Chcę ,aby wrocil . Zrozumialam ,ze mozna inaczej zyc ...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 30 lip 2010, o 19:30

Nie mam zamiaru zmieniac swojego charakteru , nie mam sobie nic do zarzucenia. Chce natomiast zmienic moje podejscie do roznych sytuacji i moje zachowania.
Filemon , nie tędy droga.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 20:01

ladybird, jeśli nie zmienisz na przykład takiej cechy swojego charakteru która popycha Cię do prób uzyskania lub nawet domagania się w bardzo szybkim tempie miłosnej deklaracji (i płynącego stąd zapewne poczucia bezpieczeństwa), to będzie to miało negatywny wpływ, moim zdaniem, na Twoje szanse nawiązania wartościowej więzi uczuciowej i partnerskiej...

(pozostaje ciekawym pytaniem, według mnie, jaka to cecha? jak nazwać tę tendencję i pożyteczne też byłoby zaobserwować w Tobie mechanizm jej funkcjonowania)

podobnie, jeśli nie zmienisz cechy, która sprawia, że kiedy pragniesz związku, to przymykasz oczy na sygnały, które płyną z zachowania partnera, świadczące o tym, że nie spełnia on wielu Twoich oczekiwań, że pod różnymi względami nie pasuje do Ciebie i nie da Ci tego, czego pragniesz... (nawet jeśli pod pewnego rodzaju naciskiem, mniej lub bardziej subtelnym, zdecyduje się Twoim partnerem zostać...)

nie wiem, może się ze mną nie zgodzisz, może widzisz te sprawy inaczej, ale ja tak to postrzegam...

p.s.

jeśli chodzi o "zarzucanie sobie" czegoś, to nie warto, bo takie samooskarżenia dostarczają zazwyczaj bólu wewnętrznego a nie motywują do działania... warto natomiast, moim zdaniem, rozpoznać własne słabe punkty i mechanizm ich działania a następnie szukać drogi do zmian i przekształcenia tego co w nas samych nie jest dla nas korzystne...

p.s.2

powtarzanie sobie w kółko, że wszystko będzie dobrze a ja jestem świetny i mam tylko same mocne punkty wydaje mi się naiwne i szkodliwe dla nas samych, bo nie dopuszcza do sensownej obserwacji i skorzystania z niej w celu wewnętrznych przemian...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 30 lip 2010, o 20:19

---------- 20:12 30.07.2010 ----------

Filemon , przeciez zadnej deklaracji sie nie domagalam w szybkim czasie. Nigdy.
W poprzednim zwiazku otrzymalam ją niemal od razu , zreszta tak bylo w kazdym, poza ostatnim, zanim sama bylam na nia gotowa.
W ostatnim spytalam sie o uczucia chyba po pol roku , kiedy zacząl mowic o wspolnym zamieszkaniu. Chyba wtedy mam prawo ? Wcale nie byla to desperacja, nawet chcialam odejsc ,ale on walczyl o mnie i wytlumaczyl , ze to inaczej wyglada z jego strony.
Bylam wyjatkowo ostrozna w tym zwiazku , przepisowy rok , zanim decyzja wspolnego zycia.
Nie mam sobie nic do zarzucenia jesli chodzi o przebieg swojego ostatniego zwiazku , swoje zachowania , swoja ostroznosc.
Sprawdzalam go ze wszysykich stron ,ale byl odpowiedzialny, dotrzymujacy zlowa, nigdy mnie nie oszukal ,zawsze sluzyl pomocą i chcial byc ze mna.
Wiec...
Nie ma porownania do zwiazku z R,. szalonego , kiedy po kilku tygodniach byla decyzja bycia ze soba, bez poznania osoby.
Tym razem dmuchalam na zimne . a zakochalam sie dopiero niedawno .
I co Ty na to , Filemon ?
Tak mi sie wydaje, ze ta ocena jest mocno naciągana.

---------- 20:19 ----------

Jestem pewna, ze mam pewien problem ze soba i stad wyniknelo kryzys w moim zwiazku.
W pewnym momencie boje sie , zaczynam odpychac partera, choc nie mam mu nic do zarzucenia , tak naprawde. Idealow nie ma, a ten pan jest naprawde ok.
Zawsze byl przy mnie i do tej pory jest , jak go potrzebuje.
Dobrze nam ze soba, trudno sie przyczepic , idealow nie ma przeciez.
Mogly byc bardziej otwarty itp , ale to bez sensu , przeciez to facet , trudno sie w facecie doszukiwac kobiecych cech .
Odwalilo mi , mam do siebie zal , realnie mysle i szkoda mi tego .
Stad moje proby naprawienia.
Nie dziwie mu sie, ze sie boi. Nie byl w komfortowej sytuacji , a ma zle wspomnienia z malzenstwa i ma prawo sie obawiac.
Wiem ,ze zrobilam zle i nie chce tego powtarzac, umowilam sie na poniedzialek do psychologa , specjalisty od powtarzajacych sie zlych relacji w ziwazkach.
Musze zrozumiwc , czemu odrzucam nawet wartosciowego partera, czemu mnie wkurza. Czemu nie akceptuj innosci ?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 20:37

