli w trakcie tych strasznych dlugów udawalo im sie zebrac pieniądze na leczenie dziecka ,pomoglismy ludzie z zewnątrz,byly rozne akcje ,to bylo wiele lat temu .udalo sie powstrzymać chorobę,na tyle ,że jezdzi na wózku inwalidzkim i nie postępuje. do tego problemy w pracy z okropnym szefem ,ktory byl bez serca i jak tylko mógl utrudnial im jeszcze zycie i wykorzystywal do dodatkowych prac u siebie na ogrodzie ,gdzie olega mógl w tym czasie dorobić coś .Ale szef straszył zwolnieniem. To byl koszmar ,przetrwali dzieki dobrym ludziom. Trwało to niestety ok 7 lat ,ale ktoś mi kiedys powiedzial ,ze w zyciu tak jest ,że jak juz jest źle ,że wydaje sie ,że nie mozna wytrzymać ,że nie widzi sie wyjscia ,to nagle los sie odwraca .I wierz mi ,z wieloma ludźmi mam kontakt ,z wieloma rozmawiam i to sie sprawdza ,że los w pewnym momencie otwiera furtkę .Ci moi znajomi mają dzieki sprzyjajacym okolicznosciom jakie pojawily sie na rynku swoja firme dzisiaj ,Kolega zaja sie kuciem bram .Dobrze im to zaskoczylo ,maja duzo klientow i postawili juz dom .mają też na wozek nowoczesny dla syna i na terapie .Kolezanka dostala dodatkowa pracę w firmie ubezpieczeniowej ,ktora sie pojawila na rynku,a ktorej wcześniej nie było.Takich historii bardzo tragicznych i wydających sie nie do pokonania mogę przytaczać tutaj wiele,ale kazda ma zawsze swoje dobre zakonczenie.
jeżeli tylko ludzie są pracowici ,ciagną ten wózek zycia ,a nie ulegają alkoholwi i narkotykom ,to na 100% jestem pewna ,że wydarzą sie okoliczności ,które odwrócą Wasz los i dla Was tez zaświeci światło.
Pemietaj ,ze u tych moich znajomych trwalo to wiele lat i dochodzily dodatkowe problemy z podwyzszaniem odsetek ,z choroba siertelną syna.z tym wszystkim musieli sie uporać i stawic czoło .Ja wierze w to mocno Bianko ,ze los sie odwróci ,wierzę i gwarantuję Ci to ,tlyko nie wiem kiedy to sie stanie i ile jeaszcze przed Tobą .Ale jak tylko możesz to staraj się szukać dobrych ,pogodnych stron tej sytuacji ,niech to bedą chwile,mgnienia oka ,jakis zapach ,kolor.Wszystko jedno..............coś czym bedziesz budowac swoja radosc i nadzieję .nawet chwila usmiechu do promieni słonca niech będzie kapitalem ,ktory bedziesz zbierać dla siebie i męza.
Trudno wam jest i dlatego powstaja rózne konflikty ,ktore w sytuacjio bardziej komfortowej moglyby nie mieć w ogole mioejsca.A jednak oboje jesteście w napieciu i ono znajduje rozne ujscia ,nawet w postaci jaka ostatnio opisalas ,ale to piekne ,ze maz zdaje sobie sprawę ,po twojej rozmowie i chce to zmienić .to też nadzieja .
Bianko,ja wiem ,ze bedzie lepiej ,bo nigdy nie jest tak ,że tylko problemy i dno emopcjonalne.................naprawdę życie przynosi zmiany

POWODZENIA
impresja
 

Postprzez Bianka » 21 lip 2009, o 00:05

---------- 00:00 21.07.2009 ----------

Chciałam dodać ze moj mąż wymyślił zeby poddac sie hipnozie, zeby zwalczyc swoja agresje, co myslicie o tym? to dobry pomysł? slyszałyscie cos o na ten temat czy dziala i czy jest bezpieczne?

