Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Problemy z partnerami.

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Sansevieria » 19 gru 2014, o 22:10

Zapewne krecilo go to, że jesteś taka "niedostępna" .
Nie zła metoda na faceta ,trzymać go na pasku niepewności (...). Sprytne. Ustawiasz się w pozycji ,że Ty decydujesz


Przez pokolenia naszych przodkiń sprawdzona metoda "gry wstępnej" - toż pan, który sie nic a nic wysilić nie musi iżby zdobyć zaiste małe szanse, że skarb w kobiecie dostrzeże. "Łatwo przyszło, łatwo poszło" jak mawiają, a co zdobyte wysiłkiem wielkim to cenne.

A co z Twoją dojrzałością? Zatrzymalas się na etapie DDA z dawnych lat i masz wytłumaczenie na cale swoje postępowanie? On musi cierpliwie czekać i jak ci się zachce wolności to bez wzgledu na obowiązki musi Ci ja dac? Czy juz uswiadomilas sobie że jesteś dorosłym człowiekiem i możesz zapanować nad swoimi popędami?

Czy jest niedojrzałym i nieodpowiedzialnym nie ukrywać przed potencjalnym mężem (żoną) swoich cech także tych trudnych w ewentualnym dalszym życiu? Odpowiedzialne jest udawać, że się nie ma obciążeń, udawać że się innym niż się jest? "On" nie musi cierpliwie czekać - on ma szansę na świadomy wybór.
A o co chodzi z tymi popędami to zaiste nie mam pojęcia. Co ma do tematu panowanie nad popędami akurat?


Moim zdaniem przeszłość jaka by nie była nie może warunkować bezwzględnie dorosłego życia.

Ona warunkuje wzglednie, bo u różnych osób w różny sposób. Oraz bezwzględnie - bo warunkuje, bez względu na to czy chcemy czy nie.

Dla mnie postawa " miałem trudną przeszłość i trzeba mi wszystko wybaczyć i mogę więcej bezkarnie " to postawa skrajniei egoistyczna i niedojrzala..

Z tym sie akurat zgodzę, acz nie jest w porządku taką postawę przypisywać komuś pochopnie oraz "na wyrost".


Odmawianie 3 razy jest niepowazne ,dziecinna zagrywka

Drugi z cesarzy wielce solidnej chińskiej dynastii Tang zrobił ten numer - oczywiście nie odmawiał ożenku tylko objęcia władzy - odnotowano to w stosownych kronikach dynastycznych uznając za szczyt politycznej maestrii tegoż cesarza. Moze i była to zagrywka dziecinna, ale zaiste wielce skuteczna :haha:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Justa » 20 gru 2014, o 00:05

Sans, ze tez Ci sie jeszcze chce... 8)

impresja, klopot w rozmowie z Toba polega na tym, ze Ty "wiesz lepiej" i tak naprawde nie sluchasz tego, co ktos inny wyraza (zdanie, uczucia, postawe), a skupiasz sie na tym, by pokazac, ze jedynie Twoja racja jest sluszna.

Kasjopeja, bodaj pierwszy raz na forum przyznalam otwarcie, ze jestem DDA. Dlugo zylam w iluzji, ze to nie moze miec na mnie wplywu, ze to wylacznie JA decyduje o tym, jaka jestem i co robie.
Niestety pomimo pracy nad soba i naprawde przejscia ogromnej drogi, widze w sytuacjach kryzysowych odczucia i reakcje, ktore sa "bazowe", wdrukowane gleboko w podswiadomosc. Nie maja juz wladzy nade mna, ale sie odzywaja.
Opisalam swoje poczatki i to, ze pomimo pewnych deficytow MOZNA stopniowo otwierac sie na zwiazek, zaczynac czuc sie bezpiecznie z kims. Pod warunkiem wszakze, ze czlowiek CHCE pracowac nad soba i chce wychodzic ze swojej skorupki.

I taki byl moj glowny przekaz. Zwiazek z DDA jest mozliwy, ale TY nie mozesz rozwiazac problemow za Twojego partnera. Nie wiem, czy on dojrzal do tego, by pokonywac wlasne bariery - jesli nie, to sama nic nie zdzialasz - a jesli chce wychodzic, to szansa jest.