Ladybird napisał(a):Nie mam sobie nic do zarzucenia jesli chodzi o przebieg swojego ostatniego zwiazku


Ladybird napisał(a):Odwalilo mi , mam do siebie zal , realnie mysle i szkoda mi tego .
Stad moje proby naprawienia.


tu chyba widać w Twoich wypowiedziach sprzeczność - podobnie jak w zachowaniach w relacji z partnerem...

aha, mówisz, że nie usiłowałaś uzyskać deklaracji, ale przecież będąc u niego cały czas byłaś nastawiona na uzyskanie z jego strony deklaracji, która by Cię uspokoiła i pozwoliła poczuć, że wiesz na czym stoisz...

Ladybird napisał(a):Musze zrozumiwc , czemu odrzucam nawet wartosciowego partera, czemu mnie wkurza. Czemu nie akceptuj innosci ?


dobry pomysł, moim zdaniem! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 30 lip 2010, o 20:56

Nie mam sobie nic do zarzucenia jesli chodzi o ostroznosc, ocene partnera i za szybkie angazowanie sie. To co bylo juz , kiedy postanowilismy mieszkac razem ,to owszem , mam problem .
ilemon , trudno podejmowac decyzje o wspolnym mieszkaniu ,tym bardziej jesli sie to wiąze z zmiana zycia ( rozne miasta, praca ) , kiedy intuicja mowi ,ze cos jest nie tak ,jesli chodzi o uczucia. Nie widze nic zlego w tym ,ze sie spytalam ,bez scen , bez jazd. Mam jego smsy do dzis, kiedy napisal ,ze mam racje, ze on zostal w tyle w budowaniu naszego szczęscia , mimo ,ze mu zalezy . Sam nie rozumie dlaczego ,ale mial nadzieje , ze jak ja bede wioslowac, on sie po pewnym czasie przylączy.
Jego slowa, a za dwa tygodnie powiedzial ,ze zrozumial ,ze mnie kocha. Bez zadnych naciskow. Pisalam o tym problemie na forum , z nim rozmawialam raz.
Nie widze tu swojego bledu , uwazam ,ze zachowalam sie dojrzale. To byl jego problem , moj byl juz po zamieszkaniu wspolnym, choc wczesniej byl wielokrotnie u mnie, byl nawet dwa tygodnie i bylo ok. Tym razem mi odwalilo wlasciwie od razu . Nawet nie czulam radosci z jego przyjazdu .
Wczesniej to nawet plakalam jak wyjezdzal. Nie wiem czemu ? Co jest we mnie ? Jak przyczyna jest tego zachowania ?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 30 lip 2010, o 20:59

A co dzieje się teraz? On przecież wyjechał. Z tego co pisałaś powiedział, że nie widzi tego związku.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 30 lip 2010, o 21:15

Trudno powiedziec, czy nie widzi . Rozmawialismy wczoraj dwie godziny , on po prostu poczul sie odepchniety , niekochany.
On boi się, ze ja tak mam zawsze, ale ja tak nie mam. Mam tylko czasami , chyba ze partner jest dupkiem , to moze moja samoobrona przed nieodpowiednim zwiazkiem. Moze utrwalilam w sobie ten lęk ?
Teraz szybko zrozumialam ,ze nie t ędy droga, ze robie mu krzywdę i zmienilam nastawienie, ale on juz bala sie i wystarczylo droczenie sie o ogladanie Faktow , kiedy podjal decyzje o wyjezdzie.
To jest czlowiek w ktorym malo emocji , wszystko analizuje. Nie oceniam ,co lepsze, ostatecznie to facet . ma prawo , a ja mam prawo do emocji , zlych dni , hormonow. On tego nie rozumie , ze to chwilowe.
Chociaz wczoraj powiedzial ,ze wlasciwie to chcialby byc ze mna, ale boi sie ,ze bede taka, jak byla te dwa tygodnie.
Po rozmowie stwierdzil ,ze jest o duzo bardziej nastawiony optymistycznie do naszego zwiazku i szans jego powodzenia.
mam przeczucia, ze mogloby nam sie udac, wystarczy troche wzajemnego zrozumienia. w sume to uzupelniamy sie, owszem mamy jakies zle doswiadczenia. Ktoz ich jednak nie ma w naszym wieku?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 21:24

ladybird, z tego co czytam, to wychodzi mi na to, że obydwoje jesteście ludźmi mającymi problem z bliskością i skłonność do takiego "tańca" na zasadzie dwa kroki do przodu a trzy do tyłu... - może to jest początek jakiejś "nitki do kłębka"...?

powiem Ci, że na mój ROZUM, to wydaje mi się, że jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze... będziecie odstawiać takie "neurotyczne tango"... ale INTUICJA podpowiada mi, że może jednak stanie się cud i odważycie się obydwoje na prawdziwe zbliżenie...? choć nie wiem czy to nie są podszepty oparte jedynie na pobożnych życzeniach i na tym, że i ja sam chciałbym, żeby tak się stało w moim życiu...

