Małżeństwo a internetowe znajomości

Problemy z partnerami.

Postprzez caterpillar » 5 wrz 2009, o 23:49

---------- 23:43 05.09.2009 ----------

Nie ,ze sie czepiam :P tylko tak chcialam uslyszec jak to wyglda od tej "rodzinnej" strony,bo tak sobie mysle ,ze czesto wspolne spedzanie czasu, no nie wiem, wypad za miasto,jakis biwak..bycie ze soba z dala od wszystkiego i wszystkich moze ludziom otworzyc oczy na to co tak naprawde jest dla nich wazne..tak sobie o tym pomyslalam..pewnie ,ze od jednego wyjazdu wasze zycie sie nie zmieni ale moze malymi kroczkami...? :bezradny:


pozdrawiam!

---------- 23:49 ----------

a i jeszcze jedno...wybacz ale nie pamietam
czy rozwazalas pomoc jakiegos psychologa rodzinnego,terapeuty?

jesli sami nie jestescie w stanie sobie poradzic to moze to bedzie najlepsze rozwiazanie a raczej konstruktywne dzialanie hmm?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Tymczasem1972 » 6 wrz 2009, o 23:30

---------- 21:58 06.09.2009 ----------

Cate,

my spędzamy ze sobą czas, mamy wspólne hobby, ale chyba to jeszcze nie jest to, co powinno być. Dzisiaj na przykład zaproponowałam wspólny wypad na grzyby (niestety w moim stanie odpadają zajęcia sportowe typu jeżdżenie na rowerze). Młody przystał na to z radością bo ganianie po lesie chyba lubi każdy dzieciak, ale mój mąż nie był zainteresowany i wolał zostać w domu (przy komputerze). I tak to u nas jest. Czasem razem ale częściej osobno.
Syn skwitował sytuację krótko: "tacie jak zwykle nic się nie chce".....

Osobiście jestem osobą ruchliwą, uwielbiam sport w każdej postaci, więc nie mam problemu z wymyśleniem sposobu na spędzenie ze synem wolnego czasu. Niestety nie zawsze (a raczej rzadko) udaje mi się namówić na wspólny wypad mojego męża, który za zwyczaj wymiguje się pilną pracą na kompie albo po prostu brakiem ochoty itd. Czasami czuję się w naszej rodzinie jak facet, który jeździ z synem na basen, narty, biegi, rower gra z nim w piłkę albo łazi po górach. Tyle, że w domu nie czeka na mnie kobieta z obiadem, bo ten muszę sobie ugotować sama :-)


Nie korzystaliśmy nigdy z terapii rodzinnej bo mój mąż jest zdecydowanym przeciwnikiem takowych.

Pozdrawiam
T.

---------- 23:30 ----------

Zapada noc a mnie znowu mi się chce wyć widząc go cały dzień przy komputerze. Na biurku obok komputera stoją od dwóch dni brudne szklanki i naczynia........

To wszystko bez sensu........ Po cholerę ratować takie małżeństwo?
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez ewka » 6 wrz 2009, o 23:44

Postawiłabym te szklanki na klawiaturze. Kobieto, podziwiam Twoją cierpliwość. Naprawdę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 7 wrz 2009, o 00:39

kurcze no :? w takim razie zupelnie nie rozumiem na czym ma ta "zmiana" Twojego meza polegac ??

i wychodzi na to ,ze jestes matka,zona,ojcem, kucharka i sprzataczka :?

wiesz jesli te "szklanki na klawiatorze", o ktorych pisze Ewka nie pomoga to ja bym postawila ultimatum albo np. mediacja rodzinna albo do widzenia...mam wrazenie ,ze jemu jest tak wygodnie nic nie robic,miec cieply kat i od czasu do czasu zerkac z monitora na fajne dupy :roll:

Tymczasem niebawem bedziecie milei klejne dziecko,nie che zlowrozyc ale wtedy juz w ogole moze nie byc czasu na "naprawy" w zwiazku.

Czy mozecie zawrzec chociaz taka umowe ,ze w te i te dni nie korzystacie z komputera-komputer nie istnieje chocby sralo i gralo??mozesz chociaz to wynegocjowac???

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez limonka » 7 wrz 2009, o 04:17

ja bym pewnie wpada w furie:(:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 7 wrz 2009, o 10:35

A może by tak wyjechać do mamy na kilka dni?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez moniaw-w » 7 wrz 2009, o 11:01

ewka napisał(a):A może by tak wyjechać do mamy na kilka dni?



a pozniej wrocic do tych garow, ktore sie uzbieraly przez te pare dni? ;)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez caterpillar » 8 wrz 2009, o 11:07

nie no wyjezdzajac zabrac komputer :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Tymczasem1972 » 8 wrz 2009, o 20:06

Wyjechałam i owszem ale nie do mamy a na delegację. A gary owszem - uzbierały się a jakże. Tyle, że nie koło komputera a w zlewie bo żeby je wsadzić do zmywarki trzeba by było wyjąć najpierw z niej umyte naczynia, a to już ponad siły co poniektórych............