A dlaczego wlasciwie zalezy Ci na nim? Zastanawialas sie nad tym?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 20 gru 2014, o 09:11

Justa Ty znasz swoje szablony, ja znam swoje..

Jestem Nałogowcem Kochania i zawsze jak 2+2=4, ja wchodze w relację z Nałogowcami Unikania Bliskości..
I jestem po terapii, i już wszystko o sobie wiem, znam szablony, ale nadal upierdliwie wchodzę w relację z takimi ludźmi, kt. dać mi niczego nie chcą na dłuższą metę.. I nie wiem dlaczego nadal mam wdrukowany taki radar, na takich a nie innych mężczyzn, pomimo zrozumienia intelektualnego tych cholernych szablonów.

Zawsze moje związki są takie same i zawsze znajduję partnerów będących emocjonalną kopią poprzednich.

Wiem, że w tym wypadku powinnam sama sobie powiedzieć: Koniec. Bo wiem jak to się skończy, jeśli to pociągnę (głównie siłą własną, bo partner unikający - wiadomo - ucieka, w cokolwiek - pracę, alkohol, gry..) to będę cierpiała, trochę na własne życzenie..

Jak usunąć, przerobić to stare oprogramowanie? Jak ustawić radar na innych mężczyzn? "Normalnych", chcących, dobrych, nie uciekających wiecznie? Ja tego nie wiem i boję się, że mam coraz mniej czasu na założenie rodziny i poczucie się spełnioną w roli kobiety..

Wiecie co czuję? Jakiś rodzaj niedobrej energii, kiedy zbliżam się do takich mężczyzn, moje radary są mega wrażliwe - ale nie słucham intuicji, walę na ślepo, a potem boli dupa, serce, ego. A najbardziej boli małą Kasjopeję, która dostała w dzieciństwie i która przy takich okazjach obrywa najdotkliwiej - bo znów ktoś jej nie chciał, bo znów była nie dość dobra, bo znowu ktoś odrzucił jej miłość uciekając w zarośla..

Przeraża mnie z jednej str. zrozumienie tego wszystkiego, z drugiej totalny paraliż na skończenie z tym szablonem.

Dziś spróbuję. Przyjeżdża On, mamy się uczyć. Postaram się spojrzeć na tę sytuację oczami Dorosłej Kasjopei, świadomej uwarunkowań i mogącej powiedzieć sobie: Nie, dziekuję za tą znajomość, ona mi nie służy.
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Justa » 20 gru 2014, o 10:43

Nie wiem, jak to zrobic, Kasjopeja. Dobrze, ze masz świadomość swojej matrycy.
Po tym, co napisałaś, najlepiej byłoby sie wycofać z tej relacji. Ona będzie dla Ciebie tylko źródłem cierpień.
Kurcze, moze osoby po terapii bedą w stanie podpowiedzieć Ci, jak zamienić stare schematy na nowe...
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 20 gru 2014, o 11:05

Justa!
Napisalam wyżej ,że to jest moje zdanie . Nigdzie nie wciskam swojego zdania jako jedynej objaawionej prawdy. Wyrazam to co uważam .Nie napisalam ,ze macie uznać moje zdanie za jedyne prawdziwe i je przyjac i sie z nim zgodzic! Dziwna jest Twoja wypowiedź. Pisze co Ja uważam ,a Wy sobie uwazajcie swoje.
Sans Twoje analizowanie moich wpisów jest nachalne i nie wiem po co Ci to? .Nie czytam ich ,bo są pisane okropnym językiem i nie maja żadnego sensu.Myślisz ,że z mienie swoje zdanie pod wpływem Twoich nachalnych naciskow? Nie możesz przyjąć ,ze ktoś ma swoje zdanie ,wypowiedział sie i na tym koniec ? Tylko musisz wciskac swoje racje ? Justa to Sans wciska swoje racje ,bo zdaje się jej ze to co ona uważa jest poprawne.
Niestety ja uważam to co napisalam i takie jest Moje zdanie i cudze wyciskanie swojego nie zmieni tego.
Macie ogromny problem z zaakceptowaniem cudzego poglądu na daną sprawę.