ciekawi mnie jak to potoczy się dalej - czy rozum i doświadczenie podpowiadają mi trafniej czy jakiś rodzaj odczuć, które dopuszczają jakby wbrew logice myśl o tym, że jest szansa na powodzenie... ano przekonamy się z czasem... :)
Ostatnio edytowano 30 lip 2010, o 21:44 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 30 lip 2010, o 21:37

Moze masz racje ,Filemon.
Na razie jest rozejm , rozmawiamy ,ale obojętnie, juz nie o nas. Ja nie zaczynam , on nie lubi . Czekamy . On wczoraj powiedzial ,ze wlasciwie to co to szkodzi sprobowac, najwyzej stracimy trochę czasu.
Na tym stanęlo , dalej nie pytam . Tez juz jestem zmęczona.
Dzis troche pogadalismy o tzw. dupie maryni .
ja , jak to ja chcialabym zalatwic sprawe i wiedziec. Trudno mi zrozumiec facetow i i ch inne poczucie czasu.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez biscuit » 30 lip 2010, o 21:53

Ladybird napisał(a): Trudno mi zrozumiec facetow i i ch inne poczucie czasu.

Lady, nie generalizuj

trudno Ci zrozumieć TWOJEGO pana i JEGO poczucie czasu
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 21:55

Ladybird napisał(a): On wczoraj powiedzial ,ze wlasciwie to co to szkodzi sprobowac, najwyzej stracimy trochę czasu.
Na tym stanęlo , dalej nie pytam .


No, ale o co tu dalej miałabyś pytać...??

Stać Cię na przyjęcia takiego punktu widzenia, jak On? - że uda się, albo nie uda - jak się uda to fajnie a jak się nie uda i się rozejdziecie, no to właściwie co to szkodzi, najwyżej trochę czasu pójdzie na marne? (a ja bym dodał: ale po drodze będzie też trochę przyjemności i różnych fajnych rzeczy może... :) )

Jeśli Cię stać - to próbuj i nie ma o co więcej pytać chyba... No bo o co?

To mogłoby być może nawet fajne wyjście w tej sytuacji... Jednak ja osobiście chyba bym się nie zdecydował, bo znam siebie i wiem, że gdyby na koniec jednak to się rozpadło, to ja bym cierpiał, szarpał się i w ogóle... :( Ale to już trzeba ocenić wedle samego siebie.

Z tym, że w ogóle taki tekst może świadczyć o Jego rozsądnej próbie "odczarowania uroku", wrzucenia na luza i próbie dania szansy na stworzenie bliskości bez lęku z góry... ALE uwaga, uwaga... może to też być manewr taktyczny i nieuczciwa zagrywka, kogoś kto chce sobie w wygodny sposób zapewnić trochę przyjemności i tego co lubi aby następnie bez zobowiązań się wycofać... Aż tak dalece nie znam tej osoby - wydaje mi się, że chyba tak nie jest w Jego wypadku, ale wykluczyć nie mogę...

Przy czym może to nie ma większego znaczenia? No bo skoro się zdecyduję, że ryzyk-fizyk, może się nie udać, no to trudno... to jakby już stwarza pewien dystans w punkcie wyjścia i pewne granice - jeśli jestem potem w stanie unieść niepowodzenie, no to... hulaj dusza i tyle! ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 30 lip 2010, o 21:57

---------- 21:56 30.07.2010 ----------

Ladybird napisał(a): To jest czlowiek w ktorym malo emocji , wszystko analizuje. Nie oceniam ,co lepsze, ostatecznie to facet . ma prawo , a ja mam prawo do emocji , zlych dni , hormonow.


kolejna generalizacja kobiety i mężczyzny

to TWÓJ FACET jest taki, jak napisałaś

i Ty taka, jak napisałaś

nie wciągaj w to innych kobiet ani facetów

---------- 21:57 ----------

Ladybird napisał(a):
Mogly byc bardziej otwarty itp , ale to bez sensu , przeciez to facet , trudno sie w facecie doszukiwac kobiecych cech .


kolejna generalizacja, podczas gdy to TWÓJ facet jest taki
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 22:01

no to prawda, według mnie, co biscuit pisze, bo faceci miewają tak zwane "kobiece cechy" - i to nie tylko homoseksualni faceci... ;-)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 30 lip 2010, o 22:06

"męskie" i "kobiece" cechy

mówmy o konkretnych cechach danych OSÓB

a nie o ETYKIETACH, STYGMATYZACJI PŁCIOWEJ
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 30 lip 2010, o 22:13

tak, ale jak już kiedyś dyskutowaliśmy... statystycznie da się zaobserwować pewne odmienności cech właściwych danej płci i są to fakty, z którymi trudno się spierać...

pewne męskie i kobiece cech charakteru czy też stylu bycia istnieją, moim zdaniem, chociaż jest to rodzaj luźnej reguły, od której zachodzą szeroko zakrojone wyjątki...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 362 gości

cron