Mam romans..

Problemy z partnerami.

Re: Mam romans..

Postprzez mahika » 23 wrz 2011, o 10:01

że zostanie to również skwitowane robieniem z siebie poszkodowanej.

A w dupie to mam.

rozmawialiśmy o tym i Marcin zapytał mnie czemu ta osoba chce zasiać we mnie wątpliwości, niepewność, zburzyć spokój, już nie pierwszy raz, czy kiedyś wzniecać podejrzenia kiedy pojechał w pierwszą delegację.
Wyciągnęliśmy wspólnie wnioski odnośnie zachowania sikorki, a przekazałam tylko to co uznałam za ważne.
Ostatnio edytowano 23 wrz 2011, o 10:04 przez mahika, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Mam romans..

Postprzez imprecha » 23 wrz 2011, o 10:03

kasiorek43 napisał(a):
Sikorko, Marcin prosił żebym Cię pozdrowiła, jednocześnie poinformowała Ciebie, że mnie bardzo kocha,
nie zdradził przez ostatnie 5 lat i nie zamierza do końca życia tego zrobić... :roll:


Nie wiem po co to pisze, ale poczułam potrzebę. Jak na moim zamkniętym już wątku, była swego rodzaju nagonka, to Ł czytając przykrości, które w moim kierunku leciały powiedział, że nie ma sensu tutaj wchodzić, bo obecność zaczyna mi szkodzić. Jemu samemu było przykro, że takie rzeczy mi zarzucano, kiedy ja byłam na pełnych obrotach przy nim kiedy było źle i mnie potrzebował, mimo, że mogłam być tylko raz dziennie.
Nie napisałam wtedy tego, bo uznałam, że zostanie to również skwitowane robieniem z siebie poszkodowanej.
Nie piszę po to, by wywołać jakieś kolejne zamieszanie, nie. Wpis Mahiki skłonił mnie do tego, bo minęło już trochę czasu a wydaje mi się, że odczucia Ł miały prawo zostać wpisane.
Będzie fajnie jak nikt nie odbierze tego jako prowokację, bo ja wpisałam to, by wziąć to na dystans i ogólnie. W taki sposób jaki założyła ostatnio wątek... agik chyba. Pozdrawiam


Te pozdrowienia to jak pocałunek Judasza
imprecha
 

Re: Mam romans..

Postprzez mahika » 23 wrz 2011, o 10:04

:lol:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 10:06

Co do zdrady - z innych osobistych powodów mialam na nią ochotę... większość pamięta, ale cieszę się, że jestem po stronie, która sie powstrzymała... Bogu dziękuję, bo już samo ,,wydanie się" moich rozterek wyrządziło krzywdę i były ciężkie dni... Widok faceta po tym jak dowiaduje się tylko o samych rozterkach spowodował, że poczułam się podle - i bardo dobrze... Dobrze, że niczego nie zrobiłam, bo to zdołał mi wybaczyć, bo przeciez nic nie było, nawet nr telefonu nikomu nie dałam... ale Bogu dziekuję, że nie skrzywdziłam go bardziej, bo właśnie w tamtej chwili uswiadomiłam sobie jak krzywdzę go samym wewnętrznym monologiem i wątpliwościami...

To był taki szkic od zycia co mogło by być, a właściwie czego już by nie było, gdybym sama siebie nie zatrzymała. BYł ogromny nie smak wtedy... na prawdę nie wyobrażam sobie jaki byłby w innym wypadku... To był też szkic jak mogłabym bardziej skrzywdzić człowieka, którego kocham najmocniej na świecie... I się bardzo cieszę, że nie robiłam tego, straciłabym kogoś, bez kogo nie wyobrażam sobie kolejnego dnia.


Czy to nie jest własnie tak, że jak ktos już się posunie fiycznie do zdrady, to wraca mu ostrosć widzenie i jak traci, uświadamia sobie, że kochał bardzo, że był chwilowo.... hmmm jakby to nazwać... nie swiadom rzeczywistosci? .... ale jest już cęsto za późno? To nasze hormony płatają nam figla, plus jakaś proza zycia, plus obeznanie się na co dzień z żoną, mężem, dziewczyną, chłopakiem... i powstaje mieszanka wybuchowa... a my nad nia nie mozemy zapanowac...(?)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 10:08

Pisałam, bo poczułam potrzebę, nie żeby się tłumaczyć, wię co kto gdzie ma, to jego sprawa...

Dobrego dnia :kwiatek:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez blanka77 » 23 wrz 2011, o 10:13

ewka napisał(a):Przeczytałam artykuł. I w takich opowieściach "już po wszystkim"... jejku, no wszystko leci wg takiego jakiegoś schematu, że normalnie uśmiech mam.

