co mogę zrobić?

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 15 paź 2007, o 08:34

Witaj zizi, ja równiesz cieszę sie z Waszego spaceru. To tak wedle zasady małych kroczków
To dobrze że wyraziłaś również swoje oczekiwania wobec niego jasno i konkretnie, jak również myśle że faktycznie on potrzebuje żeby go więcej doceniać.
Podobało mi się jak zachowały sie dzieci, fajni rodzice to i fajne dzieciaki :oklaski:
Będzie dobrze :ok:
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez agik » 15 paź 2007, o 13:40

Juz chyba wiem, co mi tak fałszywie zabrzmiało w tamtym wpisie.
I chyba wiem skąd te wasze mury się wzieły.
I wiem skąd brak bliskosci.
To znaczy chyba wiem...

Obydwoje wysyłacie sprzeczne sygnały...
To znaczy- wysyłane sygnały nie mówią o tym, co naprawde w Was siedzi, a mówia na odwrót.

jeśli dobrze zrozumiałam marzysz o tym, żeby maz wrócił, czujesz sie bezbronna i nieufna.
A na zewnatrz pokazujesz, że jesteś silna.
Obydwoje chyba czujecie to samo.
A wkładacie zupełnie inne kostiumy.

Nie rozumiem jak chcesz odbudować bliskość miedzy Wami, nie odkrywając się...
Wierze, że tego "odkrycia sie" obawiasz się, moze dlatego, by nie czuć się jeszcze bardziej bezbronna wobec niego...
Tyle, ze teraz juz nie ryzykujesz, juz bardziej Cie nie zrani.
Teraz bycie taka przezroczystą moze tylko pomóc.

I wiesz, paradoksalnie przy całej Twojej sile, to jednak maz okazał sie bardziej odważny. Własnie dlatego, że odszedł.
Inaczej byście tkwili w takim związku, gdzie nie ma Was nawzajem dla siebie, gdzie sa tylko pretensje i zadawnione urazy. Tkwilibyscie w tym martwym punkcie az moze byscie się nawzajem znienawidzili.

I jeszcze sobie mysle, ze cały ten kryzys jednak świadczy o tym, że jest dla Was nadzieja. Nadzieja na wspólne zycie, i to dobre życie.
Myśle, Kochana Zizi, że jemu na Tobie zalezy i ze chce bardzo chce wrócić do kobiety, którę (moim zdaniem) kocha.
Tylko potrzebuje odrobiny zachęty z Twojej strony.
Docenienia.
I wybaczenia...

Poradzisz z tym sobie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 16 paź 2007, o 00:43

agik czy ja musze być slaba,żeby mąż wrócił?

wydaje mi się,że lepiej,żebym była mocna....

on się wlaśnie na mnie wkurzał,że płakałam,że bylam w dołku,że pokazywalam ,że nie radzę sobie z emocjami....

A to,że jestem na niego zla to oczywiste!
Zranił mnie! Oszukał! Zawiodłam się na nim!

To jednak nie przeszkadza mi go nadal kochać!!!Wiem ,ta miłość teraz boli,jest poraniona...

Wierzę jednak,że ja mu wybaczę,on mi wybaczy.....i wyciągniemy do siebie ręce.

To,że on wyprowadził się z domu jest moją "zasługą"
Powiedziałam mu,że mam dość życia z obcym człowiekiem,który mnie rani.
Powiedzialam niech sie zastanowi i przypomni sobie co było dla niego ważne...co robi z naszym życiem...czy naprawde chce stracić rodzinę???
Jak nie chce z nami żyć(powiedziałam wtedy)nikt go tu na siłę nie trzyma...

Mąż dopiero po tej rozmowie wyprowadzil się.

Ja mu dalam wybór...ale sprowokowalam ,ze coś zadziałal....Bo od kilku miesięcy on żył w marazmie..nie podejmowal sam żadnej decyzji co do nas,tylko wycofał się i przestał kompletnie starać..

