Chyba też bym ją i graty wywiozła, coby mieć pewność że się sprawa nie będzie wlokła. Pomyśl Ave, odzyskasz pełnię władzy nad pilotem, zmywarką i wszystkimi pomieszczeniami... suuuper wizja
A żeby nie było powtórki z rozrywki to może zanim się wdasz w jakiś nowy związek popracuj nad tymi słabymi miejscami swoimi, żeby takie słabe nie były. Tak sobie wyobraziłam, ze ktoś mi próbuje dowalić twierdząc, że jestem niekobieca, niezaradna, fatalna jako matka oraz niefachowa. I wyszło mi na to, że clue imprezy jest w tym, jak ja sama siebie postrzegam oraz na ile daję sama sobie prawo do bycia niedoskonałą. Jesli dla kogoś jestem "niekobieca" to ten ktoś ma problem, bo ja się kobietą czuję na 1000%. Niezaradna - bywam w pewnych sytuacjach i tam się staram nie pchać. Niefachowa - jak wyżej. Kompletnie mi wystarcza że w iluś obszarach jestem zdecydowanie fachowa i w iluś następnych trzymam przyzwoity średni poziom, nie aspiruję do bycia nadczowiekiem. Itd.
Co do zrzędzenia, wałkowania i wielokrotnego argumentowania - to wkurza. Im dłużej zrzędzisz, gderasz, wałkujesz i argumentujesz tym gorzej, zamiast efektu spodziewanego uzyskujesz odwrotny, zależnie od osoby albo wkurzenie jawne oraz agresywne czynnie albo wycofanie i ucieczkę. Uwierz starej zrzędzie, to jest kompletnie nieefektywna technika.