I jeszcze mi się uśmiecha na to kamuflowanie i gra, że "ależ skąd!".
I że nikt się nie domyśla i nic nie widzi. A przecież takich emocji i piorunów, jakie iskrzą... ludzkie oko wychwyci.
I te windy, biurka i podbiurka... takie to piękne wszystko, kiedy trwa... potem jakby mniej.

Takie wrażenie mam.


Masz rację, bo to siłą rzeczy jest jakiś schemat. Na początku jest pięknie, potem z założenia też tak ma być. A finał w większości przypadków jest kiepski. Takie życie, poniekąd w wielu sytuacjach na własne życzenie.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Re: Mam romans..

Postprzez ewka » 23 wrz 2011, o 10:23

imprecha napisał(a):Te pozdrowienia to jak pocałunek Judasza

Mąciwoda :haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Mam romans..

Postprzez ewka » 23 wrz 2011, o 10:28

kasiorek43 napisał(a):Czy to nie jest własnie tak, że jak ktos już się posunie fiycznie do zdrady, to wraca mu ostrosć widzenie i jak traci, uświadamia sobie, że kochał bardzo, że był chwilowo.... hmmm jakby to nazwać... nie swiadom rzeczywistosci? .... ale jest już cęsto za późno? To nasze hormony płatają nam figla, plus jakaś proza zycia, plus obeznanie się na co dzień z żoną, mężem, dziewczyną, chłopakiem... i powstaje mieszanka wybuchowa... a my nad nia nie mozemy zapanowac...(?)

Tak właśnie jest, dokładnie tak!
Zapanować możemy, no sama wiesz Kasiorku... bardziej jednak chce nam się nie zapanować, niż zapanować.

I bęc :D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Mam romans..

Postprzez biscuit » 23 wrz 2011, o 11:08

kasiorek43 napisał(a):Czy to nie jest własnie tak, że jak ktos już się posunie fiycznie do zdrady, to wraca mu ostrosć widzenie i jak traci, uświadamia sobie, że kochał bardzo, że był chwilowo.... hmmm jakby to nazwać... nie swiadom rzeczywistosci?


kasiorku
ja myślę, że bywa różnie
jeśli ktoś zdradza bo jego miłość się wypaliła, a nie ma odwagi odejść
to po zdradzie wcale nie przybędzie mu świadomości, że kochał bardzo
ani tym bardziej miłości do osoby, którą zdradził
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 11:50

No pewnie przypadki chodzą po ludziach, tylko jakoś mnie się zawsze słyszy, że ktoś przeprasza i żałuje... może ja taki przypadek jestem :wink:

Sam zainteresowany zniknął... ciekawe jak sprawy.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Mam romans..

Postprzez biscuit » 23 wrz 2011, o 12:00

moje osobiste doświadczenie jest inne
ja zdradzałam, a potem odeszłam
bo u mnie akurat przyczyną zdrady był niedostatek uczuć
i strach przed odejściem
dlatego powinnam była odejść dużo wcześniej
to do zdrady by po prostu nie doszło
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 12:23

Troszkę ten wątek przestał być moim wątkiem, ale trudno.. Wybaczcie ale nie odpowiem na 90 postów, a odpowiem tylko wybrane.. Co nie zmienia faktu, że wszystkie posty coś wnoszą w moje życie, bo są wynikiem Waszych doświadczeń..

ludolfina
Y jest tak zajęta tym projektem, że nie widzi tego co we mnie siedzi..
jest "z reguly" zajeta ? czy teraz to taki wyjatek?
z reguly ma dla ciebie duzo czasu?


Kiedyś dużo czasu razem spędzaliśmy, teraz nawet jak żadne z nas nie miało nic do roboty, to każdy siedział przy swoim komputerze.. całymi dniami.. M.in. tego mi brakowało/brakuje, że już nie wychodzimy razem, że Y ciągle siedzi w domu i ogląda głupie seriale.. Troszkę straciliśmy umiejętność spędzania razem czasu.. Pewnie dlatego X udało się wkraść w moje życie, bo 'zaoferowała' wyjścia na spacer, długie rozmowy, itd..


blanka77
..to typowy egoizm i egocentryzm. Gdyby była uczciwa to by powiedziała żebyś się określił i dałaby Ci czas na to, ale Ci nie dała, bo ma plan wobec Ciebie - żeby Cię zdobyć.

Ale ja się określiłem, powiedziałem Jej wprost że pewnie nigdy nie będę wstanie zostawić Y dla Niej..