Kasjopeja z tej mąki żadnego chleba nie będzie .
Szkoda Twojego czasu .Ale Twój wybór.
Aaaa i najnowszy Sens miesięcznik zawiera sporo interesujących Cie tematów o relacjach w jakich tkwisz.
Pytasz jak zerwać z takim uzależnieniem od niedostępnych mężczyzn.? Po prostu kiedyś będziesz miała tak dosc ,będziesz tak nieszczęśliwa i tak poobijana psychicznie przez życie z nimi ,że jak alkoholik co sięga DNA może się opamiętasz i przyznasz przed sobą do bezsilności i zechcesz ,żeby Cię utulił wreszcie ktoś ciepły zwyczajny ,dobry,serdeczny. Ale czy wtedy ktoś będzie chciał w to wchodzić po takim poturbowaniu i czy będziesz umiała przyjąć?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez zajac » 20 gru 2014, o 15:33

Kasjopea, ja pamiętam z "Toksycznych rodziców" taki schemat: szuka się niedostępnego partnera po to, żeby odtworzyć z nim relację, jaką się miało z rodzicem, ale tym razem ma to być relacja zakończona happy endem, "wygraną", czyli wzbudzeniem w potencjalnym partnerze tego, czego się w rodzicu wzbudzić nie udało. Tak mi się skojarzyło z tym, co piszesz.
Ale to pewnie wiesz po terapii. Piszesz, że masz świadomość, tylko nie udaje Ci się w praktyce tego zmienić. A może warto by wrócić na terapię?
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Kasjopeja » 20 gru 2014, o 17:42

Zając myślałam o tym, ale z drugiej str. mam wszystkie narzędzia (wiedza), których musze użyć, ale z jakiegos powodu tego nie robię..

Druga rzecz - bardzo trudno znaleźć terapeutę specjalizującego sie w takich sprawach - robiłam dwa podejścia kończące się zwykle stwierdzeniem terapeuty, że ja już wszystko wiem, nawet więcej niż on/ona o mechanizmach i narzędziach, więc on/ona nie jest w stanie mi pomóc, że muszę po prostu z tej wiedzy/narzędzi zacząc korzystać..

I kółko się zamyka..
Kasjopeja
 
Posty: 26
Dołączył(a): 15 gru 2014, o 19:43

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Sansevieria » 20 gru 2014, o 18:03

Kasjopeja, ja w tym co napisałaś to widzę osobę, która od strony wiedzy i intelektu wie doskonale co i jak i utknęła na etapie "nie mogę, nie jestem w stanie", co by mogło wskazywać na to, że nie udało Ci się w terapii osiagnąć stanu koordynacji emocji z intelektem i wiedzą. Możliwe ze tylko w obszarze związków, możliwe ze w innych też. Tak jakby emocje i/lub podświadome "cosie" stawały w poprzek i nie pozwalały podejmować dobrych decyzji. W jakiejs skali chyba każdy miewa taki brak synchronizacji rozumu z emocjami, każdy czasem postąpi niezbyt rozumnie kierowany emocjami. Ważna jest skala i zakres i u Ciebie z tego co piszesz to jakby w kwestii zwiazków nadal skrzywdzone dziecko rządziło, przejmowało kierowniczą rolę.

Podpiszę sie pod sugestią Zając czyli pod koncepcja przemyslenia powrotu na terapię wzglednie odbycia drugiej części terapii. To co opisujesz mnie pasuje do stanu terapii nie zakończonej pełnym sukcesem.
Tak dla rozważenia podam Ci punkty, wedle których ja wraz z terapeutką rozważałyśmy zakończenie mojej terapii. Czy to "już" czy "jeszcze nie". "Uraz" w poniższym tekscie to jest Twoje trudne dzieciństwo jako całość, choc moze się okazać że na teraz ten "uraz" to jest nie całość ale jakieś elementy dzieciństwa, może jakieś zdarzenie, może jakaś relacja - raczej trudno mi to dookreślić.

1. Fizjologiczne skutki urazu osłabły do tego stopnia, że można nad nimi panować.
2. Pacjent może znieść uczucia związane z traumatycznymi wspomnieniami.
3. Pacjent posiada władzę nad swoją pamięcią - w każdej chwili może przywołac traumatyczne wspomnienie bądź je od siebie odsunąć.
4. Pamieć o urazie cechuje spójna narracja powiązana z uczuciami.
5. Pacjent odbudował utracone poczucie własnej wartosci.
6. Pacjent odbudował ważne związki z innymi ludźmi.
7. Pacjent ma spójny system wartości i przekonań uwzględniający historię urazu.

