dziś mija 24 godziny odkąd po raz ostatni miałam coś w ustach...
nie pojmuję nic, nigdy niczego nie pojmę, czy ja aż tak zaślepiona jestem?
rozmowy bywają długie i krótkie, męczące i wyczerpujące, ale kiedy ja rozmawiam z nim to potem już nie żyję... coś zamiera, nie mogę iść do pracy, nie mogę włączyć komputera, leżę i wpatruję się w sufit i nic nie pojmuje
rozmowy dwie, długie, ból się ciągnie, ciągnie i ciągnie
powiedział: nie chciałem nikogo skrzywidzić, naprawdę. Kiedy zacząłem spotykać się z tamtą młodą dziewczyna już z Tobą nie byłem. Po dwóch miesiącach widziałem jak się męczysz, jak prosisz - chciałem zakończyć tamto. Ona nie dawała spokoju. Po wakacjach miał być koniec, prosiła, raz jeszcze poszedłem z nia do łóżka a potem jak już przychodziłem do Ciebie i do córeczki nie sypiałem z nią. Spotykałam sie od czasu do czasu bo zaczeła szantażować że ci powie, może trochę z sentymentu. Wprowadziłem się po dwóch latach, i wtedy raz wyszedłem z córeczka na spacer i spotkałem się z nią - przyszła do piaskowniecy - tylko porozmawialiśy i już. Nie potrafiłem zakończyć tego jednoznaczenie, nie chciałem ci powiedzieć po moim odejściu że kogoś mam bo nie chciałem żeby cie bolało, Nie chciałem nikogo skrzywdzić a skrzywdziłem wszystkich. Ty byłas zawsze zimna, wzdrygałaś się gdy cie przytulałem, nie byłas czuła. Mnie tego brakuje. Szukam osoby którą bedę mógł się opiekować a przy tobie nie mogłem taki być. Z koleżanką z pracy nic mnie nie łączy, owszem nawet przez te fanaberia jej i jej męża zbliżyliśmy się trochę, ale tak po koleżeńsku. Ona wyjeżdżado rodzinnego miasta po rozwodzie. Czego ty chcesz teraz ode mnie ? Zmieniłaś mnie, nic do ciebie juz nie czuję, coś pękło, ja już nie umiem udawać, nie wierzę już w nas. Całe życie czekałem aż sie zmienisz, przez 15 lat, ale ty byłaś taka jaka byłaś. Tak oszukiwałem z tą młodą dziewczyna, co mam powiedzieć. Nie jestem kryształowy, nie wiedziałem że taki jestem, Kiedy wróciłem bardzo sie starałem,ale tego już sienie dało posklejać. I odejśc ponownie chciałem juz rok temu....
Dlaczego nie pozwalasz komuś odejść? Ja bym o ciebie nie walczył,
o nikogo bym nie walczył gdyby chciał odejść, bo to jego wybór. O nikogo walczył nie bedę...
Ja słucham, słucham i widzę wszystko inaczej...
Nie starałeś się, byłes nerwowy, krzyczałes na mnie, kontaktowałeś się z nią, nie potrafiłeś się odciąc, nie pokazywałeś, że zależy ci na naszej rodzinie, nie mówiłeś kocham cie, chcę tylko ciebie i córeczki. Wspominałes z sentymentem ją - może dlatego tak cię drażniłam??? Dziś mówisz - Boże kiedy rozmawiam z nią przez telefon, żeby dała ci spokój, to słyszę innego człowieka, gdy mówi - twoja żona i jej uczucia mnie nie obchodzą. Nie wiedziałem że taka jest, pomyliłem się. Dziś nie patrzę w przyszłość, żyję dniem dzisiejszym, nie wiem co będzie za 5 lat. Może pożałuję, a może na starość zostanę sam. Wiem tylko - mówisz - że jak ktoś zacznie zachowywać sie tak jak ty, kontrolować, histeryzować w samochodzie gdy za szybko jadę, to o razu odejdę , przerwę to... i wiem że juz nie będzie tak bolało ....
czy teraz nie mylisz się kochany, ze już nas nie chcesz?
czy teraz nie błądzisz mówiąc "Wybrałem siebie" ?
czy nie rozumiesz słów ostatecznych kiedy wołasz "Chcę isć własną droga" ?
czy nie pomyślisz że błądzisz mówiąc " W nas juz nie wierzę" ?
czy dostatecznie rozumiesz siebie?
czy zastanawiasz się nad swoimi racjami?
czy istnieje coś takiego jak lojaność w twoim poczuciu?
czy brzydzisz sie swoimi kłamstawmi czy tylko szukasz dla nich usprawiedliwienia?
czy na pewno o nikogo nie zawalczysz?
czy naprawdę kobieta tak krzywdzi mówiąc - Kochany zajmij się tym co kochasz, ja bedę zarabiać?
przecież na to jej pozwalałeś...
dlaczego nie protestowałeś przciwko?
dlaczego sie nie zbuntowałeś jako młody chłopak?
dlaczego umacniałeś mnie w przkonaniu że kochasz taką jaką jestem?
dlaczego nie chciałeś zrobić czegokolwiek by nas razem zatrzymać?
dlaczego córeczka nie pojedzie na wakacje na których przytuli sie do mamy i taty?
dlaczego będzie musiała ciągle wybierać w swoim małym serduszku i przedzielić je dla nas na pół?
dlaczego tak łatwo ( lżej) sie odchodzi a tak strasznie trudno zostaje samemu ?
dlaczego słowo wierność nic już dzisiaj nie znaczy?
dlaczego nie chcesz być z nami na starość?
dlaczego nie przytulimy pomarszczonych policzków i nie powiemy - Było warto?
dlaczego tak niewiele znaczy trwające wiernie serce? a tak wiele powierzchowne przytulanki?
kochałabym cie bez zębów, nóg i rąk...
kochałabym w zdrowiu i w chorobie...
kochałabym biednego i bogatego...
kochałabym złoszczącego się i przytulającego..
kochałabym w zabiegany poniedziałkowy ranek i leniwą niedzielę...
kochałabym ciebie zmęczonego i marudzącego ....
kochałabym zmęczone ręce i smutne czasem oczy...
kochałabym każdą niedoskonałość i doskonałość...
kochałabym każdą cząstkę złości i smutku...
kochałabym odnoszącego sukcesy i porażki...
kochałabym z samymi porażkami...
kochałabym ...
a teraz muszę kochać wspomnienia...
Serce moje nie zaczyna pojmować tak jak rozum, który pomalutku, przyzwyczaja sie ( nie... to złe słowo) . Czy ból można oswoić? Czy można uśmiechać sie radośnie mimo tego ciernia, który wyjąć może tylko jedna, ale już nie chcąca tego, osoba? Czy jakoś zawrócić cię mogę z tej ścieżki, którą nie mogę nawet pobiec za Tobą?
pytania bez odpowiedzi bolą najbardziej