---------- 00:05 ----------

Dziękuję impresjo za tą kropelkę nadzieji, chcę mocno wierzyć ze to sie wszystko jeszcze zmieni..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez impresja » 21 lip 2009, o 00:12

Bianko ,nic tak nie daje nadziei ,jak rzeczywiste historie ludzi ,którzy mieli potwornie pod gorkę ,a jednak dali radę i cieszą się lepszym życiem.Uwierz mi znam takich co najmniej około 30 przypadków.
hiponza ma rozne opinie............jezeli se. nie boi ,ze go inaczej zaprogramuje ,to dlaczego nie.
Ale czy robił badania? czasem podwyzszony nadmiernie poziom jakiesgos hormonu powoduje napady agresji i to jest naprawdę poza kontrolą człowieka .i jezeli sie to wyrówna to jest o wiele latwiej poradzić z tym sobie.przecież on tego nie chce ,a wiec i sam cierpi i sie meczy.a chcialby uzyskać spokój wewnętrzny.może jednak badania poziomu hormonów ,i minerałow. Jesty przepracowany ,wiec moze mu spadać poziom magnezu .Warto podać magnez bo to budulec ukladu nerwowego ,a latwo sie wypłukuje z organizmu pod wplywem stresu ,viezkiej pracy i kawy ,coli i innych używek .Spij spokojnie
impresja
 

Postprzez Bianka » 21 lip 2009, o 00:19

Hmm nie pomyślałam o hormonach..wiesz moze o jakie dokladnie hormony chodzi? o magnezie tez juz mowil, muszę koniecznie zakupic magnez...nie odzywia sie dobrze, jest przemeczony i zestresowany, a cola to jego ulubiony napój:/ z drugiej strony jesli to bylby tylko magnez to chyba byloby zbyt proste:( choc nie zaszkodzi go uzupelnic:)
Jesli chodzi o hipnoze to wlasnie ja sie boje tego zaprogramowania jakiegos innego, moze to jednak zbyt niebezpieczne :/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez impresja » 21 lip 2009, o 00:24

nie wiem o jakie może chodzić u mężczyzny ,ale uwierz mi ,że czasem są tak podwyzszone ,że czlowiek sam sobie nie daje rady i nei wie dlaczego.
cola bardzo wyplukuje magnez i ciągly jego niedobor powoduje depresje,nerwice,i ciagle zmeczenie ,jezeli mąż tak duzo pracuje to wskazane byłoby w miare możliwosci zdrowe odzywianie i koniecznie ucupelnianie magnezu.Dobry jest asparginian bo ma podwojna dawke i ma też potas .poras jest budulcem serca i też lubi szybko uciekać.
Pomysl o hormonach ,bo czasem coś malego moze powodowac duze zaburzenia. Tak tylko sugeruję ,bo terapia terapią ,ale jak to jest nie w porządku to zeby nie wiem jak sie starał to pewne zachowania sa poza nim.
dacie radę ,powolutku ,ale dacie
impresja
 

Postprzez flinka » 21 lip 2009, o 01:09

Nadmiar adrenaliny? Może tak być, impresja ma rację.

Nie wiem niestety za wiele o hipnozie i o tym czy jest skuteczna w leczeniu agresji. Ale możecie poszukać literatury na ten temat. Ważne, by nie trafić na jakiegoś oszusta, sprawdźcie czy to faktycznie jest certyfikowany psychoterapeuta.

Jutro napiszę jeszcze, dobrej nocy!
Ostatnio edytowano 21 lip 2009, o 01:26 przez flinka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez impresja » 21 lip 2009, o 01:16

flinka ,ciekawe ,dlaczego wyczyśilaś zdanie ,ktore napisałaś ..."impresja ma rację?" Po zdaniu "Może tak być "
impresja
 

Postprzez flinka » 21 lip 2009, o 01:25

Widzę, że wszystko wynukasz. :wink: Dlaczego? Hm... To trochę głupie. :wink: Pomyślałam, że jakoś Ci się to nie spodoba. Sama nie wiem skąd takie poczucie. Zmieniam tak jak było, bo tak chciałam napisać. :)
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Bianka » 21 lip 2009, o 14:02

A więc udało się, mój mąż skończy dzis pracę wczesnie, jak normalny człowiek nareszcie, zadzwonił do terapeuty....dzis terapeuta nie ma czasu:(
normalnie wziąść tylko i skoczyć...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez wera » 21 lip 2009, o 22:55

Bardzo mi przykro Bianko. A wykorzystałaś okazję i choć trochę pobyłaś z mężem, porozmawialiście?
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 384 gości