Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez impresja7 » 20 cze 2013, o 08:43

buka_lu napisał(a):nie chciałam.. ja od miesiecy analizuję ile jeszcze worków cementu dokupić, ile wywrotek piachu i gadam z tynkarzami, hydraulikami.. elektrykami.. i przede wszystkim z urzędasami..
przez to wszystko* pogubiłam się w swoich uczuciach. :roll:
.

A mąż chory?
impresja7
 
Posty: 938
Dołączył(a): 25 lis 2012, o 11:05

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 23 cze 2013, o 23:46

Człowiek sie aktywizuje, robi wszystko co umie żeby spełnić swoje obowiązki, zeby przcować i wkładać SIEBEI , starałem sie tolerować wszystkie jej wybryki jak: niekulturalne zachowanie jak jej nie pasuje, wrzaski i narzekanie na wszystko. Zawsze uciekala od rozwiązywania problemów i zakopywała je nierozmawiając.

Tyle razy starałem sie pracować nad każdym tematem żeby go wyjaśnic, żeby nie dopóścić do tego żeby wróciuł, żebyśmy umieli sie zachować następnym razem - One tego nei rozumiala że to ważne ...

i co?

następnym razem dokładnei to samo wyszlo , dokladnei to samo nas rozwaliło .


dbałem , opiekowałem sie, pomagałem jak szastała pracami, starałem sie urozmaicić nasze życie, sporty, wyjazdy, aktywności - NIC nuda.


i co ?

panna mieszkając ze mna zaczęła odkladać na SWOJE, mimo że czasem miałem przejściowe trudności - nigdy nie chciala rozmawiać o problemach, nie zastanawiała sie skąd sie to wszystko bierze. Chciala dom. Powiedziałem że jak będzide kasa na wpłate na dom - zabierzemy sie za szukanie. Ona zmieniala prace , rzucała i podejmowała inną - w końcu trafila.

i co?

sprzedałem mieszkanie w polsce i oszcżedilem częśc pięniędy powoli bo koszty spore...


i co ?

oszczędziła sobie pieniądze po cichu i co? powiedziala że kupuje dom - SAMA


i co ?

właśnei kończy się ten dziwny okres w naszym życiu - nie będę ją powstrzymywał



... kiedyś zapytałem ją na spokojnie w okresie pokoju "jaka jest rola mężczyzny w Twoim związku?" - odpowiedziala: "do pomocy..." - nie rozumiałem teo wtedy - teraz kumam....

cudotwórcą kurde nie jestem ...




aaa - najlepsze - teraz chcę mi sprzedać meble które kupiła 2 lata temu (jak rzucala pracami raz po raz) - za jakąś bajońską cene!


oj ale mam faze!
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Księżycowa » 24 cze 2013, o 00:10

ave a na co Ty czekasz?

Bo tak na prawdę dla mnie sprawa jest prosta. Ona się raczej nei planuje zmienić z różnych powodów, bo jej tak dobrze, bo nie ma bodźca, więc decyzja nalezy do Ciebie czy zostajesz z nią tolerując te wybryki czy odchodzisz i masz spokój bez ciągłych huśtawek i idiotycznych sytuacji...
Jak dla mnie wyjścia masz właśnie te dwa, bo nic innego się tu nie zdziała a na pewno nie Ty. Nie narzucisz jej nic, nie zmienisz jej, wiec może czas podejść do sprawy krótko, realistycznie i rzeczowo a przynajmniej po trochu próbować tak do tego podchodzić powoli ale nie rozmawiąc z nią kategorycznie po raz kolejny, bo zdaje się, ze tych razów było sporo, tylko w kierunku Twoich decyzji... odchodzisz, to odchodzisz będąc nie ugiętym na jej błagania i obietnice (które będą byle Cie zatrzymać a nie jakimś postawieniem poprawy. Jak jednak zostaniesz, to wszytsko i tak wróci do normy) albo zostajesz mając świadomość jaka ona jest i jak będzie.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 24 cze 2013, o 07:29

Po pierwsze miłości nie da się kupić,
a po drugie brzmisz jak męczennik.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 8 lip 2013, o 12:24

Heyah,

Tak, na to wygląda że jestem męczennikiem - niestety nie umiem sie w jakikolwiek sposób postawić. !!!

Panna po raz kolejny robi co chce a ja nie umiem podnieść tematu że tak dalej być nie może. Jak sie tylko zbiore - to Ona wykona coś takiego że znowu wierze i próbuje naprawiać sytuacje, łagodzić nerwy i ... płacę za to swoimi.

szlag mnie trafi ...
czuje sie wykożystywany nerwowo/psychiocznie - gora/dół góra/dół
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 8 lip 2013, o 13:37

i co teraz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 8 lip 2013, o 13:47

co teraz - lipa.

