rozpacz

Problemy z partnerami.

Postprzez california » 19 wrz 2007, o 10:23

Budziłam sie co 5 minut przez całą noc z placzem. Rano zadzwonil i zapytalam czy jest jakas szansa,zebysmy sprobowali, powiedzial,ze przykro mu, ale juz nie wierzy w to. Myslałam juz nawet o skonczeniu ze soba, bo nie umiem tak zyc. Nie wiem czy miec nadzieje czy on wroci. Moja mama mowi,ze wspomne jej slowo, ze bedzie jeszcze latał za mna.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez agik » 19 wrz 2007, o 10:33

California! Nie wolno Ci tak myśleć! Nie wolno!
Z piotrkiem, czy bez niego- musisz żyć dla siebie.
Nie musisz się bac samotnosci, a teraz to CI sie szczególnie przyda!
Nie masz jakichś zainteresowań? no nie wiem- książki, taniec, aerobik, rysowanie...? cała masa tego przeciez jest. Zajmij się czyms, co sprawia Ci przyjemność, zeby przeczekać ten najgorszy czas, potem bedzie juz łatwiej, zobaczysz.
Możliwe, że Piotrek bedzie jeszcze za Toba latał, jak mowi Twoja mama...
Ale NAJPIERW musisz się za siebie wziąć! Nie byc tylko samym nieszczęściem. Bo taka Cie miał w domu na co dzień! Pokaż mu, ze się zmieniłaś! I daj mu trochę czasu!
Pozdrawiam Cię serdecznie, poradzisz sobie na pewno
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Abssinth » 19 wrz 2007, o 11:15

California, Slonko...powtorze to, co mowi Agik...musisz, powtarzam, musisz umiec zyc sama, jesli chcesz byc kiedykolwiek w zyciu szczesliwa. Cieszyc sie sama, miec swoje zainteresowania, miec swoje zycie dla siebie. Wtedy bedziesz miala wybor - chce byc z kims albo nie chce byc z kims , a nie tylko tak jak mialas - czy on mnie chce, czy nie chce. Dziewczyno kochana, czym sie interesujesz w zyciu? Na pewno cos takiego musi byc....nawet, jesli teraz chcesz tylko plakac i smucic sie, juz mozesz pomyslec - 'kiedy juz mi przejdzie, to zajme sie ....' no wlasnie, czym sie zajmiesz? Teraz, kiedy masz czas dla siebie i juz nie musisz sie zastanawiac, co Piotrek sobie pomysli i o co sie poklocicie? Co zrobisz dobrego dla siebie?

pozdrawiam cieplo
xxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez marynia » 19 wrz 2007, o 11:26

Hola, hola Californio!!! TO ja teraz włączę Ci zimny prysznic. Poczytaj sobie wcześniejsze Twoje posty, przypomnij sobie jak bardzo byłaś nieszczęśliwa, smutna. POwiedz z ręką na sercu, ile w ostatnim pół roku było tych dobrych chwil, dobrych,radosnych wieczorów, poranków? Ile??? A ile razy płakałaś? Chciałabyś życć tak dalej jak żyłaś przez ostatnie pół roku, rok?
Może zrób taki rachunek, wyłącz na chwilę serce, ogarnij to na chłodno. I ajk wychodzi ten bilans?

Samotność? Californio, przecież Ty samotna byłaś już od dawna! Gdy on był na statku, gdy był w domu, przy Tobie. Poznałaś już smak samotności we dwoje, to jest taki najbardziej gorzki rodzaj samotności. Teraz będzie CI łatwiej. Najbardziej w tym wszystkim bolą utracone marzenia, plany, które trzeba odstawić na półkę, złudzenia, którymi żyło się do tej pory. Otoczenie, "życzliwi", którzy być może skaczą z radości, być może nie - ale co CIę to obchodzi?

Masz teraz szansę na inne życie.

Wiem, że jest CI teraz bardzo ciężko. Ale powiem Ci, kiedyś też to przechodziłam, zrobiłam błąd, i dzięki moim błaganiom, prośbom on wrócił. I dalej miałam nieszczęśliwe życie, i mogłam dalej żyć złudzeniami, marzeniami zamiast budować dom z kimś innym z prawdziwymi uczuciami, zachowaniami. Miłość nie zawsze podpowiada nam dobre dla nas zachowania, układy.

