Kobieta kochająca zbyt mocno...

Problemy z partnerami.

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 7 mar 2015, o 19:58

Trafna uwaga, bo już sama zastanawiałam się jak poinformować o tym dzieci. Niech zrobi to sam skoro taką podjął decyzję. Dziś ze mną bardzo źle, A co najgorsze to upokarzam się okrutnie, prosząc o przemyślenie jeszcze raz przez niego całej tej sytuacji.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Sansevieria » 7 mar 2015, o 20:21

Silence, Ty nie proś o przemyślenie - Ty masz prawo żądać konkretów. Nie "upokarzam sie prosząc go o przemyślenie sytuacji" tylko "mam prawo żądać konkretów tu i teraz". Bo masz. Masz prawo wiedzieć przynajmniej tyle, jak pan to widzi widzi dalej. Macie prawa rodzcielskie oboje to masz prawo wiedzieć gdzie zamierza przebywać. Macie wspólny dom - masz prawo wiedzieć jak dalej z kosztami utrzymania majątku wspólnego. Macie kredyt? Takoż samo - ktoś go spłacać musi. Jesteście w trakcie remontu - jak wyżej, ten remont nie zaniknie samoistnie. Macie dzieci - on ma obowiązek alimentacyjny i ma go realizować. I tak dalej. Bez względu na to jak Ci osobiście trudno (moje autentyczne i szczere współczucie dla Ciebie walczy obecnie zajadle z wkurzeniem na pana) spróbuj zauważyc, że pan najwyraźniej niespecjalnie zauważa konsekwencje swojej decyzji i warto mu je uświadomić. Po pierwsze że te konsekwencje istnieją oraz po drugie że są oprócz emocjonalnych także w wymiarze boleśnie praktycznym. Taki kubełek zimnej wody na głowę potrafi uczynić cuda. Niech się jak najszybciej "przywita z gąską". Na tym możesz tylko wygrać - bo albo zacznie myśleć realistycznie albo dowiesz się czegos o nim, co Cię inaczej ustawi do sprawy całej. Jak sie ustawisz w pozycji "cierpię i czekam aż on zdecyduje" to moim zdaniem nic dobrego z tego nie wyniknie. Wykończysz się. A szkoda by było. :pocieszacz:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 7 mar 2015, o 23:44

To co mówisz jest pewnie bardzo ważne, ale ja jestem w rozsypce i nie potrafię nawet teraz o tym pomyśleć a co dopiero działać. Ja nie chcę, żeby odchodził, chcę żeby został. Każda propozycja "naprawy" tego co się stało odbija się o ścianę i kończy stwierdzeniem, że " ja już nie chcę, nie czuję". Przecież ja w tej sytuacji nic chyba nie mogę zrobić, tylko jak mam przetrwać kolejne dni ? Dziewczynkom będzie musiał powiedzieć sam i nie mogę się wkręcić w to ,pewnie nie zrobiłabym tego bez emocji. Wyjaśnienie typu, ze wyjechał do głowy by mi nie przyszło zresztą mają 9 lat. Co do odpowiedzialności to na tle znam męża i wiem, że nie zostawi dziewczynek w żadnym sensie, bardzo je kocha.
Pewnie dawaliście wiele rad tego typu, ale mnie pomaga samo "wypisanie" się tutaj. Z pomocy psychologa też skorzystam, bo obawiam się że sama sobie z tym nie poradzę. Dziękuję za wasze zainteresowanie.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 8 mar 2015, o 00:08

Silence, mam wrażenie, ze w takich sytuacjach im ktoś bardziej prosi, tym odwrotny skutek to przynosi. Osoba wówczas zapiera się w swoim NIE.
Rozstanie z partnerem życiowym, mężem to ogromny stres. I w obliczu tych uczuć bedziesz tak naprawdę sama.
Sama musisz się z tym zmierzyć. Masz jakies bliskie koleżanki, rodzinę? Dobrze jest mieć wówczas przy sobie życzliwe osoby.

