mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez Szafirowa » 14 paź 2008, o 12:26

No to ja jak zawsze przewrotnie zapytam się:
- To jak chciałaś Nano przeżyć całe Wasze wspólne życie ?
Bez kontaktów z jego byłą żoną i dzieckiem ?
A cobyście z nimi zrobili ?

Udawali, że ich nie ma i nigdy nie było ?
Jak uniknęłabyś tych kontaktów ?

Przecież to naiwność wierzyć, że jeśli coś się skończyło (jego małżeństwo) to nie istnieje ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 14 paź 2008, o 12:50

tak ewa! żabę zjadłam, przynajmniej na pokaz z pełną godnością. On twierdzi, że nie było po mnie widać stresu. I, że jak ja tak przeżywam stres, to nie jest źle. Myślę też, że zachowałam zdrowy rozsądek. Nie uciekłam. Nie obwieszałam się na nim. Nie nawiązywałam kontaktów z dzieckiem na siłę (uśmiechnęłam się kilka razy do małego, bo lubie dzieci, a on jest sympatyczny, ale to tyle). Starałam się zachować maksymalnie neutralnie (jak koleżanka) i naturalnie. No z tym drugim to może trochę gorzej, bo chciałam pójść pod scenę w pewnym momencie, a nie zrobiłam tego. On, potem powiedział, że trzeba było powiedzieć, to wziąlby małego na barana i poszlibyśmy we trójkę. Ale moim zdaniem, to byłaby trochę "scena", więc przemilczałam swoją chęć.
Ewka, ale on nie powiedział, że chciał mnie oszczędzić! Dlaczego? Masz jakąś teorię na ten temat? Przecież spokojnie o tym z nim rozmawiałam. To byłaby okoliczność łagodząca. Pewnie, że wiedząc bym się stresowała i może wcale bym nie poszła? hehe pewnie jak bym wiedziala, to wcale bysmy sie nie spotkały, a stres były też cały czas i zabawa też na pokaz.

Oczywiście Szafirowa, że nie miałam zamiaru udawać, że żona i dziecko nie istnieje! My normalnie rozmawiamy na te tematy. Czasami doradzam mu jak postępować z dzieckiem albo sugeruję jak uniknąć spięć z żona (ona bywa wulgarna). Wiem, że żona jest częścią jego życia. Ma sporo również dobrych wspomnień. Co do dziecka, to wogóle nie ma dyskusji. Ja lubię dzieci, akceptuję jego dziecko i miałam nadzieję, że się kiedyś poznamy. Nie chcę mu nigdy zastępować matki, ale myślałam, że jakoś tam się ułożą realcje również z dzieckiem. Ale widywanie dziecka, to raczej co innego niż widywanie żony??? Poza tym my znamy się 3 miesiące. Dopiero co nakreślamy realacje miedzy sobą. Nie czas i nie pora na poznawanie jego byłej rodziny! Stąd mój stres.

Poza tym, dla mnie najtrudniejsza jest kwestia manipulacji. Manipulował czy nie?

Po raz conajmniej drugi mam ochotę uciekać! Wiedziałam, że będzie trudno, ale czy musi być AŻ TAK trudno i to RAZ W TYGODNIU?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 15 paź 2008, o 06:35

nana napisał(a): Ewka, ale on nie powiedział, że chciał mnie oszczędzić! Dlaczego? Masz jakąś teorię na ten temat? Przecież spokojnie o tym z nim rozmawiałam. To byłaby okoliczność łagodząca.

Może z tego samego powodu, dla którego nie powiedział głośno i wyraźnie, że się zaangażował, a co do czego masz 100% pewność. Sądzę, że mężczyźni prowadzą swoją jakąś tam (świadomą lub nie) - politykę. I tyle. Dopatrywanie sie w tym manipulacji byłoby (moim zdaniem) grubą przesadą... a jeśli rzeczywiście to manipulacja - to w jakim niby celu?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 15 paź 2008, o 09:23

Oj, ewa, skąd ty to wszystko wiesz?:) Całe szczęście, że to cecha ogólnomęska z ta "polityką"! Zapytałam go wczoraj, czy nie może przynajmniej powiedzieć "Przepraszam, że naraziłem cię na stres. Nie pomyślałem" i zgadnij co powiedział? "Nie umiem się przyznać!":) No to ja już wierzę, że do oszczędzania mnie też by się nie przyznał.