A co do mamy - muszę uważać, żeby nic po mnie nie zauważyła, bo gdyby wiedziała co przeżywam to przy jej charakterze zięć nie uszedłby z życiem ;-)


A tak na serio - postępów w sprawie brak. Mój mąż opier...a się na całego i sprawia wrażenie, że ma wszystko gdzieś. Popija piwo i poza jedzeniem nie robi dosłownie nic. Ponad to po raz kolejny poinformował mnie, że zrezygnował z usług górali, którzy zajmują się budową domów - nie wiem po co mi to powtarza tyle razy, skoro i tak nie mamy pieniędzy na budowę bo nie zgodziłam się (na moje szczęście) na kredyt. Chyba po to, żeby mi w ten "dyskretny" sposób wypomnieć: "tak, to przez Ciebie nic z tego...."
To zachowanie utwierdza mnie w przekonaniu o bezsensie ratowania czegokolwiek poza sobą i resztą mojego życia, które być może mam jeszcze szansę zmienić.

Zastanawiam się też czy chcę, żeby był obecny przy porodzie. W końcu być ojcem to nie tylko spłodzić dziecko ale myśleć o nim i dbać nawet jeśli jest jeszcze w łonie matki. Z drugiej strony w klinice, w której mam zamiar rodzić 100% to porody rodzinne, więc presja jest ogromna......

Pozdrawiam

T.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez cvbnm » 8 wrz 2009, o 20:28

ciemne chmury gromadza sie nad glowa niczego niepodejrzewajacego pana....
cvbnm
 

Postprzez Tymczasem1972 » 8 wrz 2009, o 21:29

No chyba, że podczytuje to forum i jest na bieżąco..... :-)
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez cvbnm » 8 wrz 2009, o 21:58

a jesli podczytuje niewlasciwy watek?
;)

albo - niewlasciwe forum?

trzymaj sie tymczasem
cvbnm
 

Postprzez szyszka » 8 wrz 2009, o 23:08

Tak czytam ten wątek i przeraża mnie, jak bardzo mężczyźni potrafią się uzależnić od komputera. Nie myślą logicznie i nie znają hamulców. Znam to także z autopsji. Mój partner również należy do tego typu facetów co wołami się go nie odciągnie od monitora jeśli na prawdę nie chce, a chcieć mu się nie chce prawie nigdy. Jego pracą jest praca przed komputerem i hobby zarazem.

Eksperyment z herbatką mógłby się okazać całkowitym niewypałem w tym przypadku. Oni potrafią się zająć czymś godzinami przed komputerem nie wzbudzając żadnych podejrzeń, a mino to znaleźć momencik, żeby coś przeskrobać. Ja kiedyś nie podejrzewałam nic, bo pracował i programował dla zleceniodawcy - Tomka. Szkoda tylko, że ten Tomek okazał się sekretarką z firmy która bo zbałamuciła na numerek na wyjeździe firmowym. Z drobną różnicą, wydaje mi się, że mój mężczyzna, jednak czasem się stara. Może nie bardzo, bo to wynika z błędów w wychowaniu go przez teściową, a to oczywiście my na tym cierpimy, bo facet jak nie chce to się nie zmieni, a jak facet ma wszystko tak jakby chciał to po co to zmieniać.

Koleżanki bardzo słusznie doradzają. Obserwuj, nie zrzędź, nie rób awantur, ale też nie zabiegaj, nie dogadzaj mu. Niech poczuje braki w wygodzie, raczej powoli... trzaskanie klawiaturą czy też niszczenie sprzętu nie da rezultatu tylko pogorszy sytuacje, to też znam z autopsji.

Myśl o sobie kochana, o synu i o maleństwie które nosisz pod serce. Wierze jak bardzo Ci ciężko i smutno. Nie myśl nigdy o zmarnowanym czasie, bo każdy czas ma swoją wartość...

Będzie dobrze kochana... cokolwiek się wydarzy...
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Tymczasem1972 » 9 wrz 2009, o 09:40

No więc nie marudzę, nie awanturuję się, nie nadskakuję, nie dogadzam, nie zanoszę do kuchni pozostawianych w różnych kątach naczyń i o nic nie proszę. Robię co mam do zrobienia sama nawet jeżeli wiąże się do z dźwiganiem, podnoszeniem, przeciąganiem, myciem na kolanach itd. Mój mąż udaje, że nie widzi, w końcu empatia nie jest jego najmocniejszą stroną ( o ile on w ogóle wie, co to znaczy). Zerknęłam również na prywatną komórkę, która znowu jest wyciszona...... Nie wykluczone więc, że w pracy nie siedzi np. na nowym koncie na nk.
Przestałam też płakać po kątach i przyjęłam postawę pośrednią pomiędzy: "poczekam i zobaczę jakim jeszcze ...... możesz się okazać" " oraz "ja Ci jeszcze pokażę Ty ......". :-)

Pozdrawiam

T.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez caterpillar » 9 wrz 2009, o 10:45

kurcze no :? co za koles :evil:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości

cron