Zgadzam się z Sans, niech on powie jak to widzi wszystko, co zamierza, kiedy się wyprowadza, co z odwiedzinami córek, sprawami finansowymi. Bo teraz przedłużanie tej niepewności bije w Ciebie. On za to jest proszony by został - jego ego jest połechtane. A Ty cierpisz nie wiedząc co dalej i jak to życie dalej bedzie wygladać.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 9 mar 2015, o 14:56

Na szczęście mam komu to wszystko opowiedzieć, są nawet takie osoby z którymi długo nie utrzymywałam kontaktów, ale wystarczył jeden telefon i czułam, że wszystko mogę powiedzieć i otrzymałam wsparcie, to dla mnie taka terapia. A skoro mi to pomaga to niech tak zostanie. Łzy lecą same, często i dużo. Oczywiście nie jem i kiepsko śpię. Zapytał wczoraj czy już nie będziemy ze sobą rozmawiać, powiedziałam, że jeżeli nadal jest przekonany o tym, że chce odejść, musi zmierzyć się ze wszystkimi konsekwencjami, że nie może być tutaj z nami, bo ja tego po prostu nie zniosę. Dałam mu kilka dni na odpowiedź jak to widzi, kiedy powie dzieciom, jak rozwiąże kwestie finansowe, kiedy się wyprowadzi. Ktoś dobrze mi poradził mam myśleć i planować każdy dzień, małymi krokami, spróbuję.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 9 mar 2015, o 15:13

Wiecie co mi jeszcze powiedział? "Tu chodzi o Ciebie, odchodzę, bo co będzie jeżeli cię zdradzę? " jak to nazwiecie egoizm? uczciwość? niedojrzałość emocjonalna? nie wiem.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 9 mar 2015, o 15:34

Mam wrażenie, ze on zrzuca na Ciebie ciężar tego rozstania. Swój ciężar, swoje rozterki. I tym sposobem dźwigasz i poczucie straty i jego rozterki, czy nie wiem jak to nazwać.
To tak jak ze zdradą, jesli ktoś powie o tym partnerowi to tak jakby swój ciężar tej tajemnicy zrzucał na drugą osobe. On się czuje czysty, nie musi nic ukrywać, czuje ulgę. Ale druga osoba przeżywa dramat. Chyba on to samo robi z Toba, tylko nieco inaczej... Zamiast starać się, by to dla Ciebie i dzieci było jak najmniej bolesne to jeszcze Ci dokłada.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez impresja77 » 9 mar 2015, o 16:13

Zgadzam się z Honest.
Próbuje obarczyć CIEBIE odpowiedzialnością za JEGO decyzje.
Ale ten tekst : "Tu chodzi o Ciebie bo jak Cie zdradze?"....to kiszki przewraca.
Wstrętny typ. Straszy i każe Ci być odpowiedzialną za jego cnotę.
Odżalować chyba musisz tego męża.
Dbalas o jego hobby ,miałaś na uwadze jego rozwój ,uważałas ,ze nie możesz mu przeszkadzać w spełnianiu jego marzeń.
Bylas bardzo uważna w związku.
A odpowiedz nam ,jak przejawiała się męża uważność w stosunku do Ciebie. ?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 9 mar 2015, o 16:34

Kiedyś, po utracie pracy i problemach finansowych (wtedy próbowaliśmy sił z nową firmą, pomysł nie wyszedł) w międzyczasie powóź, wtedy przechodziłam depresję. To był trudny czas, ale wtedy czułam, że mnie wspierał. Zaczęło psuć się później, ja sama wybrałam bycie w domu, ukryłam się w nim (choć zawsze byłam bardzo towarzyską osobą), wiele razy słyszałam od niego, żebym znalazła sobie coś co mnie cieszy, hobby itd...Przestaliśmy się słuchać, spędzać razem czas. Ja miałam ciągle żal, że nie robimy nic razem, kontrolowałam jego wyjścia, denerwowałam się jak nie wracał na czas (nigdy nie chciałabym już popełnić tych błędów) a on uciekał, przecież nikt nie lubi być kontrolowany. Z drugiej strony mocno nadszarpnął moje zaufanie i sam się przyznał do tego. Więc błędne koło.
Tak czy inaczej psycholog to dla mnie dobry pomysł, idę w czwartek.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez impresja77 » 9 mar 2015, o 17:24

