Małżeństwo a internetowe znajomości

Problemy z partnerami.

Postprzez pozytywnieinna » 9 wrz 2009, o 10:57

kurna z tym i chlopami zawsze z nimi cos nie tak... moj znowu robi za mnie wlasciwie wszystko, gotuje, pierze, robi zakupy, dba, sprzata... nie pozwala w obecnym stanie dzwigac, ani sie przemeczac, co z tego, jesli zadnej pracy sie nie ima... ma dwie lewe rece... juz nie wierze, ze kiedykolwiek pojdzie do pracy :cry:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez Tymczasem1972 » 9 wrz 2009, o 13:14

No cóż - przynajmniej masz pomoc w domu. Mój ma pracę ale zarabia znacznie mniej ode mnie. Ale co z tego, kiedy taki przychodzi zmęczony, że nawet talerza nie jest w stanie po sobie zanieść do kuchni :-)

Jednak wiem na pewno, że są na tym świecie faceci na prawdę w porządku. Mój brat sam zarobił na dom, wybudował go systemem gospodarczym i jeszcze bratowej pomagał przy bliźniętach. No i za swoją rodzinę dałby się pokroić.......... Jak patrzę na nich to widzę, że wspólnym wysiłkiem można zrobić wszystko, ale na to muszą pracować oboje a nie jedno wozić się na plecach drugiego.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez ewka » 9 wrz 2009, o 18:27

Tymczasem1972 napisał(a):No chyba, że podczytuje to forum i jest na bieżąco..... :-)

No to powinien zacząć się bać!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Tymczasem1972 » 12 wrz 2009, o 20:27

W temacie starania o związek żadnych postępów.
Mój mąż zachowuje się obojętnie, a ja znowu chodzę zapłakana po kątach.
Cholera jak to boli, kiedy bliska osoba tak się zachowuje.
Nie ma już chyba nadziei dla nas. Czas zacząć układać sobie życie po swojemu. Widać stare życie musi umrzeć, żeby mogło narodzić się nowe.
Wybaczcie mi huśtawkę nastrojów typową chyba dla kobiet w ciąży.

Chciałabym już przytulić moje dziecko.....
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez ewka » 14 wrz 2009, o 20:06

:(
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 14 wrz 2009, o 20:49

a ludzie mowia ,ze jak nie pije i nie bije to przecie zloty chlop :roll:

..moze go pod elektrowstrzasy podlaczyc ?:idea:

..a taki mi sie czarny humor wieczorowa pora przypaletal :wink: pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Tymczasem1972 » 25 wrz 2009, o 22:48

Minęło trochę czasu od mojego ostatniego wpisu.
W moim życiu zaistniały pewne zmiany, które co prawda trudno uznać za "zasadnicze"ale jednak podniosły o kilka stopni temperaturę w moim lodowatym związku. Nie mówimy tu jeszcze o ociepleniu stosunków małżeńskich a jedynie o "odwilży" lub raczej o chwilowym zawieszeniu broni.

