Rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 28 paź 2007, o 18:25

---------- 18:22 26.10.2007 ----------

gti napisał(a):A co do decyzji to na pewno taka sytuacja nie ułatwia jej podjęcia.
On się nie odsunie bo widzi szanse, ja również.
Łatwo nie jest

No nie jest łatwo. Jej to nie ułatwia podjęcia decyzji, a i Tobie chyba nie pomaga w ogólnym ogarnięciu się... albo widzi szansę, albo nie potrafi zrobić ostatecznego kroku. I taka sytuacja może pomóc? Hmm, dziwnie. No i ten seks i tu i tam... chyba by mi to przeszkadzało.

Trzymaj się i sorki za tę serię pytań z serii "niewygodne".

:cmok:

---------- 17:25 28.10.2007 ----------

Ale się chyba nie obraziłeś :?:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 18:35

Nie obrażam się za słowa, z których można wyciągnąć jakieś korzyści.

Wczoraj kolejny wspaniały dzień od rana do wieczora, dziś od rana smsy z podziękowaniami od niej za wspaniały dzień.
Wydawałoby się, że słowo wracam ma na końcu języka.

Po południu jadę odwieźć córkę, a kto rusza z pod bloku teściów?
Moja żona ze swoim przydupasem.
Cały czar prysł, znowu się czuje jak skopany pies.
To trzeba jak najszybciej zakończyć, tylko skąd wziąć tyle silnej woli.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez ewka » 28 paź 2007, o 18:48

gti napisał(a):Cały czar prysł, znowu się czuje jak skopany pies.

Troszkę się wystawiasz na to kopanie, no sorki... swoją drogą jej sposób działania mnie zadziwia. Jeśli to nie daje siły Twojej woli, to ja nie wiem, co mogłoby.

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 19:12

Wiem,że sam sobie jestem winien. Powinienem o niej zapomnieć jak tylko się wyprowadziła. Ale to nie takie proste.
Kiedy już jestem prawie zdecydowany, że jej powiem, że to koniec, że ja tak nie mogę i nie widzę już żadnych nadziei, ona jakby to wyczuwa, dochodzi do spotkania, randki czy jak to nazwać i wszystko bierze w łeb.
Rozwija przede mną ten swój urok a mi miękną nogi.
I karuzela się kręci.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 28 paź 2007, o 19:30

tak sie zastanawiam, czy gdybys Ty Gti, powiedział- koniec. To czy byłby jakiś odwrót?
czy gdybyś teraz ty poprosił o czas, to zyskałbyś coś, jak myślisz?
Chodzi mi o cos takiego, ze mówisz żonie, ze potrzebujesz czasu do namysłu i prosisz o czas, w którym nie ma żadnego kontaktu, miedzy wami...

Strasznie trudne dla Ciebie te niedziele T....
:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 19:49

Strasznie się boje powiedzieć "koniec". Bo jak to będzie zielone światło dla niej.
Ale muszę to chyba zrobić, bo jak nie, to skończę w wariatkowie.
Nie wiem czy bym coś zyskał. Tyle pięknych słów co usłyszałem o sobie, zapewnień jakim to wspaniałym facetem jestem i podziękowań za wspaniałe chwile jakie spędzamy razem, to ja nie słyszałem przez okres całego małżeństwa.
Czy mogę coś jeszcze zyskać? Jeśli jestem tak wspaniały to czemu jest tak jak jest. Może naprawdę ona się tak w to uwikłała, że nie wie jak z tego wyjść by nikogo nie skrzywdzić. Ale ile można czekać?
Ale z drugiej strony co mnie to obchodzi. Ja myślę tylko i wyłącznie o nas, ona jednak myśli inaczej.
Ja mogę oczywiście zyskać żonę z powrotem i pełną rodzinę.

