przez silence » 9 mar 2015, o 16:34
Kiedyś, po utracie pracy i problemach finansowych (wtedy próbowaliśmy sił z nową firmą, pomysł nie wyszedł) w międzyczasie powóź, wtedy przechodziłam depresję. To był trudny czas, ale wtedy czułam, że mnie wspierał. Zaczęło psuć się później, ja sama wybrałam bycie w domu, ukryłam się w nim (choć zawsze byłam bardzo towarzyską osobą), wiele razy słyszałam od niego, żebym znalazła sobie coś co mnie cieszy, hobby itd...Przestaliśmy się słuchać, spędzać razem czas. Ja miałam ciągle żal, że nie robimy nic razem, kontrolowałam jego wyjścia, denerwowałam się jak nie wracał na czas (nigdy nie chciałabym już popełnić tych błędów) a on uciekał, przecież nikt nie lubi być kontrolowany. Z drugiej strony mocno nadszarpnął moje zaufanie i sam się przyznał do tego. Więc błędne koło.
Tak czy inaczej psycholog to dla mnie dobry pomysł, idę w czwartek.