Oczywiscie to wszystko jest ze sobą powiązane oraz oczywiście nie ma tak, ze to co powyżej każdy osiaga w jakichś abstrakcyjnych 100%, bardziej chodzi o to, żeby ocenić swój stan i sprawdzić, czy gdzieś jednak nie trzeba podrążyc dalej.
Warto też żebyś wiedziała, ze uporanie sie z urazem z pewnego punktu widzenia nie jest ostateczne nigdy, zawsze cos moze wrócić. Moze nie oznacza musi. Ale wrócić na terapię żaden wstyd ani żadne dziwactwo.
Troche jak ze złamaną nogą - nawet jak sie zrośnie i można chodzić czasem "rwie" na zmianę pogody - choć nie zawsze i nie każdego :)

Ponieważ dopisałaś to Ci rzeknę z mojego własnego doswiadczenia z terapii - poszukaj nurtu, któy wyjdzie poza samo "rozumiem". Ktory Ci wejdzie w emocje bardziej. Mnie się sprawdził nurt psychologi zorientowanej na proces, o nurtach możesz poczytać na głównej stronie potralu. Mam coraz bardziej wrażenie, ze emocje Twoje z przeszłości to są wprawdzie ponazywane, ale nie wyrażone w terapii w warunkach bezpiecznych. Co innego powiedzieć "czułam lęk" a co innego ten lęk ponownie przeżyć w warunkach terapii, to samo z wściekłością czy smutkiem.
Wcale nie masz wszystkich narzędzi - masz jak na razie rozum i wiedzę. Tylko.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 20 gru 2014, o 20:49

Justa napisał(a):Sans, ze tez Ci sie jeszcze chce... 8)

impresja, klopot w rozmowie z Toba polega na tym, ze Ty "wiesz lepiej" i tak naprawde nie sluchasz tego, co ktos inny wyraza (zdanie, uczucia, postawe), a skupiasz sie na tym, by pokazac, ze jedynie Twoja racja jest sluszna.


Justa, ale Wy robicie to samo chcąc narzucić Impresji swoje zdanie jaka ona jest. Gdzie różnica?

Do słow sans się nie odniose, gdyż ich nie czytam :D
Nadal uważam, że inteligencja człowieka polega m.in na tym, że wyraża się zwięźle i na temat :D
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Sansevieria » 20 gru 2014, o 21:01

A ja sie odniosę, bo czytam. Zwięźle. Właśnie zaczynasz rozwijać offtopa. :buziaki:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Księżycowa » 20 gru 2014, o 21:14

:lol:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Honest » 20 gru 2014, o 21:30

Księżycowa napisał(a)::lol:


Sansevieria napisał(a):A ja sie odniosę, bo czytam. Zwięźle. Właśnie zaczynasz rozwijać offtopa. :buziaki:


Hehe kasiorek offtopa robisz :haha:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 20 gru 2014, o 21:34

Jak zwykle wiedźma zrobiła oftopa a teraz przemanipulowuje na innych .
Sans ty w realu musisz byś okropną wiedźmą. Nie masz przyjaciół i kazdy omija Cie szerokim łukiem .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez Justa » 20 gru 2014, o 21:47

Dziewczyny, to jest wątek Kasjopei, uszanujcie to, proszę.

Ja podzieliłam się z autorką swoim doświadczeniem, impresja do tego się odniosła tak, jak uważała za słuszne i do czego ma prawo. Moją decyzją jest nie odpowiadanie na jej pytania. Koniec offa.

Kasjopejo, myślę, że sporo do Twojej sytuacji może wnieść doświadczenie Sansevierii. Z jednej strony na poziomie świadomości i wiedzy znasz mechanizmy, które Tobą rządzą, a z drugiej tak jakby na poziomie uczuć zatrzymałaś się w przeszłości. Może faktycznie pomyśl o powrocie na terapię?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Re: Jak ja mogę mu pomoc? Tak bardzo sie boi...

Postprzez impresja77 » 20 gru 2014, o 22:04

Justa ,to były pytania retoryczne.
Ale widać ,że i takie bardzo niewygodne .
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 184 gości

cron