Kochana Undset....
przeczytałam od nowa cały twój wątek.....tule w Tobie rozpaczy....bólu.....znam te uczucia...
kiedys też miotałam się...bardzo....
teraz czuję się zupełnie inaczej...spokojniej....już nie trwonię moich dni na żal....
piszesz też ,że tak boisz się co będzie.....jak staniecie na wprost siebie...na sali sądowej..........
wiem
rozumię Cię
też bałam się.........
nawet w tamten dzień,jak już ubierałam się,zeby iść na rozprawę....bałam się bardzo...śmiałam się.....rozmawiałam całe rano na skype z przyjaciółmi...mówiłam,ze czuję sie spokojna....wierzyłam,że dam radę...ale do końca nie byłam pewna siebie....
i jak napisałam smsa do mojej kochanej siostry.....że boję sie czy się nie rozpłaczę w sądzie....
Ona odpisała mi: zizi masz prawo rozkleić się....
wtedy poczułam ulgę....siora ma rację...ja nic nie muszę..nic nie musiałam...
rozprawa odbyła sie 5lutego...
przeżyłam
nie rozpłakałam się....
byłam,jestem z siebie dumna...
wiem....czytałam co wygaduje twój......dupek
Twoja sytuacja jest inna...zresztą każden rozwód jest inny.....
wiem,że masz juz dość....
że boisz się
smutne jest to,że nadal kochcsz go.....
i że masz poczucie winy
proszę...nie dołuj się poczuciem winy....nikt nie jest idealny..ale nie sądzę,żebyś jakoś szczególnie była winna....
trzymam za ciebie kciuki......mam nadzieję,że z czasem odetchniesz.....że to słońce ...poranne..i wieczorne będzie muskało twoją spokojną twarz.....
przejdziesz przez ten trudny czas...a potem będzie Ci inaczej....lżej...zobaczysz
tylko daj sobie pozwolenie na szczęście....na spokój.....