Ocieplenie to zostało zainicjowane przez pewne wydarzenie z moim udziałem.
Otóż zmęczona atmosferą w domu i ciągłym stresem związanym z całą sytuacją miałam od kilku tygodni problemy z zasypianiem. W końcu pomyślałam, że skoro nic nie pomaga to może warto wypróbować wieczorny spacer. Wzięłam worek ze śmieciami, kluczyki od auta i wyszłam o 23.00 nie mówiąc nic nikomu. W sumie nikt się moim wyjściem nie interesował, mąż drzemał na wersalce i jak zwykle nie kwapił się z pomocą a młody grał w grę komputerową. Poszłam sobie więc najpierw do śmietnika a potem wsiadłam w auto i pojechałam nad jeziorko, gdzie łaziłam przez półtorej godziny i rozmyślałam. Kiedy przyjechałam do domu mój syn i mąż jeszcze nie spali. Młody poinformował mnie, że bardzo się o mnie martwili a tata nawet poszedł mnie szukać. Obdzwonili również babcie..... W sumie byłam zaskoczona tą troską szczególnie ze strony męża, ale nie skomentowałam sytuacji uznając, że troska była udawana przed synem...
Rano jednak usłyszałam wyrzuty ze strony mojego męża, że się tak martwił itd. ja mu na to (zgodnie z prawdą) że się nie spodziewałam, że tak się będzie martwił itd. Od słowa do słowa zaczęliśmy się kłócić. Dowiedziałam się, że nie doceniam mojego męża i cokolwiek by nie zrobił to jest źle. Nawet nie umiem docenić tej jego troski .... No i że nie dostrzegam jego wysiłków i namiętnie uprawiam propagandę własnego sukcesu że niby przy jego rodzicach mówię, że zrobiłam to lub tamto, jakby on w ogóle nie istniał itd. Nawet wizytę u lekarza tak przesunęłam, żeby on nie mógł ze mną jechać do kliniki chociaż tak bardzo chciał. Itd... Wyszło, że jestem złośliwą zołzą pozującą na męczennicę przy boku niedocenionego męża. Po prostu koszmar. Do pieca dołożyła dodatkowo moja mama, która powiedziała do mojego męża, że widzi w jakim jestem stanie, wie z czyjego powodu i jeżeli coś mi się stanie udusi go gołymi rękami. Nie omieszkała również rzucić tematem do moich teściów, którzy dobrze wiedzieli o wybryku mojego męża przed laty i stanęli wtedy po mojej stronie. Słowem rozpętała się awantura rodzinna po której wiadomo było, że coś musi się zmienić.

No i zmieniło się - po paru dniach kłótni z których nic nie wynikało w końcu ustaliliśmy listę najpilniejszych spraw do załatwienia (takich jak zakup wózka) jak również, że mój mąż będzie przy porodzie. Jeżeli jest coś do zrobienia mam informować mojego męża a on bez narzekania (sic) to zrobi (z czego na razie się wywiązuje). Słowem udało się nam ustalić plan działań na najbliższy czas jednak bez osiągnięcia jakiegokolwiek konsensusu co do przyszłości naszego małżeństwa. Ten temat pozostał w zawieszeniu. Myślę, że dogadaliśmy się jak dwóch wspólników prowadzących spółkę "DOM", jednak ani ja ani mój mąż nie mamy ochoty na jakiekolwiek zbliżenie fizyczne, emocjonalne. Zastanawiam się czy jeszcze istnieje jakakolwiek szansa dla nas na powrót ciepła i namiętności czy już zawsze pozostaniemy dla siebie tacy obojętni....


Teraz czekam na szczęśliwe rozwiązanie - najpóźniej za 2 tygodnie będę tulić mojego syna.......
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez z » 25 wrz 2009, o 23:07

Maz ma zaburzone widzenie rzeczywistosci ?
Widzi ja i przyjmuje jak mu wygodnie ?

Zastanawia mnie dlaczego tak sie dzieje.
Od kiedy i co ten stan wywolalo ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Tymczasem1972 » 25 wrz 2009, o 23:22

Zauważyłam, ze mijamy się w naszych oczekiwaniach i wymaganiach.

Dla mojego męża zrobienie zakupów w sobotę oznacza odwalony kawał dobrej roboty po którym należy się dwugodzinna przerwa na kawę. Dla mnie sobotnie zakupy to jeden z lżejszych punktów programu. On oczekuje ode mnie pochwały a ja oczekuję, że on zrobi coś więcej. On nie doczekuje się swojego ani ja.