Dzisiaj rozmawiałem ze starszą córą, popłakała trochę, czuje się przez matkę odrzucona, brak jej kontaktu. Kiedy nie zadzwoni to matka nie ma czasu albo nie odbiera telefonów, z młodszą jest podobnie.
Młodsza przyjaźni się z jego córką i ostatnio dowiedziała się , że tamta strasznie kłóci się z ojcem( on jest po rozwodzie i bardzo walczył o córkę a teraz ją zaniedbuje dla mojej żony, jej matka jest w Anglii ) i nie może się z nim dogadać, obwinia o to moją żonę. No i właśnie młodsza dowiedziała się, że koleżanka nienawidzi jej matki.
Chory układ, nie tylko ja na tym cierpię.
Nie tylko niedziele są trudne. Po takim obiecującym spotkaniu każdy następny dzień jest trudny.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 28 paź 2007, o 19:57

Tylko widzisz, nawet jeśli powiesz koniec- to definitywnego konca i tak nie będzie, prawda?
Macie dzieci i masę wspólnych spraw...
Mnie chodziło o coś takiego, żeby ona, o ile odczuwa taka potrzebę, czego nie wiadomo, przecież- zaczęła gonić za Tobą...
Nawet pozew rozwodowy mozna wycofać z sądu...
Skad wiesz, że ona nie ma zamiaru tego ciągnąc jeszcze wiele miesięcy?
Zamiaru, albo potrzeby...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 20:09

nie wiem już chyba nic agik
Mnie chodziło o coś takiego, żeby ona, o ile odczuwa taka potrzebę, czego nie wiadomo, przecież- zaczęła gonić za Tobą...

Ale ona przecież w jakiś sposób to robi, jak tylko nie odzywam się to ona zaraz dzwoni, jak nie proponuje spotkania to ona to zrobi.
Skad wiesz, że ona nie ma zamiaru tego ciągnąc jeszcze wiele miesięcy?
Zamiaru, albo potrzeby...

Nie wiem. To wy kobiety możecie się tu wypowiedzieć w tej kwestii. Czy można coś czuć do dwóch facetów i to tak ciągnąć?
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 28 paź 2007, o 20:16

Moge powiedzieć tylko za siebie...
Ja bym nie mogła...
Mnie nawet trudno sobie wyobrazić, ze jakiś inny facet mnie dotyka, a co dopiero chodzic z dwoma do łóżka.
Wiec gdyby dało sie to przełozyć na inne kobiety, to można by sądzić, ze ona (Twoja zona) nie kocha ani Ciebie, ani jego...
Tylko, ze moje zdanie nie ma tu nic do rzeczy, bo ja nie jestem nią.
Ona może mieć całkiem inaczej.

Masz tam cos jeszcze w butelce? Napiłabym się z Tobą... :wink:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 20:35

Z tym łóżkiem to może bardziej moja wyobraźnia . Niestety nie mam tak ścisłych informacji, żona unika tematów związanych z nim.
No bo jeśli się mówi, że kocha się faceta to chyba normalne , że sprawy łóżkowe też są. Aczkolwiek to powiedziała mi przy naszej ostatniej rozmowie przy rozstaniu, o seksie, ale, że nie mieli zbyt wiele okazji. On mieszka u rodziców. Ale dla chcącego nic niemożliwego, przecież wyjeżdżali razem na weekend.
Mnie też się też to w głowie nie mieści.
Mnie nawet trudno sobie wyobrazić, ze jakiś inny facet mnie dotyka, a co dopiero chodzic z dwoma do łóżka.

Może nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.
A co do butelki to mam już tylko piwo ale sklep pod domem jest czynny do dziesiątej
Ostatnio edytowano 28 paź 2007, o 20:35 przez gti, łącznie edytowano 1 raz
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Pytajaca » 28 paź 2007, o 20:35

Tez bym sie napila, ale na antybiotykach jestem.

No i tak jak Agik nie odczuwalabym ani przyjemnosci ani rownowagi plynacej z normalnego zwiazku, bedac rownoczesnie z dwoma mezczyznami. Ale to takze tylko moje zdanie. Mam jednak takie przeczucie, ze ona wlasnie - wbrew pozorom- czeka na Twoj ruch, zeby dostac przyslowiowego "kopa", bo dopiero wtedy zobaczy, kto jest dla niej wazniejszy.