Jest Ci teraz ciężko, ale -zaciśnij zęby, wytrzyj oczy. Popatrz na siebie w lustrze i pomyśl -JEGO STRATA. I zajmij się sobą.
Może być tak, że on kiedyś przyleci, będzie Żałować. I może być tak, że kiedyś go przyjmiesz, może być też tak, że zapytasz -"a pan tu po co?". NIe można się na tym skupiać. Skup się na sobie, na inwestowaniu w siebie, maksymalnie zajmij swój czas działaniem (takim dającym pozytywne skutki teraz, w przyszłości). Czas na rozmyślanie ogranicz do minimum. Idź pobiegać, na siłownię, na basen -męczenie się fizyczne bardzo pomaga udręczonej, smutnej duszy.

Wyłacz czucie, ogranicz je do minimum. Działaj. RÓb coś, cokolwiek, tylko RÓB.
Wiem, ze bardzo Ci sie nie chce i nie masz na to siły. ZMUŚ SIĘ. Piszę CI z własnego doświadczenia, ZMUSIŁAM SIĘ gdy byłam cała na nie -i bardzo dobrze na tym wyszłam. Tak trzeba, nie ma innej drogi.

A samotność? WIadomo, że nie będzie trwać wiecznie!
Buziaczki.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez california » 19 wrz 2007, o 15:50

---------- 13:30 19.09.2007 ----------

Wiem, ze powinnam nie myslec o tym,ale jak nie myslec jesli wszystko kojarzy mi sie z nim. Siedze teraz w pracy patrze w okno i wiem,ze jego juz niema i nie bedzie, ze nawet nie bedzie juz szansy pracowac and zwiazkiem,ze nigdy sie juz nie spotkamy. To mnie tak strasznie boli. Ale nie moge ciagle wydzwaniac i prosic bo jeszcze bardziej to go ode mnie odepchnie. Nie wiem czy mam tez sie modlic o jego powrot. Kiedys mnie juz zostawil, na poczatku naszego zwiazku. Miesiac czasu cierpialam, ale wtedy wrocil do mnie. Tylko ze wtedy wierzyl,ze moze sie zmienic a dzis juz w to nie wierzy. To ta roznica.

---------- 15:42 ----------

nawet jak patrze na maskotke od niego owieczke to płacze.

---------- 15:50 ----------

Musze pisac bo nie wytrzymuje. Chcialabym go prosic o powrot ale nie ma to sensu probowalam i nic. Juz nie moge. Tysiace ludzi pewnie czulo sie tak jak ja. Najgorze sa wieczory i noce, sny, jak rzeczywistosc. Ucisk w piersiach. Odbiera mi to chec zycia,naprawde. Wiem,ze nie wolno tak mowic. Jestem taka mloda, ale w tej chwili tak czuje. Smierć nic by nie pomogla, bo i tak nie wrocilby do mnie. Jedyne ukojenie znajde tylko chyba w Bogu.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Loki86 » 19 wrz 2007, o 16:19

W noc po tym jak zostałem sam wrzuciłem garść prochów i czekałem aż wykorkuje. To był odruch nawet nie myślałem zbyt długo. Teraz gdy na to patrze mam sam siebie w pogardzie. Przez pierwsze dwa miesiące dzwoniłem pisałem prosiłem dzwoniłem a nie rzadko łzy same cisnęły się do oczu. W jej oczach byłem żałosny teraz kiedy o tym myślę też wydaje się sobie żałosny. Poczekaj Cali wszystko się zmieni teraz jesteś na świeżo z tym ale z czasem troszkę ochłoniesz i się uspokoisz będziesz patrzała na wszystko inaczej. I kto wie czy on gdy się stęskni za tobą nie będzie myślał inaczej :) musicie ochłonąć a do tego potrzebny jest czas (czasem dużo czasem mało ale zawsze jest niezbędny). Trzymaj się ciepło i nie rób żadnych głupstw których będziesz żałowała ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez czmiggler » 19 wrz 2007, o 16:25

"""Tysiace ludzi pewnie czulo sie tak jak ja. Najgorze sa wieczory i noce, sny, jak rzeczywistosc. Ucisk w piersiach. Odbiera mi to chec zycia,naprawde."""

Droga Californio - uwierz mi, że to da się przeżyć, uwierz mi, że za dwa,trzy tygodnie będziesz silniejsza. Rozumiem bardzo dobrze Twój ból mimo, iż jestem facetem. Wiem co czujesz...te sny, to patrzenie za okno....ale pomyœl o sobie...choć nadal ciężko jest mi to zrozumieć - to jak powiedział mój przyjaciel "w życiu czasem trzeba być egoistš", jesteœ z pewnoœciš bardzo wartoœciowš osobš, w co nawet nie œmiem wštpić - dlatego uwierz w siebie w swojš siłę. Słowa Twojej mamy - z pewnoœciš będš prawdziwe tylko nie zamykaj się na œwiat, na ludzi - pamiętaj, że życie jest jedno.
Może nie wiem co mówię, bo sam jestem w podobnej sytuacji ale kiedy przestaniesz go błagać, prosić...(co jest baaardzo ciężkie) - on zdziwi się...zacznie zastanawiać dlaczego...po kilku dniach milczenia może sms na dobranoc...ale bez żadnych ochów i achów....i tyle - przemyœli wszystko.
To, że powiedział iż nie widzi szans - spokojnie może teraz ich nie widzi...
Wiem, że masz chwile jak na huœtawce: raz czujesz się zaršbiœcie silna i podejmujesz pewne decyzje, potem nagle wszystko zaczyna Cię przytłaczać... - to przejdzie, tylko musisz wygrać walkę sama ze sobš. Staraj się stać niezależnš i samodzielnš tak od razu, bez względu na to w jakim stanie jesteœ...
Pamiętaj jeszcze o jednym, żeby nie zamykać się w domu - wyjœć do ludzi - to pomaga - uwierz mi.

Ja Rycerz Czmiggler trzymam za Ciebie i Twoje szczęœcie bardzo mocno kciuki - bo nic nie dzieje się bez powodu - fakt ale wszystko w życiu ma sens i logicznie się układa - to stało się po to, abyœ w przyszłoœći była szczęœliwsza...
czmiggler
 
Posty: 142
Dołączył(a): 19 sie 2007, o 21:39

Postprzez limonka » 19 wrz 2007, o 16:29

californio,

Z pewnoscia kazdy z forumowiczow przezyl cos takiego wlacznie ze mna i wszyscy ci powiedza to samo. jest ciezka....ale w miare uplywu czasu bol bedzie mniejszy. Podpisuje sie pod Marynia...ty juz dawno nie bylas z nim szczesliwa i pod Loki...nic na sile bo jeszcze wiecej stracisz w jego oczach..tak to juz jest :cry:

wierze ze bedzie dobrze, ze ci sie ulozy z nim czy bez niego:):):) Trzymam kciuki
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez mahika » 19 wrz 2007, o 17:05

czmiggler napisał(a):"""Tysiace ludzi pewnie czulo sie tak jak ja. Najgorze sa wieczory i noce, sny, jak rzeczywistosc. Ucisk w piersiach. Odbiera mi to chec zycia,naprawde."""

Droga Californio - uwierz mi, że to da się przeżyć, uwierz mi, że za dwa,trzy tygodnie będziesz silniejsza.


Tak,tak. Ja też to przezyłam. I wiedziłąm ze to już koniec, ze proszeniem i błaganiem nic nie zdziałam, a wręcz pogorszę !!! W dodatku byłam tak upokorzona zdradą :( :oops: :(

A po miesiacu sam do mnie wrócił. Tylko ze ten miesiąc to koszmar. Przepłakane noce, straszliwe nerwobóle mięśni, wypalane papierochy jeden za drugim, potrafiłam siedzieć po 4 godziny na przystankach autobusowych, nie wiem czemu, potem prochy i otępienie. FACET NIE JEST TEGO WART !!!

I jeszcze mama tak strasznie zachorowała. Zostałam całkiem sama. Więc pomyśl CO TAK NAPRAWDE JEST WAŻNE. Bo ja odkryłam ze mama jest najważniejsza i walka o jej życie. Przytul sie do swojej, popatrz jej w oczy i powiedz ze ja kochasz. Ma racje.

A facet NIE JEST NAJWAŻNIEJSZY!!!
Myśle ze sprubuj sie uspokoić i zachowaj twarz choć to okropnie trudne. Błagam Cie nie błagaj, nie pros. Poczekaj.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Barbie* » 19 wrz 2007, o 17:58

Wiesz Californio, do samego początku pamiętam jaki on dla Ciebie był, jak go tu opisywałas, żaliłas się. Źle Cię traktował, musisz to przyznać! Nie starał się w ogóle, a jedyna rzecza jaką razem robiliście (z tego co pisałaś) to było oglądanie TV, a potem jego wieczne pretensje że Ty jestes zła, nieudana, czepiasz sie i w ogóle kit!
Mam nadzieje ze nie dałas sobie tego wmówić... Teraz przynajmniej jestes wolna, masz czas na przemyślenia czy on w ogóle był i jest Ci potrzebny. Bo jaki z niego był pozytek? Nawet współzyc z Tobą nie chciał.
Być może i bedzie za Toba latał, chociaz ja nie widze na to szans... Myslę że on już długo to planował a Ty zwyczajnie przestalas go obchodzić. Wiem ze to podłe i przykre z jego strony, ale widocznie nie ma sensu wracac do niego nawet myślami!

Mam nadzieję że sobie poradzisz jakoś i szybko Ci przejdzie. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto Cie bedzie cenił, szanował, kochał i pożądał.
:*
[/u]
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez california » 19 wrz 2007, o 20:07

---------- 19:42 19.09.2007 ----------

Mahika wiesz...tak bardzo to co opisalas przypomina teraz moje zycie i ten czas dokladnie 2 lata temu, kiedy tez sie ze mna rozstal. Czy ty tez zostalas porzucona przez swojego faceta czy ty jego zostawilas?

---------- 20:07 ----------

:cry: ide na spacer:((((((((((( czy łzy kiedys sie koncza? dalej nosze ten pierscionek:(
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez agik » 19 wrz 2007, o 21:52

Kończą się, kończą...
uwierz mi- dasz radę!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez mahika » 19 wrz 2007, o 22:37

Wiesz, to było tak ze coraz bardziej się psuło. Niby mieszkaliśmy razem, niby byliśmy razem ale coraz gorzej mnie olewał. Jak był pijany to gadał że mnie nie kocha, do tego doszło, ale jak rano trzeźwiał to mówił że przeprasza iytp. Potem 2 tyg. nie miałam pojęcia co sie dzieje, wychodził wieczorami i już. Az ich znalazłam, zastałam w takiej fajnej sytuacji na ławeczce, koło domu, niedaleko, :( :( :( aż mi sie nie chce myślec jak się wtedy czułam.
Wiem ze u Ciebie nie ma zdrady
I miałam do wyboru. Albo być i błagać o miłość, żeby skończyła z KASIA, albo odejść i spakowałam sie i wróciłam do domu.
Bo wiedziłam że nie wyskamlam miłości, a resztki godności jakieś we mnie były. To był na prawde dla mnie koszmar który do dziś mi sie śni po nocach, 24 lipca co miesiac dawał o sobie znac w postaci silnych zaburzeń, szkoda gadac.
ale jak po dwóch tygodniach zachorowała mama to jak bym od Boga po mordzie dostała.
Wtedy terapia i spokój. Troche różna sytuacja, ale uwież mi. Jedno co mi się łaczy z Tobą. Nie prosić o uczucia. Sam odkryje ze Cię kocha i co stracił. Kochana Californio, trzymaj się i spaceruj, gadaj z ludźmi bo oszlejesz.
I forum mi dużo pomogło.
I papieroski :(
I cieżko powiedzieć kto kogo rzucił. On mnie, a ja sie ulotniłam, zniknełam. Chyba tak...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez california » 19 wrz 2007, o 22:53

---------- 22:52 19.09.2007 ----------

Tez mam troche przeczucie, lub to moze nadzieja ze wroci ze przemysli,ze bedzie szukał kontaktu. Ja nie moge do niego pisac dzwonic kazdy mi to mowi, bo to ponizające bo jeszcze bardziej go ode mnie odepchnie i wy i znajomi mowicie to samo, wiec tak tez zrobie. Mam Pana Boga, wierze bardzo i będe sie modlic o szczescie...Mam tez Was i nie wiem co bym zrobila bez tej strony bede wierzyc,ze wszystko bedzie dobrze. Przeciez jesli to milosc to wydaje mi sie,ze on nie zrezygnuje...chyba,ze pozna kogos ale jak sie kocha to ciezko jest uwage zwrocic na inna osobe nie tak od razu. Bedzie dobrze prawda?

---------- 22:53 ----------

Dzięki Czmigller.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez agik » 19 wrz 2007, o 22:54

Tak! tak! tak!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 151 gości

cron