KATKA napisał(a):mogą sie zdarzać chwile zwątpienia i wiekszej słabosci...ale na razie to chwilami tylko jest u Ciebie nadzieja i troche siły...porpoacuj zeby było odwrotnie...
ja bym Cie usilnie namaiwała do jakiegoś zajecia...jakiegokolwiek...
a kiedy jedziesz?
Dzwoniec napisał(a):Byłam na pierwszym spotkaniu. Głównie ja mówiłam. Ona słuchała. Opisałam jej co się dzieje i co się ze mną dzieje. Powiedziałam że podjełam decyzję o rozstaniu wczoraj. Spytała czemu skoro nie byłam na to gotowa. Powiedziałam to co mi Katka uświadomiła. No i moja psycholog stwierdziła że to dobry wybór. Powiedziała też ze to jest taki etap naszej znajomości z ukochanym, że może nie jestesmy juz razem, ale to co się dzieje wcale nie oznacza końca (bo ja to tak okresliłam że to koniec). No i zapytała czego oczekuje i uslaiłyśmy że na przyszłym spotkaniu się mną zajmiemy. W piątek mam kolejne spotkanie.
Po terapi (on miał w tym samym czasie swoja) zadzwonił do mnie. Zapytał jak się czuje. Powiedział że on po swojej czuje się tak sobie. Że owszem powiedział jej na początku że się rozstaliśmy, ale dziś zajmowali się jego innymi problemami. O nas było tylko tyle, że stwierdziła ze to dobra decyzja, bo teraz ani on ze mną ani nikt nie byłby z nim szczęśliwy. I że to dobrze ze mój ukochany (musze go tu jakoś nazwać) ma świadomość że co do nas będzie miał teraz mega różne odczucia i dobrze że wie że jeżeli ma do mnie wrócić to ma być tego pewny i nie może to być chwilowa chęć. Powiedział mi też że:
- ona stwierdziła że jest w nim tyle smutku i żalu duszonego wcześniej w sobie że aż jej jest przykro i mu współczuje,
- że jego terapia długo potrwa i ona da mu zniżke czy też w ratach bedzie jej płacił (on chodzi prywatnie),
- on stwierdził że boi się że niektórych rzeczy nigdy nie zmieni i sobie z nimi nie poradzi
- że dusił w sobie dużo rzeczy, emocji i uczuć przede mną (nie wie czemu tak robił i ona też nie wie)
- odnośnie nas to on czuje odrobinkę ulgi, bo nie będzie musiał zamartwiać się o uczucia do mnie, taki 1 problem mniej na głowie i będzie mógł zając się sobą,
- stwierdził też że musi sobie najpierw w głowie poukładać i dużo w sobie zmienić,
- ma też znaleźć sobie dużo różnych innych zajęć np sport itd żeby wyładowywać złość i negatywne uczucia,
- znów powtórzyl że to nie moja wina i przeprosił za to wszystko co się dzieje.
Czuję się lepiej jak wiem co się u niego dzieje i jak mi tłumaczy co się stało. Co nie znaczy że się dobrze czuję. Nadal jestem bardzo nieszczęśliwa
Iliada napisał(a):Jesteś zupelnie sama czy osoby które teraz Cię otaczają nie są Ci tak bliskie by to spełnić?
Iliada napisał(a):Z drugiej strony skoro tak się dzieje to może ta decyzja była zbyt szybko podjęta? Przemyślałaś ją naprawdę ze wszystkich stron przeciw i za?
Iliada napisał(a):Tak o wyjeździe. Bo skoro mówisz a raczej piszesz, że nie masz tam nikogo kto by Cię przytulił, wspierał psychicznie i rozumiał to wyjazd był podróżą ku Twojej samotności.
Iliada napisał(a):Niektórzy potrzebują pobycia ze samym sobą, ale skoro Ty czujesz się nie zrozumiana i niewspierana to uważasz, że dobrze zrobiłaś podejmują decyzję, że zdasz się na samą siebie? Naaprawdę czujesz się na to gotowa?
Iliada napisał(a):Tak naprawdę nie musisz być całe życie sama. Dlaczego tak uważasz? Moim zdanie to od nas zależy czy tak jest czy też nie. My sobie dobieramy przyjaciół i znajomych. Mi się wydaje, że nie jesteś typem samotnika. Według mnie potrzebujesz przyjaciół.
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 299 gości