Dlaczego wiec odkladasz te decyzje na pozniej? Mysle, ze przyspieszyloby to pozytywne rozwiazanie...Zeby cos zdobyc, trzeba zaryzykowac...no tak juz jest, inaczej sie nie da!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 28 paź 2007, o 20:40

ok, może być piwo. Też mam, hi. Tyskie.
To Twoje zdrowie...

Gti- brak okazji- nie jest cnota.
Ja ucinam takie sytuacje, które miałyby się rozwijać w tą stronę...
I to nie jest tak, że nie zauważam innych facetów. Owszem zauważam, niektórych mocno doceniam, ale to jeszcze o niczym nie świadczy...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 20:40

Pytajaca napisał(a):Tez bym sie napila, ale na antybiotykach jestem.

Mam jednak takie przeczucie, ze ona wlasnie - wbrew pozorom- czeka na Twoj ruch, zeby dostac przyslowiowego "kopa", bo dopiero wtedy zobaczy, kto jest dla niej wazniejszy.

Dlaczego wiec odkladasz te decyzje na pozniej? Mysle, ze przyspieszyloby to pozytywne rozwiazanie...Zeby cos zdobyc, trzeba zaryzykowac...no tak juz jest, inaczej sie nie da!

Co do picia to zapraszam serdecznie, żałuje że tylko wirtualnie, a co do reszty to myślę że to strach i jeszcze raz strach przed samotnością.
Nie, nie przed samotnością, raczej strach przed życiem bez niej. Ja ją nadal kocham.
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 28 paź 2007, o 20:49

Ale tak jak jest, chyba dłużej nie moze być?
I tak żyjesz bez niej, to chyba ten strach jest taki bardziej już oswojony, co?
Mnie się wydaje, że nawet trudne decyzje można chyba podjąć w jakimś czasie, a to juz tyle trwa... :(
A im dłużej, tym dłuzej będzie trwało wychodzenie z tego... Twoje T.
I nikt Ci nie odda tych dni, które są za Tobą.
A życie ucieka...
Zrob jakis krok.
W sumie obojętne, co powiesz- w Twojej sytuacji- wszystko mozna cofnać.
jak ci juz napisałam- nawet pozew rozwodowy.
Obojętne, co powiesz, czy sam to skończysz, czy dalej będziesz trwał, chodzi przeciez o najważniejsze sprawy w zyciu. Przynajmniej się dowiesz, co czuje Twoja żona.
jesli Cie kocha- bedzie o ciebie walczyć.

Howgh!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez gti » 28 paź 2007, o 20:53

agik napisał(a):Ja ucinam takie sytuacje, które miałyby się rozwijać w tą stronę...
I to nie jest tak, że nie zauważam innych facetów. Owszem zauważam, niektórych mocno doceniam, ale to jeszcze o niczym nie świadczy...


Wiesz zaczynam po trosze wierzyć w to co ona mówi. że znalazła sobie innego bo ja zachowywałem się nie tak jak powinien kochający mąż.
I teraz jest to takie trudne, gdy ja pokazałem jak mi na niej zależy i że mogę być jej facetem, takim o jaki marzy.
Nie rozgrzeszam jej z niczego, ale tak jak ona mówi to zaszło już tak daleko,że chyba po dwóch miesiącach muszę zacząć myśleć o swojej przyszłości ale już bez niej. Nie mogę żyć ciągle złudzeniami i marzeniami.
A nasze spotkania muszę sprowadzić do spotkań czysto biznesowych, związanych z córkami.
Tak łatwo się piszę , tylko jak to wprowadzić w życie.
Ale najważniejsze jest to, że już zaczynam myśleć inaczej.
Myślę,że jeszcze trochę i będę potrafił powiedzieć "nie"
gti
 
Posty: 192
Dołączył(a): 4 wrz 2007, o 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 81 gości