Może faktycznie decyzja o chwilowej wyprowadzce byla odwagą z jego strony?

pogubil się....on nie jest zlym czlowiekiem....dawniej starał się...

Życie,kłopoty zmienily go.


agik cieżko nam z sobą rozmawiać...zablokowaliśmy się....wyrosły dwa mury...

może faktycznie nie mowimy o tym czego pragniemy...bojąc sie odrzucenia?


ja nie jestem falszywa..tylko nasze relacje pogmatwaly sie..

na razie nie mogę powiedzieć:przytul mnie....zaopiekuj się mną...żyć bez ciebie mi ciężko...


Ale czuję,że to sie zmienia...
wczoraj pierwszy raz od dawna porozmawialiśmy otwarcie i szczerze...ja słuchałam..on sluchał...

Zauważyłam trochę co zaszwankowalo.Dociera do mnie co zawalilam.

Teraz dam szanse mężowi..niech się zdecyduje,czy chce odbudowywać nas...

Dość już wymuszania łzami.zmieniłam się.

Czuję,że będzie lepiej.

Dziś mąż rozmawial z córka..i powiedział,że może przed końcem miesiąca wróci :)
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 16 paź 2007, o 01:00

Tez czuję, że bedzie lepiej.
Wierzę, ze maz do Ciebie wróci.
Wierze, że uda sie naprawić.

Moje określenie o fałszywym brzmieniu dotyczyło dysonasu, jaki odczuwałam, kiedy myślałam o Tobie. Broń boze nie twierdzę, ze jesteś fałszywa.

Nie atakowałam Cię, a przynajmniej nie miałam takiego zamiaru.
Po prostu wierzę, ze czasem warto pokusić sie o odpowiedź na trudne pytania. A żeby znaleźć odpowiedź - trzeba postawic pytanie.

Okazywanie prawdziwych uczuć nie jest słaboscią (moim zdaniem).
Jasne, że lepiej, zebys była mocna, a nie słaba. Ale żebys BYŁA, a nie WYGLĄDAŁA na taką.

Bardzo się cieszę, że porozmawialiście ze sobą.
Dobrze, że dałaś się namowić na ten spacer.
Droga jeszcze daleka, ale myśle, że bedzie dobrze.

Zizi, Kochana, jeśli czasem moje słowa wydaja Ci sie oschłe- przepraszam.
Naprawdę dobrze Ci życzę. Trzymam kciuki za pomyślne zakończenie.
Wierzę, ze się odnajdziecie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 16 paź 2007, o 23:08

Agik nie jestem zła o to co mi piszesz :)

Pisz szczerze.
Trafiłam na to forum,bo nie radzilam sobie ...chcialam uratować związek,starałam się...a było coraz gorzej.Kręciliśmy się w kółko...
ja często powtarzałam te same słowa,tóre nie działały....
Satrałam się,ale bylo źle.ciężko było mi taką sytuację znieść.Wpadlam w depresję,traciłam siły..odechciało mi sie żyć...było ze mną krucho..gdyby nie dzieci mogłoby mnie tu nie być :( ..tylko myśl ,że muszę żyć dla nich powstrzymala mnie.....

Bardzo chcę znaleźć sposób na uratowanie rodziny.
właśnie rodzina liczy się dla mnie najbardziej.Nie praca,nie pieniądze,nie coś tam...

Przez wiele lat kochaliśmy sie naprawdę.Nie wierzę,ze to wszystko nie liczy się,że jest stracone!

Nie chcę poddac się.
Dlatego staram się na rożne sposoby.To nie tak,że dzialam fałszywie.
popelniłam błędy i chce to zmienić.Po to,żeby bylo lepiej.

Kiedy dowiedziałam się,ze mąż mnie zdradzil to zamiast dać mu w pysk i go odtrącić,ja błagałam go,zeby dal mi szansę,nie poszanowalam się..dlatego teraz mąż nie szanuje mnie.On powinien poczuc wtedy konsekwencje swojego postępowania. Nie poczuł,bo ja balam się,ze go stracę..nie mialam odwagi....