A romans w pracy to faktycznie beznadziejny pomysł, dlatego też coraz częściej myślę o odejściu z firmy..


biscuit
bardzo to nieładnie tak PRZEDMIOTOWO traktować panią X
nie masz zamiaru traktować jej w życiu poważnie, jako partnerkę
to jej nie ruchaj czy to oralnie czy jak tam lubisz...
albo po prostu miej jaja i powiedz jej to wprost
że interesuje Cię tylko seks, ale na zaangażowanie uczuciowe i każde inne
nie ma co liczyć z Twojej strony


Podczas gdy jest zupełnie inaczej. Nie zależy mi na seksie, a na tej kobiecie.. Kurcze, ja wiem, że może trudno to zrozumieć cyz uwierzyć, ale naprawdę nie pcham penisa wszędzie gdzie popadnie.. Pisałem również, że pojawiły się u mnie jakieś uczucia względem X, co tylko komplikuję sprawę..

ale nasz forumowy tchórz
może przyciągać obie panie całkiem innymi atrybutami
dlatego po prostu się zastanawiam
co takiego sprawia, że obie kobiety do niego jednak lgną


Y - daję/dawałem troskę, ciepło, miłość.. ciepłe obiadki i czyste ciuchy..
X - zaczęło się od poczucia bezpieczeństwa, później zrozumienie, pożądanie i w końcu uczucie

I proszę Cię, daj już spokój z tym oralem..

Goszka
Twój dobrze oddaje to co się wydarzyło u mnie.. Chciałbym móc ratować związek, ale juz jest za późno.. Wątpie, abym był wstanie cokolwiek uratować..


limonka
Rozmawiałem ostatnio z Y o tym czy potrafi mi zaufać.. w sumie wyszło na to, że Ona wie, iż nie powinna mi ufać, ale rónież nie potrafi mi NIE ufać.. Więc może błędnie zakładałem, że związek z X nie ma szans..

ewka
Pomału zaczynam dostrzegać to co wydawało mi sie kiedyś abstrakcją - zdrada istnieje..

A wybory są 3 - X, Y, albo żadna. Tylko że każdy z wyborów można osiągnąć w różny sposób i każdy ma swóje plusy i minusy..


'Zainteresowany' jest obecny cały czas, wszystko czyta, ale coraz trudniej było zebrać się na odpowiedź na 90 postów..
'Tchórzliwy autor' dalej w Waszych oczach będzie tchórzem.. Tylko teraz dojrzewa w nim decyzja o rozstaniu.. Ja wiem, że dla Was wszystkich to jest takie proste i oczywiste, rozstać się i bęc..W ogólę, w czym ja widzę problem?! Tylko widzicie, moim zdaniem (może błędnym, ale moim) nie można tak z dnia na dzień pójść i powiedzieć 'to koniec'.. Po prostu nie można tak zrobić, szczególnie osobie z którą spędziło się 'pół' życia.. Poza tym, nie chciałbym aby miała taki uraz ja wiele z osób będących zdradzonym na tym forum.. Pewnie, że ktoś zaraz powie, że kłamstwo jest złe itd., ale przy wszystkich wyrządzonych krzywdach przeze mnie, chciałbym aby jak najmnijeszy wpływ na dlasze życie Y miała moja zdrada.. Żeby myślała, że związek się wypalił.. że nie ma już miłości..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez Abssinth » 23 wrz 2011, o 12:33

a ja sie zastanawiam jeszcze nad czyms innym...

jesli Twoja kobieta Cie kocha...jesli ona widzi Wasz zwiazek jako idealny i dobry...
...to dlaczego decyduje sie wyjechac na pol roku? na pewno o tym rozmawialiscie, jak wygladalo planowanie tego?

i naprawde, coraz bardziej uwazam, ze Wam sie wypalilo bezpowrotnie, idealny zwiazek nie polega na siedzeniu kazdy przed swoim kompem z serialem w przerwach.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam romans..

Postprzez 7tzu9l » 23 wrz 2011, o 12:40

Abssinth

Jak to wyglądało?
Pewnego dnia (jakieś 4-5 miesiecy temu) przychodzę z pracy i słuszę 'Kochanie, wyjeżdzam na pół roku'.. Tak mniej więcej wyglądało podejmowanie wspólnej decyzji.. Ja po prostu wiem, że to jest dla Niej szansa, więc nie zamierzałem i nie zamierzam Jej tego utrudniać. Niech korzysta z okazji..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Re: Mam romans..

Postprzez Księżycowa » 23 wrz 2011, o 12:46

A nie pomyślałeś, że to czy odejdziecie od komputerów i zwrócicie się do siebie twarzami a nie plecami zalezy od Waszej inicjatywy? Nie patrząc na jakąs tya, dumę czy honor, może warto powiedzieć ,,Chodźmy do kina, na spacer, na kolację gdzieś, bo dobrze nam to zrobi". Albo chociaż razem pobiegać, powygłupiać się? To samo się ie stanie, tylko leży w naszej inicjatywie.

Abss ma rację myślę... jakoś nie ma u Was chęci, tylko raczej unik i odosobnienie.

Myślałeś o tym? Czy zdarzało się Wam powiedzieć ,,dość tej rutyny, robimy coś dla siebie?"
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości