Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Problemy z partnerami.

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez impresja77 » 19 sty 2014, o 00:05

A może puść ją wolno,niech leci,niech się przekona,czy to miłość ,czy zauroczenie.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 19 sty 2014, o 00:08

Nawet jesli są to problemy psychiczne (choc dla mnie to jakas abstrakcja, bo podczas napadów lękowych to ostatnim o czym pomyślałam to seks z kimkolwiek) emocjonalnie jak najbardziej, ale jesli nawet to tym bardziej nie ma sensu głaskanie po główce i tłumaczenie jej zachowań, bo to wspiera dysfunkcje. Prosta zasada - coś zrobiłeś, to ponosisz konsekwencje - tak jak alkoholik powinien ponieść czy jakiś agresor.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 19 sty 2014, o 00:25

tylko trzeba wiedziec co sie zrobilo i jakie konsekwencje z tego wynikaja...

a poza tym co to za nonsens doradzanie terapi nazywac glaskaniem
brr znowu sie czuje jak w jakiejs grotesce :|
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 19 sty 2014, o 00:29

ale ja nie powiedziałam, ze sama terapia to głaskanie, tylko zachowanie autora - wg mnie autor głaszcze po główce swoją żonkę za to, ze go zdradziła.

Jigsaw dobrze jest chcieć dobrze i sie starać ale musi mieć to jakiś sene - jaki widzisz sens terapii kiedy kobieta mówi "niem kocham"?

Z resztą, nie wiemy właściwie nic, bo wiemy jakie ma autor spostrzezenia na temet tego co czuje i mysli jego zona.
Trudno mu napisać coś więcej, więc sugeruję się tylko tym co napisał odnośnie jej słów. Oczywiście nie musze mieć racji, bo w końcu znamy tylko punkt widzenia jednej strony.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 19 sty 2014, o 01:18

trudno mi jakos na 100% uwierzyc w to "nie kocham" kiedy jest tyle argumentow ze to jednak silne emocje przede wszystkim...

takze jednak poki co sa dwie mozliwosci : albo ona faktycznie go nie kocha
albo jednak jest cos nie tak w ( duzym uproszczeniu ) komunikacji


nawet jesli to jest ta pierwsza wersja
to i tak wydaje mi sie zeby udanie na terapie dalo lepsze efekty niz krecenie sie wkolko na forum..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 19 sty 2014, o 01:40

To czemu nie idzIesz na terapię, tylko kręcisz się na forum? To stwierdzenie jest bardzo uniwersalne... poza tym jedno drugiego nie wyklucza, bo ja chodzę na terapię i "kręcę się" po forum :roll:

"Nie kocham Cię" to wielkie słowa i zdecydowana większość ludzi jak to mówi, to mówi ostatecznie.
Chyba, ze między autorem a jego zoną mają miejsce podświadome "gierki" w których nie jedno juz padło i się zdarzyło ale pomimo to autor uważa, ze są "normalną rodziną" na co nie wskazuje to co się wydarzyło..

Po co się rozkminać, domyślać i tworzyć własne ideologie znęcajac się dzięki temu nad sobą?

Nie lepię wziąć się za konkrety i porozmawiać, zadecydować WSPÓLNIE co dalej?
Ty chcesz i ja chcę, to staramy się to jakoś przegryźć i być może udać się na terapię po pomoc.
Ty nie chesz a ja chce - trudno... do tanga trzeba dwojga...
Wersji, że ona chce a on nie nie ma, więc jakby nwszystko jasne, choć odpowiedź podobna jak w przypadku drugim.

Wiem, ze to nie proste, ze prosto się pisze.
Tylko jeśli na prawdę che się pomoc dzieciom i am się na uwadze ich dobro, to się ocenia jasno sytuacje i dostosowuje działania do niej, zeby dzieci jak najmniej ucierpiały, \
jadaniel rozwód ewentualny wcale nie musi być dla dzieci gorszy od Wszego bycia ze sobą na siłę, od Waszych być moze kłótni, niedomówień czy sprzeczek czy chciażby życie w lodowatej atmosferze między rodzicami.
Ratowanie czegoś "dla dobra dzieci" nie raz wychodzi im gorzej niż rozstanie, bo muszą żyć w czymś co nie działa i jest uciążliwe i obciążające nie tylko dla rodziców a szczególnie dla dzieci, wiec jeżeli chcesz dobra dzieci, to zastanów się dobrze i dobrze oceń relacje między Wami i tego czego oboje chcecie a nie dopisuj ideologie i nie baw się w psychoanalityka, bo to Ci w niczym nie pomoże a tylko się uwikłasz w jakąś pętlę, choć ja widzę jakąś pętlę już teraz...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 19 sty 2014, o 11:14

Wypraszam sobie uwagi osobiste. a tym bardziej te zupełnie wymyślone wbrew faktom o którym pisze. oczywiście że w sytuacji jadaniela wszystko może być ale dlaczego Ty niemal całkowicie wykluczasz możliwość że to wyznanie padło badz to pod wpływem zaburzeń psychiki badz zauroczenia co wg mnie są mniej więcej równoprawdopodobne możliwości. przynajmniej przy tym co wiemy. zresztą autor Pisal że chce zrobić wszystko co się da, również dlatego żeby się nie dręczyc gdyby nie wyszlo. wg mnie najlepszym sposobem są tu konsultacje ze specjalista.
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez zajac » 19 sty 2014, o 13:17

Witaj, Jadaniel :)
Zastanawiam się, czy może być tak, że Twoja żona ma problem w gruncie rzeczy z samą sobą. Wskazywałyby na to stany depresyjne, stwierdzenie, że dzieci nie wystarczą jej do szczęścia itp. Może ona się we własnym życiu nie odnajduje, nie widzi w nim jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś, w co mogłaby się zaangażować -- ale nie wynika to z jakości życia, tylko z tego, co sama ma w psychice. Przez to leci też jej poczucie własnej wartości jako kobiety, jako człowieka. Może właśnie relacja z tamtym facetem sprawia, że ona się czuje lepiej sama z sobą, a możliwość radykalnej zmiany w życiu daje jej "kopa", wiarę w to, że mogłaby zacząć żyć lepiej, mocniej... I może właśnie to jest tym "zauroczeniem"?
Być może ona potrzebuje teraz wyjścia spod klosza, dania jej wolności, ale też zmierzenia się z konsekwencjami swoich czynów. Masz prawo mieć do niej żal, być na nią zły, ona chyba wie o tym, może Twoja reakcja wydaje jej się nienaturalna. A może odzywa się w niej jakiś schemat z domu rodzinnego: kiedy np. wszyscy wiedzieli, co dla niej najlepsze, traktowali jak dziecko. Żeby dać sobie szansę na dalsze sensowne bycie razem, to powinniście chyba postawić na autentyczność: żona zrozumieć, czego faktycznie chce i o co jej chodzi, a Ty -- pozwolić jej na to i sam szczerze mówić o swoich emocjach, oczekiwaniach, wątpliwościach. Może rzeczywiście z pomocą psychologa, jak pisze Jigsaw, bo samemu trudno się czasem w tym połapać.
Ja tu widzę (na coś podobnego, o ile dobrze zrozumiałam, zwracała już uwagę Księżycowa) traktowanie przez Ciebie żony trochę jak małej dziewczynki, na którą ktoś ma zły wpływ. Może spróbuj inaczej: potraktować jak dorosłą, dać prawo do decydowania o sobie? Ale też wymagać, np. wzięcia odpowiedzialności za dzieci, choćby za ich częściowe utrzymanie.
Podstawa to rzeczywiście chęć, obustronna. Jeśli ona nie zechce dać Wam szansy, to chyba trzeba się z tym pogodzić :( Ale może lepiej się rozstać, niż gdyby np. ona miała być w domu tylko ciałem, a myślami w swoim potencjalnym lepszym życiu...
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 19 sty 2014, o 13:19

Jakie uwagi osobiste ??

Jigsaw otrząśnij się, bo gadasz głupoty...
Ja nie twierdzę, że specjalista by się nie przydał, ale do tego specjalisty musi chcieć iść OBOJE.

Jak grochem o ścianę :roll:

Jigsaw napisał(a):Ty niemal całkowicie wykluczasz możliwość że to wyznanie padło badz to pod wpływem zaburzeń psychiki badz zauroczenia co wg mnie są mniej więcej równoprawdopodobne możliwości.


Ja wypowiadam swoj punkt widzenia, z boku bez żadnych emocji... i dla mnie rzuca po oczach, ze autor skupia się na żonie, stara się za nią myśleć a właściwie odgadywać jej myśli, usprawiedliwiać ją i robi z niej bezwolną kukłę, którą ktoś omotał i spętał.
Tak to widzę z opisu autora i to jest dla mnie nie zdrowe.

Zastanawiam sie jaką trzeba mieć chorobę psychiczna, zeby powiedzieć, ze się nie kocha. Bo nawet jeśli można, to nie wydaje mi się, zeby zaburzenia żony autora to spowodpowały. Sama mam podobne i dosyć silne, i nigdy jakoś nie spowodowały, że powiedziałam facetowi, ze go nie kocham.I jakoś nie wiem jak miałyby spowodować.

Raczej mam wrażenie, ze autor na siłę chce tłumaczyć żonę i nawet chciałabym coś napisać odnośnie jej, wrażenia jakie ona robi ale się nie da, bo nie ma tu na podstawie czego tego zrobić, ponieważ są same domniemania. :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 19 sty 2014, o 23:56

Pani już podziękuje( ). Przynajmniej w tym wątku.

@zajac - W zasadzie dobrze to ujelas, tylko, a przynajmniej tak mi sie wydaje, ze taka chec mozna umiejetnymi zabiegami wyzwolic..
i mysle ze glownie na tym sie jadaniel powinien skupic.. choc jest tez duzo prawdy w tym, ze traktuje swoja zone, jak malo podopieczna dziewczynke.. Ale mysle ze to wlasnie temat na ewentualna terapie.


no nie wiem nie widze lepszej opcji na ta chwile
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Księżycowa » 20 sty 2014, o 01:01

Jigsaw napisał(a):Pani już podziękuje( ). Przynajmniej w tym wątku.


A ja sobie wypraszam takie teksty... Nie pierwszy raz kogoś utwierdzasz w jakichś chorych sposobach myślenia, dzięki którym z resztą Ty sam tkwisz w czymś z czego nie jesteś zadowolony.
Nie zamierzam na to patrzeć i Ci przyklaskiwać. Chcesz się ciągnąć w dół, to się ciągnij ale nie musisz skłaniać ku temu innych i jeszcze ZNÓW utwierdzać jako, ze "łażenie po forum" jest bez sensu i w użalaniu się nad sobą.
:bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez caterpillar » 20 sty 2014, o 01:17

Jadaniel witaj!

z jedej strony imponuje mi Twoje zachowanie w tej sprawie ale tez zgadzam sie ze zdaniem zajaca ,ze byc moze twoja zona nie rozumie twojego zachowania (pewnie nie jeden facet zrobil by okropna awanture co nie znaczy ,ze masz sie tak zachowac) i pewnie tak by wolala ,bo miala by latwiejsza decyzje do podjecia :bezradny: .

opisujesz wasz zwiazek jako udany ,spokojny wiec tym trudniej uwierzyc ,ze kobieta po 3 miesiacach znajomosci postanawia odejsc do obcego faceta. Mam wrazenie ,ze faktycznie brakuje jej w zyciu wrazen ,ze ogarnela ja jakas monotonia.

znasz lepeij swoja zone jesli faktycznie jest podatna na wplywy innych to istnieje ryzyko ,ze zostala wpadla w sidla jakiegos chorego kolesia..kto wie.

piszesz o synu
moim zdaniem to wazna informacja
moze powinniscie dojsc do jakiegos porozumienia ,
skupic sie na dziecku i poczekac kilka miesiecy z wojowaniem i rozstawaniem.

jedynym rozwiazaniem jakim widze jest terapia dla par
ale oboje musicie tego chciec i oboje musicie liczyc sie z rozwiazaniem pod kazda postacia , nawet rozstaniem.

rozumiem ,ze w waszym przypadku kiedy Ty pracujesz za granica to moze byc trudne... ale trzeba cos wymyslec.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 20 sty 2014, o 17:37

Bardzo dziękuje za wszelkie podpowiedzi, wiele wniosły dla mnie. Pragnę sprostować jedno - żona obecnie nie jest już w stanie depresji. Można powiedzieć, wyszła chyba z tego.

ZAJĄC
Twój ostatni post jest chyba bardzo trafiony. Ja to wyczułem z jej zachowania i wypowiedzi. Niestety, ona jest tak oczarowana tym gosciem i wierzy w szczesliwą przyszłość z nim, że nie widzi nic innego.
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez Jigsaw » 20 sty 2014, o 20:04

jadaniel ale to psychiatra na 100% potwierdzil wyleczona depresje?
niestety ta przypadlosc ma to do siebie ze trudno tak na prawde to jednoznacznie okreslic..

rozne sa w sumie formy i objawy (zeby nie bylo sam nie wiem co jest objawem a co np skutkiem charakteru) ale wiem ze potrafia byc bardzo zaskakujace

to tak na marginesie..

Czy mozesz zaproponowac zonie terapie i zeby poczekala kilka tygodni z podejmowaniem decyzji?
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Chcę ratować małżeństwo ale nie mam już argumentów

Postprzez jadaniel » 20 sty 2014, o 21:37

Wiemy już chyba wszyscy, że ona decyzję podjęła. Ja mam tylko nadzieję, że i ja i inni pomocni ludzi dobrze trafili z oceną tej chorej sytuacji, że faktycznie została w bardzo umiejętny sposób zmanipulowana przez człowieka, który nie mając skrupułów potrafi niszczyć aby uzyskać korzyści dla siebie. Trafił w najlepszy okres na takie rozgrywki, pobudził jej wyobraźnię, obudził ukryte pragnienia a może jeszcze nastawił przeciwko mnie? Rozwodnik, który na pewno ma niemałe doświadczenia z kobietami na pewno doskonale wie, jak sprawić aby zainteresować sobą kobietę. Mam nadzieję, że ONA to w końcu zechce przemyśleć pod kątem jego działania. Bo jak na razie wiele myślała o przeszłości i przyszłości (z nim) no ale czy starała się tak naprawdę znaleźć prawdziwą odpowiedź na pytanie, kim on jest naprawdę? Bo w fazie takiego zakochania -zauroczenia na pewno nie chce zwracać uwagi na jego prawdziwe oblicze i prawdziwe zamiary a on, teraz je na pewno bardzo umiejętnie ukrywa. Jak można poznać prawdziwe oblicze człowieka po 40stce w 2-3 miesiące , spotykając się godzinę dziennie (i to nie co dzień) w atmosferze wiadomo jakiej. W sumie to mądra dziewczyna, dlatego tak bardzo chcę spróbować wszystkiego co mogę. jeśli mi się nie uda, głową muru nie przebiję. Zostaną mi jeszcze dzieci o ile, ich też mi nie odbierze ............
jadaniel
 
Posty: 15
Dołączył(a): 17 sty 2014, o 21:41

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 255 gości