Teraz zmieniłam postępowanie wobec męża.Wierzę,że jak przestanę skomleć ,zostawię go w spokoju...to on zauważy co dla niego jest ważne.
Bardzo chcę,żeby poczuł,że mnie traci.żeby zaczą naprawdę o mnie zabiegać.

Mam nadzieję,że mimo,że dużo zmieniliśmy sie ..to w głębi duszy nadal jesteśmy do siebie podobni.
Byliśmy jak dwie połówki jabłka.

Cierpię,bo wiem co mogę stracić.Ale ufam,że nie jest jeszcze za póżno.....że dam radę go odzyskac.

Agik nie dziwię się,że piszesz,że kręcę,że nie mowię otwarcie.
Masz rację...nie mogę teraz jeszcze wprost mówić mu:przytul mnie,pomóż mi,żyć bez ciebie nie mogę...
On sam musi dojrzec do prawdziwego bycia razem...

Agik nie gniewam się.Pisz co czujesz.Liczy sie każde zdanie.To nie jest atak,tylko szczerośc.
Dzieki temu ja mogę zauważyć swoje blędy i cos zmienić..Gdybym była tylko przez was głaskana to nie zauważyłabym swoich blędów...a ja zrobię co w mojej mocy,żeby być znowu szczęśliwą,znowu razem.
:buziaki: dziekuję wam za każde słowo.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 17 paź 2007, o 09:18

Podoba mi się to, co robisz, Zizi. Serio. I jakieś cieplejsze wiatry zaczynają powiewać... chyba mury zaczynają kruszeć - normalnie słyszę, jak zaczynają trzaskać. Ja myślę, że właśnie wiele można zdziałać dobrocią, cierpliwością, ciepłem... machanie rękami, to działanie na oślep. Trzeba czegoś więcej. To łatwe nie jest... ale też nikt nam nie obiecywał, że będzie tylko łatwo - a i Ty wydajesz się silniejsza. To dobrze;)Buźka :buziaki: :buziaki: :buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 17 paź 2007, o 09:24

Tak sie zastanawiam...
Moją receptą na bliskość w moim zyciu jest szczerość.
Też sobie nie wyobrażam, żebym chciała przytulic się do kogoś kogo podejrzewam o złe zamiary wobec mnie.

Zastanów się nad tym jaka jest Twoja prawda Zizi?
Chcesz, żeby mąż wrócił, ale przeciez warunkiem koniecznym jest to, żeby sie zmienił, żeby uczestniczył w życiu rodziny.

Widzisz, jesteś jednocześnie na kolanach, i z wysoko poniesionym mieczem...
Gubie się w tym...
Pewnie Twój mąż też.

Jednak chyba ratunkiem jest szczerość.
Razem z asertywnoscią: "kocham cię, ale tak jak było zanim sie wyprowadziłeś nie dam rady życ, jeśli ty mnie równiez kochasz, to pomóz mi to odbudować, ja dołożę wszelkich starać, zeby było lepiej, ale ty też musisz się postarać".
I jeszcze jedno, Zizi- wybaczenie... Jesteś gotowa?
Wtedy, kiedy Cie zdradził- prosiłas i błagałaś. Ale teraz jest juz za późno, żeby za tamto wziac odwet.
Jeśli potrafisz naprawdę wybaczyć- to musi byc temat zamkniety. Na zawsze.
Tamto Twoje zachowanie było wynikiem bezradnosci. Wybaczenie musi byc swiadome i mąż o tym musi wiedzieć.
Co Ty na to?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 17 paź 2007, o 19:38

Witaj zizi, jak Ci idzie stawianie małych kroczków, jak sobie radzisz?
Mi równiesz podoba sie jak to robisz, myślę że nie jedna kobieta mogłaby wyciagnać wnioski czytajac to co piszesz....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 568 gości