adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 19 cze 2014, o 12:52

A jak się sam napatoczy? ;)
Czasem się zdarza :)
I co? ;) Mógłby być poważnym kandydatem, ale jako taki przecież nie będzie się pchał w relację z mężatką? ;)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 19 cze 2014, o 12:55

I ja, Beto, mam wrażenie, że jakoś mocno się zapętliłaś w tym wszystkim. Z jednej strony to Ty dyktujesz warunki, mąż się stara mniej czy bardziej udolnie spełniać Twoje oczekiwania, Ty to odrzucasz. Z drugiej, piszesz, że się go boisz.
Niby trzymasz wszystkie nitki w ręku (prawnik, ustalenia itp.), ale gdzieś w środku czekasz tylko na coś z zewnątrz, co ma się zdarzyć. Na ruch męża -- albo żeby się zmienił, albo żeby odszedł. Na pojawienie się potencjalnego innego mężczyzny, który by Cię z tej matni wyrwał. A co będzie, jeśli ani jedno, ani drugie, ani trzecie się nie wydarzy i miałoby zostać tak jak jest?
Czy wierzysz w to, że mogłabyś sama nadać temu jakiś kierunek i wziąć za to odpowiedzialność?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 19 cze 2014, o 13:30

Agik:) maloprawdopodobne zeby " napatoczyl" sie taki do matki z dwojka dzieci na karku....Zajac....W obecnej sytuacji plyne z nurtem ..sama w sobie chyba nie znajde tyle sily zeby plynac pod prad....wiec czekam co czas pokaze...
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 19 cze 2014, o 13:42

Ej no już bez przesady :)
Syn niedługo będzie dorosły, będzie miał swoje życie, może wyjedzie na studia.
Bez przesady.
Wyprostuj się, bo nie nosisz na plecach aż takiego bagażu ( mówię o dzieciach), żebyś była już na zawsze przekreślona, jako kobieta :)
Sama siebie spychasz trochę do roli takiego ( przepraszam za okreslenie, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy)- kocmołucha, co to tylko do garów i dzieci.
Rozejrzyj się i choć wypróbuj na kimś swój urok :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez mgła » 19 cze 2014, o 13:58

Agik przecież Beta dopiero co wypróbowała swój urok ,a konsekwencje tej próby ciągną się do teraz...

Zgadzam się z Zając ,pora wziąśc odpowiedzialnośc za swoje życie, moze udac się do specjalisty i przerobic żale do męża, a póżniej postanowic co dalej.
Avatar użytkownika
mgła
 
Posty: 416
Dołączył(a): 11 wrz 2013, o 21:22

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez zajac » 19 cze 2014, o 14:09

beta501 napisał(a):W obecnej sytuacji plyne z nurtem ..sama w sobie chyba nie znajde tyle sily zeby plynac pod prad....wiec czekam co czas pokaze...

Rozumiem. Ale... płynięcie z prądem też wymaga siły, a dodatkowo niewiele daje w zamian, bo nie masz celu, który sama sobie wybrałaś i wierzysz, że do niego dopłyniesz. I też jest ryzykowne, bo nurt może Cię rozbić o skały...
Może zamiast płynąć z prądem czy pod prąd spróbuj na chwilę wyjść na brzeg i obejrzeć tę rzekę z góry? Czyli spróbować jakoś wyjść z tego schematu myślenia, w którym jesteś. Myślę, że zaczęłaś już to robić... Cokolwiek zdecydujesz, ważne, żebyś zrobiła to świadomie, z przekonania...
A jak wyglądają relacje męża z córką w tej chwili? Wozi ją do tego przedszkola, poświęca jej czas? Jak bardzo Mała odczułaby ewentualną zmianę w codziennych kontaktach z nim?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez agik » 19 cze 2014, o 14:15

Mgła, ja nie widzę żadnych konsekwencji tej sytuacji z małolatem.
Bo relacje z mężem przecież nie są konsekwencjami tego, tylko - jak już- to skutkiem.
I ja nie namawiam Bety na romans, tylko staram się ją przekonać, że jej życie uczuciowe nie musi się skonczyć wraz z rozwodem, czy wiązać wyłącznie z mężem. I chciałabym ją przekonać, że nie musi się czuć taka zdeptana.

Beta, a nie jest tak, że małolat rozbudził w Tobie jakieś pragnienia?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 19 cze 2014, o 15:26

Sansevieria napisał(a):
Honest napisał(a):Rozważasz zycie z człowiekiem, który nigdy Cię nie kochał.


I tak z tego niekochania sie z Betą ożenił? Nie przesadzajmy z tym "nigdy nie kochał", skąd wlaściwie wiemy co calkiem obcy nam pan czuje/czuł do Bety, ktorą znamy wszak z forum tylko?