Człowiek na przestrzeni lat zmienia się. Główne cechy charakteru pozostają, ale przypomnij siebie z pierwszych lat związku a teraz. Wiele przeszłaś sama i z mężem i Twoja osobowość ewoluowała.
Do czego zmierzam ?
Jeżeli w tle nie ma kochanki to może w związku z tym ,ze małżeństwo ewoluuje wraz z ewoluowaniem jego członków ,to może spróbować terapią stworzyć związek na nowo ,żeby umieć spojrzeć na siebie jak na innych juz ludzi. Nie zatrzymywać się na myśleniu, że kiedyś to bykes taki a taki ,tylko spojrzeć nawzajem na siebie takimi jakimi jesteście teraz . I na tej bazie nowych ludzi spróbować ratować małżeństwo.
Tak sobie gdybam.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 9 mar 2015, o 17:58

Genialna myśl, właśnie między innymi zaczęłam tu pisać, aby czerpać od Was pomysły nie tylko na ratowanie związku , ale na zmianę siebie. Wszystko można, tylko trzeba chcieć, on na razie zapiera się rękami i nogami, że nic nie czuje, wygasło, wypaliło się. Oczywiście podeślę mu pomysł, ale z tego co mówił wcześniej to terapia nie wchodzi w grę, on się nie otworzy przed innym człowiekiem.
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez impresja77 » 9 mar 2015, o 18:37

No nie taka genialna. Ty nie masz iść do psychologa po to ,żeby zmienić się DLA NIEGO tylko po to ,żeby pracować nad sobą DLA SIEBIE.
Bo to ,ze jest jak jest między Wami to nie jest Twoja wina tylko byc moze przedkladanie jego dobra nad swoje. Nie wpadaj w pułapke ,ze jak siebie " naprawisz" to on Cię pokocha i wroci.
Moze to byc tez brak równowagi w uzyskiwaniu dobrostanu w związku dla każdego ,a nie poświęcanie się tylko kobiety,żeby mężowi usluzyc ,żeby miał czas na swoje pasje, żeby miał wszystko podane .
Raczej w zdrowym związku te dobra są wymienne. Raz żona korzysta z uslużenia przez męża raz odwrotnie. W miarę możliwości jest miejsce dla realizacji pasji dla dwojga ,a nie ciągła rezygnacja z siebie kobiety i ustępowanie pola jedynie mężowi.
Myślę ,że jeżeli Ty popracujesz nad soba DLA SIEBIE to i tak nastąpią zmiany w związku. Ruszy machina zmian i mąż tez będzie musiał się odnieść.
Prawdopodobnie tez zagubilas siebie w kłopotach ,które Cie dotknęły i warto odnaleźć siebie.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 9 mar 2015, o 21:16

Silence, im bardziej bedziesz prosić, nalegać, tym bardziej on bedzie trwał w swojej decyzji.
Poza tym własnie takimi działaniami pokazujesz, że jednak ta "stara Ty" nie zmieniła się. Nadal napiera, podaje gotowe rozwiązania, jest jej pełno.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez silence » 9 mar 2015, o 21:38

Wiem, odkleić się i zostawić go w spokoju. Tak powinnam zrobić byłaby to jakaś odmienność w dotychczasowych moich działaniach. Spróbuję. Ale jest jeszcze i krząta się, zagaduje a mnie to rozwala.
Dziękuję Wam, że jesteście :)
silence
 
Posty: 30
Dołączył(a): 16 lut 2015, o 15:41

Re: Kobieta kochająca zbyt mocno...

Postprzez Honest » 9 mar 2015, o 22:08

Ale pamiętaj - zmiana wcale nie musi oznaczać, ze on do Ciebie wróci. Jesli chcesz zmienić swoje życie, siebie to zrób to dla siebie, tak jak pisze Impresja. Nie dla niego, bo to bedzie kontynuacja wcześniejszych działań. A gorycz porażki może być naprawde nieprzyjemna.

Wiesz dlaczego Cię zagaduje? Bo jak zajaczek jest goniony to się puszy jak paw, a jak nagle nie zabiegasz o niego to daje Ci bodźce - goń mnie, proś mnie bym został...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 192 gości