Witaj Smerfeto. No widzisz sprawa jest taka, że on stwierdził, że nie ma potrzeby iść do lekarza, bo przecież teraz między nami jest tak dobrze. Jasne na zamydlenie oczu, żebym mu w to uwierzyła. Ja nie wierzę. Nie będę ciągła go tam na siłę, bo przecież nie o to chodzi. Myśli, że znalazł idiotkę, że to łyknę? Że przez jakiś tam czas się poprawił? Powiedziałam tylko jedno, że jeszcze jeden numer i odchodzę i niczym mnie nie przekona. Nie staram się, on też nie. Mam dziś urodziny. Hmm... powiedziałam, żeby nic nie kupował, że nie chcę, choć przyznam, że spodziewałam się zaskoczenia. Rzucił ,,wszystkiego dobrego" siedząc przy komputerze i tyle wyjątkowej chwili. Chyba tylko tyle jestem warta. Nie oczekuję niczego, bo chyba nie zasługuję na nic. Nie chodzi mi o Bóg wie jakie prezenty, ale o szczerość, zaangażowanie. Przyznam, że jestem trochę zawiedziona. Mam na wszystko spust i żadnych nadziei. Jest mi przykro i dochodzę do wniosku, że nie potrafię być z kimś normalnie, tak zdrowo. Co do niego, to naprawdę nie mam żadnych życzeń, czy oczekiwań, nadziei ani niczego. Ja go odrzuciłam, on jest cały czas. Tylko pytanie czy ja tego nie doceniam i jestem tak okropna, czy po prostu moje odczucia są normalne. Czuję się podle i źle. Boję się jechać na głupi kurs tańca, na który zaraz wyruszam.
Smerfeto dobrze, że masz szanse się ,,odbudować", to dużo. Trzymaj się mocno i przeżyj to a któregoś dnia na pewno wszystko będzie bardziej pozytywne. Długo nie poukładam swoich spraw i swojego stanu.
Katko Kochana pisz do nas
. Takie obiektywne spojrzenie i komentarz dużo dają.
Mój facet? Hmmm... nie wiem co powiedzieć. Po prostu nie mam słów. Nie wiem czy ja jestem nie taka jak być powinnam, wiem że też jestem trudnym charakterem, ale to wszystko, to było zbyt wiele. Nie ufam, mu może muszę nauczyć się miłości, na pewno muszę, bo jej nie znam. Ale ona chyba nie krzywdzi. Raczej dodaje energii...
Inko co słychać? Jak sytuacja?
Onelove wszystkiego najlepszego
.
Samarka gdzieś nam zniknęła...