To tylko jedna z wielu sytuacji, ale tak to mniej więcej u nas wygląda.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez caterpillar » 25 wrz 2009, o 23:22

wiesz podobalo mi sie twoje zachowanie z tym wyjsciem..no w twoim stanie troche ryzykowne :wink: ALE mam wrazenie ,ze wreszcie pomyslalas o sobie .

wiem ,ze to co mowil Twoj maz oburzylo Cie ale ja mysle,ze byc moze jest w tym odrobinka prawdy..bo gdy drazni nas w kims czyjes zachowanie czasem widzimy juz w nim tylko te negatywy "nastawiamy" swoj wzrok tylko na to czego nie robi..nie posprzatal,nie przytulil,nie zadzwonil...

wiem ,ze u niego przewaza raczej to zle ale mysle ,ze czasem warto postarac sie przeanalizowac sprawy z dystansu.
Moze i nie rozumie ,ze w domu trzeba pomoc ale mysle ,ze az tak oziebly i wyrafinowany nie jest ,zeby nie zmartwic sie o kobiete w "wysokiej" ciazy i wyjsc z domu poszukac ,tylko dla tego zeby sie nikt nie czepial ,ze palcem nie kiwnol.

chodzi mi o to ,ze moze i sie zmartwil ,moze wyszedl bo sie wystraszyl,ze cos Ci sie stalo ale wasze relacje sa juz na takim etapie ,ze Ty mu juz nawet nie chcesz wierzyc.

Absolutnie nie oceniam tego..tak mi sie tylko to w oczy rzucilo wiec pisze. :wink:

mimo wszystko ciesze sie,ze cos tam ruszylo

i trzymam kciuki za pomyslne rozwiazanie! :D
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Tymczasem1972 » 25 wrz 2009, o 23:31

Caterpillar - masz rację, że zatracanie się w jakimś stworzonym obrazie nie jest dobre i myślę, że mamy to oboje i ja i mój mąż, bo oboje posądzamy się wyłącznie o złe intencje i nie widzimy dobrych zachowań.
Strasznie trudno z tym walczyć niestety.....
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez caterpillar » 26 wrz 2009, o 00:38

Boshe TY ujelas to wszystko w jednym zdaniu :oops:

zycze wam wiec aby nadszedl wreszcie taki moment ,ze zaczniecie dostrzega w sobie wiecej tych dobrych rzeczy i ,zeby te dobre rzeczy faktycznie sie dzialy

:wink: pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez z » 26 wrz 2009, o 11:00

W sobote po zakupach masz pewnie wiele innej roboty.
Moze troche podstepu by sie przydalo, zeby maz troche chociaz zobaczyl ile tej pracy jest.
Czy nie moglabys polozyc sie po tych zakupach z jakimis dolegliwosciami i jemu powiedziec, zeby to i tamto zrobil ? I tak az do wieczora, zeby juz ledwo zipal ?

Zdaje sie, ze on nie zna realiow twojego swiata.
Pewnie nigdy nie mial mozliwosci go poznac.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez ewka » 26 wrz 2009, o 18:05

Tymczasem1972 napisał(a):Ocieplenie to zostało zainicjowane przez pewne wydarzenie z moim udziałem.

Bardzo mi się to podobało, Tymczasem. Jak znam siebie - zrobiłabym tak samo.

I podoba mi się, że coś ustaliliście i jakoś się to realizuje. To stara prawda jest - od chłopa trzeba! wymagać... ale też chwalić za to czy tamto. Moja ciocia mówi do wujka tak: idź rozpal w piecu (mają centralne, a piec w piwnicy), bo jak ty rozpalisz, to całkiem inaczej się tam pali. No, a on jak dzieciak... minkę robi jak mały, pogłaskany chłopczyk. Oni tak już mają.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 26 wrz 2009, o 21:37

'oni juz tak maja'...

szkoda mi tych wszystkich psychicznie wykastrowanych , udziecinnionych mezczyzn...

.......

mezczyzna to czlowiek, nie rozwielitka.


------------------------------------------------------------------------

Tymczasem - zycze, zeby Ci bylo lepiej.
zebys zobaczyla, co jest prawda, co jest Twoja wkurzona wyobaznia (czyli tym wlasnie programowym zauwazaniem tylo tego co zle).

zebys w zadna srone nie przegiela z tym - ani nie uwazala Jego za totalnego dupka i wcielenie zla, ani za cudownego ksiecia a Siebie za glupia babe z fochami....zebys byla w stanie zobaczyc prawde i na jej podstawie podjac decyzje co do przyszlosci.


sciskam mocno,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 245 gości

cron