Co do "teorii manipulacji", to uważałam, że może posłużyłam jako narzędzie do udowodnienia żonie, że on o niej nie myśli i potrafi się świetnie bawić z kimś innym, albo chociażby samemu sobie, że ma w nosie jej obecność i potencjalną możliwość spotkania. No dobra, to trochę naciągane, wiem:)

Nie drążę już tematu. Wygadałam się jeszcze wczoraj (męczyłam kaczora, ale on to jakoś nieźle znosi) i wreszcie stres zszedł. Apropo's męczenia kaczora opowiedział mi kolejną bajkę (kurcze fajne te jego bajki!):
Turysta zgubił się w lesie i krzyczy w niebogłosy "Pomooocyyy! Pomooocyy!". Tymi krzykami obudził niedzwiedzia. Niedzwiedź zły przeciąga się, ale krzyki nie ustają, więc podchodzi do turysty i pyta "Czemu tak krzyczysz?". Turysta: "Zgubiłem się w lesie, myślałem jak będę krzyczął, to ktoś usłyszy i mi pomoże...". Miś na to: "No i ja usłyszałem twój krzyk i co pomogło ci to?!!!"

Ale mi wygadanie się pomogło!:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 15 paź 2008, o 11:05

nana napisał(a):Oj, ewa, skąd ty to wszystko wiesz?:)

Życie Moja Droga, życie;)
Teraz będę uszczypliwa... nie złość się;) Dlaczego miał Cię przepraszać za narażanie na stres, skoro WIEDZIAŁAŚ I WIESZ, że jest żona (co prawda ex, ale jest) i taka konfrontacja MUSIAŁA kiedyś nastąpić? Ustaliłyśmy (Ty i ja), że nie mówiąc Ci wcześniej - w sumie Cię oszczędził. Więc za co miałby Cię przeprosić?


Co do "teorii manipulacji", to uważałam, że może posłużyłam jako narzędzie do udowodnienia żonie...

A dlaczego takiego dylematu nie miałaś, wchodząc w "układ"? Przecież funkcja "układu" niejako z marszu jest zgodą na przedmiotowe traktowanie... ja tutaj widzę po prostu brak konsekwencji. Lub wybiórcze podchodzenie do spraw... żeby moje było mojsze, czy co? Nie rozumiem.

Bajka jest fajna, uśmiałam się
:haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 15 paź 2008, o 13:01

ewka napisał(a):Dlaczego miał Cię przepraszać za narażanie na stres, skoro WIEDZIAŁAŚ I WIESZ, że jest żona (co prawda ex, ale jest) i taka konfrontacja MUSIAŁA kiedyś nastąpić? Ustaliłyśmy (Ty i ja), że nie mówiąc Ci wcześniej - w sumie Cię oszczędził. Więc za co miałby Cię przeprosić?

to nie tak! my (ty i ja) ustaliłyśmy, ale on nie!:) sytuacja wyszła może niespecjalnie, ale mnie naraziła na sporą nerwówkę, a On w sumie zataił pewne informacje. Już odpuściłam, skoro z uśmiecham niegrzecznego chłopca przyzał, że może i by przeprosił, ale to oznaczłoby przyznanie się do winy, a tego nie potrafi (męska duma oczywiście w domyśle mu zabrania). Niech już nie przeprasza.

ewka napisał(a): A dlaczego takiego dylematu nie miałaś, wchodząc w "układ"? Przecież funkcja "układu" niejako z marszu jest zgodą na przedmiotowe traktowanie... ja tutaj widzę po prostu brak konsekwencji. Lub wybiórcze podchodzenie do spraw... żeby moje było mojsze, czy co? Nie rozumiem.

Trudne pytania. Nie myślałam nigdy o naszym "układzie", że on ma komuś coś pokazać (np. żonie). Nie brałam tego aspektu pod uwagę.

I wybacz, ale nie zgodzę się z tym, że jeśli ludzie wchodzą ze sobą w jakąś niestandardową relację (układ), to od razu znaczy, że zgadzają się na przedmiotowe traktowanie. Moim zdaniem mamy dla siebie więcej szacunku i tolerancji niż niejedna para, która przysięgała sobie miłość po grób przed ołtarzem. Jak już podkreślałam nie raz nasz związek (ok, jak chcesz napiszę układ) funkcjonuje jak normalny związek poza tym, że nikt nikomu z maślanymi oczami nie mówi "kocham cię". <tupię nogą>
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Szafirowa » 15 paź 2008, o 13:09

Oj Nana ... :D
A Ty dalej swoje :wink:
Niekoniecznie w "normalnym związku" partnerzy zawsze mówią kocham cię z maślanymi oczami !
Nie utożsamiaj tego aż tak bardzo ze sobą.
Tak jakby szyderstwo przebijało z Twoich słów ....
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 15 paź 2008, o 15:33

no tak, znów wyszły moje "krzywe" dotychczasowe doświadczenia!:) szyderstwo jest i dotyczy większości moich ex.