Ponieważ sama tak napisała. To sa jej słowa, nie moje.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 19 cze 2014, o 16:06

Beta, z takiego czekania co czas pokaze to ani chybi Ci wyjdzie, ze ktoś za Ciebie o Twoim życiu zdecyduje.
Zając fajnie to określiła, żeby zamiast płynać z prądem albo pod prąd (ciągłe zmiany "z prądem" na "pod prąd" dają efekt pływania w kołko) wyjść na chwilę z tego prądu.

Dobro dzieci to jest raczej jasne - jest to takie ułożenie relacji między rodzicami, żeby w tych relacjach nie było wzajemnej zadawnionej złości, żalu, zemsty, pokazywania sobie wzajem, odgrywania się jedno na drugim, manipulowania dziećmi i innych tego rodzaju zachowań.

Strach przed mężem - jak pisalam moim zdaniem nie zniknie w chwili rozwodu. Bo sie z uwagi na dzieci nie da całkiem zerwać kontaktu.
Lęk przed nieznanym - norma, jak jest silna determinacja do zmiany to ona go na tyle tłamsi, że da sie ogarnać, a potem to się po prostu żyje w tym zmienionym. Ale Beta, u Ciebe determinacji nie widać. Determinacja jest wtedy, kiedy "chocbym miała cale życie byc sama i sama dzieci wychować i grosza na nie nie dostać od niego i tak nie chcę być żoną tego pana".
Presja środowiskka - przy odpowiedniej determinacji zwykle zostaje wygłuszona. Znaczy "mam wasze opinie gdzieś, bo to JA się rozwodzę, a nie wy i to jest MOJE życie".

Obawiam się, Beta, ze gdybyś kogoś atrakcyjnego i chętnego teraz poznała to byś uznała, ze "jest oto ksiażę na białym koniu co uporządkuje ten bałagan".

Przy okazji mi zawył "czerwony alarm" w zwiazku z tymi słowami Twojego meża, żebyś "nie próbowała sobie z kimś innym życia układać". Jest taki model osób, zwykle panów (acz zdarzają sie i panie) co mają silny instynkt posiadania. MOJE. Tacy się czasem rozwodzą, ale instynktu posiadania nie tracą czyli po rozwodzie nadal uzurpują sobie prawo do decydowania. Dla takiego pana żona po rozwodzie nadal pozostaje żoną ino taką "nie używaną". I to jest niezły koszmar.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 19 cze 2014, o 16:08

Mala ma super kontakt tzn tatus to...tatus tamto....zapatrzona w tatusia....nie wozi do przedszkola ale pierwszy raz ja wykapal i weekendy spedza w domu....zarezerwowal wakacje nad morzem dla nas i pierwszy raz nie dla kolegow czyli zawsze byli koledzy a przy okazji rodzina a teraz nie ma kolegow....no i tak stoje na tym brzegu rzeki i zastanawiam sie czy plynac dalej z nurtem czy nie........malolat........stara sie znow przyblizyc, wejsc na pokojowa sciezke, obserwuje mnie, zagaduje, wgapia........hmmm tak... mysle ze cos w tym jest ze rozbudzil we mnie jakies pragnienia, na pewno tak
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 19 cze 2014, o 16:13

Dokladnie Senes!! Takie mam wrazenie a nawet pewnosc ze chodzi o POSIADANIE czyli MOJE.....tak sie czulam jak wlasnosc i mysle ze on "walczy" teraz nie o mnie tylko o WLASNOSC....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 19 cze 2014, o 16:27

Jesli tak rzeczywiście jest to nie jest dobrze. Jeśli tak jest to bedziesz miala solidnego i być może naprawdę groźnego wroga w sytuacji, w której mu zaczniesz zabierać coś, co uważa za swoje. I jeśli tak jest to wiesz, czego sie boisz, choć być może jest Ci to trudno opisać. Boisz się, bo wiesz (przeczuwasz) że może sie posunąć do zachowań paskudnych. Trzymasz go teraz w ryzach niepewnościa oraz szantażem, ale zdajesz sobie sprawę, że jak sie skończy jego niepewnosć to pozostanie Ci tylko ten szantaż, że ujawnisz to "coś" o czym pisałaś. I boisz się, że to nie wystarczy. A sama czujesz sie zbyt słaba, żeby mu się przeciwstawić. Wiem, jestem "dyżurnym czarnowidzem" w tym wątku.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Honest » 19 cze 2014, o 17:05

Sans, wszystko wiesz lepiej od autorki, która sama wielu rzeczy nie wie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 19 cze 2014, o 19:01

Mozna to tak podsumowac...jestem zbyt slaba zeby sie mu przeciwstawic....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez Sansevieria » 19 cze 2014, o 19:46

Beta, nie tyle jesteś ile raczej tak siebie oceniasz oraz swoje możliwosci. To jest różnica i to zasadnicza.
Poza tym ja piszę mając do dyspozycji to, co czytam od Ciebie i wcale nie jest powiedziane, ze on jest taki groźny. Jest mozliwe że Twój strach ma wielkie oczy. I wszystko się nam sprowadza do tego czy boisz się bo jest czego czy też boisz się mocno "na wyrost".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 84 gości