wiesz podobalo mi sie twoje zachowanie z tym wyjsciem..no w twoim stanie troche ryzykowne
ALE mam wrazenie ,ze wreszcie pomyslalas o
sobie .
wiem ,ze to co mowil Twoj maz oburzylo Cie ale ja mysle,ze byc moze jest w tym odrobinka prawdy..bo gdy drazni nas w kims czyjes zachowanie czasem widzimy juz w nim tylko te negatywy "nastawiamy" swoj wzrok tylko na to czego nie robi..nie posprzatal,nie przytulil,nie zadzwonil...
wiem ,ze u niego przewaza raczej to zle ale mysle ,ze czasem warto postarac sie przeanalizowac sprawy z dystansu.
Moze i nie rozumie ,ze w domu trzeba pomoc ale mysle ,ze az tak oziebly i wyrafinowany nie jest ,zeby nie zmartwic sie o kobiete w "wysokiej" ciazy i wyjsc z domu poszukac ,tylko dla tego zeby sie nikt nie czepial ,ze palcem nie kiwnol.
chodzi mi o to ,ze moze i sie zmartwil ,moze wyszedl bo sie wystraszyl,ze cos Ci sie stalo ale wasze relacje sa juz na takim etapie ,ze Ty mu juz nawet nie chcesz wierzyc.
Absolutnie nie oceniam tego..tak mi sie tylko to w oczy rzucilo wiec pisze.
mimo wszystko ciesze sie,ze cos tam ruszylo
i trzymam kciuki za pomyslne rozwiazanie!