przez Mały biały kotek » 3 cze 2010, o 10:00
---------- 07:57 03.06.2010 ----------
Nie chciałabym utrzymywać tej "przyjaźni" ze względu "na dziecko". Bo to nie o to chodzi... chcę, żeby mężczyzna mnie szanował, był ze mną "bo jestem fajna". Chociaż oczekiwałabym, że to dziecko uzna, da mu swoje nazwisko i będzie współuczestniczył w wychowaniu. Raczej nie wierzę w to, że zamieszka ze mną i będzie gonił w nocy po słoik ogórków... Dziś miałam taki sen - mam córkę 10-letnią i mówię jej "kochanie, dziś wreszcie poznasz tatusia" - to nie jest dobry scenariusz...
Wkońcu... skoro jest taki odpowiedzialny za dzieci swojej żony...
Na pytanie, czy wyprowadziłabym się do jego miasta... odpowiadam - miałabym dylemat (tak tak, powinnam pomyśleć o tym przed seksem, ale kto myśli o takich sprawach w pierwszej fazie zauroczenia?). Tam jest on (i jego rodzina, która raczej nie przyjmie mnie z otwartymi ramionami), a tu jest moja - mama, chrzestna, babcia - te kobiety, które potencjalnie mogą mi pomóc przy dziecku, po tym, jak już wyjdą z szoku... tu mam pracę, choć marną i tu mam przyjaciół).
Co do wyprowadzki nie chodzi tylko o komentarze, złość rodziców, ale i to, że mój tata jest depresyjny, zaburzony - ma ataki melancholii i słownej agresji naprzemian (kierujemy go wreszcie na leczenie). To nie jest klimat dla kobiety w ciąży.
---------- 10:00 ----------
Aha - tata mojego dziecka zapytany skąd nagle te rzadsze telefony odpowiedział, że jest potwornie zapracowany, że już nie wyrabia... że jest 22, ja pewnie już w łóżku, a on jeszcze kilka godzin spędzi w biurze...
Zapytałam, czy napewno chodzi tylko o to... odpowiedział, żebym była spokojna, wszystko jest ok, tylko musi to wszystko "poogarniać"...
Wierzyłybyście?