chyba w sumie niepotrzbnie chcę koniecznie nazwać "Nas" normalnym związkiem...

zastanawiam sie teraz trochę nad "przesuwaniem granic", "czerwonymi lampkami" i "myślach o ucieczce". po trudnych chwilach myślę, czy nie następuje któreś z tych zjawisk. nie chcę tego. ten problem mam zamiar zanieść na terapię. podejrzewam, że mam też kłopot z wyszukiwaniem "niedostępnych partnerów". jeszcze wyjdzie na to, że bardziej się boję zaangażowania niż mój "przyjaciel"?
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 15 paź 2008, o 15:57

nana napisał(a): to nie tak! my (ty i ja) ustaliłyśmy, ale on nie!:) sytuacja wyszła może niespecjalnie, ale mnie naraziła na sporą nerwówkę, a On w sumie zataił pewne informacje.

Śmiem twierdzić, że każda sytuacja, w której tę żabę trzeba by było zjeść (bo kiedyś trzeba by ją zjeść, no niestety) - każda byłaby nerwowa i niekomfortowa. Wyobrażałaś sobie to jakoś specjalnie? Jak? Jak musiałaby ta konfrontacja wyglądać, być poczuła pełen luzik?

nana napisał(a):Trudne pytania. Nie myślałam nigdy o naszym "układzie", że on ma komuś coś pokazać (np. żonie). Nie brałam tego aspektu pod uwagę.

Ja się w tym miejscu bardziej skupiłam na "używaniu".

Dla mnie nazwa układ jest jednoznaczna... co nie znaczy, że ludzie się nie szanują i że z tego nie może "zrobić się" coś więcej - czego z całego :serce2: życzę
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 15 paź 2008, o 16:23

a Wy jeszcze o tym ??? ......... :?
sikorkaa
 

Postprzez nana » 15 paź 2008, o 16:29

a dla mnie "używanie" i szacunek się wykluczają. o ile dobrze cię Ewo zrozumiałam... bo nie mam znów pewności?:)

układ to tylko nazwa, tak samo jak małżeństwo czy związek - ważne co jest w środku... zakładając, że "układ" narzuca przedmiotowe traktowanie, to małżeństwo narzuca miłość? a związek - wierność?

sikorko, obiecuję więcej nie spierać się o semantykę! :)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 15 paź 2008, o 19:32

nana napisał(a):a dla mnie "używanie" i szacunek się wykluczają. o ile dobrze cię Ewo zrozumiałam... bo nie mam znów pewności?:)

Dla mnie nie - ponieważ układ jest umową, w której oczekiwania są określone i realizowane - np: że będziemy siebie wzajemnie używali do zaspokajania potrzeb seksualnych, będziemy spędzać jakiś i jakoś tam czas, nie dajemy sobie prawa do wchodzenia "za bardzo". Można powiedzieć - będziemy się wzajemnie używali do tych właśnie rzeczy - ty używasz mnie, ja ciebie. Dotrzymywanie umowy jest tym właśnie szacunkiem - wszak się z niej wywiązujemy zgodnie z tym, co zostało powiedziane.

Faktem jest, że to się nijak ma do definicji miłości... stąd też (dla mnie) jest ogromna różnica jest między związkiem a układem. Fakt następny... mam wyczulenia na słowa, stąd może wychodzę na czepialską;))

nana napisał(a):małżeństwo narzuca miłość? a związek - wierność?

Miłość to "jestem dla ciebie", a nie - "jesteś dla mnie, bo cię potrzebuję". Taki drobiazg.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 15 paź 2008, o 20:43

gawoli wyjaśnienia u nas obowiazują dwie zasady:
1) nie zostawić się nigdy w potrzebie (z problemem)
2) nie zrobić sobie krzywdy

pozostałe kwestie (wspólnego czasu, łoża, finansów etc.) są nieusystematyzowane i nierozliczane.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 16 paź 2008, o 00:45

Pod prysznicem rodzi się czasem w człowieku geniusz:

***
Ponieważ Nana jest z Lublina
czasami wygląda jak konkubina
W domu ma rozwodnika
z którym chętnie się bzyka

Wcale jej za to nie grozi ekskomunika

***

http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2922
:buziaki:


Spieprzyłam, chyba za gorący prysznic był...miało być:

***
Ponieważ Nana jest z Lublina
czasami wygląda jak konkubina
W domu ma rozwodnika
z którym chętnie się bzyka

I ciało swe dziko wygina
***

żeby się rymowało AABB A , ehhh...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez Sanna » 16 paź 2008, o 09:39

Wielorybico, jesteś genialna ! :D
Co za przypływ weny!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości

cron