Znowu - użyła swoich magicznych słów "... jak widzę to co robisz upewniam się że dobrze robię że chcę od Ciebie odejść, a ja szukam powodów żeby nie!....." - żeby było jasne : kupiłem zły jogurt ( z kulkami z nie z chrupkami).
I tu wielkei krzyki i nerwy i wpierdzielnaie złego jogurtu do lodówki. Zaraz obok innego (owocowego ) który kupiłem żeby miała różnorodność -



jestem głupi jak but ! nie wiem po co ja taki jestem .
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 8 lip 2013, o 13:53

No ja właśnie też nie wiem.
Co zamierzasz?
lecieć po następny jogurt?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez biscuit » 8 lip 2013, o 14:21

e tam
widać Ci to ganianie po jogurty z kulkami, chrupkami
aż tak bardzo nie przeszkadza
skoro ciągle z nią jesteś :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 8 lip 2013, o 14:37

.... no tak

tak - pasuje mi, jestem w stanie sporo zainwestowac w tolerowanie i buforowanie różnic między ludźmi. Ale sznuje ludzi którzy to widzą i są w stanei zrobić podobnie jak np: ja coś zrobie źle, nie zobacze czegoś, zrobie jakąś głupote, nie zamknę pierdzileonej klapy czy zapomne coś ... Oczekiwałbym kreatywnej dyskusji i tolerancji moich męskich jakiść cech.

A tu sie okazuje że im więcej daje tym więcej siię mnie nie szanuje - to GLUPIE, BEZ SENSU
c

btw. najglupsze jet to że już to przerabiałem i stąd temat wątku DeJaVu - nigdy sie tego nei naucze.!!!! To dla mnie nielogiczne, bez sensu - czemu mam kochać i być traki twardy? czemu mam NIE robić tego dla ukochanej osoby? Czemu tylko jak pierdzielne w stół - cokolwik osiągam? Czy nei można meić spokojnego życia?

c
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 8 lip 2013, o 14:42

Mozna, ale nie z taką kobietą.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 8 lip 2013, o 16:15

no tak

bardzo proste,

dziekuje
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Księżycowa » 8 lip 2013, o 18:50

ave napisał(a):
A tu sie okazuje że im więcej daje tym więcej siię mnie nie szanuje - to GLUPIE, BEZ SENSU


Dajesz, kosztem własnym i własnej godności, więc sam się nie szanujesz. Jak ktoś inny ma Cie szanować skoro sam tego nie robisz?

ave napisał(a):Oczekiwałbym kreatywnej dyskusji i tolerancji moich męskich jakiść cech.

btw. najglupsze jet to że już to przerabiałem i stąd temat wątku DeJaVu - nigdy sie tego nei naucze.!!!


Jakie to są męskie cechy Twoim zdaniem? Bo jakoś mi seksizmem zaleciało... tolerancja dla meskich cech, czyli?

A co miałoby spowodować, czy się czegoś nauczysz czy nie? Moim zdaniem masz wystarczająco argumentów, by dać sobie spokój ale Ty nie chcesz po prostu.
Gdybyś się szanował, to byś dał sobie spokój i nie marnował własnych nerwów i nie nie pozwolił obrabiać się z godności.

ave napisał(a): czemu mam NIE robić tego dla ukochanej osoby? Czemu tylko jak pierdzielne w stół - cokolwik osiągam? Czy nei można meić spokojnego życia?


A jak rozumiesz spokojne życie? Poza tym można mieć spokojne życie ale z kimś, kto chce tego samego... Twoja kobieta chyba nie chce nic zrobić dla Ciebie i żyć po prostu razem...
Ja mam wrażenie, że ciągle się łudzisz, ze Ty możesz coś zrobić, żeby ona się zmieniła.. a nie mozesz zrobić z tym nic - NIE MASZ na to wpływu...
Czemu nadal tkwisz w tym związku wiedząc to wszystko?
Rozważałeś w ogóle, ze Ty możesz odejść?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez mahika » 8 lip 2013, o 19:40

ave napisał(a):no tak

bardzo proste,

dziekuje

No proste.
Bo jej charakteru nie zmienisz,
a jak dobrze byś poszukał
to moze i znalazł swoją wymarzoną.
Obecna i poprzednia wymarzonymi nie były.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez agik » 8 lip 2013, o 19:43

Księżycowa napisał(a):Ja mam wrażenie, że ciągle się łudzisz, ze Ty możesz coś zrobić, żeby ona się zmieniła.. a nie mozesz zrobić z tym nic - NIE MASZ na to wpływu...
Czemu nadal tkwisz w tym związku wiedząc to wszystko?
Rozważałeś w ogóle, ze Ty możesz odejść?

Właśnie tak.
Albo pojmujesz miłośc którą odczuwasz w jakiś... hmmm... dziwny sposób- mierzony poświęceniem własnym. Coś, jak Don Kichot- ale wtedy nie kwęczysz, ze Ci źle, że królewna nie spełnia oczekiwań...
Albo mówisz sobie jasno, jak dorosły człowiek, który UŻYWA rozumu, a ie tylko serca i wtedy mówisz- ja tak nie chcę.

A Ty zbierasz dwie porcje z dwóc różnych postaw- altruistycznie się oddajesz, ale nie bezinteresownie ( czyli nie- altruistycznie) Chcesz miec ciastko i je zjeśc?

Na co liczysz? Na to, że panna wdzięcznośc Ci wypłaci w monecie miłości? Na zawłaszczenie poprzez zasiedzenie?
Ona Cię nie chce!
Znasz jakieś czary, żeby Cię chciała, zę się jej tak oddajesz?
Czym ją chcesz przekonac, skoro już sprawdzone, że ona tego nie chce?

Jak się chcesz od niej uwolnic, skoro tak ochoczo za podnóżek służysz?
Weźże się trochę szanuj.
Albo nie rób z siebie ofiary- jeśli właśnie tak lubisz.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości